Kuroko x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odkąd pamiętam byłam wyśmiewana przez to iż byłam śmiertelnie chora. Moi rodzice nie mogąc wytrzymać tego iż pomimo młodego wieku jestem na liście oczekujących przeszczepu serca przestali mnie odwiedzać i utrzymywać ze mną jakich kol wiek kontaktów. Bolało mnie i to bardzo że niegdyś obietnice które mi złożyli były tylko pustymi słowami po to abym tylko była spokojna i uśpiła odczucia smutku, strachu i wielu innych. Nie raz rozmyśliłam czy nie lepiej było by dla innych gdybym zniknęła z tego świata. Jednak często powstrzymywałam się od odebrania sobie życia przez moją przyjaciółkę [i.p] która też była moją pielęgniarką. Siedziałam myśląc o tym wszystkim aż moje oczy zaczęły niemiłosiernie piec była to oznaka że łzy chciały wyjść na światło dzienne. Bałam się tak strasznie się bałam że kiedy będę umierać u mego boku nie będzie nikogo ale musiałam być twarda nie mogłam pokazać moich słabości. Patrzyłam na zieloną ścianę pustym wzrokiem moich [k.o] oczów aż z zamyślenia wyrwał mnie głos...

- [t.i] jak się czujesz słoneczko.

Zapytała troskliwym głosem [ i.p]. Ja tylko odwróciłam na nią mój pusty wzrok i powiedziałam ocierając ręką łzę która powoli spływała po moim bladym policzku.

- [i.p] wiem że dawca się nie znajdzie...

- [t.i] nie mów tak zobaczysz za nie długo znajdzie się dawca.

- Mówisz tak codziennie od prawie dwóch lat. Zrozum ja nie mam już siły by walczyć po za tym nie mam już dla kogo walczyć. Rodzice dali mi nadzieje po czym uciekli i już więcej nie wrócili. Chyba tak miało być miałam umierać w bólu i samotności.

Powiedziałam śmiejąc się bez krzty wesołości. Na co moja przyjaciółka ( pielęgniarka) przytuliła mnie i zaczęła głaskać po moich [k.w] włosach i szeptała .

- Cii już dobrze [zdrobnienie t.i] jeśli chcesz to możemy iść na szejka i porzucać piłką do kosza.

Kiedy to powiedziała na moje usta wypłyną uśmiech a oczy zaczęły błyszczeć się niczym kryształy

- [ i.p] ty mówisz poważnie?

Zapytałam z niedowierzaniem w głosie.

- Tak przecież jestem twoją przyjaciółką i na dodatek twoją przyjaciółka

Powiedziała wesoło a ja powoli zaczęłam  wstawać a moja przyjaciółka odpinała mi powoli i delikatnie wenflon gdy to zrobiła pomogła mi się ubrać z obawą że może być mi słabo bądź że mogę zemdleć. Za co byłam jej wdzięczna.

                                                                          *****

W końcu  byłyśmy na miejscu a ja byłam szczęśliwa jak nigdy ponieważ  trzymam od dawna upragnioną piłkę i rzucam ją do kosza a moja przyjaciółmi zmęczona siedziała na ławce i popijała zimnego szejka. Grałam sama przez jakiś czas aż nagle podczas kozłowania poczułam mocne ukucie w klatce przez co ciężko było mi złapać oddech a piłka którą grałam wyleciała mi i przetoczyła się do stóp jakiegoś czerwonowłosego bardzo wyskokowego chłopaka.

- Nieźle grasz jak na taką niską osobę...

Miałam już coś odpowiedzieć kiedy z za pleców olbrzyma wyłonił się niski chłopak o pięknych jasno niebieskich włosach i oczach o kolorze morza. Wyglądał niczym anioł zesłany z nieba.

- Oj Kagami ja też jestem niski a gram bardzo dobrze w kosza

Powiedział oburzony chłopak na co ja cichutko zachichotałam przez co wzrok błękitnookiego spotkał się z moim.

- Witaj jestem Kuroko a ten olbrzym to Kagami.

- Miło mi was poznać ja nazywam się [t.i]

Powiedziała z rumieńcem na twarzy.

- To skoro się poznaliśmy może zagramy sobie przyjacielski mecz?

Zapytał Kagami na co ja i Kuroko ochoczo przytaknęliśmy. Do gry wciągnęliśmy tak że [i.p]. Świetnie się bawiliśmy ale niestety czas szybko mijała przez co musieliśmy wracać do szpitala byłam smutna. Jednak błękitno włosy złapał mnie za rękę i zapytał czy dam mu swój numer na co jak przytkałam.

                                                               *****

Minęły trzy miesiące odkąd poznałam Kuroko i Kagamiego utrzymywaliśmy kontakt pisaliśmy do siebie spotykaliśmy się. Jednak te dni świetności szybko minęły ponieważ dowiedziałam się że mój czas na tym świecie się kończy ponieważ dawcy nie ma a ja z dnia na dzień czuje się coraz gorzej.

- Słoneczko jak się czujesz chcesz coś do picia albo do jedzenia ?

Zapytała zatroskanym głosem   [ i.p]

- [i.p] czy mogła byś poprosić Kuroko aby tu do mnie przyszedł już chyba przyszedł czas aby mu powiedzieć o tym że jestem chora i że nie długo umrę.

Na ostatnie słowo w moich oczach pojawiły się łzy. Teraz kiedy w końcu stałam się szczęśliwa kiedy zakochałam się i zaczęłam mieć nadzieje ona pękła jak mydlana bańka. Wiedziałam jednak muszę go ostatni raz zobaczyć .

   GODZINA PÓŹNIEJ.

Kuroko patrzył na mnie z nie dowieszeniem a ja nie ukrywałam strachu i rozpaczy. Znów się bałam tylko nie samotności a tego że błękitnooki znienawidzi mnie i zniknie tak samo jak moi rodzice .

- Boże [ zdrobnieni imienia] czemu nie mówiłaś wcześniej.

Mówił z łamiącym się głosem.

- Kuroko jest jeszcze coś co muszę ci powiedzieć...

Nie zdążyłam dokończyć ponieważ do sali wszedł lekarz i kazał wyjść chłopakowi po czym  powiedział że znaleziono dawce i że operacja musi odbyć się teraz  żeby było choć pięćdziesiąt procent szansy że serce będzie dobrze funkcjonować. Zdziwiona że nigdzie nie ma [i.p] zaczęłam panikować ale zostałam od niej esemesa że się spóźni ale będzie na mojej operacji. Czytając to poczułam ulgę     i zobaczyłam Kuroko i Kagamiego którzy mówili

- Nie martw się my tu na ciebie zaczekamy.

Na te słowa lekko się uśmiechnęłam i poszłam wraz z pielęgniarką na sale operacyjną

                                                                  ********

Obudziłam się w sali a obok mnie siedział Kuroko i Kagami a ja przerażona rozglądałam się na boki szukając [i.p]

- Co się stało mała ?

Zapytał czerwono włosy a ja zapytałam z drżącym głosem

- Ggdzie jest [i.p]

Chłopcy popatrzyli na siebie ze smutkiem a ja przerażona miałam już przed oczami mroczne scenariusze. Kiedy nagle zaczęli chichotać a olbrzym powiedział

- Twoja śliczniutka przyjaciółka poszła po coś do picia.

Kiedy to usłyszałam z ulgą wypuściłam powietrze z płuc i postanowiłam w końcu  powiedzieć błękitnookiemu co do niego czuje.

- Kkuroko bo ja muszę ci coś powiedzieć...

- Co takiego [ zdrobnienie imienia]?

- Kkochamcięodkądcięzobaczyłam

Powiedziałam szybko i nie zrozumiale modląc się aby nie zrozumiał jednak los był innego zdania i chłopak uśmiechnął się  i powiedział.

- Też cię kocham moja dzielna księżniczko.

Mówiąc to nachylił się do mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

- Hola hola bo jeszcze dzieci z tego będą a ja za młody jestem na wujka.

Powiedział Kagami a ja z Kuroko spaliliśmy olbrzymiego buraka.

- Na to będzie jeszcze czas.

Powiedziała [i.p] wchodząc do sali a my zaśmialiśmy się i w końcu wiedziałam że mam dla kogo żyć.

*************************************************************************

Yatta koniec ^^

Aomine: Ale się ociągałaś leniu śmierdzący.

Moja-Nadzieja: Ja leniem śmierdzącym hehe nie rozśmieszaj mnie.

Aomine: Gdybyś nie była leniem już dawno wrzuciła byś nowy rozdział a nie guzdrała się jak mucha w smole.

Moja-Nadzieja: Wrrr Aomine podejdź tu...

Aomine: Nadzieja na co ci ta patelnia ?!

Moja-Nadzieja: Na nic chce po prostu pokazać jak bardzo cię kocham. Hłehłe

Aomine : T^T zlituj się ...

Moja-Nadzieja: Następnym razem kochanie :P



 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro