Gwiazda

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Fluff

+1700

Gavin Reed x męski czytelnik

(T.I.)- Twoje Imię

(T.N.)- Twoje Nazwisko 

(k.t.w.)- kolor twoich włosów

(k.t.o.)- kolor twoich oczu

*******************************

Gavin uwielbił być w centrum uwagi. Opowiadanie o swoich przygodach, jego męstwie i o tym czego on by nie zrobił, było częścią jego egzystencji. I wszyscy na posterunku o tym wiedzieli. Uważał się za gwiazdę, największego twardziela i przystojniaka. Niczym gwiazda błyszczał na posterunku, a przynajmniej było tak do pewnego czasu gdy nie pojawił się ktoś nowy. Odznaczony medalem prezydenckim, służył w wojsku, pracował w Los Angeles jako jeden z świetnie wyszkolonych detektywów, miał na koncie mnóstwo rozwiązanych spraw, prawdziwy "łowca" morderców i gangsterów, a do tego bardzo przystojny, (T.I.) (T.N.).

– Pieprzony Rambo... – Gavin wziął łyk kawy przyglądając się jak grupka osób otacza (T.I.), który opowiadał im o ostatniej sprawie, którą rozwiązał. Wpatrywali się w niego z podziwem i ochoczo słuchali każdego słowa, które padło z jego ust. Szarooki dokładniej przyjrzał się (T.I.). Biała koszula opinała jego szerokie ramiona i dobrze zbudowaną sylwetkę. Jego (k.t.w.) włosy estetycznie zaczesane były do tyłu, (k.t.o.) oczy błyszczały energią i radością, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie jedna funkcjonariuszka szalała za nim. Już pierwszego dnia gdy pojawił się na posterunku zwrócił wszystkich uwagę. Cóż był chodzącym ideałem, nie mówiąc o jego doświadczeniu czy tym że był wojskowym bohaterem. 

– Jest miły.– odezwała się Tina. Gavin spojrzał na nią krzywo. Kobieta wywróciła oczami.– W przeciwieństwie do ciebie jest skromny. Powinieneś go lepiej poznać. Nie pożałujesz. 

– Już żałuję. Wystarczy spojrzeć na niego... rzygać mi się chce.

Tina spojrzała na przyjaciela z uśmieszkiem na ustach. 

– Co?– zapytał Reed. Nie podobał mu się uśmieszek czarnowłosej. 

– Podoba ci się.– stwierdziła kobieta poruszając sugestywnie brwiami.

– Odbiło ci?! Mózg ci przeżarło od tej kawy? Nigdy w życiu!– Reed zbulwersował się. Trochę poczerwieniał na twarzy. Odwrócił wzrok i upił łyk kawy. 

– Jakby co, (T.I.) jest gejem.– czarnowłosa wzruszyła ramionami. Zerknęła na przyjaciela, który trochę się poruszył w miejscu jakby był zaciekawiony tą informacją, ale próbował udawać że go to nie obchodzi.

– Niby skąd to wiesz?– zapytał od niechcenia, choć w rzeczywistości zainteresowało go to dość bardzo.

– Gdy ty byłeś zajęty nienawiścią do niego i unikaniem go jak ognia, ja się z nim zakumplowałam. Wyszliśmy kilka razy razem do baru. (T.I.) sporo w życiu przeszedł i jest na prawdę dobrym facetem. Daj mu szansę. Nawet pytał o ciebie.– specjalnie powiedziała ostatnie zdanie, choć było to prawdą. Zauważyła jak Reed zerknął na nią w milczeniu licząc że powie coś więcej, ale Tina jak na złość zamilkła. Puszczając mu oczko odeszła od stolika i ruszyła ku wyjściu. 

Reed spojrzał na (T.I.), którego już nie otaczał tłum. Mężczyzna siedział przy swoim biurku i pracował. Rozwiązywał sprawa za sprawą jakby był pracoholikiem. Często zostawał po godzinach, łapał się dodatkowej roboty. Gavin uznał go za rywala na samym początku, ale (T.I.) nigdy nie zachowywał się w stosunku do niego jakby chciał wygryźć go z pracy. Wręcz przeciwnie, był przyjaźnie nastawiony, ale Reed go unikał więc (T.I.) nie narzucał mu się.

Gavin poczuł jak jego policzki czerwienią się gdy jego szare oczy zetknęły się z (k.t.o.) tęczówkami (T.I.). (T.N.) uśmiechnął się do niego delikatnie i skinął przy tym głową. Reed skrzywił się po czym jakby był zdegustowany odwrócił wzrok przez co nie widział lekkiego rozczarowania na twarzy (T.I.), który po chwili wrócił do pracy.

***

Gavin pojawił się na miejscu zbrodni. Zatrzymał się i rozejrzał po pomieszczeniu. Ślady krwi wciąż były widoczne na ścianie. Dostrzegł (T.I.) rozmawiającego z kryminologiem i jednym z policjantów. Szarooki skrzywił się i wkładając dłonie do kieszeni kurtki ruszył ku gwieździe komisariatu. Jak na złość został przydzielony do tej samej sprawy tak jak (T.N.). Część jego była zła, ale druga z jakiegoś powodu cieszyła się na możliwość bliższego kontaktu z (T.I.), którego sam nie musiał zainicjować.

–... to zdecydowanie pomoże. Dziękuje.– (T.I.) podziękował rozmówcom po czym spojrzał na Reed'a, który stanął obok. Uśmiechnął się do niego, ale niższy mężczyzna nie obdarzył go wzrokiem. 

– Co mamy?

– Na miejscu zbrodni znaleziono DNA sprawcy. Znaleźli go w bazie danych. Mam adres więc możemy tam teraz pojechać.

Reed jedynie skinął głową po czym obaj opuścili miejsce zbrodni. Mieszkanie podejrzanego było puste, ale jego sąsiadka podała im miejsce gdzie często ten człowiek bywa. 

Było to coś w rodzaju magazynu gdzie zbierali się różni ludzie. Gdzieniegdzie leciała muzyka z radia. Przed budynkiem stało kilka samochodów. Ludzie palili, śmiali się i zapewne zażywali podejrzane substancje. Zarówno (T.I.) i Gavin upewnili się że nie widać było ich odznak oraz broni. Musieli wtopić się w tłum by nie zostać zauważonym.

Reed parsknął gdy do (T.I.) przyczepiła się jakaś kobieta gdy próbowali rozejrzeć się po okolicy. Była dość skąpo ubrana i nie chciała odejść gdy (T.I.) próbował łagodnie ją odpędzić. Szarooki próbował się nie śmiać, co przykuło uwagę jego partnera, który spojrzał na niego z prośbą. Mieli nie przykuwać uwagi, ale (T.I.) był niczym gwiazda. Jego światło przyciągało innych. (T.I.) wyglądał tak uroczo bezradny gdy nie potrafił wyrwać się z szpon kobiety by nie zwrócić przy tym niepotrzebnej uwagi.

– Skarbie... – Reed podszedł do nich. Objął (T.I.) ramieniem i przyciągnął do siebie. Gavin nie miał pojęcia co go pokusiło by pocałować (T.I.). Szarooki jeszcze bardziej się zdziwił gdy wyższy mężczyzna odwzajemnił pocałunek. Kobieta w końcu odeszła, a wtedy Gavin cofnął się o dwa kroki. Odwrócił wzrok czując na sobie palące spojrzenie (T.I.).– Znajdźmy tego gnojka.– mruknął po czym ruszył przed siebie nie czekając aż (T.I.) coś powie.

– Gavin... – (T.I.) dogonił swojego partnera. Zrównał z nim kroku gdy weszli do magazynu gdzie było znacznie więcej ludzi niż na zewnątrz. Zerkał na niego co jakiś czas oraz rozglądał się za podejrzanym. Widział że szarooki jest spięty.– Dzięki za ratunek.– podrapał się nerwowo po karku. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy parę metrów przed nimi dostrzegł podejrzanego. Reed również go zobaczył. Gdy zaczęli się zbliżać mężczyzna na ich widok zaczął od razu uciekać jakby z jakiegoś powodu domyślił się że są z policji.

– Policja!– wykrzyknął ktoś z tłumu, a po chwili ludzie zaczęli się rozbiegać przez co zrobił się chaos. 

Udało im się jakoś przedostać przez tłum. Wybiegli na tył budynku gdzie stały skrzynie i beczki. Wyciągnęli broń. Trzymali się blisko siebie rozglądając dookoła. Zza jednej z skrzyń (T.I.) dostrzegł jak ktoś wyjrzał oraz lufę pistoletu, która wycelowana została w plecy Reed'a. Nie było możliwości postrzelenia strzelca więc (T.I.) rzucił się na Gavin'a popychając go za jedną z skrzyń. Nabój trafił w beczkę gdzie jeszcze chwilę temu stał szarooki.

(T.I.) podparł się na dłoniach. Był pochylony nad Gavin'em, który leżał na ziemi. Ich twarze poczerwieniały, ale dzięki temu że na zewnątrz nie było zbyt jasno nie było tego widać. (T.I.) cofnął się szybko po czym ostrożnie wyjrzał zza skrzyni. Reed niespokojnie oddychał wpatrując się w partnera, który przed chwilą uratował mu życie. 

(T.I.) wyszedł zza skrzyni i wycelował w mężczyznę, który próbował uciec. Trafił go w nogę przez co podejrzany upadł z krzykiem bólu. 

– Jesteś aresztowany... – (T.I.) wyciągnął kajdanki i zakuł mężczyznę. Wezwał wsparcie. Gdy chował telefon do kieszeni zerknął na Reed'a, który stał dwa metry dalej i palił papierosa. 

– Nie potrzebowałeś mojej pomocy.– stwierdził Gavin gdy (T.I.) podszedł do niego. Wyższy mężczyzna zerkał na podejrzanego, który leżał skuty na ziemi by w razie gdyby próbował uciec szybko zareagować.

– Bez ciebie tamta kobieta by mnie nie uwolniła.– powiedział żartobliwie, choć w rzeczywistości faktycznie nie potrzebował partnera w tej sprawie. Jednak poprosił Fowler'a by przydzielił mu Reed'a, tylko po to by go bliżej poznać, a praca była wymówką. Nerwowo przeczesał włosy dłonią. Rozmyślał o tamtym pocałunku. Bardzo mu się to spodobało, a raczej pewien wkurzający detektyw mu się podobał.– Co do tamtego pocałunku...

– Zapomnij.– powiedział szybko Reed.– Nie było tematu.– nie powinien był tego robić, choć nie żałował. (T.I.) podobał mu się od dnia gdy pojawił się na posterunku. Wolał go znienawidzić i unikać tylko po to by nie skonfrontować się z własnymi uczuciami. Oczywiście fakt że (T.I.) również podobali się mężczyźni zmieniał sytuację, ale Reed nie czuł się warty jego uwagi. (T.I.) zbyt idealny. Gavin nie zasługiwał na kogoś takiego. 

– A jeśli nie chcę zapomnieć?– (T.I.) nie zamierzał puścić w niepamięć tego pocałunku. Zbyt długo zwlekał by otwarcie powiedzieć Reed'owi o swojej sympatii do niego.

Gavin spojrzał na (T.I.) marszcząc brwi. Nie dostrzegł na twarzy wyższego mężczyzny rozbawienia ani drwiny. Odwrócił wzrok i zaciągnął się papierosem z myślą że wyższy mężczyzna nie mógł mówić poważnie. (T.I.) zabrał mu papierosa przez co Reed znowu na niego spojrzał. (T.I.) zaciągnął się po czym wypuścił dym prosto w twarz szarookiego. Uśmiechnął się złośliwie. Wyrzucił papieros na ziemię po czym przygniótł go butem. 

– No co?– (T.I.) uniósł brew gdy szarooki wpatrywał się w niego zaskoczony. (T.N.) posłał swojemu rozmówcy niewinny uśmiech.– Palenie szkodzi.

Reed gwałtownie złapał za kołnierz kurtki (T.I.) i popchnął go na skrzynię, do której go przycisnął. Był zły, jego policzki lekko poczerwieniały, ale (T.I.) nie wyglądał na wzruszonego jego nagłą agresją. 

– I co mi zrobisz zły glino?– zapytał zaczepnie (T.I.). Nie obawiał się konfrontacji bo potrafił się bronić. Nie zamierzał też go tak wkurzyć, ale irytowała go postawa Reed'a. Zachowywał się od samego początku jakby coś do niego miał, a (T.I.) nie rozumiał o co mu chodzi. 

(T.I.) nie doczekał się odpowiedzi. Odepchnął dłonie Gavin'a, który puścił jego kurtkę. Zamierzał odejść, ale wtedy ponownie został przyciśnięty do skrzyni. Jednak tym razem dłonie Reed'a spoczęły na jego biodrach, a usta szarookiego przywarły do jego ust. Pocałunek był nagły, desperacki, pragnący. (T.I.) po chwili przekręcił ich tak że to Gavin teraz był przyparty do skrzyni. Oplótł go ramionami wokół szyi przyciągając go bliżej siebie jeśli było to możliwe. Pogłębił pocałunek zmieniając go w jeszcze bardziej pragnący, intensywny. Ich języki walczyły o dominację i trwali by w tej walce dłużej, ale musieli odsunąć się by złapać powietrza. 

(T.I.) uśmiechnął się do szarookiego, którego policzki były zarumienione, podobnie jak jego. Ich biodra stykały się ze sobą, dłonie Reed'a wciąż były na biodrach (T.I.). 

– Co powiesz na bar dziś wieczorem?– (T.I.) przygryzł wargę wpatrując się w te szare oczy, które błysnęły blaskiem, który go podniecał. 

– A co powiesz na wieczór u mnie?– zapytał z cwanym uśmieszkiem Gavin. Ścisnął biodra (T.I.) wydobywając z jego ust ciche westchnienie. Ten dźwięk mocno go pobudził przez co miał ochotę ponownie wbić się w usta wyższego mężczyzny. Zdecydowanie nie spodziewał się że tak potoczy się dzisiejszy dzień, ale nie narzekał. 

– Zgoda.

(T.I.) pochylił się ku twarzy Gavin'a z zamiarem pocałowania go, ale w tle usłyszeli policyjny radiowóz przez co cofnęli się od siebie niechętnie.

Wieczór na pewno będzie nie zapomniany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro