One shot : Creepypasta

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wiem , że długo mnie nie było... Ale wracam!

Dzisiejsze dzieło jest dedykowane mojej mistrzyni @Agarweena
Shot jest JEDNORAZOWY
A jak ktoś by chciał to proszę pisać w komentarzu albo do mnie w wiadomości prywatnej , aby założyć osobną książkę na tego typu historie.
( T.I ) - twoje imię
( ... ) - imię przyjaciółki
_____________________

- ( T.I ) pośpiesz się! Za chwilę po nas przyjadą!- krzyknęła moja znerwicowana przyjaciółka zza drzwi łazienki. Doprawdy , urocze stworzenie.

- Chwilę! Jeszcze tylko rzęsy wytuszuję! - odkrzyknęłam do coraz mocniej dobijającej się dziewczyny. Przecież jedziemy tylko na imprezę , a ona … się tak dziwnie ekscytuje. Podeszłam do drzwi i zmierzyła ( … ) wściekłym spojrzeniem.

- Głośniej się nie dało? - burknęłam. Poprawiłam włosy i spojrzałam na dziewczynę - Lepiej już chodź, bo teraz to się przez Ciebie spóźnimy.

Wyszłam na korytarz i zeszłam po schodach do przedpokoju. Założyłam płaszcz i wsiadłam do taksówki w towarzystwie ( … )

***

Jesteśmy tu już kilka godzin a ja nadal nie potrafię odnaleźć w tym rozszalałym tłumie. Podeszłam do stołu z przekąskami i rozejrzałam się za czymś w miarę smacznym. Hmmm… z tej całej bomby chemicznej to najbardziej nieszkodliwe wyglądały cukierki w kolorowych opakowaniach. Wzięłam garstkę i postanowiłam , przewietrzyć się na zewnątrz.

Gdy znalazłam drzwi na zewnątrz , uderzyło we mnie mroźne zimowe powietrze. Cukierki w mojej dłoni znikały w zastraszającym tempie, aż w końcu się skończyły. Szkoda dobre były. Powstałam jeszcze chwilę po czym wróciłam do dusznego pomieszczenia.

Jednakowoż nie brałam czynnego udziału w zabawie , postanowiłam w dalszym ciągu podpierać wiernie ścianę. Już miałam , zmierzać do celu , gdy zostałam złapana za dłoń i pociągnięta w śmierdzący alkoholem i potem , roztańczony tłum.

Już miałam zamiar opieprzyć tą osobę. Gdy DJ włączył jakiś wolny kawałek przyjrzałam się osobnikowi , miał alabastrową cerę , ostre rysy twarzy i czerwone włosy. Przeniosłam wzrok na jego oczy...i były cudowne i żółte mi złote , albo mi się wydawało.

- Czy coś nie tak laleczko? - zapytał. Miał bardzo przyjemny głęboki aż wibrujący głos. Nie ucieszyłam się z faktu , że zostałam nazwana ,, laleczką” nie życzę sobie kuźwa!

- Ależ skąd! Poprostu chciałabym wiedzieć z kim mam przyjemność?

- Jason.

Tańczyliśmy jeszcze kilka wolnych kawalków. Podczas których rozmawialiśmy na luźne tematy. Piosenka się skończyła a ja odsunęłam się od czerwonowłosego.

- Mogę wiedzieć jak masz na imię? - spytałał zachrypniętym głosem. Przez chwilę miałam wrażenie , że oczy błysnęły mu zieloną , drapieżną ...mgiełką.

Zaśmiałam się cichutko.

Nerwowo.

Zauważył.

Przstał się uśmiechać.

Przyglądał się.

Poczułam się nieswojo.

Zaśmiał się … cicho …

...drapieżnie

Odwróciłam się.

Odeszłam.

***

Przepłukałam po raz kolejny tej nocy twarz , ale z marnym skutkiem. Nadal czułam się niedobrze , pewnie przez alkohol… chwila! Przecież ja nie wypiłam ani kropli!

Wyszłam na korytarz pochłonięty w półmroku. Dlaczego z minuty na minutę czuję się coraz gorzej? Nagle na korytarzu usłyszałam chichot. Przerażający , złowieszczy , chichot. Schowałam się w ciemny zakamarek korytarza i nasłuchiwałam nadchodzących kroków. Po dwóch , może trzech uderzeniach serca , zobaczyłam…

… dwójkę mężczyzn ukazanych we krwi!

Położyłam drżącą dłoń do ust , aby nie wrzasnąć . Zaczekałam aż mnie miną i wyszłam z ciemnego kąta. Chciałam dostać się jak najszybciej do sali głównej , aby zabrać stąd ( … ) i uciekać z tego koszmarnego miejsca.

Oparłam się o ścianę , aby opanować mdłości. Gdy dotarło do mnie że

...do moich uszu nie dociera , gniotąca żebra , muzyka.

Podpierając się ściany szłam ciemnymi korytarzami, w którym była przewiercająca duszę, upiorna cisza…

***

Zastanawiałam się czy powinnam w ogóle tam wejść… Tak! Musisz tam wejść! Przecież tam jest twoja przyjaciółka! Uchyliłam lekko masywne drzwi ale zupełnie nic nie zobaczyłam.

Weszłam do środka. Przeważały tu egipskie ciemności i  zupełnie nic nie widziałam. Stawiałam ostrożnie malutki krok za krokiem , gdyż nagle runęłam nagle na podłogę… Czułam jak ubranie nasiąka mi rozlanymi po podłodze , napojach.

Dopiero teraz poczułam jak tu śmierdzi alkoholem, potem i czymś jeszcze , ale nie potrafiłam , określić co to tak dokładnie jest.

W głowie mi potwornie szumiało i nie zauważyłam jak po sali powoli rozchodzi się światło.

Podniosłam się jak rażona prądem.

Wszyscy byli martwi … mieli nienaturalnie powykrzywiane kończyny , a inni wisieli na suficie na błyszczących złotem sznurkach.

Wyglądali jak marionetki… Pieprzone krwawe marionetki!

Z mojego gardła wydobył się żałosny jęk rozpaczy.

Kto to zrobił?! Co to za psychopaci?! Czy ktoś jeszcze żyje

-Zwą mnie lalkarzem

Moje palce chude i moje ręce poplamiome mymi łuzami

Do lalek którymi steruję

Moimi nićmi i snami.

Zwą mnie lalkarzem

Nie mam nikogo , jak Ty.

Nikt nie dostrzegł wartości mojej przyjaźni

Ale na końcu i tak nazywają mnie przyjacielem

Z niktkami i snami.

Mówił piękny melodyjny głos. Mimo strachu postanowiłam się odwrócić. Za mną stał wysoki , dobrze zbudowany , czarnowłosy , mężczyzna o szarawej skórze , świecących złotem oczach. Jego bluza i spodnie w różnych odcieniach szarego był poplamiome krwią

Z czerwienią Ci do twarzy. - powiedział.

Nie…

Przerażona spojrzałam na swój ubiór i zrozumiałam  , że ja wcale nie wpadłam w rozlany alkohol … tylko w szkarłatną krew. Miałam ochotę zwymiotować.

- Kruszynka się przestraszyła?- zapytał , chichocząc przy tym złowrogo - Pozwolisz , że Ci coś zademonstuję.

Rozpostarł ręce skrzyżowane za plecami. Z pod jego palców błysnęły złote sznurki… To na nich wisieli ci ludzie! Zaczął poruszać palcami , sprawią że wiszące ciała zaczęły się poruszać.

Podbiegłam do oszklonej ściany , na powrót czująć chęć zwymiotowania.

Ponownie spojrzałam na zmaskarowanych ludzi…. Oni teraz tańczyli…łamiąc i wykrzywiając kończyny pod takim kątem , że kości przebijały skórę.

Dance Macabre

To jest okropne!

Upadłam na kolana i zwymiotowałam…. Co tu się dzieje?!

To tylko koszmar , prawda? Nie mam pojęcia ile czasu klęczałam na tej podłodze. Do czasu , aż usłyszałam ten głęboki głos:

- Twojej nowej marionetce chyba się nie spodobało twoje przedstawienie, Pupeeterze! Ma śliczne włosy! Będą pasować jak ulał na moją nową lalkę! - mówił zafascynowany Jason a raczej potwór , który stał kilka metrów ode mnie.

Pupeeter wzruszył szerokimi ramionami. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się ukazując przy tym świecące złote zęby. Wykonał szybki ruch dłońmi i wszystkie ciała runęły na podłogę , tworząc przy tym odrażający , mokry dźwięk. Wrzasnęłam i złapałam się za uszy.

- Jack! Patrz ile mamy zabawy! - krzyknął ni to wysoki no to niski głos.

Obok Jasona i Pupeetera stała pozostała dwójka morderców. Jeden był blady i z makijażem błazna na twarzy. Miał niebieskie włosy związane w trzy wysokie kucyki , w których były wplecione dzwoneczki. Jego ubiór był dość kuriozalny , był ubrany jak błazen. Niegdyś czarno-niebieski strój był wręcz nasiąknięty krwią.

Spojrzałam na drugiego osobnika , który okazał się być czarno-białym klaunem...i… To był chyba ten Jack. Miał czarne spodnie i tego samego koloru szelki , bluzkę w grube czarno-białe pasy. A na jego chudych ramionach były czarne pióra..  Spojrzałam na jego twarz , wykrzywioną w psychopatycznym uśmiechu nie , nie ,grymasie! Miał niebieskie oczy , czarne włosy no i takie jakieś… straszne rysy twarzy.

Jack przekrzywił głowę , sztrzelając przy tym karkiem.

Cała mordercza czwórka patrzyła na mnie…

Na swoją żałosną ofiarę…

Co ja mam zrobić?

Uciekać…?

Nie zastanawiając się poderwałam się z klęczał i wybiegłam w oszkloną ścianę , rozbijając ją.

Słyszałam za sobą śmiech całej czwórki psychopatów. Biegłam krętymi , zaułkami miasta…

- Stój! Nie ruszaj się! Uklęknij! Ręce skrzyżowane za głową! - odwróciłam się i wykonałam polecenie. Patrzyłam jak dwóch funkcjonariuszy podchodzi do mnie i skuwa , kajdankami , nadgarstki. Podniesiono mnie i zawleczono do jakiegoś , postawnego , czarnoskórego , mężczyzny.

- Jesteś aresztowana za dokonanie masowego morderstwa. Wszystko co od teraz powiesz , może zostać użyte przeciwko Tobie. - wszystko co powiedział zlało mi się w jeden nieskładny bełkot - Zabierzcie ją do zakładu psychiatrycznego! - zwrócił się do trzymających mnie mężczyzn. Brutalnie popchnięto mnie w stronę opancerzonej furgonetki..

- JA N-NIE Z-ZABIŁAM! - zapłakałam - NIE ZABIŁAM!!!

***

Piekło. Najprawdziwsze piekło. Okrzyknięto mnie , mianem morderczyni…

Zaśmiałam się bez krzty humoru.

ZROBILI Z MOJEGO ŻYCIA PIEKŁO!

PIEKŁO!!!

Prześledziłam wzrokiem celę o chorobliwie ,  białym ,  kolorze. Chciało mi się , rzygać. Od dwóch miesięcy jestem faszerowana tymi cholernym i tabletkami.

Te sępy , którzy nazywają siebie ,,lekarzami” . Patrzą na mnie tak jakbym była najgorszym zwyrodnialców , chodzącym po Ziemi.

Za długo mnie ta Ziemia nosi!

Prychnęłam.

Każdego dnia pobytu tutaj , towarzyszą mi , pełne pogardy spojrzenia.

Cholerne śmiecie! Od razu mnie osądzili! Nawet , gdy z opowiedziałam z najmniejszymi szczegółami to co się wydarzyło tamtej koszmarnej nocy, wyśmiano mnie i powiedziano , że mam zaburzenia psychiczne!

Nie wymyśliłam ich!

Ha!

Jebane skurwiele! Najlepiej tak powiedzieć , że to ja wymyśliłam tych...sukinsynów , którzy zniszczyli mi życie!

Za dziesięć minut przyjdzie tutaj ten , cholerny doktorek , który próbuje mi pomóc. Ta , jasne…

***

Kolejna łza spłynęła po moim , policzku. Jak każdej nocy. Noc w noc śnią mi się koszmary , wiszących ciał na żółtych sznurkach , wykręcające się pod nienatyralnymi kątami kończyny…

- Czemu płaczesz?

W trybie natychmiastowym usiadłam i spojrzałam na

…Pupeetera.

- TY SKITWIELU! -  wydałam się i w dwóch susach znalazłam się przy nim. Złapałam go za czarną bluzę i zacisnęłam w dłoniach. - Ty , jebana , latająca , kurwo! Przez Ciebie przechodzę tutaj piekło!

- Spokojnie…

Moje nadgarstki splotły złote sznurki Lalkarza. Pod ich naporem, puściłam go

- To nie przystoi damie - chciałam się od niego odsunąć ale on złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie.

Rzpłakałam się.

- Shh nie płacz…- szepnął i pogładził mnie smukłym palcem po mokrym policzku. Zaczął się ze mną , kołysać na boki.

- Dlaczego…? - jęknęłam , chciałam wiedzieć! Dlaczego to akurat mi zniszczyli życie.

Podniósł mój podbródek i zmusił abym spojrzała na jego mieniące się złotym blaskiem oczy.

- Ponieważ zostaniesz Moją Marionetką…

***

Od tamtego dnia jestem u boku Pupeetera i jego przyjaciół.

Ale należę tylko do niego.

Pupeetera…

Jest moją miłością

Z nitkami i snami...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro