Nancy X Foxy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Nancy

Dobra dojechałam. Wnieśli mnie do magazynu. Wyszłam z niego kiedy robotnicy wyszli.

Pov.Foxy

Gadałem z Freddym gdy z magazynu wyszła dziewczyna. O różowych  włosach i niebieskich oczach. Miała lisie uszy i ogon.

-Witaj jestem Freddy.-Przedstawił się misiasty.

-Jestem Nancy.-Powiedziała.

-E em.-Krząkroł Freddy.

-...-Tak to właśnie ja.

-Ah...To jest Foxy-Powiedział Freddy.

Pov.Nancy

Poznałam inne animatroniki.

Po jakiś dwóch godzinach Freddy zaprowadził mnie do mojego nowego pokoju.

-Jak co to jestem w pokoju obok.Iiii......Od godziny 24 do 6 straszymy stróża nocnego.-Powiedział Miś.

-Spoookooo....-Powiedziałam po czym usiadłam na łóżku.

Freddy wyszedł....

Połorzyłam się i zaczełam rozmyślać nad dzisiejszym dniem....

*Team Speak*
*3 miesiące*

W Freddy's 1 czuję się bardzo dobrze.
Bardzo dobrze dogaduje się ze wszystkimi... No może po za Foxem. Nie przepada za mną, ale bez wzajemności... Wmawiałam sobie że też za nim nie przepadam..., ale to nie prawda.... Od samego początku naszej znajomośći zakochałam się w tym rudowłosym piracie. Tylko.... On mnie nie nawidzi....

Właśnie zamkneli pizzerie.

Była 17 więc do straszenia stróża jeszcze pare godzin.

Udałam się do kuchni.

Zjadłam sobie pizze.

A tak przy okazji Chica robi najlepsze pizze na świecie!!!

Do kuchni wszedł Foxy a za nim Freddy.

-Hej. Dziś straszymy stróże we trójke.-Powiedział brązowowłosy chłopak.

Z ukrycia spojrzałam na Foxyego i troszke się zarumieniłamn ale szybko się ogarnełam.

-Więc plan jest taki.-Zaczoł Freddy.-Ja wyjde o 3 i ppstaram się wbić do biura, jak mi się nie uda około czwartej ty i Foxy postaracie się wbiec do biura.-Powiedział.

-Ah....Naprawde musze iść z nią?-Zapytał Lisiasty i spojżał na mnie z pod byka.

Wiedziałam...On nigdy by mnie nie pokochał...

*Team Speak*

Jest 3.50 razem z Foxem udaliśmy się do biura stróża.
Połowe drogi szliśmy w ciszy.

-Foxy...Dlaczego tak mnie nie nawidzisz?...-Wkońcu zapytałam.

Foxy nic mi nie odpowiedział.

Na rozwidnieniu dróg karzdy pobiegł w inną strone.

Wbiegłam do biura. Byłam bardzo sdziwiona ponieważ wbiegłam tam jako pierwsza.

Stróż wstał z miejsca. Z pod biurka wyjoł siekiere. Zaczoł się do mnie zbliżać.

Pżycisnoł mnie do ściany.

-Żegnaj się z życiem.-Powiedział.

Wtedy do pokoju wleciał Foxy.

Żucił się na stróża i tak po prostu go rozszarpał.

Po tym wszystkim podszedł do mnie.

-Pytałaś się dlaczego tak cię nienawidze.-Powiedział.

Niebezpiecznie się do mnie zbliżył. Poczułam pieczenie na policzkach....rumieniec...

-Ponieważ zawsze gdy cię widze ledwo trzymam się na wodzy..., ponieważ cie kocham...-Powiedział

Po czym złączył nasze usta w pocałunku.

Powoli zaczełam oddawać pocałunek.

Ta chwila mimo iż krótka dla mnie trwała wieczność.

Oderwał się o de mnie.

-Też cie kocham.-Powiedziałam i pocałowałam chłopaka a on oddał pocałunek.

Teraz nikt nas nie roździeli.....

#########################

Zamuwienie od
_Lady_Internet_
Mam nadzieje że się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro