To Wszystko Było Planem (PEPPERONY)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszłam do pustego pomieszczenia, które niegdyś należało do kogoś tak mi bliskiego. Mimo, że minęło tyle czasu to i tak poczułam ten delikatny zapach, który czułam zawsze w jego obecności.

Poczułam silny ucisk w klatce. Nagły przypływ wspomnień, który niegdyś powodował u mnie uśmiech, teraz powoduje płacz.

Za każdym razem, gdy przypominam sobie jego śmiech moje serce rozpada się na miliony kawałeczków.

Głównym wspomnieniem jakie powoduje u mnie ten pusty pokój to widok pola bitwy, klęczących przyjaciół, płaczącego Petera i jego zimne już ciało.

Pod swoimi palcami nadal czuję zimny metal, widok gaszącego się reaktora i smutny głos Petera, który był dla niego jak syn.

-I love you 3000.-głos mojego bohatera skierowany do naszej córki ciągle dzwonił mi w uszach.

***

-Mamo? Wszystko w porządku?-zapytała mnie Morgan wchodząc do garażu.-Nie wyglądasz dobrze.-dopowiedziała, a ja uśmiechnęłam się tylko smutno widząc te wszystkie porozwalane przedmioty należące do ojca mojej córki.

-Jest okej, Morgan. Nic się nie dzieje.-odpowiedziałam choć w duchu czułam się zupełnie inaczej. Dałam sobie mentalnego liścia za to, że okłamałam swoją córkę. Dziewczynka niczym nie zawiniła, jest po prostu za mała, aby zrozumieć co się stało.

Ja sama w zasadzie nie wiem co jest już prawdą. Za każdym razem, gdy jestem sama moje emocje wypływają na wierzch. Gdy jest obok mnie Morgan, ja zamieniam się w robota bez uczuć, który nie ma zamiaru rozmawiania o tym co się stało.

-Mamo...mam już 14 lat i widzę co się dzieje. Nigdy nie będziemy rozmawiały na ten temat? Ile minęło? Dziesięć lat, mamo. Musisz się w końcu pozbierać.-podeszła do mnie i położyła swoją dłoń na moim ramieniu.

-Nie widzisz! Kochałam go, Morgan...nadal go kocham, rozumiesz?-mówiąc to strąciłam jej rękę z mojego ciała.

-Ja też go kocham, mamo...ja też.-powiedziała smutnym głosem i wyszła z pomieszczenia.

Minęło 10 lat odkąd jego reaktor...jego serce wypłynęło na piękne jezioro.

-Dlaczego to wszystko tak się skończyło?-zapytałam sama siebie. Nie oczekiwałam odpowiedzi od głuchej ciszy.

-To wszystko było planem, Pepper.-w pomieszczeniu pojawił się portal, a po chwili znajomy mężczyzna z niego wychodzący.

-Planem? O co ci chodzi? Jaki plan?-zaczęłam zadawać pytania, a w moich oczach pojawiły się łzy.

Stephen nie odezwał się do mnie, a uśmiechnął miło i wskazał ręką na portal.

Gdy zajrzałam do środka ujrzałam coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Coś, a bardziej kogoś kogo brakowało mi przez ostatnie 10 lat mojego życia.

-Witaj, kochanie.-usłyszałam głos, który pojawiał się tylko u mnie w snach.

-Nie rozumiem. Nic nie rozumiem...-stwierdziłam i upadłam na kolana płacząc.

-Kiedyś Ci wytłumaczę.-powiedział...Tony...
Tak dawno nie wypowiadałam jego imienia.

Poczułam ciepłe ramiona oplatające moje ciało i ciepły oddech na swoim karku.

Potrzebowałam tego.
Bardzo tego potrzebowałam.

Nie wiem co się stało i jak, że wrócił, ale chyba nigdy nie byłam szczęśliwsza.

Kochałam go, kocham i będę kochać. Zawsze i na zawsze.

*******************************************************

480 słów

Hejka!

Ogólnie to idk dlaczego napisałam taki one shot

Jakoś w każdym ff Pepper to ruda suka, która wszystko niszczy, więc szkoda mi się jej trochę zrobiło bajajaha

Ogólnie nie przepadam za tym shipem w ff, ale w filmach jest git, więc coś napisałam

Jakieś moje bazgroły takie

Mam nadzieję, że się podobało

Trzymajcie się ciepło, PAA!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro