Dlaczego?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

P.O.V. Hannah

- Hannah podejdź tu.- rozkazał panicz Alois. Spojrzałam zmieszana na swojego pana. Ale podeszłam do stołu i klęknęłam przed paniczem.

Ale nigdy bym się nie spodziewała tego co zrobi ten dzieciak. On...on wydłubał mi oko. Mi demonowi! Owszem darzę Aloisa uczuciem ale to nawet za wiele dla demona. Nim zdążyłam zagłebić się w gorzkich lamentach do jadalni wszedł Faustus. Nawet nie podniosłam wzroku na demona.

- Timber , Thompson zabierzcie ją. - rozkazał Claude. Dwójka demonów wyniosła mnie z pomieszczenia. Gdy tylko znalźliśmy się za drzwiami odepchnęłam od siebie mężczyzn. Popadszyłam zimno na dwójkę demonów. Dosłownie wgniatając ich w ziemie. Zacisnęłam pięści aż do krwi. Podniosłam dumnie głowę starając się nie wpadnąć we furię. Co za bezczelny demon! ,, Zabierzcie ją,,. Czy ja jestem jakomś rzeczom czy jak? Szłam tak długimi korytarzami posiadłości z krwawiącym okiem starając się jak najbardziej ,, ludzko ,, przemyśleć całą sparwę. Luca... Twój brat jest naprawdę kochany ale on mnie nie docenia nie widzi tego jak ja dla niego się oddaję? Nawet nie zauwarzyłam kiedy doszlam pod drzwi swojego pokoju. Nacisnęłam klamkę i weszlam do pomieszczenia wykładanego błękitną tapetą , w rogu stało niewielkie łóżko które pomieściłoby conajmniej dwie osoby. Naprzeciwko mebla znajdowało się niewielkie biurko. Na lewo znajdowala się toaletka z jasnego drewna. A zaraz naprzeciwko niewielka szafa. Podeszlam do toaletki przyglądając się swojemu obliczu.
- Dlaczego?- pytam sama siebie. Odeszłam zrezygnowana od lustra. Podeszłam do łóżka i połorzyłam się na nim. Po raz pierwszy w życiu. Padszyłam tak w sufit dopóki nie rozleglo się pukanie do drzwi. Nawet się niepofatygowalam aby powiedzieć ,,proszę,,. Dobrze wiedziałam kto przyszedł. Drzwi odworzyły się a w nich stanął Claude.

- Przyniosłem ci bandaże. - Powiedział zimno lokaj. Dokładnie lustrując mnie złotymi oczami. Demon podszedł do lóżka. Nawet nie czekając na moje pozwolenie Faustus usiadł na jego krawędzi nadal uważnie mi się przyglądając.

- Ten dzieciak wyprawia przyjęcie na , które ma przybyć Pies Królowej. - mówił. Już otwierał usta ale ja nie pozwoliłam mu dokończyć tylko wykonałam niedbały gest ręką uciszając tym samym demona. Zregenerowałam szybko oko aby miec na niego lepszy widok. W ułamku sekundy przygniotłam lokaja do ściany.

-Dobrze wiem po co ma się tytaj zjawić. Ale teraz... Claude posłuchaj mnie uważnie. Przestań traktować mnie jak przedmiot!- warknęłam prosto to ucha Faustusa.

Lokaj wziął mnie za ręce mocno ściskając mi nadgarstki.
-Czyżby ciebie to bolało?- zapytał zimno puszczając mnie.
- Czy mnie to boli... Nie... Ale wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?- mówię patrząc w hipnotyzujące oczy demona. Mężczyzna posłał mi chłodne spojrzenie.
- To , że kocham Aloisa i ...ciebie Claudzie Faustus....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro