"Niezwykła randka nr 4" cz.2/?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Niedługo potem Keith z pewnym ociąganiem powrócił myślami na ziemię i postanowił zajrzeć do arcyważnej wiadomości. Szybko wystukał zwrotnego maila  w której napisał, że zadanie przyśle jeszcze przed wieczorem, po czym zamknął laptopa. Oczywiście przez cały ten czas myślał o wspólnym weekendzie, który spędzi z Lance'm. A to sprawiało, że miał przemożną ochotę ciągle się uśmiechać co przecież nie pasowało do jego "natury emosia" jak to kiedyś określił Lance. Żeby więc się czymś zająć w czasie czekania na swojego chłopaka, postanowił się spakować i wybrać jakiś outfit na randkę. Z reguły nie przykładał wagi do noszonych ubrań, a moda nieszczególnie go interesowała. Jednak skoro to miała być randka to powinien jednak dobrze wyglądać. 
Zamaszystym ruchem rozsunął drzwi stojącej w rogu szafy. Większość ciuchów, które tam miał właśnie się wysypało, gdyż były tam dosłownie upchane kolanem, inaczej nie mógł ich tam zmieścić. 

-Echh...Powinienem zrobić z nimi porządek… - Mruknął i zaczął zbierać je z podłogi.

Dość długo w nich przebierał, a przez to robił coraz większy bałagan. I jakoś specjalnie nic nie mógł wybrać. Mimo wszystko chciał wyglądać wyjątkowo podczas ich czwartej już randki. A przynajmniej, by się przydało. Jeszcze przez chwilę siedział na podłodze otoczony porozrzucanymi wokół ciuchami, zanim wpadł mu do głowy pomysł, by poprosić o radę swoją współlokatorkę, która na modzie znała się jak nikt inny. Mowa tutaj o Allurze Altei, której ojciec zarządzał pewną znaną odzieżową firmą. Dziewczyna najwyraźniej przejęła gust po ojcu, gdyż nieważne gdzie wychodziła zawsze wyglądała zjawiskowo. I nawet, gdy siedziała w domu jej ubranie przypominało strój na jakąś galę. Więc jeśli miał się kogoś poradzić w kwestii mody to tylko jej. 

Allura w tym czasie siedziała na dole w salonie. Pożerała kolejną paczkę precelków i myślała nad najnowszymi projektami swojego ojca. Przed nią na ławie rozłożone były najróżniejsze szkice ubrań, a ona wnikliwie je przeglądała. Właśnie dostała powiadomienie od ojca, by postarała się wybrać i skompletować coś na najbliższy pokaz mody najnowszych projektów. Podczas, gdy ona je oglądała w telewizji leciała jakaś hiszpańska telenowela, gdzie pewna czarnowłosa piękność właśnie została zaproszona na bal przez swojego oszałamiającego latynoskiego chłopaka. Mimo że właściwie była zajęta czymś innym to jednym okiem uważnie śledziła telenowelę. Strasznie kibicowała głównej bohaterce i miała nadzieję, że między nią, a jej chłopakiem nic się nie wykruszy. 
Kroki na schodach niespecjalnie ją przejęły, ale gdy usłyszała je bliżej siebie odwróciła głowę napotykając wzrokiem Keith'a. Na moment odłożyła karty z projektami i wyciągnęła w jego stronę paczkę precelków delikatnie nią potrząsając.

-Precelka? - Zapytała i uśmiechnęła się miło.

-Em, nie dzięki. Eee potrzebuję pomocy 'llura… 

-Tak? Pomóc ci z hiszpańskim? 

-Tak właściwie to Lance ma mi pomóc...Ale no właśnie Lance...Boo zaprosił mnie dziś na randkę, ogólnie na cały weekend i nie bardzo wiem co mam założyć…A ty się znasz na modzie i w ogóle...Dlatego zastanawiałem się czy…-

-O mój boże tak! - Dziewczyna energicznie przerzuciła nogi przez oparcie kanapy, na której siedziała i szybko zeskoczyła na podłogę - Naprawdę?! Ale super! To już wasza kolejna randka! - Wydawała się być tym bardziej podekscytowana niż nawet on sam - Idziemy! - Zarządziła i biorąc go pod rękę zaciągnęła na górę do jego pokoju.

Kiedy zobaczyła zawalone ubraniami pomieszczenie na moment stanęła jak wryta. Jednak odzyskała rezon i zabrała się za wybieranie jego ciuchów. Chodziła po pokoju i ciągle sięgała po jakieś ubrania, by po chwili pokręcić głową i odłożyć je na miejsce. 

-Mm potrzebuję chwilki...Ale mam koncepcję! - Zawołała pewnie niczym uczeń na lekcji, gdy zostanie wywołany do tablicy.

-Okej...Too ci nie przeszkadzam - Powiedział i już miał wyjść z pokoju, jednak powstrzymał go głos białowłosej.

-Ej! Nie znikaj mi teraz. Muszę zobaczyć czy moja koncepcja będzie właściwa - Powiedziała - I poza tym... Chcę się trochę dowiedzieć o waszej randce - Uśmiechnęła się chytrze, przyglądając się jednej koszulce - Bardzo przygnębiające masz te ciuchy...Aż nie wiem jak je dobrać...

-Cóż...Sam chciałbym cokolwiek wiedzieć - Stwierdził wracając posłusznie do pokoju i siadając na obrotowym krześle, przy biurku.

-To znaczy?

-Noo... Lance powiedział, że to ee "es un misterio" - Mruknął powtarzając jego słowa - Wiem, jedynie, że zajmie nam to cały weekend.

-Ohh to takie słodziutkie z jego strony! Widać, że naprawdę cię kocha. Ach pierwsza szczeniacka miłość… - Rozmarzyła się nagle z szerokim uśmiechem, przykładając dłonie do policzków i wznosząc wzrok ku sufitowi.

-Sz-szczeniacka? Jesteśmy w tym samym wieku, przestań o mnie mówić jak o głupim nastolatku - Mruknął przewracając przy tym oczami i czując się naprawdę urażonym z tego powodu.

-Bardziej chodziło mi, że wasza miłość ma taki charakter...i wasze randki również - Powiedziała łagodnie, czując lekkie zmieszanie.

-To...Aż tak widać? - Zapytał czarnowłosy dosyć zdziwiony jej stwierdzeniem.

-Oj żebyś wiedział, że tak! Jesteście oboje tacy ostrożni, w tej zażyłości. To urocze. Jak pierwsze niewinne uczucie miłości - Westchnęła, a na jej twarzy pojawił się błogi wyraz - Zupełnie jak ja i Lotor…

"I znowu się zaczyna…" - pomyślał, wzdychając głośno. Ilekroć ktoś poruszał temat miłości Allura od razu zaczynała dyskusję o swoim byłym, który ją zdradził i potem zostawił. To przeważnie objawiało się w kilku etapach. Najpierw przypominała sobie miłe chwile spędzone z nim, następnie zaczynała na niego pomstować, a na koniec wybuchała zwykle płaczem mówiąc przy tym, że wszyscy faceci są tacy sami i że Lotor zasłużył na wszystko co najgorsze. Keith przerobił to już milion razy, dlatego nie opowiadał jej za dużo o swoich miłosnych doświadczeniach. Jednak dziewczyna przeważnie sama go o to pytała. A on już nauczony tym co może z tego wyniknąć zwykle odpowiadał półsłówkami, by jej nie nakręcać. 

-Nie. Nie, nie, nie. Nie zacznę znowu mówić o tym dupku - Powiedziała stanowczo, przekonując sama siebie  - Teraz nareszcie jestem naprawdę szczęśliwa, więc nie ma potrzeby ciągle o nim wspominać.

Aktualnie Allura spotykała się z Romelle - uroczą francuzką z wymiany szkolnej. Romelle przyjechała na ponad rok wprost z Prowansji na słoneczną Kubę. I traf chciał, że spotkała Allurę właśnie w szkole w której zaczęła naukę na ten moment. Białowłosa pracowała tam jako swego rodzaju dekoratorka. Tworzyła gazetki szkolne, ozdabiała korytarze na różne okazje itp. Bardzo lekkie zajęcie dla osoby obdarzonej zmysłem artystycznym. Romelle od razu to dostrzegła i to skłoniło ją do zagadania jej podczas jej przerwy.
Między nimi od razu pojawiła się chemia. I nim się spostrzegły już zostały parą. Dlatego Allura teraz tak chętnie wychodziła do pracy i wracała z niej równie ucieszona. I przynajmniej zapominała o Lotorze.

-Dobra mam! Przymierz to - Podała mu kilka ubrań - I szybko, bo chce zobaczyć efekt końcowy! - Wygoniła go do łazienki, zanim zdążył coś powiedzieć - A ja pomyślę jeszcze o jakichś dodatkach! - Zawołała wesoło i zaczęła przetrząsać jego szuflady.

Popatrzył na naręcze ubrań w rękach. A potem udał się do łazienki, by je ubrać. W zasadzie właśnie w takich chwilach cieszył się, że zna kogoś takiego jak Allura kto zawsze doradzi mu co ubrać. Oczywiście znowu mógłby założyć skórzaną kurtkę, ale tym razem chciał się ubrać dość wyjątkowo. Dziewczyna jakby to przewidziała, bo patrząc teraz na ciuchy, które mu wręczyła i których nie mogła się doczekać aż on założy, pomyślał, że rzeczywiście będą dobrze na nim wyglądać. Wśród ubrań znalazła się szara bawełniana croppowa bluzka odsłaniająca ramiona, czarne jeansy z dziurami na kolanach i kraciasta koszula. 

Pukanie do drzwi przerwało mu dalszą kontemplację kolejnych elementów garderoby.

-To tylko ja! Znalazłam parę fajnych akcesoriów! - Zawołała przez drzwi.

Czarnowłosy otworzył je, a ona szybko mu je podała i zatrzasnęła drzwi. Był pewny, że w tym czasie usłyszał jak chichocze. Zerknął na to co od niej dostał. Był to choker w formie matowego paska z małą gwiazdką z przodu, naszyjnik z kłódką, srebrna bransoleta imitująca łańcuch i...kabaretki. Patrząc na ostatnią rzecz zaniemówił w jednej chwili. 

-A-allura! - Zawołał, kiedy odzyskał głos, będąc pewny, że dziewczyna się pomyliła.

Ponownie usłyszał chichot, który całkiem zbił go z tropu.

-Pożyczam. Nie martw się. Jestem pewna, że będą na tobie super leżały...No i spodobasz się w nich Lance'owi - Uśmiechnęła się zacierając dłonie z uciechy, czego na szczęście nie widział Keith.

-N-no nie wiem…

-Daj już spokój! Ubieraj się, bo zaraz przyjedzie Lance! 

Miał mieszane uczucia co do tego. Ale stwierdził, że w sumie czemu nie. Dlatego zaczął się w końcu ubierać. A oglądając się później w lustrze pomyślał, że wygląda całkiem nieźle. Nałożył choker, potem naszyjnik i bransoletę. Na koniec jeszcze włożył na swoje miejsce wiszącego helixa i orbitala. Na co dzień rzadko, kiedy nosił kolczyki. Zakładał je po prostu na specjalne okazje, albo nosił takie, które były malutkie. Z przyzwyczajenia spiął włosy w kitkę i rozpuścił kosmyki po bokach.

-Już?? Mogę zobaczyć… - Do pomieszczenia weszła Allura wiedziona okropną ciekawością.

Widząc Keith'a stanęła nagle w miejscu. Spoglądała na niego w ciszy, po czym niespodziewanie zaczęła piszczeć, a na jej twarzy odmalował się szeroki uśmiech. Keith nie wiedział dlaczego akurat tak zareagowała, dlatego popatrzył na nią pytająco.

-Wyglądasz super! Jeju, moja koncepcja naprawdę była czadowa! - Ucieszyła się oglądając go z każdej strony, jakby był jakąś rzeźbą w muzeum.

-N-naprawdę? - Zapytał trochę onieśmielony, obracając się, by mogła lepiej ocenić swoją pracę. 

-Tak! Nie mogę się doczekać miny Lance'a, gdy cię zobaczy! - Klasnęła w dłonie.

Po chwili jednak ponownie wróciła do uważnego podziwiania swojej koncepcji. Dość wnikliwie na niego spoglądała, marszcząc przy tym nos i głęboko się nad czymś zastanawiając.

-Hm... Czegoś mi tu brakuje… - Powiedziała wodząc wzrokiem po jego twarzy.

-Tak? - Zapytał, zastanawiając się co jeszcze ma założyć, by jej koncepcja była dopełniona. 

Nagle pstryknęła palcami, a jej twarz się rozpromieniła.

-Już wiem! - Rzuciła się do ozdobnego koszyczka stojącego na umywalce.

Chwilę w nim grzebała, aż znalazła ozdobne pozłacane okulary. Wyciągnęła je i podała zaskoczonemu Keith'owi.

-Okulary?

-Zerówki. Bez problemu możesz je założyć. Nigdy ich nie nosiłam, więc z chęcią ci je oddam.

-Nigdy nie nosiłem okularów...Może być dość dziwnie - Powiedział wolno, ale i tak je założył na nos - A, więc tak się czują osoby, które muszą ciągle je nosić… - Mruknął rozglądając się, póki jego wzrok nie spoczął na swoim odbiciu w lustrze.

-Dodają ci stylu. Naprawdę ci pasują - Oceniła i ponownie się uśmiechnęła.

Szczerze powiedziawszy nie miał zdania na ten temat. Okulary wyglądały całkiem stylowo, jednak nie mógłby ich ciągle nosić. Ale skoro dziewczyna powiedziała, że mu pasują to chyba tak musi być. 

Odwrócili się jednocześnie, kiedy usłyszeli warkot silnika na zewnątrz. Tylko jedno auto wydawało taki charakterystyczny dźwięk. Jakby ktoś próbował topić kota w toalecie i wiercił wiertarką udarową w tym samym czasie.

-Szybko przyjechał - Stwierdziła patrząc na zegarek, na nadgarstku - Idź! - Popchnęła go ze śmiechem w kierunku drzwi.

Zanim jeszcze chłopak wyszedł, odwrócił się w jej stronę i cicho podziękował. Białowłosa jedynie się uśmiechnęła i odprowadziła go wzrokiem.

...
I mamy część następną! Cieszycie się? Wyjątkowo sprawnie idzie mi pisanie tego. To dość dziwne. W każdym razie zobaczymy jak będzie z następnymi częściami

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro