„TFP Starscream x Seeker Femme Reader" - Nicol-Walker-24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Autor - Nicol-Walker-24
Tytuł - TFP Starscream x Seeker Femme Reader

Ściąga:
T.I - Twoje Imię 
K.P - Kolor pancerza

W bazie deceptikonów panował chaos, połączony z gwarem. Mianowicie Shockwave, będąc na jednej z akcji prowadzonej przed Megartona, uprowadził jedną z autobotek. Plan uprowadzenia femme nie był zaplanowany, gdyż botka zagrodziła mu drogę walcząc z nim, lecz naukowiec był sprytniejszy i omamił (T.I), uprowadzając tym samym do bazy Megatrona.

— Więc — powiedział pytająco Megatron — jakieś pomysły odnośnie jednej z femme Prime'a?

— Może po prostu ją zabijmy. — Soundwave zabrał głos w dyskusji.

— Przemieńmy ją w jedną z nas — wtrąciła się Airachnid. Mimo iż była jedyną femme w szeregach, to chciała mieć towarzystwo tej samej płci. — Mogę zrobić z niej prawdziwą deceptikonkę.

— Dość tego! — krzyknął Megatron. — Każde z waszych pomysłów nie są dobre! Prime prędzej czy później będzie chciał ją odzyskać i my musimy się na to przygotować. Mamy jeńca, może coś nam powie. Starscream — zwrócił się do bota, stojącego po jego lewej stronie. — Zabierz ją gdzieś i pilnuj jej żeby nie uciekła, dawaj jej też paliwo, nie chcę żeby zdechła szybko, skoro możemy ją wykorzystać do osłabienia Prime'a.

Starscream posłuchał swojego dowódcy i poszedł do więzienia, w jakim trzymali, jeszcze nieprzytomną, femme. Osobiście nigdy jeszcze nie widział botki, lecz słyszał o jej zdolnościach w walce. Gdyby nie był takim tchórzem, sam chciałby z nią walczyć, jednak zależało mu na posadzie i wygodnym życiu, jakie teraz prowadził.

Idąc korytarzami do femme, rozmyślał o jej wyglądzie i o tym, co miał zamiar zrobić z nią Megatron. Starscream osobiście chciał ją zostawić przy żywych, a nawet wypuścić, aby Prime nie musiał po nią osobiście przychodzić. Nie chciał sobie robić dodatkowej roboty.

Kiedy doszedł do celi, wyjął klucze i otworzył drzwi, po czym wszedł do środka i przyjrzał się śpiącej femme. Miała piękny (K.P) pancerz, była dość szczupła i zgrabna, do tego spodobało mu się jej wcięcie w talii. Spała, przywiązania nogą do podłogi, a jej ręce były specjalnie zabezpieczone, żeby nie uciekła, do tego dochodziły kamery i czujniki zamieszczone w celi. Starscream podszedł spokojnie do botki i odkuł ją z zabezpieczeń, po czym wziął ją na ręce i zaniósł do innej i lepszej celi, znajdującej się koło jego pokoju.

Kiedy położył ją na wygodniejszym łóżku, przykrył ją plachtą i znów zabezpieczył jej ręce i jedną z nóg, na wypadek, gdyby chciała uciec. Po tej czynności zaczął się jej przyglądać. Teraz miał się nią opiekować, dawać paliwo i pilnować jej. Nie wyszedł od razu z celi botki. Przyglądał się jej uważnie, detal po detalu i musiał przyznać jedno - nigdy nie widział piękniejszej botki, niż ona. Była znacznie ładniejsza niż słowo piękniejsza, nie mógł opisać jej piękności słowami.

Po chwili przyglądania się femme, wyszedł z celi i zamknął szczelnie drzwi, kierując swoje kroki do Megatrona. Chciał mu powiedzieć, że zadanie wykonane.

×××

Pod wieczór Starscream, siedząc przy kamerach, zauważył, iż femme zaczyna się budzić. Dobrze pamiętał słowa Megatrona - Masz się nią zająć tak, jakby była twoją kochanką! Ma być żywa, zdrowa i przede wszystkim nie może uciec!

Deceptikon ruszył w końcu swoje szanowne cztery litery i skierował swoje kroki do celi femme. W głowie przygotowywał sobie dialog z (T.I).

— Witam — powiedział Starscream, wchodząc do pomieszczenia.

Pierwsze co zobaczył, to błękitne oczy femme. Niby takie jak innych autobotów, jednak jej błękit idealnie grał z kolorem pancerza i całokształtem. Musiał to przyznać – poczuł się dziwnie, widząc ją tak piękną i niedospaną po środku usypiającym. Nigdy nie czuł takiego uczucia, jak teraz. Coś jakby w jego klatce piersiowej, może nawet to była sama iskra? Może poczuł tą słynną chemię myśląc, iż to jego bratnia dusza.

— Wypuść mnie - krzyknęła zła (T.I). — Słyszysz!? Nie stój tak i zrób coś.

Dobrze wiedziała, kim jest ów osobnik przed nią i chciała skończyć spotkanie szybciej niż się zaczęło.

— Zostaniesz tutaj jakiś czas, póki Megatron nie zdecyduje, co z tobą zrobić — powiedział spokojnym głosem, patrząc jej w oczy. Zauważył, iż jej policzki są lekko niebieskawe.

— Nic wam nie powiem! — Bulwersowała się femme.

Była lojalna wobec Optimusa, który ufał jej bezgranicznie i nigdy by go nie wydała. Wolałaby już umrzeć, niż cokolwiek powiedzieć.

— Wolę umrzeć!

— Siedź cicho. Powiesz, co masz powiedzieć i Megatron może cię wypuści.

— Może, ale nie jest powiedziane, że tak zrobi. Powiedz mu, że lepiej będzie, jak mnie zabije, bo i tak nic nie powiem.

Starscream westchnął tylko i wyjął zza pleców energon w małej ilości. Femme zdziwiła się na ten widok. Myślała, że Megatron będzie chciał ją zagłodzić lub katować, myśląc, iż coś powie odnośnie bazy Prime'a. Deceptikon podszedł do niej i położył paliwo obok niej.

— Jed — powiedział, odwiązując ją. — Żywa nam się bardziej przydasz niż martwa.

— I tak nic wam nie powiem.

— To nie mów, ale wiedz, że jak powiesz sama, co Megatron będzie chciał, może przeżyjesz, a może nawet cię puści wolno.

Deceptikon wstał i wyszedł z celi, zamykając ją z powrotem na cztery zamki.

×××

Minęło już kilka dni, odkąd femme zagościła w bazie deceptikonów. Do tej pory Megatron już wymyślił plan odnośnie (T.I). Mianowicie zatrzymał ją przy życiu do informacji, dotyczących Prime'a, może jak nie będzie stawiać oporu to ją wypuści. Lub zrobi z niej jedną z nich na siłę, jak dalej będzie siedzieć cicho.

Sam Megatron nie raz dostała wiadomości od Starscreama, który donosił mu o nawiązaniu kontaktu z Optimusem, który chciał odzyskać młodą femme. Jednak odpowiedź była prosta i nie skomplikowana, gdyż zawsze kończyła się tym samym. Megatron albo nie zwracał na to uwagi, albo mówił, iż jej nie odda, dopóki nie powie mu tego, czego chce. Prime dobrze znał botke i wiedział, iż ta nie wyda go.

Jeśli już temat schodził na femme - miała ona plan ucieczki. Był on banalny, lecz musiała uważać, gdyż jeden błąd zależał od jej życia.

Megatron kolejny raz wysłał Starscreama do femme, aby ten dał jej paliwo i wyciągnął z niej jakieś informacje. Nie traktował jej źle. Brak tortur i dobrej jakości paliwo, miało na celu przekupienie botki. Starscream dobrze wiedział, że jeśli femme będzie stawiać opory, to jemu przyjdzie zadanie zabicie jej, a tego nie chciał. Po prostu wolał mieć spokój, a nie dodatkową robotę, więc traktował ją ulgowo i jak najlepiej mógł. Choć aż musiał przyznać, że powili zaczynał coś czuć do młodej botki.

Nigdy nie poznał tak dobrej i szlachetnej femme - w całym swoim nędznym życiu u boku Megatrona oczywiście. Czasami wchodząc do jej celi, zmuszał się do rozmowy z nią, aby wyciągnąć z jej informacje, jednak tok rozmowy zawsze schodził na luźne tematy, przeważnie obrabianiu zadkowi Megatrona i to jaki on jest zły. Niekiedy zdarzało się, że opowiadali sobie żarty i śmiali się przy nich. Starscream dobrze się czuł w towarzystwie porwanej botki i chciał z nią spędzić trochę więcej czasu, niż Megatron zaplanował.

— Witaj (T.I) — powiedział wchodząc do jej celi. — Mam dla ciebie paliwo.

— Dziękuję — odpowiedziała z uśmiechem. To był dobry czas na zrealizowanie jej planu.

— Lecz zanim je dostaniesz, to jedna formalności rutynowa. Gdzie są kopalnie energonu, znalezione przez  Prime, które pobiera od jakiegoś czasu? — Ów złoża paliwa robotów były bardzo dobrej jakości, mała ilość pozwala im na dość długi czas życia.

— A jak ci powiem, to mnie wypuścisz?

— To już nie zależy ode mnie tylko od Megatrona. Sama dobrze wiesz. Jednak jest duża szansa na to, że cię wypuści jak powiesz to, co chce.

— Dobrze — powiedziała, a Starscream się zdziwił na tę zmianę, jednak z drugiej strony ucieszył, gdyż w końcu będzie miał spokój z Megatronem i tymi jego zadaniami. — Są one w środkowym Egipcie.

Skłamała. Dobrze wiedziała, gdzie są złoża, jednak to kłamstwo i wprowadzenie w błąd deceptikony, może uratować jej życie i da spokój autobotom na dłuższy czas. Jednak dobrze czuła się w towarzystwie Starscreama i chciała dalej rozwijać ich relacje.

— Jesteś pewna? — Femme chyba zauważyła, iż deceptikon wyczuł jej kłamstwo. Wiedziała, że jest on sprytni i przebiegły. — Skąd ta nagła zmiana?

— Ponieważ chcę żyć. Każdego da się złamać, jeśli się go odrobinie przyciśnie. Wygraliście, więc możecie mnie już wypuścić?

— To się okaże.

Starscream w głębi iskry chciał ją sam wypuścić, nawet jeśli liczyło się to z gniewem Megatrona, czy nawet śmiercią, lecz chciał, żeby femme była wolna i bezpieczna w bazie Prime'a. Z całej iskry go nienawidził. Nienawidził go za to, iż w oczach botki był taki idealny. Czuł się po prostu zazdrosny.

— Jakie masz relacje z Prime'em? — spytał nagle pełen gniewu i goryczy, a imię lidera autobotów wysyczał przez zęby.

(T.I) bardzo zdziwia się na to pytanie i na relacje jaką pokazał Starscream. Rozmawiała z nim nie raz i wiedziała, że taki nie jest, przynajmniej nie jest taki w środku, a jego zachowanie było adekwatne do rządów Megatrona. Jednak odpowiedziała spokojnym i opanowanym głosem.

— Normalne, do mój lider i wykonuje jego rozkazy...

— Jak normalne, skoro mówisz jakby był dla ciebie kim więcej niż tylko liderem! — krzyknął, przerywając jej.

— Optimus nie jest dla mnie nikim więcej niż przyjacielem! — Tym razem i ona podniosła głos. — Żyjemy w przyjaźni z każdym z autobotów i jak jedno z nas potrzebuje pomocy, to drugie mu pomaga, a przynajmniej stara się z całych jego sił! Jak możesz tak myśleć!

— To proste! Mówisz o nim, jak o jakimś idelanym bocie, w którym jesteś zakochana po uszy!

— Kocham kogoś innego!

Tym zdaniem Starscream się zamknął. Nie wiedział czy ma się cieszyć, że jego obiekt westchnien nie kocha się w jego wrogu, czy dalej się złościć, gdyż kocha kogoś innego, a on nie wie kim on jest.

— W takim razie zostaniesz tutaj do końca swoich nędznych dni, których nie zostało ci dużo, bo nie zamierzam dalej tolerować twojej obecności — powiedział, wychodząc z celi.

— Nie, zaczekaj! Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłam, a nawet powiedziałam co chciałeś. Dlaczego jesteś taki?!

Starscream obrócił się i spojrzał w błękitne optyki (T.I). Podszedł do niej i dał swoje ręce na wysokości jej głowy, jakby chciał zagrodzi jej ucieczkę, mimo tego, iż była skuta łańcuchami. Od dawna chciał to zrobić i teraz poczuł, że jest na to idealny czas. Idealny czas na pocałunek z jego obiektem westchnień.

Więc złączył ich usta w namiętnym i długim pocałunku. Zdziwił się, kiedy femme go oddała i sama pogłębiła. Ujął jej twarz, pokazując jej tym samym, że nie był taki, na jakiego wyglądał.

Kiedy się od niej odsunął zaczął luzować jej łańcuchy, które uniemożliwiały jej poruszanie się i ucieczkę.

— Co ty robisz? — spytała gdzie miała wolne ręce. — Megatron cię zabije.

— Idź. Uciekaj, zanim ktoś cie zobaczy. Pomogę ci wyjść, a dalej musisz radzić sobie sama. Megatronem się nie przejmuj, powiem, że uciekłaś, lecz powiedziałaś o złożach energonu.

— Jesteś pewien? Poświęcisz się dla mnie? — spytała, niedowierzając femme.

Starscream nic nie odpowiedział, tylko znów złączył ich usta. Pomógł wstać botce i zaprowadził ją korytarzami do wyjścia. Na koniec tej przygody widział jak femme zamienia się w swoją wersję pojazdu i odjeżdża z bazy deceptikonów. Czuł, że dobrze zrobił, ratując życie osoby, którą kocha, nawet jeśli liczy się to z gniewem Megatrona. Sam, po uwolnieniu swojej ukochanej, chciał uciec i spędzić z nią spokojne życie, dlatego od razu przystąpił do realizacji tego planu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro