Sebastian Michaelis

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Postać która przedtawia wydarzenia. Jest zaczepnięta z mojej drugiej książki. Uwaga! Wątki 18 + osobom wrażliwym nie polecam w przeciwnym wypadku skonsultuj się z psychiatrą. Nie pokrywam kosztów leczenia!*

Kamerdyner!? Jaki kurwa znowu kamerdyner rodu Moreen i bla bla bla dalej nie słuchałam. Moja kochana mamusia postanowiła zatrudnić lokaja. Tsa dobre sobie....jakbyśmy same nie umiały sobie poradzić.
-Rachel idź się przebrać damie nie wypada przymować gości w spodniach z dziurami.- rozkazała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Ehhh dobra ide.-odpowiedziałam. Po czym wstałam niezgrabnie z fotela i skierowałam się do mojego pokoju. Wchodząc po schodach zastanawiałam w co się ubrać. Czy koszula w czarno-czerwoną kratę , i czarne spodnie z dziurami to ubranie złe na przyjmowania gości. Ale nie kurwa , zawsze ale to zawsze to słyszę "jesteś damą". Weszłam już opanowana do pokoju i otworzyłam szafę. Hhhhmmmm na chuj mi tyle ubrań? Wzięłam pierwszą z brzegu sukienkę czarną z granatowym paskiem. Ubrałam się i zmyłam makijaż mam gęste rzęsy i zawsze wyglądam jakbym była umalowana. Moje długie do pasa brązowe włosy z czarnymi refleksami zostawiłam rozpuszczone. Jeszcze tylko buty i spowrotem do salonu aby powitać nowego pracownika posiadłości Moreen. Zeszłam ze schodów z dostojnością jakiej pozazdrościła by mi sama królowa. Zastałam moją siostrę i mamę w salonie rozmawiające z mężczyzną w czarnym jak noc fraku. Wysoki,przystojny i te jego piękne oczy , włosy koloru drewna hebanowego nie nie nie stop! Przestań! Lokaj zauważył , że na niego patrze. Podszedł do mnie wyprostiwany jak struna skłonił się lekko co mnie zawsze irytuje. Wziął moją dłoń i ucałował jej wierzch.
-Miło mi panienkę poznać. Sebastian Michaelis .- powiedział z uśmiechem ale ja zawsze umiem przeniknąć ludzi na wskoś. Ten uśmiech był wyuczony.
-Rachel Moreen miło mi pana poznać.- powiedziałam z uśmiechem. Obłudnym uśmiechem....
-Ależ proszę mówić mi po imieniu mam dopiero 25 lat. Podziękowałam mu skinieniem głowy. Mama kazała Lizbeth oprowadzić Sebastiana po posiadłości. A ja nie chcąc przebywać już dalej w sukience ruszyłam do swojego pokoju.

Kilka dni później....

Sebastian znakomicie wywjązuje się ze swoich obowiązków. Jak on to ujął ,, Jestem piekielnie dobrym lokajem ,,. Tak co do tego nie mam wątpliwości. Siedziałam razem z Lizbeth na brzegu basenu mocząc łydki w przyjemnie chłodnej wodzie. Lato tego roku jest naprawde uporczywe. Lizbeth była dzisiaj dziwnie markotna co nie jest u niej dobrym znakiem. Musiało się coś stać.
-Lizz czy coś się stało?-zapytałam troche za sucho po Lizz się wzdrygneła.
-Niee tylko .....Sebastian mnie ostatnio denerwuje...-westchnęła.
-Wiesz odnosze takie wrażenie , że nasz kamerdyner jest zbyt idealny jak na człowieka. Nikt nie wykonuje swoich obowiązków z taką perfekcją-powiedziałam z przekąsem.
-Bo widzisz Rey ........nie weźmiesz mnie za wariatke?-skinęłam głową- Bo Sebastian nie jest człowiekiem on jest....jest demonem ma ze mną kontrakt.- ostatnie słowo powiedziała prawie nie słyszalnie. Siedziałam osłupiała. Niewiele rzeczy mogło mnie zaskoczyć. Ale takiego wyznania bym się nie spodziewała.
-Lizz jaki jest cel waszej umowy?-zapytałam.
-Nie mogę i nie chcę o tym mówić. Ide do siebie.-powiedziała po czym wztała i skierowała się w stronę drzwi zostawiając za sobą mokre ślady. Wyjęłam z kieszeni telefon i właczyłam sobie jakomś piosenkę. Siedziałam tak jeszcze przez chwile , gdy poczułam jak ktoś kładzie mi ręke na ramieniu. Odwróciłam się napotykając czerwone tęczówki demona.
-Panienko czemu siedzisz sama?- zapytał z życzliwością wymalowaną na dwulicowej twarzy.
-To już nie wolno posiedzieć w samotności?- zapytałam z kąśliwością-przynieś mi herbate do salonu. Oboje skierowaliśmy się do salonu ja usiadłam na kanapie a Sebastian skierował się do kuchni. Po kilku minutach przyszedł z parującą herbatą.
-Malinowa panienki ulubiona.-zaprezentował.
-Przestań nazywać mnie panienką demonie.- warknęłam. Temperatura w pomieszczeniu nagle zmalała. Tuż przy u uchu poczułam gorący oddech. Ale ani myślałam się odwrócić to dało by mu satysfakcje.
-Czyli już wiesz Rey.....-wyszeptał uwodzicielsko wprost do mojego ucha. Odwróciłam się gwałtownie z wymalowanym w oczach mordem. Napotykając rzażące się czerwienią ślepia demona. Wstałam i poszłam w stronę schodów. Jeszcze na chwile się odwróciłam spoglądając na Michaelisa.
-Dziękuję za herbate.-rzyciłam przez ramie i poszłam w swoją stronę. Gdy weszłam do pokoju od razu dorwałam w swoje ręce laptopa i zaczęłam szukać informacji o demonach. Oj zapowiada się dłuuugie szukanie.

Następnego dnia przy śniadaniu...

-Rachel razem z Lizbeth wyjeżdżamy do Londynu na trzy dni. Dasz sobie rade sama?- zapytała jak zawsze z ciepłym uśmiechem.
-Pewnie mamo.- odwzajemniłam uśmiech.
-To dobrze wyjeżdżamy zaraz po śniadaniu.-powiadomiła mnie rodzicielka. Tak jak zapowiedziała tak zrobiła zaraz po śnidaniu wyjechały do Londynu. Właśnie miałam wchodzić do domu kiedy napotakałam pszeszkodę a mianowicie Sebastiana. Wyminęłam go i poszłam do binlioteki poczytać jakiś kryminał. I tak cały dzień upłynąl mi na czytaniu książki. Kolejny dzień spędziłam z moimi przyjaciółkami. Wróciłam dopiero o 18:00 w drzwiach powitał mnie jakże złośliwy demon.
-Rachel kolacja gotowa.- powiedział z złośliwym uśmieszkiem.
-Dobrze.-odpowiedziałam. Gdy zobaczyłam kolacje to miałam ochote go pochwalić , ale tego nie zrobie. Wstałam od stołu po skończonej kolacji. I wtedy to zobaczyłam. Zobaczyłam skżące się czerwienią oczy a wnich wielki niewyobrażalny głód. Czym prędzej poszłam do swojego pokoju. Dopiero uświadomiłam sobie bardzo ważną rzecz. Kurwa! Na litość boską ja zostałam sama z demonem! Demonem kurwa! O godzinie 20:00 poszłam wziąć orzeźwiający prysznic. Gdy wyszłam z łazienki poszłam do łóżka czułam się strasznie senna po dzisiejrzym dniu.

Time skip...

Obudziłam się o godzinie chyba 23:00 przez otwarte okno balkonowe. Choć pamiętałam , że go w ogóle nie otwierałam. Niepocieszona wywlokłam się z łóżka aby zamknąc okno. Po krótkiej chwili siedziałam na miękkiej pościeli. Gdy nagle jakaś siła powaliła mnie na łóżko. Otwieram oczy i patrze wprost w wygłodniałe czerwone oczy demona. Pochylał się nade mną siedząc mi na biodrach. Próbowałam wyrwać się ale za cholere mi to nie wyszło bo trzymał moje nadgarstki w żelaznym uścisku. W końcu zrozumiałam , że nie mam z nim rzadnych szans. Widocznie czekał , aż się uspokoje. Bo pochylił się jeszcze głebiej nade mną tak ze jego usta wprawie dotykały moich.
-Rachel...-wyszeptał muskając moje wargi.-Rachel...
-Sebastian zejdź ze mnie!- wrzasnęłam ale on tylko gwałtownie wpił się moje wargi- Sebastian - jęknęłam płaczliwie gdy w końcu oderwał się od moich ust.
-Rey twoja dusza , twoje ciało i krew doprowadza mnie do szału. Myślałem , że dusza Lizz wystarczy do zaspokojenia mojego głodu. Ale gdy spotkałem ciebie.....-mówił sunąc nosem po mojej szyi-moja żądza oszalała...już nie zdołam się powstrzymać. Sunął językiem od żuchwy do obojczyka.
-Sebastian !-krzyknęłam zwracając na siebie jego uwagę- Błagam ja nie chce tego! Ja jestem...jestem dziewicą-ostatnie słowo powiedziałam niesłyszalnie. Sebastian słysząc to tylko niepokojąco zachichotał.
-Oddaj mi się....-jego rozgrzany oddech muskał moje usta.
-Nie!-krzyknęłam. Patrząc mu w oczy które z każdą kolejną sekundą coraz bardziej płonęły czerwienią. Puścił moje nadgarstki ale zastąpiła je niewidzialna siła nie pozwalającą się im ruszyć choćby o milimetr. Usiadł w pionie. Spostrzegłam , że ma tylko koszule i spodnie. Moje oczy poszerzyły się ze strachu. Gdy Sebastian zaczął rozpinać koszule zgrabnymi placami ozdobionymi czarnymi jak smoła paznokciami. Podniosłam się na łokciach. Jak zobaczyłam wyrzeźbiony tors demona.
-Sebastian!- wrzasnęłam na całe gardło.
-Krzycz chce słyszeć twoje krzyki rozkoszy...-powiedział uwodzicielsko opierając ręce po bokach mojej głowy. Ponownie wpił się w moje usta. Tym razem oddałam pocałunek. Sebastian naparł na moje wargi domagając się abym je rozchyliła. Jego język spenetrował dokładnie każdy centymentr mojego podniebienia. Poddałam się poddałam się kuszeniu demona. Sebastian nie zważając na moje prośby rozerwał moją satynową sukienę na pół i rzucił w kont pokoju. Bariera przydszymująca moje ndgarstki znikneła , ale ja nie zamierzałam się szarpać. Michaelis już nad sobą nie panował. Widziałam w to jego oczach. Widziałam tą żądzę. Sebastian rozpiął rozporek. Słyszałam jak klamra od paska jego spodni uderza o podłogę. Pozbył się zarówno mojej bielizny jak i swojej. Objął mnie jedną ręką w pasie przyciągając do siebie za to drugą zaczeła wędrówkę po moim ciele od karku po biodra. Wplotłam place w jego czarne włosy. Położył mnie spowrotem na łóżku. Sebastian nie spodziewanie oderwał wargi od moich przenasząc je na szyje przyssał się do niej po czym wgryzł się w nią spijając moją krew. Przejechałam paznokciami po jego torsie. Po szramach zaraz zaczęła płynąć krew. Kilka opadło na moje palce przysunełam palce do ust i zlizałam krew. Sebastian widząc to zamruczał ochoczo. Podniósł lekko moje biodra wchodząc we mnie gwałtownie. Krzyknęłam z bólu , kilka łez poleciało mi po policzkach. Zaczoł się poruszać rozrywając moją kobiecość od środka.
-Sebastian! Sebastian zwo... Ahhh! Ahhhh!-krzyczałam gdy ból rozrywał mnie od środka.
-Krzycz chce słyszeć...-wyjęczał do mojego ucha. Demon jak na złość przyśpieszył. Nagle zaczęła mnie zalewać fala rozkoszy i przyjemnie palącego bólu. Pchnięcie , pchnięcie , pchnięcie i kolejne coraz bardziej gwałtowne. Wział mój nadgarstek i wgryzł się w niego ostrymi kłami powodując kolejną fale przyjemnego bólu. Nie widziałam nic poza tymi płonącymi czerwienią oczmi pełnymi pożądania. Nie czułam nic poza tymi pchnięciami i rozkoszom.
-Sebastian ja zaraz AHHH! Do-dojde AHAHHH!Sebas..-nie dokończyłam gdyż demon uciszył mnie pocałunkiem , który odwzajemniłam.
-Sshhhhhh wiem - jęknął mi wprost do ust. Jego ruchy stały tak szybkie , że miałam przed oczami mroczki.
-Aahhh- wrzasnął. Doszedł razem ze mną. Pchnięcie , pchnięcie i jeszcze kilka rozrywających ciało ruchów i wyszedł ze mnie padł obok mnie.

Następnego ranka obudziłam się, z potwornym bólem brzucha. Zeszłam z trudem do jadalni tam zobaczyłam Sebastiana ścierającego kurze. Widząc mnie oblizał się lubieżnie. Ale ja nie zwracałam na niego uwagi.
-Czy coś się stało?- zapytał. Spojrzałam na niego z pod przymrużonych powiek.
-Brzuch mnie boli.- burknęłam.- Przynieś mi coś przeciwbólowego. Sebastian uśmiechnął się ironicznie. Wyszedł w kierunku kuchni , ale sekundę później wrócił ze szklanką wody i tabletką. Wręczył mi obie rzeczy po czym nachylił się nade mną tak , że nasze oczy znajdowały się w jednej lini. Mężczyzna uśmiechnął się w tajemniczy sposób , obnażając ostre kły.
-Spokojnie panienko nic wam nie będzie.- powiedział tuląląc mnie do siebie.
-C-co?

KONIEC
************************************
To mnie wena naszła. Jak dla mnie wyszło masakrycznie . Czekam na zamówienia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro