꧁Finlandia & Reader ꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zamówienie od _Nasiti_

Pov Reader

Siedziałam jak zawsze w domu i przygotowywałam obiad. Finlandia zaraz wróci z pracy, a ja dzisiaj byłam jakoś dziwnie niespokojna. Martwiłam się, gdyż takie dni zdarzały się rzadko, a jeśli coś takiego miało miejsce, to znaczyło tylko jedno. Coś złego się szykowało. Ostatnio, gdy czułam takowy niepokój Finlandia wrócił z podbitym okiem do domu. Wtedy wyjawił mi, że jego przeszłość daje się we znaki. Martwiłam się, że dziś będzie to samo. Przez mój niepokój zdążyłam już poparzyć rękę i nieco się naciąć nożem. W myślach, by podnieść się na duchu, śmiałam się, że wyglądam jak bym szykowała się do zapasów. Ręce obwiązane bandażami, tylko stroju mi brakuje.

- Wróciłem.- usłyszałam po chwili. Zostawiłam wszystko i udałam się do korytarza. Uważnie przyjrzałam się jego twarzy i westchnęłam załamana.

- Co tym razem? - spytałam krzyżując ręce na piersi. Fin westchnął.

- Choć raz mogłabyś przywitać mnie inaczej. - odparł i zaczął iść do kuchni.

- Wiesz, że się martwię. - odparłam idąc za nim.

- Tak, tak. Ale jest już duży. - odparł z ironią.

- Fin, proszę cię. Zrozum, że nie jest to normalne, że przychodzisz mi pobity. - odparłam i położyłam dłoń na jego ramieniu. Zatrzymał się i westchnął.

- Naprawdę, nie chcę byś się przejmowała. Wszystko w porządku. - odparł. Spuściłam wzrok na podłogę. Chłopak westchnął ponownie i odwrócił się w moim kierunku, następnie mocno mnie przytulił do siebie.

- Co ja z tobą mam. - odparł, a ja uśmiechnęłam się. Wtuliłam się mocniej w jego tors. Po chwili Fin wziął mnie na ręce i zaczął iść w kierunku kuchni.

Po wspólnym posiłku wspólnie leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Zauważyłam, że Finlandia często spogląda przez okno, jakby się czegoś obawiał.

- Coś nie tak? Ciągle zaglądasz w okno.

- To nic.

- Powiedz mi. Mam dość tych tajemnic. - odparłam stanowczo. 

- Słuchaj, staram się byś nie musiała wchodzić w to, co ja kiedyś.

- Co masz na myśli? 

- Gdy byłem młodszy nabawiłem się długów, dobra? Teraz koleś chce bym je spłacił. 

- Dlatego postanowiłeś milczeć?! 

- Nie podnoś głosu proszę i posłuchaj. Pewnie twoim zdaniem powinienem to zgłosić na policję, lecz nie mogę tego zrobić. 

- Dlaczego? - spytała krzyżując ręce. 

- Bo wtedy sam także pójdę siedzieć, okej? Nie chcę teraz cię zostawić tylko dlatego, że ktoś mi grozi. Jeżeli zabraknie mnie przy tobie, to będziesz łatwym celem dla tego typa. 

- Dzięki, że wierzysz w moje możliwości. - prychnęłam. Fin westchnął. 

- Wiesz, że nie o to się teraz rozchodzi. Typek jest naprawdę niebezpieczny i nieobliczalny. Gdy go spłacę, wylecimy stąd jak najdalej i zaczniemy na nowo, zgoda? 

- Zgoda. - odparłam smętnie. Na tym zakończyła się nasza dyskusja. Musiałam niestety przystanąć na taki obrót wydarzeń. 

Następnego dnia, gdy zajmowałam się domem, a dokładniej zmywaniem naczyń, usłyszałam dzwonek. Nie miewaliśmy gości, dlatego zaczęłam podejrzewać Fina, że może to on przyszedł wcześniej, ale dlaczego miał dzwonić do drzwi? Odłożyłam wszystko na bok i podeszłam do drzwi, następnie lekko je uchyliłam. Zobaczyłam wysokiego mężczyznę, który nosił przepaskę na lewym oku. Uśmiechnął się do mnie. 

- (Imię), zgadza się? 

- Kim pan jest? - spytałam unosząc brew i cofając się w głąb domu. Mężczyzna zbliżył się i ręką chwycił drzwi, bym nie zamknęła mu ich przed nosem. 

- Panienka pozwoli, że wspólnie poczekamy na powrót Finlandii? - spytał, lecz brzmiało to bardziej jak rozkaz. Mężczyzna sprawnie wepchnął mnie do środka domu i zamknął drzwi za sobą. 

- Myślałem, że będziesz bardziej otwarta. 

- Dla osób, które mi nie zagrażają, owszem. - odparłam. 

- Ha! Już widzę co was połączyło. Jesteś do niego podobna z charakteru, więc z pewnością jesteście jak dwa elementy układanki. 

- Co ma pan na myśli? 

- Uzupełniacie siebie nawzajem. Jestem ślepy, ale tylko na jedno oko. Drugim potrafię zajrzeć w głąb duszy moja droga. - odparł. Nie wiedziałam co mam robić. Każdy zły ruch mógł być równy śmierci, czułam to. Dlatego wolałam poddać się jego grze.  Był tylko jeden problem, musiałam poinformować Finlandię, a także policję. 

- Ma pan rację. Źle pana przyjęłam. - odparłam. Mężczyzna spojrzał na mnie z uniesiona brwią. - Niech pan usiądzie, ja przygotuję herbatę. - odparłam Mężczyzna usiadł, a ja zniknęłam w kuchni. Zaczęłam szybko rozglądać się za telefonem, a w międzyczasie zaczęłam robić tą cholerną herbatę, by sprawiać pozory posłusznej gospodyni. Po chwili zorientowałam się, że leży na szafce obok wejścia do salonu, w którym przebywał nasz "gość". Cicho zaczęłam iść w jego kierunku i starałam się dosięgnąć telefon drżącą ręką. Brakowało mi tylko kilka centymetrów, ale zaryzykowałam i postawiłam jeszcze krok w przód. Udało mi się. Zabrałam telefon i równie cicho wróciłam do kuchni. Pierwszym moim czynem było napisanie do Fina, następnie musiałam zanieść herbatę do salonu, gdyż woda zagotowała się szybciej niż myślałam. Jak na złość musiałam odczekać pół godziny, zanim skończy on łaskawie pić tą herbatę. Że też nie mamy w domu jakichś środków nasennych lub innych lekarstw, które mogłyby otruć tego faceta. W końcu mogłam znów schować się w kuchni. Zadzwonił jego telefon, więc postanowiłam skorzystać z szansy. Szybko wybrałam numer na policję. Odebrała jakaś kobieta. 

- Tu komenda policji, w czym możemy pomóc? 

- Proszę, w moim domu znajduje się włamywacz. - zaczęłam i szybko podałam adres. Gdy wyjrzałam zza drzwi serce stanęło mi w gardle. 

- Masz bystrą dziewczynę, lecz ciężko mnie oszukać. - odparł mężczyzna, trzymając przy gardle Fina nóż. 

- (Imię)... uciekaj... - wydusił z siebie Finlandia, lecz za karę został mocno uderzony przez nieznajomego. 

- Czy pozwoliłem ci mówić? - spytał z przerażającym uśmiechem. 

- Halo? - spytała komendantka w telefonie. Mężczyzna przybliżył nóż do szyi Finlandii i spojrzał na mnie. Wiedziałam o co chodzi. Zostałam przyparta do muru, bez możliwości ucieczki. Westchnęłam i ze łzami w oczach wypowiedziałam: 

- Pomyłka... - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na bok. Mężczyzna rzucił Fina pod moje nogi, a ja przerażona szybko kucnęłam przy nim. Jego twarz pokryta była krwią, co raniło moje serce i duszę. Ledwo powstrzymywałam się od tego, by rzucić się na tego faceta. 

- No już, już. Macie pięć minut by się pożegnać. Potem jedno z was zginie. To będzie spłatą długu. - odparł siadając na krześle przed nami. Spod swojej marynarki wyjął pistolet i zaczął go przeładowywać, lecz nie odwracał oka od nas. 

- (Imię) przepraszam cię. - szepnął Finlandia, a ja spojrzałam na niego czule. 

- Ciiii, nie musisz za nic przepraszać. Wiesz jak bardzo cię kocham. 

- Wiem, lecz ja kocham ciebie bardziej. Byłem skończonym dupkiem, że nie powiedziałem ci o wszystkim od razu. Myślałem, że poradzę sobie sam. 

- Wiesz, że ja zawsze bym ci pomogła... 

- Wiem, dlatego tym razem to ja pomogę tobie. - odparł i pocałował mnie delikatnie, tak jak zawsze robił to, gdy płakałam, gdy się bałam. Zawsze gdy chciał mi przekazać, że jest obok. Po chwili oderwał się ode mnie i pochylił. 

- Nie odwracaj się, proszę. Biegnij na pierwszy komisariat. - odparł i po chwili pocałował moje czoło. Następnie wstał spojrzał na mnie z uśmiechem, a następnie odwrócił się do mężczyzny. 

- Już! - krzyknął i rzucił się na faceta. Rozległ się strzał, a ja spanikowałam. - Teraz (Imię)! Biegnij! - usłyszałam. Widok był przerażający. Finlandia został postrzelony, lecz mimo to napierał na nieznajomego całym sobą, bym mogła uciec. Ze łzami w oczach wykonałam jego prośbę krzycząc na całe gardło, że go kocham. (Powiem wam szczerze, że ja obecnie ryczę... Nie wiem czemu. Jest 23.20 jak to piszę i... płaczę... ~autorka)

Dobiegłam do najbliższego komisariatu i szybko złożyłam zeznania. Sprawa potoczyła się już bez mojej ingerencji. Jedynie pod koniec musiałam wskazać tego mężczyznę, który zabił Finlandię... 

Od kilku miesięcy mieszkam sama... Nie czuję się dobrze, lecz to nic. Wiem, że już za chwilę wszystko przestanie się liczyć. Przynajmniej tak sobie wmawiałam, wiążąc sznur. Westchnęłam i spojrzałam na zdjęcie mnie i Fina. Było ono z naszej pierwszej randki. Zaprosił mnie do wesołego miasteczka. Wtedy się w nim zakochałam. W jego podejściu do życia, w tym że uwielbiał ryzyko. Nigdy tego nie zapomnę, a dziś... Dołączę do niego. Mimo iż ciągle twierdził, że jest złym człowiekiem, ja dostrzegałam w nim tą iskierkę dobroci. Uśmiechnęłam się zakładając na szyję pętle. w końcu będziemy razem żyć w spokoju. Jeśli niedane było nam to na świecie, może w drugim świecie będzie? Wystarczy jeden krok.... Tylko jeden.. Gdy go robię, nastaje ciemność... Spokój... Już nie czuję niepokoju... Nie czuję już nic... 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziś piszę na laptopie i niestety przez to, że się popłakałam jestem w stanie napisać tylko ten jeden one shot. Zawsze po płaczu zaczyna pękać mi głowa, dlatego już mi się to daje we znaki. Na szczęście są zdalne i może uda mi się jutro też coś napisać. Ogólnie przepraszam za spóźnienia, ale nie myślałam, że tyle misiów złoży zamówienie ^^' Ale bardzo się z tego cieszę <3 

Teraz postaram się trochę tutaj zrealizować, gdyż wcześniej zrobiłam chyba pięć zamówień z drugiej książki. 

Miłej nocy/wieczorku/dnia <3 

~ Bakuś 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro