„Nie okłamuj" - wifeyofkevitch

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tytuł: „Nie okłamuj"
Autor: wifeyofkevitch

Siedzieli na jego balkonie – właściwie to teraz ich, odkąd ona wprowadziła się tydzień temu. Był dzień po ich trzeciej rocznicy związku, a sprawy nie wyglądały najlepiej.

Shawn siedział na puszystym siedzisku, był oparty o o ścianę i brzdąkał miękko na gitarze. Pozwalał na to, by muzyka uspokoiła jego nerwy - to była jedna z jego dwóch bezpiecznych przystani. Zamknął swe brązowe oczy, próbując dopasować słowa do melodii, którą losowo zagrał.

Allison była po drugiej stronie balkonu, opierała się o barierkę, ręce miała skrzyżowane na piersiach i patrzyła na panoramę miasta. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na swojego chłopaka, który wydawał się być zrelaksowany, ale jego wnętrze mówiło co innego.

— Shawn... — Allison westchnęła.

On w ogóle nie odpowiedział, a brzdąkanie, które wydobywało się z gitary, stawało się co raz to głośniejsze.

Kłótnia i jemu i jej nie służyła. Powód tej ostrej wymiany zdań był dosyć poważny.

— Czy możemy porozmawiać? — zapytała dziewczyna, chociaż wiedziała, że Shawn jej nie odpowie.

A jednak postanowił się odezwać.

— O czym ty chcesz rozmawiać? O tym, że będziesz miała bachora z Austinem? Zdradziłaś mnie, bo chciałaś mieć dziecko, a ja nie mogłem ci go dać, bo jestem bezpłodny?

Bezpłodność to był ciężki dla nich temat. Oni związali się ze sobą, aby stworzyć ognisko domowe, założyć rodzinę, lecz w pewnym momencie dowiedzieli się, że jest to niemożliwe. Shawn byl bezpłodny. Po wielu miesiącach starania się o dziecko, przejścia przez szereg badań i terapii nie dających rezultatu, zaczynali się od siebie oddalać. Nawet in-vitro nie działo.

O zdradzie Shawn dowiedział się w dniu rocznicy związku. Allison przespała się ze swoim dobrym przyjacielem, Austinem, aby zajść w ciążę. Shawn zobaczył i jego i ją w barze, kiedy Aliison pokazywała Austinowi test ciążowy. Kiedy Shawn wszedł tam, przyznała się do tego, bo tak bardzo pragnęła dziecka, ale nie mogła mieć z Shawnem.

— Wiesz, że zrobiłam to dla nas.

— Dla nas? Dobre sobie. Chciałas bachora, więc poprosiłas swoje najlepszego przyjaciela, żeby cię posuwał, żeby udało Ci się zajść w ciążę? A gdzie ja miałem być w tym wszystkim? Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? Paliłabyś głupa, że niby in-vitro nam się udało? Jesteś bezduszną, o zimnym sercu suką. — Chłopak wykrzyczał jej to wszystko prosto w twarz.

Shawn czuł smutek i rozczarowania, co było silnie związane z utratą zaufania do Aliison. Nigdy wcześniej nie czuł się tak wykorzystany. Miał znaczne obniżenie poczucia własnej wartości - zwłaszcza w sferze seksualnej. Nie mógł nigdy dopuścić do siebie myśli, że jest bezpłodny. Odreagowywał emocje, grając na pianinie lub na gitarze, bo doskonale wiedział, że tłumienie ich w sobie mogłoby prowadzić w dłuższym czasie do depresji i nerwicy.

— Pytam się do cholery jasnej, czemu mi to zrobiłaś!? — Shawn dalej krzyczał. — I zanim powiesz, to wiedz, że ci nie uwierzę, że zrobiłaś to dla nas, po prostu tak się nie robi.

Dziewczyna milczała.

— Czyli nie masz mi nic więcej do powiedzenia?

Nadal była cisza.

— Tak myślałem. — Chłopak wyszedł z salonu i udał się do ich wspólnej sypialni.

Allison udała się za nim. Była zszokowana, kiedy chłopak wyjął spod łóżka walizki, otworzył szafę z ubraniami i zaczął je pakować.

— Nie robisz tego na poważnie.

— A właśnie, że robię.

Dziewczyna chwyciła się jego ramienia i nie chciała puścić.

— Shawn, proszę... — Błagała, zaczynając płakać.

— Zostaw mnie szmato. Obrzydzasz mnie. — on odepchnął ją od siebie.

Shawn zapiął wszystkie swoje torby i zszedł po schodach. Allison biegła i próbowała go odciągnąć od drzwi, lecz niestety, on nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. Stał na progu domu.

— Nadal nie mogę uwierzyć, że pieprzyłaś się z Austinem, zeby zrobić sobie dzieciaka. — Shawnowi łamał się głos. Allison po prostu padła na podłogę i zaczęła płakać.

— Idź sobie żyj z nim, stwórzcie rodzinę, a mnie zostawcie w spokoju! — Wyszedł, trzaskając drzwiami.

Straciła go. Straciła wszystko. Spotkanie z nim było najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek ci się przytrafiła, ale teraz to minęło.

— Zjebałam na całej linii. — Mruknęła do siebie. — Dlaczego to musiało się tak skończyć?

---

Shawn po wyjściu z domu, wsiadł do samochodu. Zaczął walić rękoma w kierownicę. Wspomnienia i wszystkie jego myśli znowu go nawiedzały. Chciał chociaż na chwilę odpocząć od nich, ale one wracały niczym bumerang. Zadawał sobie wiele pytań, między innymi: "Co ja zrobiłem nie tak?", czy też "Dlaczego los mnie tak pokarał?" Poszukiwał także odpowiedzi w sobie, między innymi: "Mogłem temu zapobiec.", "Mogłem to wcześniej zauważyć.", "Mogłem to przewidzieć."

Pojechał do rodziców. Zawsze mógł na nich liczyć. Cały we łzach stanął przed drzwiami domu. Otworzyła mu mama. Kiedy ją zobaczył, rzucił się na nią z uściskiem. Potrzebował bliskości.

— Co się stało? — Mama pogłaskała go po głowie.

Opowiedział jej całą historię. Musiał się komuś wyżalić. Nie mógł trzymać tego dłużej w sobie. Nigdy tak źle nie został potraktowany.

— Shawn, nie mogłeś przewidzieć zachowania Allison. Nie miałeś możliwości wpływu na jej nieodpowiedzialne zachowania. Pamiętaj, że jesteś odpowiedzialny tylko za swoje czyny. Nie obwiniaj siebie o to. Nie powinna się tak zachować. To nie jest twoja wina, że jesteś bezpłodny.

— Mamo... — Nadal szlochał. — Dlaczego całe życie mi się wali? Powinienem być twardy, a ja ryczę jak baba.

— Synku...płacz jest czasem bardzo potrzebny. Mężczyźni także mają uczucia i emocje, dlatego tak jak kobiety mają prawo do silnych przeżyć. To nie jest nic złego. Rozumiem, że ona cię skrzywdziła, najwyraźniej nie była ciebie warta. Zobaczysz, jeszcze znajdziesz dziewczynę, która cię pokocha i nie zostawi ze względu na twoją bezwzględność.

— Może masz rację...

Życie waliło mu się niczym klocki z Jenga, ale w głębi duszy miał nadzieję, że Pan Bóg miał dla niego kogoś wyjątkowego, kto nie będzie przywiązywał aż tak dużej wagi do jego bezpłodności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro