„TFP Wheeljack x Human Reader" - Nicol-Walker-24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Autor: Nicol-Walker-24

Tytuł: TFP Wheeljack x Human Reader 

Skrót "(T.I)" – Twoje imię.

Od kilku dni siedziałaś chora w domu. Było to zwykłe przeziębienie, jednak i tak cię wykończyło. Miałaś dość pozostawania w domu, więc zadzwoniłaś po swoją przyjaciółkę, Miko. Ustaliłyście, że gdy będzie wychodzić ze szkoły, to ona przyjedzie po ciebie z Bulkheadem i razem pojedziecie do bazy. Stęskniłaś się za swoimi kosmicznymi znajomymi. Tydzień bez nich – to tydzień stracony.

Dochodziła już trzynasta, więc powoli zaczynałaś się szykować do wyjścia. Wzięłaś ciepły prysznic na ogrzanie się (co z tego, że był środek lata) i ubrałaś się wygodnie, lecz zwiewnie – ale nie na tyle, żebyś znowu zachorowała. Ogarnęłaś lekki makijaż, aby zakryć pod oczami wory od choroby i nadać lekki koloryt skórze bladej od wykończenia gorączkami. Na sam koniec spięłaś włosy i ruszyłaś do salonu po telefon i kilka przydatnych rzeczy, takich jak klucze, czy torebka na owe rzeczy.

Usłyszałaś, jak na podjazd wjeżdża auto o charakterystycznym dźwięku silnika. Podeszłaś do okna, a z auta wyszła Japonka i ci pomachała. Odwzajemniłaś gest, lekko się uśmiechając, i poszłaś założyć buty. Wyszłaś z domu, zamykając drzwi na klucz – a wcześniej uprzedziłaś rodziców, że wychodzisz, i że będziesz wieczorem. Podeszłaś do pojazdu i wsiadłaś do niego.

— Cześć, Miko! Cześć, Bulk — powiedziałaś, zamykając drzwi.

— Witaj, (T.I). Jak się czujesz? — spytała Miko, a jej opiekun ruszył do bazy.

— Już o wiele lepiej, niż było wcześniej. Jestem trochę osłabiona, ale daję radę.

— Może powinnaś wrócić do domu? Nie wyglądasz za dobrze — wtrącił się Bulkhead. — Jak Ratchet cię zobaczy, to odeśle do domu z kwitkiem.

— Nie. Nie trzeba — powiedziałaś z uśmiechem. — Naprawdę mi lepiej.

— Właśnie, (T.I)! — krzyknęła entuzjastycznie dziewczyna — wiesz, kto dzisiaj nas odwiedza?

— Kto?

— Wheeljack! — krzyknęła razem ze swoim opiekunem.

— Naprawdę? — uśmiechnęłaś się. — To fajnie. Dawno go nie widziałam. Ciekawe, co u niego. Przyjeżdża do nas ot, tak, czy w jakimś konkretnym celu?

— To Jackie — odezwał się Bulkhead. — Kto go tam wie, co mu chodzi po głowie.

Poznałaś już ów bota wcześniej, kiedy to Deceptikony podłożyły wam jego kopie i szpiegowały, lecz zorientowaliście się o tym w porę. Kiedy prawdziwy Jackie was odwiedził – i mieliście tego pewność – spędziłaś z nim dużo czasu. Zapoznał was Bulk i z opowieści Miko wywnioskowałaś, że jej opiekunowi bardzo podoba się wizja ciebie i jego przyjaciela. Nie bywał o ciebie zazdrosny, a wręcz kazał wam być w swoim towarzystwie. I dobrze robił.

Tamtego dnia, gdy Jackie was odwiedził, bardzo się do siebie zbliżyliście. Obydwoje spędzaliście ze sobą dużo czasu, a w każdym razie – więcej niż z innymi. I każdy widział, że zaczyna być między wami chemia. Od kiedy bot wyjechał, coraz częściej przyłapywałaś się na myśleniu o nim. Kilka razy nawet śniłaś. Teraz znów miał zagościć u was i po kilku miesiącach rozłąki znów mogliście się zobaczyć i pobyć w swoim towarzystwie.

— (T.I)? — spytała Japonka.

— Tak?

— Wszystko dobrze? Już dojechaliśmy.

— Tak, zamyśliłam się tylko.

Wysiadłaś z Bulkheada i wraz z Miko udałyście się na mostek, aby przywitać się z resztą Autobotów. Wheeljack też już tam był, i odkąd wyszłaś z auta, czułaś na sobie jego wzrok. I może nie tylko jego, bo Ratchet zauważył Twoją bladą twarz.

— Jestem zdrowa, tylko lekko osłabiona. Naprawdę, nic mi nie jest — powiedziałaś — jutro będzie już lepiej.

— Bierzesz leki, które ci dałem?

— Tak. Tyle, ile mi kazałeś, i kiedy mi kazałeś.

— Dam ci jeszcze jakieś witaminy na wzmocnienie — powiedział medyk i odszedł.

Odprowadziłaś go wzrokiem i poczułaś jak ktoś nad tobą stoi. Odwróciłaś się i zobaczyłaś za barierkami nikogo innego jak Wheeljacka z tym swoim uśmiechem. Na sam jego widok kąciki ust poszły ci do góry. Podeszłaś bliżej i złapałaś się barierki.

— Nie przestaje zrzędzić? — spytał.

— Nie. Ciesz się, że nie widziałeś go, kiedy zaczęłam chorować. Wtedy przechodził samego siebie. Długo u nas zostaniesz? Czy znowu tak, jak ostatnio, wpadniesz i wypadniesz?

— Na trochę. Optimus mnie prosił, abym mu pomógł z czymś-tam. Nie wiem, ile mi to zajmie dokładnie. Dzień, a może nawet trzy. Zależy od rozmiaru szkody danej rzeczy. A co, stęskniłaś się?

— Za moim ulubionym botem? Zawsze.

Przez osłabienie chorobą zakręciło ci się w głowie i straciłaś lekko równowagę, lecz trzymałaś się barierek i one pomogły ci ustać na nogach.

— Jesteś pewna, że wszystko dobrze, mała?

— Tak. Tylko zawroty głowy po chorobie, ale to nic takiego. Już mi lepiej.

— (T.I), jak tylko się źle poczujesz, to mi mów. Osobiście zawiozę cię do domu, aby mieć pewność, że nic ci się nie stanie.

— Dobrze, Jackie — powiedziałaś, schodząc do Ratcheta po witaminy dla ciebie.

Jednak w połowie drogi znów poczułaś zawroty głowy, ale starałaś się nikomu tego nie pokazywać i szłaś dalej. Optimusa, Bee i Arcee nie było, gdyż poszli na misję, więc nikt nie będzie Ci prawił dodatkowych kazań o szanowaniu swojego zdrowia. Jedynie Ratchet mógł Ci zrzędzić nad uchem.

Zastanawiałaś się nad zachowaniem Wheeljacka. Był opiekuńczy, jeśli chodzi o ciebie. Każdy to widział i stwierdzali jednogłośnie, iż bot zauroczył się Twoją osobą. Bulk ciągle zostawał z nim w kontakcie i nieraz odpowiadał na pytanie czy wszystko u ciebie dobrze i czy nikogo nie masz. To wystarczyło jemu, przyjacielowi, żeby powiedzieć reszcie, iż Jackie ma co do ciebie poważne plany.

W połowie drogi do medyka trzymającego leki ponownie zakręciło ci się w głowie i tym razem ugieły ci się nogi pod ciężarem twojego ciała. Wszystko stało się zamazane, a głosy, które cię wolały, brzmiały jakby przez wodę lub z daleka. Poczułaś tylko jak ktoś cię łapie i zauważyłaś nie kogo innego jak Wheeljacka w swojej ludzkiej wersji. Musiałaś przyznać, że był przystojny w swojej ludzkiej skórze.

* * *

Powoli odzyskiwałaś przytomność. Czułaś ból głowy i lekki ucisk w prawej dłoni. Uchyliłaś oczy i ujrzałaś Wheeljacka trzymającego Twoją dłoń. Nie wiesz, czy spał, bo miał głowę zawieszoną na łóżku, lecz ścisnęłaś jego dłoń i zauważyłaś, iż mężczyzna się poruszył. Podniósł głowę i spojrzał na ciebie.

— Już wstałaś?

— Tak. Coś się stało?

— Zemdlałaś z osłabienia po chorobie. Dobrze się czujesz? Ratchet kazał mi ciebie pilnować, żebyś przez ten dzień leżała i nie wstawała, jeśli to niepotrzebne.

— Teraz już naprawdę mi lepiej. Dziękuję, że mnie złapałeś. Pewnie już wykonałeś swoją robotę i uciekasz od nas.

— Nie. Wykonałem co miałem zrobić, jednak zostanę dla ciebie kilka dni dłużej, niż zwykle.

— Jak to "dla mnie"? — spytałaś. Byłaś jeszcze na tyle nieprzytomna, że nic nie rozumiałaś?

— Tak, dla ciebie. Przez twój stan zrozumiałem, że muszę być przy tobie i ciebie pilnować.

— To wyznanie miłości?

— Traktuj to jak chcesz, maleńka, ale zawsze będę dziękować Bulkheadowi, że nas ze sobą zapoznał. To był najlepszy dzień w moim życiu.

— Cieszę się, że zostajesz.

Widziałaś, że chciał coś powiedzieć, jednak do sali, gdzie leżałaś, wszedł Ratchet i zaczął swój wykład na temat twojego nieposłuszeństwa i tego, że nie szanujesz swojego zdrowia. Miałaś tego dość, więc przykryłaś się kołdrą aż po głowę, a Jackie tylko ją poprawił. Usłyszałaś tylko jak Ratchet coś komentuje pod nosem i śmiech mężczyzny obok.

Odkryłaś się, a Wheeljack położył się koło ciebie i cię przytulił. Przymknęłaś oczy i poczułaś jak powoli odpływasz w objęcia Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro