17. Saryuu Evan x Fey Rune ✔️

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

One shot napisany dla GwiazdkaV2 ^^

* Postać Saryuu i Feya pojawia się, ponieważ osoba zamówiła rozdział wcześniej, niż postanowiłam, że nie będę pisała o innych postaciach

Saryuu Evan x Fey Rune

Saryuu i Fey byli przyjaciółmi od zawsze a poznali się w dość nietypowy sposób. Oboje do tej pory zastanawiali się jak to się stało, że jeden z nich znalazł się akurat w tym miejscu i o właściwym czasie.

- Nadal nie mogę się zapomnieć tego jak mnie uratowałeś tamtego dnia - powiedział z uśmiechem Fey - Pamiętam ten dzień bardzo dobrze i nigdy go nie zapomnę

- To nic wielkiego - Saryuu machnął na te słowa ręką ale i tak delikatnie się uśmiechnął - Najważniejsze jest to, że mogłem ci wtedy pomóc

~ Wspomnienie ~

Na oko sześcioletni mały chłopiec z jasnozielonymi włosami wracał do domu. Był wieczór i wszędzie panowały egipskie ciemności a na chodnikach nie było nikogo, nawet jednej, żywej duszy. Samochody na drogach były wielką rzadkością. Jednak tak do końca chłopiec o imieniu Fey nie był sam - za nim szli trzej chłopcy, którzy chodzili do technikum. Czekali na dobrą okazję, aby zabrać zielonowłosemu pieniądze i wszystko, co miał przy sobie. A kiedy zbliżyli się do ślepej uliczki, jeden z nich podbiegł do chłopca od tyłu i zakrył mu buzię na wypadek, gdyby chciał wezwać pomoc.

Kiedy znaleźli się wewnątrz ślepej uliczki chłopak puścił go gdyż wiedział, że maluch będzie zbyt przerażony aby uciekać. Fey upadł na kolana i rzeczywiście - był tak przerażony, że ledwo umiał powstrzymać łzy, które cisnęły mu się do oczu. Starał się być jednak twardy i udawać, że wcale się ich nie boi. Powoli wstał i odwrócił się w ich stronę a następnie drżącym głosem spytał:

- C-czego wy ode mnie chcecie?

- Nie rozśmieszaj nas, młody - powiedział jeden z nich

- Chcemy kasy - dodał drugi, nie owijając w bawełnę - Lepiej dla ciebie jeśli dasz ją po dobroci, bo jeśli nie - i pokazał zaciśniętą pięść, na co chłopiec zadrżał

- Ale j-ja nie mam przy sobie żadnych p-pieniędzy - odpowiedział Fey zgodnie z prawdą

Chuliganie nie zwrócili na to uwagi i nadal domagali się pieniędzy od chłopca - problem w tym, że malec nie miał przy sobie ani grosza. Minuty mijały a Fey bał się coraz bardziej ale ze wszystkich sił starał się tego nie okazywać. Wstrzymywał również łzy, które coraz częściej pojawiały się w jego smutnych oczach ale do tej pory żadna nie spłynęła mu po policzku - musiał być dzielny. W końcu mama wysłała go z bardzo ważną misją. Albowiem kobieta była schorowana i osobiście nie mogła zapłacić rachunków a ojciec Feya zmarł, kiedy ten był jeszcze malutkim dzieckiem... Dlatego chłopiec chciał pomóc swojej kochanej mamie i postanowił, że sam może zapłacić rachunki za prąd. Jednak im dłużej stał przed chuliganami, tym bardziej bał się i w końcu łzy zaczęły płynąć mu po policzkach.

- Ale z niego beksa - stwierdzili jednocześnie a następnie zaczęli się śmiać

- Może spróbujcie z kimś równym sobie? - spytał tajemniczy chłopak, stając z założonymi rękami na klatce piersiowej w wejściu do ślepej uliczki

Wszyscy trzej natychmiast przestali się śmiać i jak jeden mąż spojrzeli w tamtym kierunku. Chłopiec ze łzami w oczach również spojrzał w tamtym kierunku i kiedy zobaczył białowłosego chłopaka, w jego małym serduszku na nowo zapaliła się iskierka nadziei - wierzył, że tajemniczy chłopak mu pomoże. Tajemniczym chłopakiem był Saryuu, który wracał właśnie z wieczornego spaceru. Słysząc groźby, płacz i śmiech nie mógł przejść obojętnie i musiał sprawdzić co się tam dzieje. Intuicja jak zwykle go nie zawiodła i jego oczom ukazał się płaczący chłopiec a przed nim trzej chuligani.

Gdy trójka ruszyła na niego, Saryuu bez chwili wahania i zastanowienia zaczął się z nimi bić. Najpierw udało mu się pokonać pierwszego, potem drugiego a na końcu trzeciego. Kiedy zobaczyli, że nie uda im się go pokonać postanowili uciec. Dopiero wtedy otrzepał ręce i podszedł do nadal przestraszonego chłopca. Kucnął przed nim i już, już miał spytać jak ma na imię, gdy ten niemal od razu mocno się do niego przytulił. Na twarzy widniał słaby uśmiech a na policzkach nadal ślady łez.

- Dziękuję bohaterze - wyszeptał zielonowłosy

- Jak się nazywasz mały? Gdzie mieszkasz? - spytał Saryuu i dodał: - Odprowadzę cię. Twoi rodzice na pewno bardzo się o ciebie martwią

- Jestem Fey i mieszkam niedaleko stąd - odpowiedział chłopczyk

- A ja jestem Saryuu - uśmiechnął się i wziął malca na barana - A zatem chodźmy

~ Koniec wspomnienia ~

- Tak, ja również tak to zapamiętałem - powiedział Saru, kiedy wróciły mu wspomnienia - I akurat wracałem z wieczornego spaceru. Miałeś wtedy wielkie szczęście, że na ciebie trafiłem

- Racja - zgodził się z nim Fey - Miałem wielkie szczęście i cieszę się, że tamtego dnia tak się to potoczyło

- Cieszysz się, że cię wtedy napadli? - zdziwił się chłopak, patrząc na swojego przyjaciela szeroko otwartymi oczami

- Cieszę się, bo dzięki temu spotkałem najlepszego przyjaciela na calutkim świecie - zielonowłosy szeroko się uśmiechnął, podał dłoń Saru i spytał: - Przyjaciele na zawsze?

- Przyjaciele na zawsze - odpowiedział Saryuu, podając mu swoją dłoń

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro