Kocham błękit

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Fluff

700+

Connor x damski czytelnik

(T.I.) - Twoje Imię

*********************************

Connor siedział przy swoim stanowisku, ale nie był skupiony na pracy. Uśmiech błądził po jego twarzy, a wzrok był rozmarzony. Obserwował (T.I.) która siedziała przy swoim biurku i rozmawiała z koleżanką z pracy. Brązowooki nie potrafił oderwać od niej oczu. Jej uśmiech był zniewalający, a oczy błyszczały radością. Kobieta zaśmiała się z czegoś co powiedziała jej koleżanka, a Connor uznał jej śmiech za najpiękniejszy dźwięk jaki kędykolwiek słyszał. 

– Zaraz obślinisz całe biurko.– odezwał się z chrząknięciem Hank by zwrócić uwagę androida. Connor zamrugał i spojrzał na porucznika z lekkim zmieszaniem.– Ta, wiem.– burknął szarowłosy wyprzedzając androida przed rzuceniem informującego komentarza o tym jak to wygląda z ślinieniem się u androidów, po prostu tego nie robią.– Podoba ci się więc powiedź jej to albo zaproś na randkę czy coś.– mężczyzna nie był ślepy. Łatwo było zauważyć że Connor był zauroczony (T.I.). Czasami męczył go opowiadaniem jakim to ona jest wspaniałym detektywem albo ile posiada niezwykłych cech.

Connor skinął głową. Przez chwilę siedział w ciszy analizując słowa porucznika po czym wstał i ruszył ku (T.I.). Hank uniósł brwi zaskoczony że android od razu postanowił to zrobić. Pokręcił rozbawiony głową po czym wrócił do pracy.

RK800 stanął przy biurku (T.I.). 

– Czy możemy porozmawiać (T.I.)?– uśmiechnął się delikatnie by zwrócić uwagę kobiety na siebie. 

Rozmówczyni (T.I.) szybko się zmyła zostawiając ich samych. (T.I.) nie musiała nawet rzucać żadnej aluzji aby poszła sobie. Gdy odchodziła uśmiechnęła się znacząco do (T.I.), która wywróciła oczami, ale na jej policzkach zagościł lekki rumieniec. Jej koleżanka dobrze wiedziała o jej zauroczeniu pewnym androidem.

– O co chodzi słodziaku?– (T.I.) wstała z fotela i uśmiechnęła się uroczo do brązowookiego. Connor rozchylił wargi, ale szybko je zamknął gdy zdał sobie sprawę jak go nazwała.– Potrzebujesz pomocy cukiereczku?– kobieta lekko przejechała dłonią po jego ramieniu i niczym drapieżnik obeszła go.– Mów śmiało skarbie, nie gryzę.– szepnęła blisko jego ucha stając na palcach po czym przesunęła się i znowu stanęła przed nim. Twarz Connora oblał mocny błękitny rumieniec, a jego dioda migała na żółto. (T.I.) powstrzymała się przed roześmianiem się. Był tak cholernie słodki, że nie potrafiła powstrzymać się przed nazywaniem go uroczymi przezwiskami. Kobieta przygryzła wargę widząc do jakiego stanu go doprowadziła. Nie potrafił się nawet odezwać.– Uwielbiam błękitny kolor. Nabrałam przez to ochoty by ucałować te twoje błękitne policzki.

Connor zamknął oczy, a jego dioda zaczęła migać na czerwono. (T.I.) uśmiechnęła się zmieszana. Uniosła dłoń i dotknęła jego policzka. Zmarszczyła brwi ponieważ poczuła jak bardzo brązowooki był rozgrzany.

– Jesteś gorący.– zabrała rękę i przygryzła nerwowo wargę gdy zrozumiała jak to zabrzmiało.– Znaczy... mam na myśli że twoja twarz jest rozgrzana, ale... też jesteś gorący... w sensie przystojny.– gubiła się w własnych słowach. Oczywiście uważała Connor'a za pociągającego. Ten android był chodzącym słodkim szczeniakiem, którego miała ochotę pomiziać i nie tylko. 

Po paru chwilach niezręcznej ciszy twarz Connor'a przybrała normalnego koloru, a jego dioda wróciła do błękitu. Otworzył oczy po czym spojrzał na (T.I.) uśmiechając się przepraszająco.

– Wybacz (T.I.), musiałem unormować temperaturę moich systemów by się nie przegrzały.

– Zaraz. Sprawiłam że prawie się przegrzałeś?– uniosła brwi. Rozbawiło ją to trochę. To były tylko słowa, a tak bardzo na niego wpłynęły. (T.I.) starała się ukryć przebiegły uśmieszek gdy pomyślała o tym w jak inny sposób mogłaby go tak rozgrzać.

– Cóż... tak. Chciałem cię o coś zapytać, a sposób w jaki mnie nazywałaś wprawiło mnie w zakłopotanie i... zdenerwowałem się.– spuścił wzrok na podłogę by ukryć swoją niepewność. Nie mógł nic poradzić że czuł się zawstydzony przy niej, szczególnie gdy była tak miła dla niego, komplementowała go albo dotykała. Miał wrażenie że jego pompa tyrium szybciej pracuje. Pragnął jej uwagi, bliskości, by mówiła do niego, nie ważne o czym.

– A o co chciałeś zapytać?– dopytała zaciekawiona.

– Czy... – spojrzał na nią z nadzieją, ale wciąż obawiał się odrzucenia przez co poczuł się zagubiony i myślał nad rezygnacją. Jednak postanowił przemóc się i wyrazić to co czuł.– pójdziesz ze mną na randkę? Od jakiegoś czasu nie potrafię przestać o tobie myśleć. Podobasz mi się (T.I.).

– Tak.– odpowiedziała szybko przez co trochę się speszyła własnym entuzjazmem. 

Connor rozpromienił się, a jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. 

(T.I.) zbliżyła się do niego wyciągając dłoń przed siebie. Złapała za jego krawat i pociągnęła w dół by zrównać jego twarz z swoją. Złączyła ich usta w krótkim, ale czułym pocałunku. 

– Ty też mi się podobasz Connor.

Jego twarz oblał błękitny rumieniec. Zdecydowanie (T.I.) uwielbiała ten kolor na nim. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro