"Jesteś prawiczkiem?" (Jay x Cole)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ej!-szepnął do mnie Lloyd-Skup się, inaczej znów będę musiał ci tłumaczyć po lekcjach.-powiedział.
-Sorry, zapatrzałem się.-powiedziałem.
-Na kogo?-spytał. Spojrzałem z wyrzutem na nauczyciela-na pana Bucketa?!-szepnął zły.
-No...-potwierdziłem.
-Tej, ty chyba gejem nie jesteś, nie? Już ostatnio robisz do niego maślane oczy.-powiedział blondyn.
-Może...-powiedziałem odpływając.
-Jay! Przecież ty jesteś jego uczniem!-wrzasnął cicho.
-Przecież nie ma między nami dużego odstępu. On ma 22 a ja 15. Proszę cię...-powiedziałem z żalem.
Lloyd spojrzał na nauczyciela, a potem na mnie.
-Bądź sobie gejem. To naszej przyjaźni nie zmieni...ale jeśli coś się stanie, nie przychodź do mnie.-powiedział. Uśmiechnąłem się, ponieważ wiedziałem, że nic się nie stanie. Przecież nie planowałem się całować z panem Bucketem. Wystarczyły mi z nim tylko lekcje.

Pod koniec lekcji zatrzymał mnie Pan Bucket. Lloyd pokiwał tylko zaprzeczająco głową i wyszedł z sali.

Pan Bucket siedział za biurkiem i przeglądał moje oceny. Na nosie miał okulary...wyglądał w nich tak uroczo...
-Nie wiem, co mam z tobą zrobić. Twoje oceny są skandaliczne.-powiedział kręcąc głową nad dziennikiem.
-Ładne okulary.-powiedziałem cicho. Czarno-włosy spojrzał na mnie pytająco.
-Dziękuje, dotąd słyszałem takie komplementy tylko od uczennic. Ale wróćmy do ocen...
-Bo jestem wyjątkiem.-przerwałem mu.
-Słucham?-spytał.
-Jestem wyjątkiem. Powiedział pan, że słyszał takie komplementy tylko od dziewczyn.-tłumaczyłem.
-Sugerujesz, że jesteś dziewczyną w przebraniu?-zaśmiał się.
-Nie...ale sugeruje, że mam inne poglądy.-co ja gadam?!

Cole zamyślał się patrząc w ziemie i przewijając w palcach długopis. Po chwili chyba zrozumiał, co mam na myśli. Wstał i położył mi dłoń na czole. Głośno przełknąłem ślinę.
-Dobrze się czujesz? Masz gorączkę?-spytał.
-N-nie...nie mam gorączki.-zabrałem jego dłoń z czoła. Nauczyciel oparł się o kolana i zniżył do mojego poziomu (był wyższy o głowę).
-Dziwne, bo gadasz bzdury.-powiedział. Zrobiło mi się przykro.
-To nie bzdury proszę pana, to prawda. Nie wieży pan w ludzi, którzy mają inne zdanie?-pytam. Nauczyciela aż zatkało. Zawsze byłem wesoły, a tu takie słowa. Zdjął okulary i wyprostował się.
-Jest pan nauczycielem. Powinien to pan zaakceptować.-powiedziałem cicho. Nauczyciel chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił.
-Przepraszam.-powiedziałem cicho. Nauczyciel spojrzał na mnie pytająco. Położyłem swoje ręce na jego ramionach, stanąłem na palcach i pocałowałem go. Chciałem, żeby to trwało wiecznie.

Jednak spełniło się moje drugie marzenie...Cole oddał pocałunek. Myślałem, że wybuchnę szczęściem! Jednak to szybko się skończyło. Zaczął się bawić moim językiem, a po chwili przerwał pocałunek. Odsunął się ode mnie i zarumieniony włożył swoją rękę w swoje włosy.
-Co myśmy zrobiliśmy?-spytał załamany. Spuściłem wzrok.
-Jest Pan zły?-spytałem cicho.
-Jay-podszedł-nie możemy być razem. Jesteś uczniem, a ja nauczycielem.
-Czyli... gdybyśmy nie byli tymi, kin jesteśmy, to byliśmy by razem?-spytałem. Cole westchnął.
-Jay, idź już na przerwę.-rozkazał. Załamany zacząłem iść w stronę drzwi. Nagle Nauczyciel zagrodził mi drogę, i popchnął na ławkę.
-Co Pan robi?!
-Tak. Gdybyśmy nie byli, tym kim jesteśmy, bylibyśmy razem.-powiedział-Mimo to, kocham cię.-powiedział, pochylił się nade mną i namiętnie pocałował. Przerwałem gest.
-Też cię kocham.-powiedziałem i wpiłem się w usta czarno-włosego. Cole zaczął rozpinać mój pasek od spodni.
-Co ty robisz?!-spytałem spanikowany.
-Cii...to będzie przyjemne.-powiedział cicho.
-No, Cole, ale ja...-zarumieniłem sie.
-Jesteś prawiczkiem?-dokonczył. Zażenowany pokiwałem na tak-Spokojnie, to nic nie zmienia-pocałował N-nie i dokonczył ściąganie moich spodni. Potem bluza, i w końcu byłem w samych bokserkach. Cole zaczął mnie całować po szyj. Cicho jęknąłem. Pierwszy raz miałem taki namiętny pocałunek.
-Nie bój się.-szepnął. Przełknęłem ślinę. Cole zjechał z szyj na brzuch i przed moje bokserki. Zdjął je i wziął mojego członka do buzi. Był delikatny.

Zacząłem czuć przyjemność, która wzrastała.

Kiedy miałem prawie dojść, Cole przerzucił mnie na brzuch i wszedł we mnie swym narzędziem.
-Auć! Cole! To boli!-zacząłem wrzeszczeć.
-Rozluźnij się, skarbie, i nie panikuj.-powiedział spokojnie. Zrobiłem tak, i poczułem się lepiej. Cole zaczął się ruszać, coraz szybciej...

Jego ręka powędrowała do mojego penisa. Chwycił go i zaczął go obciągać. Podwójna rozkosz...

W końcu doszliśmy.

Cole dyszał i obrócił mnie na plecy. Namiętne pocałował.

To było coś pięknego.
-Przecież mówiłeś, że nie możemy być razem.-mówię.
-Usuń to co mówiłem z pamięć. Nikt nam nie zabroni się kochać.-powiedział i znów mnie pocałował. Może ma racje?


















Tak mi się nie chciało tego skończyć;-;
Nie jestem dumna z tego jednostrzałowca, ale wiem, że będę częściej pisać Cole x Jay :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro