《★~ Przeznaczenie Migoczącej Gwiazdy ~★

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Migocząca Gwiazda jest przywódczynią Klanu Zmierzchu. Klan żył w miarę spokojnie, a w ostatnim czasie nie toczyły się żadne walki ani z Klanem Słońca, ani z Klanem Chmur. Tereny Klanu Zmierzchu obejmują rozległą łąkę i niewielkie góry, które wyglądają prześlicznke na tle zachodzącego słońca - z tąd nazwa Klanu.

  Migicząca Gwiazda teraz przeżywa swoje ostatnie życie, jednak nikomu nie wydaje się, żeby w najbliższym czasie miała umrzeć. Ma już 163 księżyce. Mimo to jej jasna, płowa sierść jest błyszcząca i zadbana.

  Niestety ten spokój nie mógł trwać wiecznie.

•••

  Dziś była pełnia, co znaczyło że jest też Zgromadzenie, odbywające się pod Wysoką Sosną. Przywódcy zawsze stawali na Wielkiej Skale.

  Migocząca Gwiazda na zgromadzenie miała zamiar zabrać wszystkich, z wyjątkiem ucznia medyka, kociaków i jednej z karmicielek. Nie było potrzeby, by zostawiać w obozie więcej kotów, szczególnie, że podczas pełni panował pokój.

  Wszystkie koty były gotowe do drogi. Migocząca Gwiazda poprowadziła więc koty razem ze swoim zastępcą - Czarnym Ogonem. Przeszli przy granicy z Klanem Chmury. Zawsze tamtendy chodzili, bo tak można było najszybciej dotrzeć do Wysokiej Sosny. Klan Zmierzchu był na miejscu pierwszy.

  Koty zeszły ostrożnie po kamieniach  do zagłębienia pomiędzy Wielką Skałą a Wysoką Sosną. Tymczasem przywódczyni wskoczyła na głaz.

  Po chwili do Wysokiej Sosny dotarł i Klan Słońca, a do Migoczączej Gwiazdy dołączył Paprociowa Gwiazda. Kotka lubiła rudego kocura, mimo iż był z innego Klanu, ale w końcu i tak panował pokuj. Nie mogło się stać nic złego przez przyjaźń kotów różnych Klanów.

  - Witaj, Paprociowa Gwiazdo - miauknęła Migocząca Gwiazda.

  - Witaj! Coś nowego u Ciebie? - zapytał przywódca.

  - Ostatnio jest dość spokojnie. Jest dużo zwierzyny, nie jest zbyt zimno.

  - Naprawdę nie zaobserwowałaś nic niepokojącego? - zapytał Paprociowa Gwiazda.

  - Nie, co miałabym zauważyć? - zdziwiła się Migocząca Gwiazda. Wszystko układało się dobrze, co miałoby się wydarzyć?

  - Z naszego terytorium ubywa zwierzyny. - powiedział Paprociowa Gwiazda - Ostatnio nasz patrol zauważył koty Klany Chmury podejrzanie blisko granicy, zastanawiałem się czy polują też na terenie Klanu Zmierzchu.

  - Z kąd pomysł że to akurat oni? Mogli po prostu iść trochę bliżej rzeki. - Migocząca Gwiazda nie wydawała się przekonana. - Poza tym to mogli być nawet dwunożni.

  - Patrol znalazł na naszym terytorium też mysz, śmierdzącą kotem z Klanu Chmur! To muszą być oni! - zdenerwował się Paprociowa Gwiazda. Czy najleprzy przyjaciel przywódczyni Klanu Zmierzchu mógł mieć coś do kotów Klanu Chmury? Bo tak, Paprociowa Gwiazda był najlepszym przyjacielem Mogoczączej Gwiazdy.

  - Dlaczego Im nie powiedzieliście, żeby przestali tą zwierzynę kraść - zapytała Migocząca Gwiazda.

  - Właśnie chciałem to zrobić ale coś nie przychodzą - warknął Paprociowa Gwiazda. Wreszcie, po chwili czekania pod Wysoką Sosną pojawiły się koty Klanu Chmury, a ich przywódca - Jasna Gwiazda - usiadł obok Migoczączej Gwiazdy na Wielkiej Skale. Chciał zacząć swoną przemowę ale uprzedził go Paprociowa Gwiazda.

  - Chciałbym na wstępie wszystkich poinformować że Klan Chmury kradnie nam zwierzynę, a do tego stara się powiękrzyć swoje terytorium o Sadzawkę Ryb. - Powiedział głośno Paprociowa Gwiazda, niemal krzycząc. - Masz coś na swoje wytłumaczenie, Jasna Gwiazdo?

  - Nic takiego nie zrobiłem - powiedział cicho Jasna Gwiazda.

  - "Nie zrobiłem"? Nie dam się oszukiwać! Albo może nie umiesz przewodzić własnym Klanem?! Może koty kradną zwierzynę bez twojej zgody?! - Krzyknął Paprociowa Gwiazda, na co przywódca Klanu Chmury skulił się nieco i popatrzył na swoje łapy.

  - Klan Chmury jest niewinny! - krzyknął nagle jakiś kocur przerywając ciszę.

  - Niewinny? Ah tak? - zapytał kolejny kot. Zrobiło się małe zamieszanie, więc Migocząca Gwiazda postanowiła interweniować.

  - Uspokójcie się! Zaraz Klan Gwieździstego Nieba się zdenerwuje! Patrzcie, chmura zbliża się w kierunku księżyca! - na chwilę zapadła cisza. Ale nie na długo.

  - Klan Gwieździstego Nieba! Przez Klan Gwieździstego Nieba mamy poumierać z głodu? Ta sprawa wymaga wyjaśnienia! - Wrzasną Paprociowa Gwiazda. Razem z Jasną Gwiazdą wysunęli się na przód, a ich głosy stawały się coraz głośniejsze. A jakby tego było mało nawet kilka kotów Klanu Zmierzchu przyłączyło się do kłótni.

  - Klanie Zmierzchu, idziemy! - zawołała krótko, ale głośno Migocząca Gwiazda. Wszystkie koty Klanu Zmierzchu podążyły za nią w kierunku obozu bez jednego słowa.

  W czasie drogi do obozu cały czas machała nerwowo ogonem i nie oglądała się na Klan. Mimo wszystko wiedziała że koty za nią idą. Księżyc w pełni zasłoniły chmury, więc noc była ciemniejsza niż zwykle.

  Gdy koty dotarły do obozu, Migocząca Gwiazda chciała omówić sytuację z Czarnym Ogonem, ale ten położył w kącie legowiska wojowników i najwyraźniej chciał odpocząć więc przywódczyni zostawiła go w spokoju.

  Uznała że też powinna się przespać więc zwinęła się w kłębek na swoim miękkim legowisku z mchu i ptasich piór.

•••

  Migocząca Gwiazda obudziła się dość wcześnie. Niebo było pomarańczowe, a wschodzące słońce świeciło jasno.

Postanowiła że pójdzie na patrol. Poszła sama, bo właściwie nie było nikogo innego kto mógł pójść. Poza tym Migocząca Gwiazda chciała odpocząć od innych kotów. Przy okazji sprawdzi granice.

  Przechodziła właśnie przy granicy z Klanem Słońca, i ku jej zdziwieniu zobaczyła Paprociową Gwiazdę. To był jego teren ale to duży zbieg okoliczności że oboje byli sami na patrolu granicznym.

  - Migocząca Gwiazdo - powiedział podchodząc. - Przepraszam że wtedy na zgromadzeniu byłem taki okropny. Pewnie Klan Gwieździstego Nieba nigdy mi nie wybaczy.

  - Oh nie mów tak. Klan Gwieździstego Nieba zrozumie. - pocieszyła go Migocząca Gwiazda. - Na pewno ci wybaczy.

  - Czy nadal chcesz się ze mną przyjaźnić? - zapytał Paprociowa Gwiazda.

  - Jasne! Wybaczam ci, to nie zniszczy naszej przyjaźni! - zawołała. - Teraz przepraszam ale muszę iść... Spotkamy się jutro w tym samym miejscu o południu?

  - Dobrze! Na pewno będę. - powiedział rudy kocur i odszedł w swoją stronę. Z jednej strony nie uważała że robi coś złego, ale pomyślała o Czarnym Ogonie. Nie chciała zaniedbywać z nim relacji. Poszła nieśpiesznym krokiem w kierunku obozu. Zastanawiała się jeszcze, czy to możliwe, by Paprociowa Gwiazda cicho rywalizował z Jasną Gwiazdą, ale odrzuciła tą myśl. Po pierwsze Paprociowa Gwiazda raczej nie prubowałby rozpocząć konfliktu, a po drugie przecież od księżyców nie odbywały się żadne wojny. Zdecydowanie nie chciała tak myśleć o Paprociowej Gwieździe, szczególnie że ich przyjaźń stała się jeszcze silniejsza.

•••

  Gdy wróciła Czarny Ogon był na patrolu. Słońce powoli zachodziło, ale Migocząca Gwiazda uznała że Czarny Ogon niedługo wróci. Trochę było jej szkoda że nie utrzymywała z nim leprzej relacji. Ale przecież teraz miała Paprociową Gwiazdę.

Wzieła ze stosu królika i poczłapała do swojego legowiska. Szybko go zjadła po czym zwinęła się w kłębek na swoim legowisku.

•••

  Obudziły ją ciepłe promienie słońca. Zmrużyła oczy od rażącego słońca i wyszła z legowiska by znaleść Czarnego Ogona. W tym celu zajrzała do legowiska wojowników. Trochę to było niepokojące. Już dawno powinien wrócić. Wtedy do do obozu wpadła Ródzikowa Łapa a tuż za nią jej mentor - Tygrysi Szpon.

  - Migocząca Gwiazdo! - zawołał tygrysio pręgowany wojownik. - Na naszym terytorium jest borsuk! - Jeszcze borsuka przywódczynk brakowało! Nie dość że zniknął Czarny Ogon, a do tego Paprociowa Gwiazda obwinia o jakieś kradnięcie zwierzyny Klan Chmury.

  - Poproś Czarnego Ogona żeby wysłał patrol. - powiedziała Migocząca Gwiazda. Po chwili milczenia zorientowała się, że przecież Czarny Ogon nie może wysłać żadnych patroli. Nie było go. - Eh... To pójdź po kilku wojowników, uczniów zostaw w obozie. - mruknęła i w sumie... Nic nie mogła zrobić. Nawet nie pójdzie na polowanie, bo na terenie Klanu jest borsuk. Była bezużyteczna.

  Westchnęła i powlokła się z powrotem do legowiska. Mimo że słońce świeciło jasna postanowiła zasnąć. Długo leżała myśląc o Czarnym Ogonie, o Paprociowej Gwieździe i Klanie Chmury. Potem zapadła w niespokojny sen.

•••

  Znalazła się na oświetloną księżycem polanie w środku lasu. Po niebie płynęły czarne chmury, które mogły w każdej chwili zasłonić księżyc. Cienie wydały się jakieś jakby straszne, a każdy szelest trzy razy głośniejszy. Światło księżyca powoli znikało.

  "Kiedy słońce pojawia się na niebie, gwiazdy znikają. - usłyszała przywódczyni Klanu Zmierzchu. - Ty jesteś jedną z nich, Migocząca Gwiazdo". Kto to mógł być?! Czy to... Czy to znak od Klanu Gwieździstego Nieba?!

•••

  Migocząca Gwiazda zerwała się z legowiska szybko oddychając. W głowie kłębiły jej się setki pytań, a nawet nie miała z kim o nim pogadać. Nie miała raczej bliższych przyhaciuł w Klanie, a jedynym z nich był Czarny Ogon, który niestety zniknął. Jeszcze był Paprociową Gwiazda. Ale on przecież jest z Klanu Słońca.

  Postanowiła poczekać na patrol który miał przegonić borsuka z terenu Klanu Zmierzchu. Nie musiała długo czekać bo po chwili w tunelu otoczonym krzakami jeżyn pojawił się Tygrysi Szpon z kilkoma innymi wojownikami. Z dużej rany na jego boku kapała krew, ale inni wojownicy nie wyglądali najgorzej.

  - I jak, przepędziliście tego borsuka? I co najważniejsze, czy nic wam nie jest? - zapytała Migocząca Gwiazda.

  - Udało się - wydyszał Tygrysi Szpon i upadłby na ziemię gdyby nie Liściasta Burza, który stał obok niego. - zawołajcie Miętowy Liść.

  •••

  Okazało się, że rany zadane Tygrysiemu Szponowi przez borsuka były bardzo głębokie, i kocur miał małe szanse na przeżycie. Do tego Klan Zmierzchu nie miał teraz zastępcy, bo Czarny Ogon zniknął, a Pora Nagich Drzew dawała o sobie znać małą ilością zwierzyny i śniegiem, który spadł niedługo po powrocie Tygrysiego Szpona i jego patrolu.

  Migocząca Gwiazda wtedy coś sobie pezypomniała. No tak! Miała się spotkać z Paprociową Gwiazdą! Prawie zapomniała. Chciała powiedzieć swojemu zastępcy że idzie na patrol, i żeby zajął się obozem, ale oczywiście go nie było. Powierzyła więc to zadanie Liściastej Burzy i wyszła z obozu.

  Szybko dotarła do granicy z Klanem Słońca. Paprociowa Gwiazda już na nią czekał.

  - Witaj Paprociowa Gwiazdo! - zawołała Migocząca Gwiazda - chciałabym cię o coś zapytać. Może nie widziałeś ostatnio takiego czarnego kocura z zielonymi oczami?

  - Witaj. Chodzi ci o tego zastępcę Klanu Zmierzchu, Czarnego Ogona? - zapytał. - widziałem go dzisiaj rano. Podkradał zwierzynę Klanowi Chmury, ale przecież im się należy. Nic nie zauważyli, nawet jak stali kilka długości lisa dalej. - Prychną kocur.

  - Nawet sobie nie żartuj! Po pierwsze on by czegoś takiego nie zrobił, a po drugie on zaginął! - syknęła. - Jak go nie widziałeś po prostu powiedz.

  - Ale ja go na serio widziałem jak polował na terenie Klanu Chmury! Przecież...

  - Dość! Nie chcę już o tym gadać - Migocząca Gwiazda odwróciła wzrok.

  - Kogo wybierzesz na nowego zastępcę? - zapytał Paprociowa Gwiazda przerywając napięcie.

  - W sumie nie wiem. - zastanowiła się Migocząca Gwiazda. - Chciałam żeby to Tygrysi Szpon objął pozycję zastępcy, ale jest ranny i nawet nie wiadomo czy przeżyje.

  - Eh, wiesz muszę już iść - powiedział Paprociowa Gwiazda. - spotkamy się tu pojutrze o tej samej porze. - zdecydował zanim Migocząca Gwiazda zdążyła zaprotestować i poszedł w swoją stronę.

  Przywódczyni westchnęła i skierowała się w stronę granicy z Klanem Chmury. Może znajdzie tam Czarnego Ogona? Wiedziała że szansa na to jest bardzo mała, ale przy okazji mogła sprawdzić granicę. Przynajmniej na coś się przyda.

  Ledwo oddaliła się od miejsca spotkania z Paprociową Gwiazdą usłyszała podniesione głosy i poczuła zapach Klanu Chmury. Wiatr wiał w jej stronę więc mogła podejść i zobaczyć co się dzieje bez obawy że ktoś wyczuje jej zapach.

  Gdy wychyliła głowę zza krzaków ujrzała dwa koty - Srebrzystego Wąsa i jakiegoś kota z Klanu Chmury. Srebrzysty Wąs był dawnym przyjacielem Czarnego Ogona i Migoczączej Gwiazdy. Oboje machali ogonami i wyglądali na zdenerwowanych.

  - Masz go tu sprowadzić, rozumiesz?! - syknął srebrny wojownik do kota z Klanu Chmury.

  - To była jego decyzja! Ma prawo należeć do naszego Klanu! - odpowiedział kocur. - Tobie nic do tego.

  - Pewnie jesteś tchórzem, i nawet nie zapytasz swojego przywódcy, dlaczego go przyjął. Ah tak! - miauknął Srebrzysty Wąs - Przecież to by oznaczało stratę wojownika. I nawet nie wiecie że może być nielojalny! Chce z nim o tym porozmawiać, przyprowadź mi go, jesteś zastępcą przywódcy! - kocur trzepnął ogonem o ziemię.

  - Porozmawiasz z nim sobię na zgromadzeniu! A teraz wynocha z mojego terenu! - Prychną zastępca Klanu Chmury.

  - Twojego? Twojego terenu? To przecież terytorium Klanu Zmierzchu! - Na szczęście jednak kocur z Klanu Chmury po prostu fuknął i sobie poszedł, ale Migocząca Gwiazda wiedziała, że łatwo by było o bójkę.

  - Srebrzysty Wąsie - miauknęła wychodząc z krzków. Kocur przez chwilę wyglądał na wystraszonego, jakby podejrzewał Migoczącą Gwiazdę o przysłóchiwanie się ich rozmowie. - Widziałeś może podczas patrolu Czarnego Ogona? - zapytała przywódczyni.

  - Em... Czarnego Ogona? Nie, nie widzidziałem go. - odpowiedział, wciąż machając koniuszkiem ogona.

  - Patrolowałeś już granicę z Klanem Chmury? - zapytała Migocząca Gwiazda.

  - Tak, właśnie miałem wracać do obozu. - odpowiedział i szybkim krokiem odszedł w gląb lasu.

•••

  Migocząca Gwiazda prowadziła swoje koty w kierunku zagłębienia przy Wysokiej Sośnie. Nadal nie wyjaśniło się ani zniknięcie Czarnego Ogona, ani to, dlaczego Paprociowa Gwiazda ma coś do Klanu Chmury, ani o czym rozmawiał Srebrzysty Wąs z kotem Klanu Chmury. Znaczenie przepowiedni także się nie wyjaśniło.

  Na polanie pod Wysoką Sosną czekały już pozostałe dwa Klany. Migocząca Gwiazda wspieła się na szczyt Wielkiej Skały i usiadła między Jasną Gwiazdą a Paprociową Gwiazdą. Jasna Gwiazda wystąpił do przodu.

  - Witam wszystkie Klany. Na ostatnim zgromadzeniu pojawiły się podejrzenia o kradnięcie przez mój Klan zwierzyny Klanowi Słońca - rozpoczął przemowę przywódca.

  - To była pewność nie podejrzenia - warknął cicho Paprociowa Gwiazda, mimo to przywódczhni Klanu Zmierzchu to usłyszała

  - To nieprawda. - kontynuował Jasna Gwiazda. - Koty Klanu Chmury nic złego nie zrobiły. Ale za to koty Klanu Słońca... - przywódca Klanu Chmury podniusł głos.

  - Co ty masz do kotów Klanu Słońca?! - wyrwał się Paprociowa Gwiazda.

  - To ty coś masz do Klanu Chmury! - zaprotestował Jasna Gwiazda.

  - Nie kłóćcie się! Patrzcie, do księżyca zbliża się chmura! - ostrzegła Migocząca Gwiazda. Rzeczywiście. Klan Gwieździstego Nieba musiał się rozgniewać.

  - A więc - rozpoczął na nowo Jasna Gwiazda - chciałbym poinformować o tym jak radzi sobię Klan Chmury. Ostatnio na naszym terenie jest mało zwierzyny, ale mimo tego są też dobre wiadomości. A mianowicie do naszego Klanu dołączył nowy wojownik, o imieniu Czarny Ogon!

  Koty Klanu Chmury zaczeły się cieszyć i wykrzykiwać imię nowego wojownika, przyłączyły się też niektóre koty Klanu Słońca.

  - To wspaniały wojownik i łowca, dzięki niemu mamy dostatecznie dużo zwierzyny. Jest doskonałym łowcą. - zakończył Jasna Gwiazda.

  - W Klanie Słońca wszystko w porządku. Nie brakuje zwierzyny ani żadem kot nie choruje. - powiedział krótko Paprociowa Gwiazda.

  - Klan Zmierzchu też ma się dobrze. - powiedziała Migocząca Gwiazda. Wolała nie mówić Klanowi Chmury o tym, że Czarny Ogon to kot Klanu Zmierzchu. Może Jasna Gwiazda o tym nie wiedział?

  - Jako że nikt nie ma nic więcej do powiedzenia ogłaszam koniec spotkania - krzyknął Paprociowa Gwiazda zeskakując na trawę. Reszta przywódców też zaczeła zbierać swoje Klany.

  Migocząca Gwiazda zeskoczyła ze skały ale nie odeszła z miejsca spotkania.

  - Czarny ogonie! - krzyknęła w stronę czarnego wojownika. Ten obrucił się do niej na dźwięk znajomego głosu. - Dlaczego zostawiłeś Klan Zmierzchu?! - Czarny Ogon podszedł do swojej dawnej przywódczyni.

  - Przepraszam, musiałem - powiedział - nikt oprucz ciebie mnie tu nie lubił, tu nie było dla mnie miejsca. - I odszedł w kierunku Klanu Chmury.

  - Zaczekaj! Nie odchodź! Chcę żebyś wrócił do swojego Klanu! - krzyknęła Migocząca Gwiazda że łzami w oczach. Czarny Ogon nawet jej nie usłyszał. Migocząca Gwiazda chciała za nim pobiec ale wtedy zostawiła by swój Klan sam - bez przywódczyni, bez zastępcy...

  •••

  Migocząca Gwiazda prowadziła swój Klan w kierunku obozu. Szli wolniej niż zawsze, bo przywódczyni była bardzo zmęczona. Ostatnio miała problemy ze snem. Teraz będzie jeszcze gorzej... Do tego nawet jakby zasneła to wcale nie poczułaby się lepiej.

  Kiedy tylko zamykała oczy w jej głowie pokawiał się obraz mrocznego lasu i słowa przepowiedni. Gdy się budziła była tylko jeszcze bardziej zmęczona...

  - Migocząca Gwiazdo, powinnaś się przespać - powiedział Biały Sztorm.

  - Biały Sztormie, przepraszam, ale nie mogę... To nic nie pomoże... - powiedziała i prawie upadła ale Biały Sztorm i Ciernisty Pazur ją złapali.

  - Powiedz nam co się dzieje! - zapytał drżącym głosem Biały Sztorm. Byli już bardzo blisko obozu. - wytrzymaj jeszcze trochę jesteśmy blisko!

  •••

  Migocząca Gwiazda ocknęła się w legowisku medyczki. Naokoło było pełno ziuł. Obok niej siedziała Jasny Liść.

  - O, w końcu się obudziłaś. Powiesz mi co się stało? Byłaś tak zmęczona że zemdlałaś. - zapytała łagodnie Jasny Liść.

  - Nikomu nie powiesz, prawda? - medyczka skinęła głową. - Ostatnio śnią mi się bardzo dziwne sny... Jestem w jakimś mrocznym lesie. Potem słyszę głos i wpadam do rzeki.

  - Jaki głos? Co on mówi? - zapytała medyczka.

  - "Kiedy słońce pojawia się na niebie, gwiazdy znikają. Ty jesteś jedną z nich." To brzmiało trochę jak przepowiednia, ale nie wiem co mogło to oznaczać..

  - Dlaczego mi nie powiedziałaś?! - oburzyła się Jasny Liść - To może być coś ważnego a ty to ot tak zignorowałaś!

  - Przepraszam - powiedziała przywódczyni - byłam bardzo zmęczona i zestresowana...

  Nagle do obozu wpadło kilkanaście nieznajomych kotów.

  - Klan Słońca! - krzyknęła Jasny Liść - Co oni tu robią?! Migocząca Gwiazdo muszę iść bronić kociaki poradzisz sobię? - Migocząca Gwiazda skinęła głową na znak zgody.

  Wtedy do legowiska medyczki wpadł Paprociowa Gwiazda.

  - Paprociowa Gwiazdo, proszę wycofaj ten atak! Co Klan Zmierzchu ci zrobił?! - Ale Paprociowa Gwiazda jej nie słuchał, jakby już zapomniał o tych wszystkich spotkaniach przy granicy, o ich relacji... Zbliżył się do przywódczyni Klanu Zmierzchu wysuwając pazury.

  - Paprociowa Gwiazdo nie rób tego! Kochałam cię a ty?! Po co ja ci właściwie byłam?! Po co się że mną spotykałeś?! - krzyknęła że łzami w oczach.

  - Teraz, jak wyciągnąłem od ciebie tyle informacji, wiem jak bez problemu pokonać twój Klan. - Paprociowa Gwiazda uśmiechnął się paskudnie pszyszpilając Migoczącą Gwiazdę do ziemi. - To jest twój koniec!

  Nagle z krzaków wystrzelił Czarny Ogon odpychając Paprociową Gwiazdę od przywódczyni Klanu Zmierzchu.

  - Nic ci nie jest? - zapytał.

------------

Dokładnie 2760 słów

Hej kaczuszki! Wiem że akcja się urywa ale sorry nie chce mi się pisać dalej :/

Niedługo pojawi się one-shot na zamówienie!

~Kwakwa516

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro