꧁Prusy & Imperium Rosyjskie꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie od Ahoj_Loner

Dzień zapowiadał się jak każdy inny, lecz była to cisza przed burzą. Imperium cierpliwie czekał na przybycie swojego ukochanego, gdyż musiał z nim porozmawiać. Złość kipiała w nim już od rana. Czuł się zdradzony i poniżony. Gdy wstał i przygotował sobie posiłek, otrzymał wiadomość od nieznanego numeru. W wiadomości było tylko zdjęcie, które przedstawiało Prusy, a także jego dawną przyjaciółkę, która od początku darzyła go uczuciem. Prusy jednak wybrał Imperium, lecz teraz Moskal uważał, że była to tylko głupia gra. Zdjęcie przedstawiało Prusy i ową dziewczynę razem. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że kobieta miała na sobie tylko bieliznę, podobnie jak Prusak. Dodatkowo IR mógł zauważyć niewielkie ślady szminki na jego szyi. Zdecydowanie można przyznać, że najlepszy sposób na rozpoczęcie dnia to otrzymanie takiej wiadomości. IR był cierpliwym mężczyzną. Zawsze zrównoważony i opanowany. Były jednak granice, które Prusy zdawał się coraz to częściej przekraczać, głównie z powodu owej kobiety. Spóźnienie się na kolację, ponieważ musiał ją odwieźć, zapomnienie o spotkaniu, zaniedbanie obowiązków przez to, że się z nią zagadał. Imperium zaczął obawiać się zdrady, lecz Prusy ciągle wykazywał zainteresowanie jego osobą. Zostały tylko kilka rozwiązań. Być może Prusy bawi się Moskalem, jak zabawką, może to wszystko to tylko dziwne zbiegi okoliczności lub Prusy przygotowuje się do zostawienia Imperium. Wszystko sprowadzało się do jednego. Moskal musiał z nim porozmawiać. Dzisiejszego dnia Prusy także się spóźniał. Minęła godzina odkąd powinien być w domu. Imperium zirytowany ledwo siedział przy stole. Miał ochotę wyjść, odnaleźć Prusy i siłą zaciągnąć go do domu. Po chwili jednak młodszy wrócił. Zasygnalizowały to otwierające się drzwi.

- Już jestem. - zawołała z korytarza. Jednak odpowiedziała mu tylko cisza. - Imperium? - spytał rozglądając się. Widząc Moskala siedzącego przy stole, zbliżył się do niego i oparł dłonie na jego ramionach.

- Wszystko w porządku kochanie? - spytał z troską. Imperium westchnął ciężko.

- Siądź. - odparł, a jego ton zaskoczył młodszego. Prusy zasiadł przed nim i spojrzał na niego zaniepokojony.

- Coś się dzieje. - zauważył. - Powiedz mi proszę o co chodzi.

- Wytłumacz mi najpierw to. - odparł Moskal i przysunął pod nos Prus swój telefon, na którym widniało zdjęcie. Prusak chwycił w dłonie telefon i zamrugał kilkakrotnie.

- Ja... Nie wiem co to jest...

- Przyjrzyj się. To nie jest skomplikowane.

- Ja nie rozumiem... Nic takiego nie było...

- A więc skąd zdjęcie? - spytał Moskal. Prusy jednak milczał, co mocno zirytowało Imperium. Był na tyle zły, że tracił panowanie nad złością. - Skąd! - krzyknął uderzając w stół. Prusy podskoczył i spojrzał na Imperium.

- Ja naprawdę nie wiem. Nie było takiej sytuacji. Może jest przerobione. Ja naprawdę bym cię nie zdradził.

- Skąd mogę mieć pewność? Skąd!? To już nie pierwszy raz, gdy widzę cię z nią.

- To tylko przyjaciółka...

- Po tym zdjęciu śmiem twierdzić, że łączy was inną relacja. - odparł wstając i odszedł dalej, gdyż widok Prus mocno go drażnił. Stanął przy oknie, by uspokoić się nieco. Zawsze robił tak, gdy się kłócili. Widok zza okna uspokajał go nieco.

- Mam tego dość. Jeżeli tak bardzo ci na niej zależy droga wolna. Nie będę cię zatrzymywał. Dziś masz się wynieść.

- Ale...

- Żadnego ale! Słuchaj mnie uważnie! Jestem w stanie zrozumieć wiele, ale mam dość udawania, że nic się nie dzieje! Ciągle spóźnianie się i zapominanie, nie stawianie się na czas. Mam dość! Nie będę pozwalał na robienie ze mnie durnia! - warknął.

- Imperium ja naprawdę cię nie zdradziłem..  nie wiem kto ci to wysłał, ani skąd to ma. Może to jakiś edytor...

- To wytłumacz mi dlaczego ciągle jestem na drugiej pozycji? Zawsze na pierwszym miejscu twoja ukochana przyjaciółka, a co ze mną ? Przychodzisz, gdy potrzebujesz intencji! - odparł zły Moskal. Prusy zmarszczył brwi oburzony.

- Wypraszam to sobie! Nie jestem podły!

- Naprawdę? Nasza rocznica, spóźniłeś się dwie godziny przez nią, ponieważ musiałeś zawieść ją do lekarza. Dwa miesiące temu planowaliśmy kolację, by wspólnie spędzić czas, przyjechałeś godzinę później, ponieważ zasiedziałeś się u niej. Ostatnio prosiłem byś przyjechał po mnie co pracy. Czekałem półtora godziny na deszczu, bo ty siedziałeś u niej!

- Nie moja wina!

- Zegarka się nie uczyłeś?! Mam już tego serdecznie dość. Jestem za stary na takie gierki. Prosiłem cię byś dziś zjawił się punktualnie w domu, ponieważ jest ważna sprawa do omówienia, a ty co? Przyjeżdżasz po czasie, dlaczego? - spytał Imperium odwracając się do Prus. Mężczyzna milczał ze spuszczoną głową. - Dlaczego?! - warknął IR.

- Zawiozłem ją do lekarza...

- No właśnie! Zawsze spadam na drugi plan! To naprawdę wspaniałe uczucie, wiesz? Być mniej ważnych dla ukochanej osoby, bo jakaś przyjaciółka ma problemy! Sprawa wyglądałaby nieco inaczej, gdyby nie to, że jest w tobie zakochana.

- O czym ty mówisz? Przeszło jej...

- Naprawdę? - spytał Imperium kpiąco. - To naprawdę ciekawe. Niejednokrotnie podchodziła do mnie i groziła, że jestem jedynie zaspokajaczem i to tylko kwestia czasu, aż mnie zostawisz.

- Imperium...

- Wiesz co ci powiem? Naprawdę idzie zwariować... - odparł starszy opierając się o kuchenny blat. Obok jego dłoni leżał nóż kuchenny. Prusy wstał i podszedł do niego. Planował położyć dłoń na jego ramieniu, lecz przeszkodził mu dzwonek do drzwi. Prusy westchnął i udał się do wejścia. Gdy otworzył drzwi poczuł jak dreszcze przechodzą po jego ciele.

- (Imię Przyjaciółki)? Co ty tu robisz?

- Chciałam zobaczyć co u ciebie. Wiem, że jesteś zajęty, ale dostałam wyniki i chciałam z tobą o tym porozmawiać...

- To nie najlepszy moment...

- Rozumiem... Czyli nie masz nawet krótkiej chwili? - Prusy długo walczył ze sobą, lecz w końcu wpuścił ją do środka. Gdy weszli do kuchni napotkał surowe spojrzenie Moskala.

- A więc o co chodzi? - spytał Prusy.

- Cóż... Okazało się, że..  zostało mi tylko kilka miesięcy życia... Wykryto u mnie raka wątroby... - odparła dziewczyna, a łzy powoli ukazywały się w kącikach jej oczu. Moskal stał niewzruszony, a Prusy zaproponował, że przyniesie jej koc. Gdy wyszedł Imperium prychnął, co natychmiast zaskutkowało rozpoczęciem "walki".

- Tobie pewnie nie proponuje takich rzeczy?

- A ty pewnie nie masz raka, a jedynie przyszłaś się do niego łasić, gdy jesteś świadoma, że mamy kryzys. Oczywiście sama do niego doprowadziłaś.

- Do niczego się nie przyznam i nie muszę ci się tłumaczyć. Ostrzegałam cię, że wasz związek nie przetrwa. - odparła ze złośliwym uśmiechem. Wstała i podeszła do Moskala, który wciąż stał przy blacie opierając się o niego. - W końcu Prusy da sobie z tobą spokój. Ma przecież mnie. - odparła z uśmiechem. Pochyliła się, tak by jej usta znalazły się blisko ucha Moskala. - A ty od zawsze byłeś jedynie dodatkiem. - szepnęła. Wtem wydała z siebie cichy jęk bólu. Następie Imperium sprawnie obrócił ją i przybliżył bardziej do siebie, wciąż zasłaniając jej usta. Naparł mocniej ręką, a dziewczyna krzyczała przez jego dłoń. Krew zaczęła plamić wszystko wkoło. Następnie już martwe ciało upadło bezwładnie na podłogę.

- Już mnie zbyt irytowałaś swoim życiem, więc pozwól, że dla swojego świętego spokoju je zakończę. - odparł chłodno. Spojrzał z obrzydzeniem na ciało i kucnął przy nim. Wyjął nóż, którym przebił jej pierś i wstał. Spojrzał w kierunku sypialni, w której przebywał Prusy w poszukiwaniu koca. Wszedł do środka i stanął obok młodszego, który niczego nie świadomy szukał zguby w szafie.

- Wiesz może gdzie są wszystkie koce? Nie mogę znaleźć ani jednego. - powiedział, gdy zorientował się, że starszy jest przy nim.

- Wszystkie są w łazience. Niedawno je wyprałem, by je nieco odświeżyć.

- Nie mogłeś mi tego powiedzieć od razu? - spytał lekko zdenerwowany Prusak. Moskal stanął za nim i położył dłonie na jego ramionach.

- Wybacz. - szepnął mu do ucha. Prusy zaskoczył się i odwrócił w jego kierunku. Wtem Moskal wpił się w jego usta i delikatnie muskając jego wargi, prowadził pocałunek. Prusy po chwili bezczynności zaczął oddawać pieszczotę. Moskal przysunął go do siebie i objął szczelnie. Prusy zarzucił dłonie na jego szyję.

- Nie kłóćmy się już proszę. - szepnął w jego usta Prusy. Imperium uśmiechnął się lekko.

- Nie będzie powodu. - odparł. Powiedział to w taki sposób, że Prusy poczuł dreszcze. Znów musnął swymi wargami usta Moskala, lecz po chwili zastygł w bezruchu, czując jak coś przebija jego plecy. Opadł, stękając z bólu na Imperium, który był na to gotów.

- Imperium... - szepnął z trudem Prusak.

- Teraz oboje będziecie mieć dużo czasu dla siebie. - odparł chłodno. - Dołączysz do niej,  a ja? Prawdopodobnie spłonę w piekle. Wybacz, lecz przez to wszystko nie potrafię ci zaufać. - odparł kładąc Prusy na ziemi. Oddech był coraz szybszy, a ból przeszywał całe jego ciało.

- D-dlaczego...

- To zbyt skąplikowane, ale można ująć to tak. Jesteś zbyt do niej przywiązany, byśmy my mogli być szczęśliwi. Teraz spoczywaj wraz z nią w spokoju. - odparł Imperium. Spoglądał na śmierć ukochanego z obojętnością. Już dawno coś działo się w nim, tam w środku. Teraz to ujrzał. Przygotowywał się do tego czynu. Czynu karygodnego, za który prawdopodobnie będzie siedzieć w więzieniu. Jednakże pozostaje jeszcze jedno. Sprawić by wszelkie ślady zanikły. Tym też się zajął. Pochował ukochanego i wyjechał, tak by nikt nigdy go nie znalazł.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro