Wycieczka Nad Morze Cz. 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam!
Nie miałam tego w planach, ale z okazji Dnia Dziecka napiszę special w postaci one shota o shipie Nizzy.
Nigdy one shotów nie pisałam, więc może wyjść różnie, ale postaram się napisać coś w miarę przyzwoitego.
A i chciałabym wtrącić, że ten one shot nijak się ma do oryginalnej fabuły i zdarzeń.
To jest po prostu mała "odskocznia" od reszty.
A i chciałabym przypomnieć, że postacie są w 100% fikcyjne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wycieczka nad morze

Dzisiaj jest dzień w którym ten koszmar, zwany rokiem szkolnym się kończy.
Nadchodzą wakacje.
Jeszcze tylko wypadało by iść na zakończenie roku szkolnego, i dowidzenia wszystkim.

-------------------- Time Skip ---------------------

Już po zakończeniu. O Boże, nareszcie skończyli rzegotać bez sensu. Rok w rok tylko ciągle te same farmazony rzempolą.
Nic nowego.

Oczywiście Nicole nie ma.
Bo jakżeby inaczej.
Pewnie znowu się z kimś bije.
Bidoczysko.

Ellie w sumie to widziałam, jak próbowała się ukradkiem włamać do kańciapy woźnych, żeby opustoszyć im lodówkę i zamrażalnik.
Ta to znowu wiecznie żreć będzie.

Już wychodziłam przez bramę z dziedzińca szkolnego, jak tu nagle,
Ktoś wjechał z pełnej petardy omal nie rozwalając przy tym bramy.

Noo, prawie zawałum dostała.
Cóż to za idiota tak jeździ?!

Podeszłam do pojazdu z zamiarem ochrzanienia kierowcy-pirata.
Zapukałam w boczną szybę kierowcy.
Szyba otworzyła się, a moim oczom ukazała się... Nicole.

- Ohayou Liz👋! - radośnie mnie zawołała.

- Umm, Hey - nie spodziewałam się tego, że to będzie ona.

- Co tam porabiasz?

- Wiesz co, właśnie staram się przeżyć i nie zostać rozjechana przez pewnego pirata drogowego...

- Oj no daj spokój - starała się mnie udobruchać - Chodź! Jedziemy na wycieczkę!

- Dokąd niby xd? - aż się zdziwiłam

- Dokąd tylko chcesz, Moja Droga~

- Tch. Nad morze również? - zerknęłam na przyjaciółkę z nadzieją w oczach.

- Oczywiście. Z wielką przyjemnością i chęcią.

- No więc dobra. Może być.

- Super😁. Tylko skoczę do kibla, i możemy jechać.

- Spoko, będę czekać tutaj.

- Oki!

Kierowca oddalił się w stronę pobliskiego toitoi'a.

Ja natomiast podeszłam do samochodu.
No nie powiem - auto zarąbiste.
Czarny lakier, widać, że sportowe.
Skąd ona do jasnej ciasnej ma taką furę?
I skąd wzięła na nie kasę?
Musiało być dosyć nie tanie

Nie minęło 5min, a właścicielka pojazdu wróciła.

Przewertowała kieszenie swoich spodni w poszukiwaniu kluczyków.
Znalazła je.

Odblokowała drzwi i przeszła wokół auta dookoła, zatrzymując się obok mnie.
Pociągnęła za klamkę i otworzyła mi drzwi.
A to miło

- Zapraszam~ - trzymając lewą rękę za plecami, zaprosiła mnie do środka pojazdu.

- Dziękuję😊.

Ona również wsiadła do pojazdu.
Ustawiła sobie fotel, lusterka i inne (jak dla mnie to nieistotne) pierdoły.

Nareszcie ruszyłyśmy.

Wyjechałyśmy z równie podobnym impetem, z jakim Nicole tu wjechała.

No niee. Ja z nią zawału dostanę.
A czeka nas tyle godzin jazdy.

- Ile będzie trwała nasza podróż? - zapytałam.

- Umm, myślę, że około 7, do 8 godzin.
Zależy, którędy pojedziemy, i przy okazji jak szybko - oszacowała względnie na oko.

- Yyyy, to długo trochę.

- Nie bój nic. Pojedziemy na autostradę. Dojedziemy migusiem. Zanim się obejrzysz, to już będziemy się wygrzewać na plaży - delikatnie się uśmiechnęła.

- No dobra, wierzę i ufam Ci.

- Doceniam😊.

Jedziemy sobie przed siebie.
Chcemy wyjechać z miasta.

Nagle zdałam sobie sprawę z jednej bardzo istotnej rzeczy.

- Nicole stój! Zatrzymaj się!

Ona na to tylko wbiła na luz i po hamulcach. Ręczny i ten nożny do oporu.
Auto zatrzymało się z piskiem opon i ze swądem spalonej gumy.

- WTF?! Chcesz żeby nas ktoś rozjechał albo żebyśmy doprowadziły do wypadku?! - zbulwersowała się Nicole.

- Nie wzięłyśmy praktycznie nic! Ani jedzenia, ani picia, ubrań na zmianę, namiotów! Paliwo chociaż jest?! - zaczęłam się drzeć.

- Tak, paliwo jest. A resztę się kupimy drodze - ona tylko odpowiedziała mi ze stoickim spokojem w głosie. Jak ona zachowuje spokój w momencie kiedy się na nią drę?

- A pieniądze chociaż masz?

- Yyyyy...

- No nie gadaj, że...

- No co? Wydałam wszystko na benzynę.

-🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️-no po prostu xd

- No dobra, to podjedziemy po drodze do jakiegoś sklepu i kupimy trochę prowiantu - zaproponowała kierującą pojazdem.

- Ok. Podjedź do biedronki. Pójdę po zakupy. Niedaleko biedry jest sklep z rzeczami sportowymi. Ty idź tam i kup 2 namioty. Spotkamy się tutaj za 30min.

- A po co dwa namioty? Nie lepiej jeden? Taniej będzie.

- Po prostu kup dwa. I może coś jeszcze do tego.

- Dobra, wszystko ładnie fajnie, ale nie mam kasy.

- No jak z dzieckiem... 🤦‍♀️. masz tu dwie i pół stówki i idź kup te namioty.

- dobra, to do zobaczenia za pół godziny.

-------------------- Time Skip --------------------

Wróciłam z siatką pełną żarcia i picia.
Oczywiście mojej towarzyszki nadal nie ma.
Standard.
Jak zwykle zresztą.

Siedzę sobie na ziemi przy aucie i ktoś do mnie podchodzi.
To Nicole.

Podniosłam wzrok i lekko się zdziwiłam.
W ręku trzymała jeden namiot, jakiś niezbyt wielkich rozmiarów kocyk i poduszkę.

- Co to ma być? - nie dowierzałam.

- Yy, no nasze manatki na plażę.

- A czemu tylko tyle?

- Na więcej nie starczyło mi kasy - podrapała się po głowie w zakłopotaniu.

- Chciałaś chyba powiedzieć, że nie starczyło NAM kasy.

- Tak, dokładnie tak. Jeden namiot kosztuje 150zł. Dwa namioty to już 300zł. A gdzie tu jest kocyk i poduszka?
Więc wzięłam wszystko tak, żeby starczyło kasy.

- Aha. Rozumiem. Aleś wykminiła👌. Jak trzeba z matmy zdać, to się nie da. Mission impossible.
Ale jeśli chodzi o zakupy z ograniczoną ilością kasy, i to jeszcze w dodatku nie twojej to już Pani Einstein-Sensei (albo Senpai) się znalazła.

- Wrzućmy wszystko do bagażnika i jedźmy już - niecierpliwiła się Nicole.

- Yhym.

Towarzyszka udała się po nowo zakupione manatki.
Ja natomiast otworzyłam bagażnik i weszłam do samochodu.
Zanim wpakowała wszystko, minęło dobre paręnaście minut.

- - - - - - - - - W między czasie - - - - - - - -

/// Perspektywa Ellie \\\

Idę sobie właśnie ulicą, oczywiście jedząc coś po drodze.
Patrzę przed siebie i widzę jak mój ship czyli te dwie dziewczyny pakują się do samochodu.

Jedna wsiadła z przodu, a druga gdzieś polazła.

Hmmmm, zostawiły otwarty bagażnik.
Już wiem! Pojadę z nimi! Na wypadek, gdyby ten ship miał się rozwinąć pod moją nieobecność.

W końcu okazje po coś są😁.

Cichutko jak myszka podkradłam się pod auto.
Nie ma nikogo? Super!
Wlazłam do bagażnika i ukryłam się pod jakimiś szmatami, żeby mnie nie nakryto.

/// Perspektywa Lizzy \\\

Siedzę tak i czekam.
Usłyszałam jakiś chrobot, ale to pewnie moja towarzyszka wyprawy pakuje manatki do bagażnika.
W tym czasie oczywiście Nicole przyszła i tak zrobiła.
Wsiadła do auta.

- No to jedziemy~? - zapytała się radośnie.

- No pewnie!

Podczas gdy kierowca odpalał silnik, ja rzuciłam za siebie swoją bluzę.
Byłoby mi w niej gorąco.
W kieszeni bluzy były kluczyki od domu.

/// Perspektywa Ellie \\\

Leżę sobie spokojnie. Udaję, że mnie tutaj nie ma.
A tu nagle dostaję czymś milutkim, a zarazem twardym i ciężkim w mordę😖.

Chciałam się udrzeć na nie, ale nie mogłam zdradzić swej obecności.

No trudno, idę spać.

/// Perspektywa Lizzy \\\

Jedziemy przed siebie. Próbujemy znaleźć jakąś szybszą drogę~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro