Bakugou X OC

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Jest straszną beksą" to była moja pierwsza myśl o niej.

Ja rozumiem że pierwszy dzień gimnazjum no ale żeby od razu płakać? Znalazłem ją pod schodami jak skulona, chowała twarz w kolanach płacząc. Nie pamiętam co mnie skłoniło by do niej się odezwać a co dopiero podejść.

- I z czego ryczysz? - Burknąłem przez co podniosła na mnie wzrok a łzy zaczęły jeszcze bardziej spływać po jej policzkach. "Boże upierdliwa" przeszło mi w myślach u wzdychając ukucnąłem przed nią.

- Co się stało że płaczesz? - Zapytałem i starłem rękawem jej łzy. Spojrzała na mnie swymi kocimi, żółtymi oczami zalanymi łzami. Była w sumie bardzo ładna nie twierdzę że nie ale mimo wszystko nie wyglądała jakby ktoś ją lubił.

- Bo jakieś dziewczyny ze starszej klasy zaczęły się śmiać z mojego Quriku i że wyglądam jak zwykły pchlarz - Wychlipiała i załoniła swoje kocie uszka chyba wstydząc się ich. Zabrałem ręce z jej uszu i ją za jednym z nich podrapałem na co jej ogon leciutko zamachał.

- Nie wygladasz jak zwykły pchlarz tylko jesteś urocza, nie przejmuj się.

I od tamtego wydarzenia Nana zawsze była gdzieś obok mnie, nabrała ciut pewności siebie i znalazła sobie koleżankę. Zawsze miała dodatkowe śniadanie jakbym był głodny i dodatkowa wodę na wf dla mnie. Przywykłem do jej towarzystwa bardzo szybko i ją polubiłem przez co gdy wracaliśmy często do mnie przychodziła. Ale to wszystko zmieniło się w liceum. Tak jak ja, dostała się do UA pierwszej A ale coś się stało wtedy. Znalazłem paczkę znajomych i powstał bakusquad do którego oczywiście należała ale zaczęła się ode mnie odsuwać i zmieniać. Zrobiła się ciut nie miła, przestała płakać i nie ukazywała nikomu swojej słabości, z oczu zaczynało bić nieprzyjemnym chłodem a nie ciepłem jak kiedyś, uszy miała niemalże zawsze oklapnięte a ogonem rzadko kiedy machała. Zaczęła się trzymać z Todorokim przy okazji robiąc się niebywale spokojna i mało gadatliwa.

Zaczęło mi jej brakować, jej uśmiechu zawsze rano i tego ogona który zawsze rano latał na wszystkie strony na mój widok. Jej wrażliwej strony przez co ciągle płakała i trzeba było ją przytulać by się uspokoiła, tego ciepła skierowanego w moją stronę w jej złotych tęczówkach. Siedzenia u mnie w domu i oglądania hororrów by nastraszyć Nanę ale nie zapowiadało się by to miało wrócić. Brakowało mi jej całej i wszystkiego co z nią związane.

Widziałem jak przygasa z dnia na dzień i przestaje obchodzi ją ktokolwiek i cokolwiek. Schudła bardzo, rzadko coś jadła, rzadko się do kogokolwiek odzywała i zaczęła dosłownie żyć w swoim świecie. Relacja znów się nam zmieniła kiedy w święta wypuszczono nas z Akademików na dwa tygodnie do domów. To był drugi dzień po wypuszczeniu nas i było już bardzo późno bo pierwsza w nocy. Wszystkich w domu obudził dzwonek do drzwi. Matka widząc zapłakaną i zmarzniętą Nanę z walizką w drzwiach od razu ją wpuściła i przytuliła do siebie. Chcąc sprawdzić o co tyle zamieszania na dole wyszedłem z pokoju. Na dole stanąłem bez ruchu wpatrując się w Suzuki. Stała w samych dresach i bluzie oraz trampkach, bez kurtki, bez czapki i bez szala z walizką przy nogach. Miała mokre od śniegu włosy, nos i policzki czerwone od zimna, mokre od chyba płaczu policzki, a jej ręce, trzęsły się  bardzo. Wymijając matkę bez słowa przytuliłem mocno przyjaciółkę, która natychmiast wtuliła twarz w mój tors i również objęła. Nie rozumiałem co się stało i dzieje ale wiedziałem że może mieć to coś wspólnego jej zachowaniem.

- Nana co się dzieje? - Zapytałem na co pociągnęła nosem.

- od początku klasy zaczęłam kłócić się z rodzicami i w - wieczorem pokłóciliśmy się za ba - bardzo i tata wywalił mnie z domu... - Wyjąkała łamiącym się głosem, chowając twarz w mojej szarej bluzie, którą moczyła łzami od kilku minut. Matka powiedziała że mam jej dać ręcznik i ma wziąć ciepły prysznic a ona w tym czasie zrobi jej herbatę. Od razu dałem jej swoje ciepłe dresy, koszulkę i bluzę by się ogrzała. Gdy w kuchni wyjaśniła wszystko, poszliśmy do mnie do pokoju. Odpaliłem laptopa i kazałem wybrać film między czasie poszedłem do kuchni po jakieś jedzenie. Gdy wróciłem z jej ulubionymi słodyczami uśmiechnęła się słabo i spojrzała na mnie z tym ciepłem za którym tak bardzo tęskniłem.

Położyłem się obok i dałem laptopa na uda a Suzuki przyciągnąłem do siebie i objąłem. Włączyłem film i zaczęliśmy oglądać, głaskałem ją uspokajająco po włosach. Miała głowę ułożoną na moim barku a rękę przerzuconą przez tors. W połowie filmu usnęła więc wyłączyłem laptopa i jedną ręką odłożyłem go na szafkę. Objąłem ją też drugą ręką i pocałowałem w czółko po cxym również zasnąłem. Nigdy mi się chyba tak dobrze nie spało jak przy niej, czując jej zapach i ciepło dawało mi to tak wielki spokój, że mógłbym spać tak całą wieczność.

Rano usłyszałem skrzypnięcie łóżka i poczułem że dziewczyna przezuciła sobie nogę na moje biodro, wtulając się w mój tors bardziej. Uśmiechnąłem się sennie i pocałowałem ją w czółko. Dziewczyna uśmiechnęła się i otworzyła zaspane oczy. Jej złote tęczówki wpatrywały się we mnie ze spokojem.

- hej jak się spało? - zapytałem odgarniając jej brązowe włosy z policzka. Przymknęła oczy i wtuliła nos w moją bluzę a ogon wesoło zamerdał. Zaśmiałem się cicho przez co dziewczyna się ode mnie odsunęła i również cicho zaśmiała. Wygrzebała się z kołdry i na bose stopy wsunęła swoje czarne klapki. Leżałem z rozłożoną ręką po jej stronie nadal czując tam ciepło.

- zaraz wrócę, okej? - Powiedziała cicho na co tylko odmruknąłem i złapałem za telefon. Sprawdziłem godzinę i okazało się że jest jeszcze naprawdę wcześnie bo dopiero 6:48. Na dole usłyszałem głos tej starej wiedźmy więc wygrzebałem się z łóżka i zszedłem na dół do kuchni. Nana siedziała z lekko poczochranymi włosami, już w swojej czarnej podkoszulce i za dużym dresie przy wyspie kuchennej, popijając herbatę. Miała swój kubek u nas więc to zawsze w nim robiła sobie herbaty bądź kawy. Miała na ustach zmęczony uśmiech a pod oczami lekkie wory. Jej cera była bardzo blada, oczy zmęczone, usta lekko popękane a na dekolcie odznaczały się obojczyki i to dość wyraźnie. No tak przecież bardzo schudła, jej talia była o wiele węższa niż na początku roku szkolnego, uda i łydki szczuplejsze, dłonie zrobiły się kościste a palce smukłe. Wyglądała jak marny cień samej siebie.

- Jest coś do żarcia? - burknąłem patrząc na matkę, która stała przy lodówce.

- Sprawdź se sam, bozia rączki i nóżki dała - fuknęła kobieta powodując u dziewczyny lekko zachrypnięty śmiech.

- A co byś zjadł Kacchan? - zapytała nastolatka podchodząc i otwierając lodówkę co wywołało westchniecie u Mitsuki.

- i czego wzdychasz stara wiedźmo?! - warknąłem i oberwałem deską po łbie. Oboje warkneliśmy na siebie i odwróciliśmy głowy.

- Katsu, mogą być tosty? - Spytała posyłając mi ciepły uśmiech, który lekko odwzajemniłem.

- Jasne i chce kawy - Odpowiedziałem idąc na kanapę. Usłyszałem marudzenie matki a po chwili jak wychodzi z kuchni i idzie na korytarz, po czym wyszła do pracy. Nana chwilę po jej wyjściu, robiąc tosty i kawę śpiewała sobie jakąś piosenkę. Nie rozumiałem słów i to ani trochę.

- Nana po jakiemu ty do cholery śpiewasz? - Usiadłem na stołku i popatrzyłem jej w oczy.

- po Polsku, nie pamiętasz, że moja babcia była polką? - zapytała wyciągając z tostera tosty i kładła je na talerz.

- No pamiętam ale nigdy nie mówiłaś mi, że umiesz go tak płynnie - Burknąłem biorąc od niej talerz pełen tostów i kubek kawy. Brunetka wzruszyła ramionami i nałożyła sobie o wiele mniejszą porcję niż mnie po czym usiadła na przeciw.

- kiedyś jadłaś więcej - spojrzała na mnie po czym wstała, zostawiając na blacie talerz.

- Wiesz odechciało mi się jeść - warknęła i ruszyła do łazienki zamykając się w niej. O co jej chodzi, przecież niczego złego nie powiedziałem. Podszedłem do drzwi i sprawnie je odkluczyłem na co dziewczyna pociągnęła drzwi do siebie, podniosłem je i wyjąłem z zawiasów. Dziewczyna zakryła dłońmi swoje zaczerwienione policzki i załzawione oczy.

- Oj czyli jednak Beksa Nana wróciła - stwierdziłem i ukucnąłem przed nią po czym naciągając rękaw bluzy starłem jej łzy z policzków. Poczułem się tak samo jak 4 lata temu w 1 klasie gimnazjum.

- Jestem gruba? - zapytała patrząc mi hardo w oczy. Zrobiłem zdziwioną mine i popatrzyłem jak na większego debila niż jest nim Denki razem wzięty z minetą. Pociągnąłem ją za dłonie co zmusiło ją do wstania i przyjrzałem dokładnie jej sylwetce. Była chuda, w sensie zawsze była ale teraz bardziej.

- Babo ty jesteś od zawsze chuda a porównując z twoją sylwetką z przed czterech miesięcy to schudłaś - Na to stwierdzenie podejrzliwie na mnie patrzyła czy nie kłamie a gdy już przestała mieć podejrzenia to uśmiechnęła się lekko.

- Pamiętasz ile ważyłam na bilansie? - Chwilę stałem i myślałem, jak powiem za dużo to się obrazi, dobra jeden chuj obstawię.

- Chyba 54 kg? - pokiwała głową po czym ją spuściła i zaczęła bawić się swoimi dłońmi.

- Dostałam anoreksji już pod koniec 3 klasy gimnazjum, widząc na bilansie w gimnazjum wagę jaką miały dziewczyny, wstydziłam się swojej bo gdy one ważyły 45/48kg ja ważyłam 56kg niby nie dużo a jednak było mi wstyd. Bałam się, że ty też uważasz że jestem ulanym pchlarzem, dlatego zaczęłam się pilnować z jedzeniem, w 5 miesięcy schudłam 8 kg... - Przyznała chowając w dłoniach twarz i pociągając nosem, spojrzałem z niedowierzaniem na nią. Objąłem ją i wplotłem palce w jej gęste włosy.

- Ja już nie chce, nie umiem normalnie zjeść nawet jeśli jestem głodna... - Wytłumaczyła bezsilnym głosem co skruszyło mi serce, schyliłem się i złapałem pod udami. Zaniosłem do kuchni i usiadłem na stołku z nią na kolanie. Złapałem za tosta i westchnąłem.

- jeśli zjesz chociaż dwa tosty to pójdę i kupię ci dwie mangi - powiedziałem mając nadzieję, że dziewczyna zje lecz pokręciła głową.

- to spróbuj zjeść tego tosta dla mnie, dla mnie nigdy nie będziesz ani gruba ani za ciężka, zawsze będziesz idealna - nie pewnie wzięła jeszcze ciepłego tosta do ręki i ugryzła, sam wziąłem tosta i zjadłem na trzy gryzy. Gdy ja jadłem ona powolnie jadła tego jednego, gdy zjadła i popiła herbatką, pogłaskałem ją po policzku po czym złożyłem tam czułego całusa.

- Brawo, dasz radę zjeść drugiego? - zapytałem na co nie pewnie skinęła głową więc podałem jej ostatniego z jej talerza i dokończyłem swoje. Dłoń trzymałem na jej talii obejmując ją by nie spadła w tył. Kiedy popijałem już kawą Nana odłożyła w pół zjedzonego tosta i spuściła głowę. Odłożyłem kubek i pogłaskałem ją po policzku, na co jej kocie uszka uniosły się, powodując u mnie uśmiech. Podniosła na mnie wzrok i spojrzała ze skruchą w moje oczy.

- Przepraszam, ja naprawdę nie mogę... - nie dałem jej dokończyć wpijając się w jej miękkie usta. Chciałem się odsunąć lecz poczułem jak łapie za mój policzek i wsuwa język w moje usta. Mruknąłem gdy przejechała nim po moim podniebieniu i zacisnąłem dłoń na jej talii.

- Nic się nie stało, nie jestem zły. Będziemy powoli iść z tym do przodu, dobrze? Nie zostawię cię z tym, nie zostawię cię z niczym samą, już nigdy - Uśmiechnęła się promiennie po raz pierwszy od dawna a w oczach zobaczyłem ciepło, którego przez ostatnie miesiące brakło w jej slicznych, kocich oczkach. Jej ogon wesoło zamachał a sama objęła mnie w okół szyi, kładąc podbródek na moim barku.

- Dziękuję Katsuki - Słysząc jej głos wręcz się rozpływałem, nadal był zachrypnięty ale nie zaspany. Pogłaskałem jej plecy a zadziorny uśmiech wkradł się na moje usta.

- Nie masz za co, przecież Cię kocham Pretty girl- mówiąc to pocałowałem ją w policzek na co zachichotała i zetknęła ze mną swoje czoło.

- Ja Ciebie też Explosive boy - Odpowiedziała ze śmiechem i wpiła się w moje wargi.

~~~~~ 4 years later ~~~

Drobna brunetka, wieczorem siedziała na kanapie popijając herbatę. Jej spodnie od pidżamy wtapiały się w czarny koc z białą kratką a czarna, luźna bluza idealnie pasowała do jej uroczej twarzy. W salonie panował pół mrok i jedynym światłem był telewizor oraz lampka z kuchni, dająca ciepłe żółte światło. Kobieta usłyszała brzęk przekręcania kluczy w drzwiach, wychyliła głowę zza oparcia brązowej kanapy patrząc jak blondyn ściąga buty rzucając je byle jak. Czując na sobie wzrok partnerki, skrzyżował z nią swoje krwiste spojrzenie.

- Hej skarbie, głodny jesteś? - zapytała uśmiechając się i odstawiając kubek z herbatą na stolik.

- Ja pierdole, jeszcze się pytasz - Mruknął i runął na poprzednie miejsce narzeczonej gdy ta poszła do kuchni odgrzać mu obiad. Nana na spokojnie odgrzała bohaterowi obiad i postawiła na stoliku do kawy, prosto przed blondynem.

- Smacznego - życzyła po czym złożyła delikatnie całusa na jego czole gdy zaczął jeść. Chciał ją przygarnąć do siebie i ją trochę nakarmić wiedząc że i tak dużo nie zjadła, lecz słysząc płacz w sąsiednim pokoiku, od razu tam ruszyła.

- No już słoneczko nie płacz. Patrz tatuś przyszedł - Powiedziała do 4 miesięcznej dziewczynki, którą trzymała na rękach. Kobieta usiadła obok narzeczonego i usadziła dziewczynkę na swoich kolanach, bezpiecznie ją podtrzymując ręką.

- No widzisz tata do ciebie wrócił - Powiedziała na co dziecko wesoło się za śmiało, wymachując rączkami w stronę Katsuki 'ego. Blondyn dokończył jeść i wziął od niej małą dziewczynkę, która była zdecydowanie ich hybrydą. Miała jeszcze małe, białe kocie uszka, lecz czerwone a nie złote kocie oczy, biały ogonek i zamiłowanie do uprzykrzania każdemu innemu życia oprócz swoim rodzicom.

- Część maluchu, a pójdziesz spać? - zapytał na co ta mu jeszcze niezbyt to kontrolując zaśmiała się w twarz. Katsuki wykrzywił twarz w grymasie, wiedząc że raczej szybko ten mały diabeł nie zaśnie. Podał ukochanej dziewczynkę i ruszył do tak zwanej "graciarni" w ich mieszkaniu i przyniósł bujaczek dla dzieci, ułożył w nim płaskiego jaśka by dziewczynka tam zbytnio nie wpadła i ułożył tam jej kocyk. Wziął dziecko na ręce i delikatnie ułożył ją na bujaczku, pamiętając by ją zapiąć. Włączył najlżejszy tryb i podał jej szumisia, którego kupiła małej jego matka. Usiadł na kanapie a dziewczynka przytulając się do misia, uspokajana bujaniem i szumem szybko zaczęła zasypiać.

- Jezu jak dobrze mieć to ustrojstwo - Burknął po czym poszedł do kuchni i nałożył sobie dokładki obiadu, tym razem przyciągając Nanę do siebie.

- Jadłaś? - Zapytał na co spuściła lekko wzrok.

- tylko trochę tego spaghetti, bez mięsa - wypowiedziała patrząc na swoje dłonie. Od 4 lat próbował jej pomóc wyjść z tego i największy postęp zrobiła będąc w ciąży z Kas, gdyż nosząc dziewczynkę pod swym sercem przytyła 7 kilo ale mimo to ledwo utrzymała tą wagę przez całą ciąże by nie zagrozić dziecku poronieniem lub niedorzywieniem. W dwa miesiące po ciąży, mimo że jadła, jej waga szybko spadła o 5 kilo, co sprawiło, że ważyła jedynie 47 kg. Nie żeby mu to przeszkadzało czy coś, bo dla niego zawsze wygladała ślicznie i nie obchodziła by go jej waga gdyby była ona większa. Bakugou kruszyło się serce widząc jak ukochana kobieta  z którą doczekał się dziecka, z bólem patrzy na większą porcję jedzenia.

- Otwórz buzie i powódź aaa - zaśmiał się cicho by nie obudzić córki, na co Nana jedynie parsknęła śmiechem i posłusznie zrobiła co kazał. Zawinął na widelcu makaron i włożył do buzi brunetki, która zjadła to bez większego problemu. Katsuki już chyba nakarmił ją z 5 widelcami a ta bez sprzeciwu czy odruchu wymiotnego dalej jadła. Blondyn był zdziwiony lecz tego nie okazał i z uśmiechem ją dalej karmił, gdy zjadła prawie pół jego dużej porcji w końcu pokręciła głową na nie. W końcu popatrzył na nią, ukazując swoje zdziwienie na które Nana uśmiechnęła się nie śmiało.

- głodna faktycznie byłam... - wymruczała na co Bohater potargał jej włosy z wielkim bananem na mordzie. W końcu zaczęła, jeść kiedy była głodna, zrobiła właśnie duży krok do przodu i oboje o tym wiedzieli.

- Nie mówię tego często ale kocham was - Powiedział z makaronem w buzi i rumieńcami na policzkach. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i przytuliła do ramienia ukochanego, miło spędzać czas na wspólnej rozmowie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
ALE TO JEST DŁUGIE, ZAJEB MNIE KTOŚ ALE TO MI SIĘ MEGA PODOBA TEN SHOT. Sorry jakby były gdzieś błędy ale męczę tego one shota już któryś raz, więc miłego wieczoru /dnia wszystkim <33

2613 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro