Skywalkerka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałaś na łóżku jak wryta patrząc na Wande, która pokazywała ci jak w swojej nowej sukience. Zastanawiaś się czemu ty nie nosisz takich rzeczy.

- I jak? Ujdzie? - spytała dziewczyna odwracając się w twoją stronę.

- Bardziej niż ujdzie! - z entuzjazmem wstałaś z łóżka. - Dlaczego ty w niej wyglądasz tak świetnie?

- Dobra, dobra. Ej, a ty czasem nie miałaś biegać z tym moim kretynem? - zdziwiła się lekko Wanda.

- Zależy kogo masz na myśli... Może Visiona...- na twojej twarzy zagościł uśmiech psychopaty.

- Nieee... - załamała się Scarlet Witch. - Chodziło mi o Pietro.

- No tak! - krzyknęłaś i szybko podbiegłaś do swojego pokoju. Przebrałaś się, a potem ruszyłaś w umówione miejsce spotkania z chłopakiem. Byłaś spóźniona o prawie dwie godziny. Po dotarciu zastałaś chłopaka leżącego w cieniu pod drzewem.

- Słuchaj... Ja naprawdę przepraszam... - zaczęłaś. Były dwie możliwości : albo ci wybaczy, albo po prostu wstanie i pobiegnie przed siebie nie odzywając się.

- Ehh... - westchnął wstając powoli, otrzepując ręce i stając naprzeciwko ciebie.

- Czyli jednak druga opcja... - pomyślałaś. W duchu jednak nadal miałaś nadzieję, że Maximoff jeszcze da ci szansę. W końcu poprzednimi razy też zapominałaś o waszych treningach, na które długo cię namawiał.

- Biegamy, czy nie? - spytał Quicksilver. Na twojej twarzy zagościł wielki uśmiech, którego nawet nie miałas ochoty wypędzać. Pietro odpowiedział ci tym samym.

- Jak ja cię uwielbiam... - stwierdziłaś i przytuliłaś go. Maximoff oddał uścisk.

- No dobra, biegamy już? - zaśmiał się chłopak odrywając ciało od twojego.

- Raczej, czy jesteś gotowy na porażkę? - wybuchnęłaś śmiechem. Quicksilverowi zrzedła mina, ale od razu chciał ci dać nauczkę, dlatego szybko stanął na mecie. Sam krzyknął "start" i ruszył w stronę parku przy pobliskim jeziorze.

- Jednak zmieniłam zdanie. Ja cię nienawidzę. - powiedziałaś do samej siebie patrząc, jak Pietro znika ci z horyzontu. - No cóż... Trzeba nauczyć chłopaka manier. - uśmiechnęłaś się i swoimi mocami spowolniłaś czas.

Samochody, ludzie, ptaki - wszystko jakby stanęło. Ty jednak mogłaś normalne przechadzać się po Nowym Jorku. Szałas przez ulicę gwiżdżąc melodię z dzieciństwa, gdy zobaczyłaś ulubioną kawiarnię Starka.

- Hmmmm... - spojrzałaś na prawie nie ruszającego się Pietro. Wyglądał śmiesznie biegnąc w spowolnionym tempie. - Chyba mam czas. - postanowiłaś wejść do pomieszczenia, gdzie zastałaś oczywiście nikogo innego jak Iron-Obrzartuch. Wyglądał przezabawanie rozdziabiając usta, by wziąć gryza lokalnego ciasta. Nie wytrzymałaś i podeszłaś do lady, zabierając z niej sól. Wróciłaś do mężczyzny i nasypałaś mu to kawałka ciasta na widelcu soczystej ilości soli, po której nawet ty byś nie wytrzymała.

- Dobra, czas wygrać wyścig! - pisnęłaś i wesołym krokiem wyszłaś z pomieszczenia. Popatrzyłaś na trochę tylko oddalonego Maximoffa i już chciałaś ruszyć w jego stronę, ale zauważyłaś lodziarnię.

- Nie, Emmo... Nie.. - powstrzymywałaś siebie jak tylko mogłaś, lecz głód zrobił swoje. Podbiegłaś do wcześniej wymienionego miejsca i nałożyłaś sobie dwie gałki niesamowitego jedzenia bogów. Byłaś już na prostej. Szłaś, jedząc lody, aż wyminełaś w końcu Pietro. Doszłaś do waszej wcześniej ustalonej mety, gdy na czas udało ci się skończyć lody.

Postanowiłaś przywrócić wszystko do danego porządku. Dzięki twoim zdolnościom udało ci się to zrobić. Nagle samochody znów trąbiły na światłach, ludzie mijaki sie w pośpiechu, a ptaki latały podśpiewując.

Pietro dotarł na metę ciesząc się, że wygrał. Jakie cudowne było dla ciebie jego rozczarowanie, gdy zobaczył cię opierającą się o drzewo.

- Jak tam? - zaśmiałaś się.

- No wiesz ty co?! - odpowiedział ci pytaniem na pytanie chłopak. Słyszałaś jego złość w głosie, ale dalej się z niego śmiałaś.

- Mówiłam ci, że tak to się skończy, niedowiarku. - poklepałaś go po plecach. - Oj no już, nie dąsaj się. Żebyś tylko wiedział jaki numer wykręciłam właśnie Starkowi.

- Jaki? - zainteresował się chłopak nagle zapominając o swojej porażce.

- Opowiem ci po drodze do lodziarni. Musimy jakoś cię pocieszyć po porażce, a na pocieszenie zawsze najlepsze są lody. - zaśmiałaś się obejmując chłopaka w pasie i idąc w kierunku lodziarni...

HAPPY NEW YEAR! 🎇🎇✨🎇🎆🎉🎈🎊🎆✨🎉🎈NIE UMIEM SKŁADAĆ ŻYCZEŃ WIĘC OGRANICZE SIĘ TYLKO DO TYCH NA GÓRZE. 😁😁

A teraz przejdźmy do rzeczy. Jest to shot dla Skywalkerka napisany przez toranaga7. 

PS. JPG w mediach rządzi.... 😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro