III Rzesza & Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

UWAGA ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY 18+

Zamówienie od Werka_WW2

Pov Rzeszy 

Z uśmiechem spoglądałem na moją ukochaną żonę, która starała się dopiąć walizkę do końca. Była zawzięta, lecz przedmiot skutecznie stawiał opór. 

- Może mi łaskawie pomożesz, a nie stoisz i mi się przyglądasz? - odparła zrezygnowana. 

- Kochanie wiesz, że jedziemy tam tylko na kilka dni? 

- Aż na cały tydzień kochanie. To długo. - odparła z uśmiechem. 

- Tylko dla ciebie. Mi zleci to niebywale szybko. - mruknąłem. 

- Wiem, że wyjechałbyś na dłużej, ale masz pracę skarbie. 

- Tak, a marzę o tym, by spędzić cała wieczność u twego boku. 

- I tak będzie. - odparła wstają i podeszła do mnie. - Przecież ślubowałam, że nie opuszczę cię aż do śmierci. - dodała pokazując mi obrączkę na palcu. Zaśmiałem się i chwyciłem jej dłoń po czym ucałowałem delikatnie. 

- Ślubowałem ci to samo. - odparłem, a on z uśmiechem pogłaskała mój policzek. 

- Masz rację.  Dasz wiarę, że to już całe dwa tygodnie odkąd jesteśmy małżeństwem? 

- Skarbie, ja już wiedziałem podczas naszego pierwszego spotkania, że będę chciał cię za żonę. - odparłem z uśmiechem, a ona zaśmiała się. 

- Może dlatego, że poznaliśmy się w klubie, a ty byłeś mocno wypity. - odparła rozbawiona. Przyjąłem teatralną minę smutku i udałem ciąganie nosem. To wystarczyło, by otrzymać krótkie cmoknięcie w usta i usłyszeć śmiech mojej żony. 

- Zadowolony? - spytała, a ja przytaknąłem dumnie. Wieczorem spakowaliśmy się w całości i samochodem ruszyliśmy na niezapomniany miesiąc miodowy w skróconej wersji.
Dojechaliśmy na miejsce wieczorem. Wyjęliśmy walizki z samochodu i zanieśliśmy je do domku przy jeziorze. Już wcześniej załatwiłem wszystko z właścicielem i klucz został nam udostępniony wcześniej. Reader była zachwycona tym miejscem, co mnie zadowoliło. Szczęście ukochanej było dla mnie najważniejsze.

- Więc. - zacząłem i złożyłem się do niej od tyłu. Moje dłonie położyłem na jej biodrach, przyciągając ją do siebie. - Co powiesz na małą powtórkę nocy poślubnej?

- Jesteś niemożliwy. - zaśmiała się wesoło, lecz pozostała w tej samej pozycji. Zacząłem składać na jej szyi pocałunki, wręcz błagając ją o zgodę. Ona jednak skutecznie trwała przy swoim. W brutalny sposób skorzystała z pieszczot jakie jej zaoferowałem, by później przerwać je w mgnieniu oka.

- A więc co sobie życzysz na kolację? - spytała z satysfakcją. Czułem, że cieszy ją moje pragnienie i to, że to od niej zależało czy zostanie ono zaspokojone.

- Kanapki. - mruknąłem i usiadłem w wygodnym fotelu. Reader przygotowywała kanapki, a ja oddałem się myślom. Zamknąłem oczy i zacząłem myśleć nad tym jak pięknie spędzimy ten czas. Nagle poczułem dwie dłonie, które poczęły masować moje ramiona. Chciałem otworzyć oczy, lecz Reader zauważyła to i powstrzymała mnie.

- Nie otwieraj ich. - szepnęła do mojego ucha.

- W co ty ze mną pogrywasz? - spytałem, lecz w odpowiedzi usłyszałem tylko jej śmiech. Skupiłem się na przyjemności. Sam nawet nie wiedziałem, że jestem tak spięty. Po chwili zacząłem się rozluźniać. Przyjemność wzrastała, ale po chwili została przerwana.

- Nie otwieraj oczu. - szepnęła i po chwili poczułem jak siada na moich kolanach. Zaczęła muskać moje usta, a ja starałem się położyć dłonie na jej biodrach. Udało mi się to po chwili szukania na oślep. Reader zaśmiała mi się w usta.

- Uparty jesteś. - mruknęła uroczo.

- Nie lubię być kontrolowany. - odparłem.

- Ale spełniasz moje prośby.

- Ponieważ cię pragnę. - odparłem z uśmiechem.

- Otwórz oczy. - jak rozkazała, tak uczyniłem.  Ujrzałem ją w pięknym blasku księżyca. Spoglądała na mnie w piękny sposób, trudny do opisania.

- Teraz zrób ci tylko zapragniesz, a ja będę ci uległa. - mruknęła. Uśmiechnąłem się zadowolony.

- I nie zrezygnujesz? - upewniłem się.

- Jeśli nie przesadzisz. - odparła.

- Obiecuję, że będę grzeczny. - zaśmiałem się i tym razem to ja wpiłem się w jej usta. Przejąłem całkiem kontrolę, a ona ulegle kroczyła za mną. Wsunąłem dłonie pod jej koszulę, a ona zadrżała. Czułem, że jej skóra jest gorąca, a moje dłonie chłodne. Rozpocząłem słodkie tortury i błądziłem dłońmi po jej ciele.

- Masz zimne ręce. - mruknęła między pocałunkami.

- Wiem. - zadowolony zacząłem rozpinać jej biustonosz. Już po chwili miałem pełen dostęp do jej atrybutów. Zacząłem je pieścić, a ona cicho mruczała w moje usta. To napędzało mnie do działania. Szybko pozbyłem się także koszuli, a następnie pomogłem jej z dolnymi partiami ubrań. Całkiem naga ponownie usiadła na moich kolanach i zaczęła rozpinać mój rozporek. Zsunęła bieliznę i już po chwili oboje odczuwaliśmy przyjemność. Przez chwilę siedziała bez ruchu, by przywyknąć do uczucia, lecz gdy tylko to się stało, zaczęła się powoli ruszać. Jako iż nie byłem cierpliwy z natury, sam także zacząłem się poruszać. Później zmieniliśmy pozycję, by było nam wygodniej. Moje dłonie pieściły jej ciało, starałem się ucałować każdy jego skrawek, a gdzieniegdzie zostawiałem ślady, które miały jasno wskazywać na to, że Reader ma kochającego i dbającego o nią męża. Czułem się niezwykle w jej towarzystwie, tylko ona potrafiła sprawić, że całkiem traciłem głowę. Nawet teraz zatraciłem się w przyjemności i całkiem zapomniałem o najważniejszym, co miałem zrobić. Wyjąć na czas. Skończyło się dojściem w jej wnętrzu. Jęknęła głośno, a ja obudziłem się z transu. Odłożyłem ją na ziemię i złapałem się za głowę.

- Cholera. - warknąłem, a ona nieco wycieńczona zaśmiała się.

- Taki z ciebie koń wyścigowy, że zapomniałeś się zatrzymać.

- Kochanie, ja cię przepraszam.

- Nie gniewam się. Wiesz... Miałam ci to już powiedzieć wcześniej.

- O co chodzi? Coś się stało? - spytałem z przejęciem. Wziąłem ją na ręce i zacząłem iść w kierunku łazienki.

- Może pora spróbować... No wiesz... Zakończyć z zabezpieczeniem?

- Chciałabyś dziecko?

- Po prostu chciałabym dać losowi wolną rękę.

- Jeśli to oznacza więcej takich doznań jestem za. - zaśmiałem się, za co oberwałem łokciem w klatkę. - Żartowałem. - dodałem śmiejąc się. Razem z ukochaną wzięliśmy kąpiel, a później wspólnie położyliśmy się w łóżku.

- Ciekawy początek miesiąca miodowego. - zaśmiałem się. Dziewczyna nagle gwałtownie wstała i usiadła na moich biodrach.

- Cholera! - zawołała, a ja przerażony podniosłem się na łokciach.

- Co się dzieje?!

- Kanapki. - zaśmiała się, a ja wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem.

~~~

I kolejne zamówienie ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro