Enki Gokuu x Reader (Lemon) "P-panie naczelniku...!"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ważne informacje: One shot dzieje się gdy Enki był jeszcze naczelnikiem budynku piątego.

************************************

Szedłem szybkim krokiem, mając w dłoni raport z ubiegłego tygodnia, na którym robiły się zniekształcenia od moich zaciskających się palców. Znowu dostanę ochrzan, że nie wyrobiłem się na umówioną godzinę, ba napisałem go dwa dni po terminie! Moje rozmyślenia przerwało gdy na coś wpadłem. Odsunąłem się parę kroków, łapiąc równowagę. Uniosłem głowę i zamarłem, te ciemno szmaragdowe oczy...

- Przepraszam naczelniku Gokuu! - wyprostowałem się po czym ukłoniłem. - Właśnie zanosiłem raport do... Pana... - przełknąłem głośniej ślinę, widząc jego wzrok, który nie wróżył nic dobrego.

- Choć za mną. - powiedział szorstkim głosem po czym skręcił w jeden z korytarzy. Od razu popędziłem za nim, nie chciałem mieć więcej problemów niż tego potrzebowałem. Przyciskałem kartki do swojej piersi, czując narastający lęk, a zarazem ciekawość jaką tym razem dostanę karę. Znów przez moją nie uwagę wleciałem na potężne ciało Enkiego. Przecież on jest wyższy ode mnie o ponad metr dwadzieścia, czemu nie mogę zauważyć kiedy zatrzymuje się przede mną?! - zapytałem z gniewem na samego siebie.

- Proszę o wybaczenie... - powiedziałem pod nosem, spuszczając głowę. Usłyszałem jedynie ciche westchnienie i zgrzyt zamka. Uniosłem wzrok gdy sylwetka naczelnika zniknęła za framugą drzwi. Wszedłem szybkim krokiem do pomieszczenia za nim, zamykając za sobą wejście. Rozejrzałem się po pokoju, który okazał się prywatnym gabinetem Gokuu. Nie raz, nie dwa tu przychodziłem... Pewnie nawet w zawiązanych oczach mógłbym tutaj przyjść i odnaleźć drogę do krzesła przed biurkiem.

- Twoje raporty już nie nadają się do oddania. - zamrugałem kilka razy pod rząd, słysząc jego słowa. Spojrzałem na kartki, które były doszczętnie wygniecione i nawet lekko poobrywane. Cholera miał rację. Co ja teraz zrobię? Przecież przeze mnie musi się później tłumaczyć dyrektorce o opóźnieniach w dokumentacji.

- J-ja... - urwałem kiedy naczelnik powstrzymał mnie gestem, uniesionej dłoni. Widziałem jak coś wyciąga z pod biurka, za którym zasiadał, a po chwili na blacie położył czyste arkusze od raportu.

- Wypełnisz go przy mnie. Nie ważne ile będziemy tu siedzieć, będę mieć przynajmniej pewność, że go zrobisz. - oparł się policzkiem o dłoń i odsuwając się na fotelu od drewnianego mebla. - Siadaj. - mruknął, nie odrywając ode mnie chłodnego spojrzenia. Przęłknąłem głośno ślinę, kładąc poniszczone papiery na krańcu biurka i usadawiając się na krześle. - To nie jest miejsce dla ciebie. - skuliłem się w sobie, słysząc owe zdanie. Uniosłem na niego wzrok niepewnie. W obecnej pozie, "rozłożony" na obszernym fotelu, Enki wcale nie wyglądał jak jeden z naczelników porządnego więzienia, a jakiś yakuza patrzący na swoją przyszłą ofiarę. Widząc jego spojrzenie, zrozumiałem o co mu chodziło. Podniosłem się na nogi i momentalnie ugiąłem się na nich, były niczym z waty. Obszedłem biurko po czym wziąłem głęboki oddech i usiadłem na kolanach Gokuu.

- Pisz starannie, żeby można było ciebie rozczytać. - kiwnąłem lekko głową na potwierdzenie. Chwyciłem drżącą dłonią długopis i zacząłem wypełniać swoje dane. W pewnej chwili pisnąłem, czując duże dłonie na tali, które zjeżdżały na biodra, aby je ścisnąć. - Pozwoliłem ci przerwać? - zadrżałem na ton jego głosu. Starałem się ze wszystkich sił stawiać jak najprostsze litery, ale palce naczelnika utrudniały mi to. Wyciągnął koszule z moich spodni, rozpinając mi ją, robiąc to samo z marynarką. Zacząłem drżeć i wić się przez jego delikatny, a zarazem stanowczy dotyk na gołej skórze. Czy to ma być moja kara? Biłem się z własnymi myślami. Nie powiem, że takie pieszczoty nie podobały się mi, a Enki był całkowicie w moim guście. Tylko... Przecież jest zakaz związków czy głębszych relacji w więzieniach¹. Owe rozmyślenia przerwał mi dotyk na moim kroczu. Wygiąłem się w lekki łuk, jęcząc głucho. Oparłem ramiona o kraniec biurka, a na nich czoło. Mogłem teraz zobaczyć jak mój pasek i rozporek są rozpięte, a członek wyciągnięty na zewnątrz, który rósł w erekcji.

- Aaa! - krzyknąłem z bólu kiedy naczelnik pociągnął mnie za włosy do góry.

- Zamknij się przecież nie jesteśmy sami. - momentalnie zasłoniłem usta po jego słowach. - I pisz. - dobrze tylko jak? Nie tyle co moja dłoń, w której trzymałem długopis dostawała padaczki to do tego oczy przysłoniła mi mgła. Jakimś szczęściem udało się mi wypełnić pierwszą stronę druku, odwróciłem go na drugą i tu zaczęły się schody. Musiałem opisać z dokładnością cały ubiegły tydzień, a mój mózg zamiast skupić się na składaniu zdań, wolał myśleć o rozpalającym dotyku Enkiego. Poczułem jak biodra unoszą się mi przez co musiałem ustać na własnych drżących nogach. - Zostań tak. - słysząc jakim tonem to powiedział, poczułem dreszcze podniecenia na plecach. Spodnie zsunęły się do kolan, a w ich ślady poszły bokserki. Westchnąłem cicho gdy jego dłonie dotknęły moich pośladków i rozchyliły na boki. Oparłem się łokciami o drewniany blat, przyciskając dłonie do ust z długopisem między palcami, tłumiąc tym ciężki oddech oraz inne dźwięki. Otworzyłem szerzej oczy, czując przy swoim wejściu coś wilgotnego. Po policzku spłynęła mi samotna łza kiedy Enki wkładał we mnie jeden z palców. - Rozluźnij się. - tobie to łatwo powiedzieć. Może i nie robiłem tego poraz pierwszy, ale z osobą, która ma ponad trzy metry tak... I czuć różnicę. Wstrzymałem oddech, dopiero sobie uświadomiłem co musi mieć w spodniach przy swoim wzroście. - Czy ty mnie słuchasz?! - po tych słowach poczułem mocne uderzenie w pośladek. Zawyłem głucho, drżąc coraz bardziej. Nabierałem głębokich oddechów, aby uspokoić się i pozwolić naczelnikowi na większą swobodę czynów.

- Ah... Ngh! - zacząłem cicho pojękiwać kiedy jego palec poruszał się subtelnie, żeby z każdą następną chwilą przyspieszał. - Ah!! - znów krzyknąłem gdy dołożył drugiego. O dziwo szybko przyzwyczaiłem się przez co z moich ust wychodziły same dźwięki rozkoszy. Jednak owa błogość długo nietrwała. Przy trzecim palcu znów poczułem łzy na policzkach. Starałem się jak najbardziej rozluźnić, wiedząc, że na palcach nie poprzestanie. Jego palce rozpychały moje wnętrze, wchodząc głębiej i poruszając się coraz szybciej. - Panie naczelniku~! - wyjęczałem gdy znalazł prostatę, uderzając w nią kilkukrotnie.

- Tyle powinno wystarczyć. - słyszałem każde słowo jakby przez mgłę, nie mogąc ich zrozumieć. Stęknąłem cicho gdy wyjął ze mnie palce. Zerknąłem na niego z niedosytem, czując dziwną pustkę jaką pozostawił. Uniósł moje biodra znacznie wyżej tak, żebym stał na całkowicie wyprostowanych nogach. Widząc jak podnosi się, mój wzrok zjechał na krocze naczelnika. Przeraziłem się na wielkość wybrzuszenia. Odczułem jeszcze większy lęk kiedy Enki zsunął spodnie wraz z bielizną... To przecież nie ma prawa się we mnie zmieścić! Odwróciłem głowę, zaciskając powieki i starając się odrzucić od siebie negatywne myśli. Wstrzymałem oddech czując jak Gokuu jeździ swoim przyrodzeniem między moimi pośladkami. Oddychałem szybko, a serce waliło mi tak jakby zaraz miało wyrwać się z piersi.

Otworzyłem usta w niemym krzyku kiedy męskość naczelnika rozrywała mnie od środka. Oparłem się przedramieniem o biurko, wbijając paznokcie w drewniany blat, a drugą dłonią zasłaniałem sobie usta. - Ależ ty ciasny... - wysapał, zatrzymując się. Chciałem coś odpowiedzieć, ale wszystkie słowa ugrzęzły mi w gardle.

Zacząłem pokrzykiwać na każdy ruch ze strony Enkiego, a ciało przechodziły spazmy bólu. Nie wiedząc jak bardzo chciałem znaleźć w tym przyjemność, nie mogłem, a wchodzący coraz głębiej członek nie ułatwiał tego. Całą twarz miałem zalaną łzami, a płuca wręcz paliły od chęci nabrania powietrza.

- Ah~ - usłyszałem przeciągłe stęknięcie, a o pośladki oparły się umięśnione nogi naczelnika, co świadczyło o tym, że udało się mu wejść we mnie na całą długość przyrodzenia. Domyślałem się, że mojemu przełożonemu jest nad wyraz dobrze..., ale nie mogłem powiedzieć tego o sobie. Pokładałem się na masywny meblu z bólu, modląc się aby bolesny dyskomfort szybko znikł. Mogłem usłyszeć jakiś wtrzask od zaciskających się moich zębów gdy Enki zaczął się poruszać. Nie wiem ile trwała ta męczarnia... Kilka, a może kilkanaście minut, ale z czasem poczułem delikatną przyjemność. Krzyki i sapanie wycieńczenia zmieniały się w jęki rozkoszy. Po kilku chwilach ciało wyginało się oraz rozpalało w podnieceniu, a idealne pchnięcia naczelnika przyprawiały mnie o głośniejsze dźwięki.

Spojrzałem zdezorientowany na mężczyznę za mną kiedy położył jedną dłoń na moim torsie, po czym przyciągnął mnie do siebie.

- Ngh!!! - jęknąłem znacznie głośniej, czując jak wchodzi jeszcze głębiej. Jego ruchy stały się agresywniejsze, a oddech przerywany i cięższy. Musiałem unosić się na palcach przez siłę pchnięć Gokuu, ocierając się udami o kraniec biurka. - Naczelniku! - krzyknąłem gdy trafił z całą mocą w moją prostatę. Od razu uciszł mnie własną dłonią, którą przytrzymywał moje ciało. Wygiąłem się i wypinając w jego stronę nieświadomie. Zacząłem błądzić rękoma po swoim ciele, nie wiedząc za bardzo co z nimi zrobić. Zatrzymałem się na wysokości podbrzusza, czując dokładnie członka naczelnika kiedy wchodził we mnie. Nie wiem na ile było to możliwe, ale przyspieszył, trafiając za każdym razem w mój czuły punk. - Ah!!! Ugh!!- - nie wytrzymałem długo i doszedłem. To było niesamowite, czułem się jakbym miał zaraz zejść. Pierwszy raz przeżyłem taki orgazm. Enki przez jakiś czas poruszał się jeszcze by pójść moim śladem i osiągnąć szczyt. Stęknąłem osłabiony kiedy ciepła ciecz rozlała się w moim wnętrzu oraz udach gdy przyrodzenie wyszło ze mnie całkowicie. Poczułem silne ramiona wokół tali, które unoszą mnie i usadawiają na nogach naczelnika.

- Musisz zacząć jeszcze raz. - uchyliłem ociężałe powieki, spoglądając na blat mebla. Biała smuga na całą jego długość, która na złość przechodziła przez raport. - Mamy czas do czternastej. - zamrugałem kilkukrotnie, aby odzyskać ostrość widzenia i spojrzałem na elektroniczny zegarek - dwudziesta trzecia... Powinienem zdążyć nawet jak będzie więcej takich przygód niż ta przed chwilą. Oparłem się o jego tors, odpoczywając, nabierając tym sił na pisanie.

związki czy głębsze relacje w więzieniach¹ - tu bardziej chodzi o związki typu oboje strażników z tego samego więzienia, bo skupiają się na sobie niż na pracy

1503 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro