꧁Ukraina & Reader꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zamówienie od K182X2

(Zastosowałam tu nową perspektywę, powiedzcie mi co sądzicie! ~ Autorka)

Tego dnia umówiłaś się z Ukrainą na spotkanie. Miałyście iść razem na zakupy, by miło spędzić czas. Czekałaś na nią już piętnaście minut. W końcu dostrzegłaś jak biegnie w twoim kierunku.

- Imię ! - zawołała i po chwili zatrzymała się przy tobie. - Wybacz za spóźnienie. - dodała ciężko dysząc.

- Co tym razem? - spytałam rozbawiona, a ona uśmiechnęła się przepraszająco.

- Rosja postanowił, że mnie podwiezie. W trakcie drogi samochód mu nawalił. Trzeci raz w tym miesiącu...

- Słaby z niego mechanik. - zażartowałaś. Ukraina zaśmiała się wesoło.

- Tak, nie tylko w tym jest słaby.

- Wiem, że dużo byś mogła wymieniać jego wad, ale zakupy czekają. - upomniałaś się. Ukraina zaśmiała się i skinęła głową.

- Racja, no to ruszamy! - zawołała. Wspólnie obeszłyście kilka sklepów. Teraz waszym celem był sklep z odzieżą na lato. Musiałaś kupić sobie jakąś nową sukienkę, dlatego to był wasz kolejny cel. Przyglądałyście się wspólnie jednej z wystaw, gdy nagle poczułaś, że ktoś ciągnie cię za skrawek koszulki. Spojrzałaś w dół. Twoje oczy napotkały parę mokrych od łez oczek, które wpatrywały się w ciebie z nadzieją. Mały chłopiec, kuląc się lekko trzymał cię i cichym, lekko drżącym od płaczu głosem spytał.

- P-pomoże mi pani?

- Oczywiście, co się stało mały? - spytałaś kucając, by być na równej wysokości z nim.

- Ja... Zgubiłem... - tu przerwał na moment. Po chwili wybuchł gorzkim płaczem, a ty wraz z Ukrainą zaskoczyłyście się obie. - Zgubiłem rodziców! Nie wiem gdzie są! Boję się! - rozpaczał. Przytuliłaś go lekko, a Ukraina spojrzała na ciebie.

- Co teraz? - spytała.

- Musimy znaleźć jego rodziców. - odpowiedziałaś stanowczo. Dziewczyna skinęła głową.

- A więc rozpoczynamy akcję ratunkową. - odparła dumnie. Pokręciłaś głową z uśmiechem. Poszłyście razem z chłopcem do sklepu, w którym ostatnio widział rodziców. Szukałyście osób, które były podobne do opisów chłopaka. Jednakże żadna z nich nie okazała się być krewną malca. Zmęczone godzinnymi poszukiwaniami usiadłyście w centrum sklepów.

- Mam nadzieję, że niedługo znajdziemy twoich rodziców. - odparła Ukraina wyciągając butelkę wody. Upiła łyk i podała butelkę tobie. - Masz może ochotę?

- Dziękuję ci. - powiedziałaś i przyjęłaś podarunek. Upiłaś łyk i zaczęłaś zastanawiać się co teraz. Nagle przypomniało ci się, że gdzieś w pobliżu powinna znajdować się jakaś policja.

- Uki! Musimy znaleźć jakichś funkcjonariuszy policji! - powiedziałaś żywo, a dziewczyna zaskoczyła się tym.

- Policji?

- Niech użyją megafonu, by oznajmić, że znaleźli chłopca. Poza tym, może jego rodzice już dawno tam czekają?

- IMIĘ! Jesteś genialna! - zawołała przyjaciółką i wraz z nią i chłopakiem odnaleźliście jednostkę, która akurat patrolowała teren. Wytłumaczyłaś całe zamieszanie, a oni skinęli głowami.

- Dobrze postąpiłaś panienko. Ty i twoja przyjaciółka. - odparł funkcjonariusz. Dumnie uśmiechnęłyście się do siebie. Policjant wziął chłopca na bok i po chwili zaczął głośno oznajmiać, o jego znalezieniu. Po pięciu minutach pojawili się rodzicie chłopca. Dziękowali wam serdecznie i proponowali różne rzeczy w zamian za pomoc.  Jednakże wy odmówiłyście, ciesząc się, że rodzinka znów była w komplecie.

- Kto by pomyślał o takie przygodzie.  - wtrąciłaś, gdy razem wracałyście do domu. Szłyście na przystanek.

- Masz rację. To było naprawdę ekscytujące i straszne. Biedny chłopak mógł zostać sierotą.

- Nie mów tak. Jeśli nie my, to kto inny by mu pomógł.

- Wierzysz w to?

- Tak. - powiedziałaś stanowczo. - Każdy powinien sobie pomagać.

- Właśnie. - powiedziała Ukraina. - "powinien" - Podkreśliła, a ty westchnęłaś cicho.

- Czemu w tobie tyle pesymizmu? - spytałaś. Dziewczyna wzruszyła niedbale ramionami.

- Może wina atmosfery w domu. Sama już nie wiem. Mam czasem dość.

- Rodziny?

- Tak. Wiesz... Zawsze to fajnie mieć komu zaufać i w ogóle, ale ja się w tej rodzinie duszę.

- W jakim sensie? - spytałaś, a Ukraina znów westchnęła i spojrzała na ziemię.

- No wiesz... To nie do końca moje klimaty. Niby wszystko w porządku, ale czasem się duszę w niej. Ciężko mi to bardziej określić.

- No to może kubek kakao na poprawę humoru? - zaproponowałaś widząc niedaleko małą kawiarenkę. Ukraina zaśmiała się i zgodziła na twoją propozycję. Już po chwili czekałyście na autobus z kubkami gorącego kakao. Zdążyłyście wypić wszystko, nim przyjechał. Usiadłyście razem i dyskutowałyście na temat waszej niezapowiedzianej przygody i zakupów. Ukraina wciąż marudziła ci o tym, jaki nieznośny potrafi być Rosja. Starałaś się nie zacząć śmiać, by nie zwrócić na siebie uwagi innych pasażerów. Ukraina natomiast kontynuowała swoje historie.

- No mówię ci. Takiego guza sobie nabił, że jego dziewczyna przez tydzień go unikała. By potem dać mu kosza.

- Nie sądzisz, że on trochę zbyt wycierpiał?

- Jak to on, ale zawsze wstaje i wciąż robi te same błędy.

- Chodzi ci o to, że wciąż zbyt się stara dla dziewczyn?

- Nie, że wciąż jakiejś szuka. Współczuję tej jedynej, naprawdę. Przecież Rosja to jedynie kupa mięśni. On nawet gotować nie umie. Ostatnio chciał zagotować wodę w garnku. Skończył się tym, że cała kuchnia była do remontu.

- To naprawdę nazywa się talent.

- Raczej bycie ciamajdą.

- Oj tam. Przesadzasz.

- Kiedyś mnie zrozumiesz. - zaśmiała się Ukraina. Również krótko się zaśmiałaś i spoglądałaś w okno. Zaczęłaś myśleć o tym, co zrobisz gdy wrócisz do domu. Najpierw chciałaś odprowadzić Ukrainę, by nie wracała sama. Poza tym, nigdy nie zostawia się najlepszej przyjaciółki. Po tym jak odstawiłaś ją do siebie wróciłaś do swoich czterech ścian. W skrzynce na listy, znalazłaś dosyć nietypowy list. Był on od owego chłopaka, któremu dziś pomogłaś. Z uśmiechem zaczęłaś czytać przekaz. Dziękował tobie i Ukrainie za pomoc. Gdy skończyłaś czytać po chwili znieruchomiałaś.

Skąd on zna twój adres?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro