Jubilation

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

|UWAGA SPOILERY DO NOWEGO ODCINKA ,,JUBILATION" SEZON 5.|

Ich wcześniejsza rozmowa była swego rodzaju umową. Umową, że nie będą poruszać tego tematu przy następnych misjach. Nie będą doszukiwali się przyczyn tego snu w którym pokonali Władcę Ciem, potem poszli na najprawdziwszą randkę, następnie na tej randce się pocałowali. Później było jeszcze lepiej, odbyli podróż po wspólnej przyszłości. Ich przyszłości!

Oboje wiedzieli bardzo dobrze, że to co widzieli było ich pragnieniem. Najskrytszym pragnieniem. Samo brzmienie tego słowa napawało teraz dziwnymi uczuciami. Lękiem. Marinette po tamtym dniu wypłakiwała się w poduszkę przez wiele godzin. Nie wierzyła, że to co przeżyła mogło być tylko snem. Nie chciała, żeby tak było. Nie chciała się wtedy budzić i właśnie to sprawiło, że nie rozumiała swoich uczuć.

Od kiedy poznała Czarnego Kota stroniła od jego kiepskich podrywów. Potem jednak otworzyła po cichu serce, ale nie pozwoliła nawet sobie na dostrzeżenie tej jakże małej, a znaczącej zmiany. Zastanawiała się kiedy...

Przypominała sobie wieczór, gdy dał jej różę i powiedział, że jego uczucia są najprawdziwsze na świecie. Powiedział też, że jej przyjaźń jest cenniejsza, niż cokolwiek innego. Czy to wtedy pozwoliła sobie na otworzenie serca?

Właśnie wtedy zaczęła powoli się w nim zakochiwać?

A może od początku ich znajomości, gdy to wpadła na niego przez swoją biedronkową nieporadność? Sama nie wiedziała.

Wiedziała za to, teraz jak nigdy dotąd, że to co czuła było silne. Nie chciała tego dostrzegać. Nie w taki sposób. W ogóle w żaden. Wolała, aby to uczucie dalej tkwiło gdzieś w głębi niej i aby niepytane o zdanie się nie odzywało. Teraz jednak zostało gwałtownie z niej wyrwane i co gorsza pokazane i jej i jemu - Czarnemu Kotu.

Leżała w pokoju skąpanym w mroku i bezgłośnie łkała w poduszkę, a potem gdy przekręciła się na plecy jej płacz rozniósł się po pomieszczeniu. Przestraszyła się w końcu, że jej rodzice mogli wejść do jej pokoju i znaleźć ją właśnie w takim stanie. Nie myśląc wiele wyszła z domu pod postacią Biedronki.

Nogi same zaprowadziły ją do miejsca w którym ich senne marzenie się skończyło. Na ławkę, gdzie jedli lody. Widząc dobrze jej znaną postać chciała zawrócić, jednak zamiast tego się zatrzymała i niezdolna do poruszenia w którąkolwiek ze stron stała cała drżąca i czerwona od płaczu. Chłopak siedzący na ławce z pochyloną do dołu głową, wyczuł jej obecność i zwrócił w jej stronę ze zmrużonymi oczami.

Patrzył na nią Czarny Kot.

– Też tu jesteś... – szepnął zdezorientowany.

Patrzyli na siebie bezradnie. Obnażeni, zapłakani i pogubieni.

Biedronka starała się posłać mu uśmiech, ale wyszło coś krzywego. Podeszła z luźno zwisającymi rękoma i usiadła obok niego.

– To co się wydarzyło...

– Wydarzyło się. – dokończył półszeptem i razem pokiwali głowami nie patrząc na siebie.

– Było naszym snem. Naszym...

– Pragnieniem. – znów dokończył.

W innej sytuacji Biedronka rzuciłaby żartem, że dobrze idzie im kończenie nawzajem swoich zdań. W każdej innej sytuacji niż ta.

– Nie powinniśmy tego widzieć. – zamknęła oczy.

Chłopak niepewnie spojrzał na nią i pozwolił sobie przez krótką chwilę na obserwowanie tego jak teraz wyglądała. Cała drżała, włosy opadały jej swobodnie na ramiona, policzki miały na sobie ślady po łzach tak jakby płakała przez bardzo długi czas. Jej głos również to zdradzał.

– Odzyskaliśmy świadomość... – zaczął tak jakby sam nie wiedział czy chce to kontynuować. – Oboje.

– Na tej ławce. – pociągnęła nosem.

Nastała cisza.

Mogli wypierać to co się wydarzyło. Powinni tak zrobić. Po co w ogóle wracać do tego tematu?

– Nie chciałem się budzić, Biedronko. – jego ton był tak delikatny, że nie potrafił poznać swojego głosu.

– Wiem. Też nie chciałam. – pokręciła głową, a potem się wyprostowała i wzięła przerywany oddech, który brzmiał trochę tak jakby się dławiła. – To takie dziwne.

Spojrzeli na siebie i tym razem pozwolili sobie na przesadną szczerość w tych spojrzeniach. Nie ograniczali uczuć wylewających się z nich gorzkimi litrami. Biedronka odszukała dłoń swojego partnera i niezgrabnym ruchem wsunęła swoje palce pod jego. Potem oparła się na jego ramieniu i wydała z siebie westchnienie.

– Jestem zmęczona. Tak bardzo zmęczona.

On przypatrywał się jej przez chwilę, a potem ułożył swoją twarz na jej głowie.

– W porządku, Moja Pani. Odpocznij tutaj. Coś wymyślimy.

– Nie chciałam znać tych pragnień. – wyznała.

Rozumieli się. Tamtego dnia oboje zostali obdarci z najskrytszych marzeń o których nawet nie zdawali sobie sprawy. Kiedy już te marzenia się spełniły zostali gwałtownie z nich wybudzeni. Jak mogli zareagować, niż wszechogarniającą pustką, złością i żalem?

– Ja też nie. Dalej się czuję jakby to wszystko wydarzyło się naprawdę.

– To, że to się nie wydarzyło. W tym problem. – zacisnęła ich dłonie. – Nic z tego nie było prawdą.

XXX

Miałam to wstawić pare dni temu od razu po premierze, ale zapomniałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro