Mała zazdrość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Łagodny lemon

1100+

Connor x damski czytelnik

(T.I.)- Twoje Imię

(i.t.p)- imię twojego psa

*****************************

Connor siedział na kanapie obok (T.I.). Kobieta trzymała na kolanach swojego pieska. Uśmiechała się do niego, miziała go po brzuszku, przesłodzonym głosem mówiła jak uroczym i kochanym chłopczykiem jest. 

Connor w milczeniu obserwował jak (T.I.) obdarowuje zwierzę swoją uwagą i miłością. Pragnął to samo dostać od niej. Jego dioda migała na żółto gdy próbował przetworzyć uczucie, które czuł. Uwielbiał psy, ale gdy patrzył na (i.t.p.) czuł się wobec niego wrogo nastawiony. To było irracjonalne. 

Ucisk w jego klatce piersiowej rósł z każdą chwilą gdy słyszał słodkie słowa, pochwały (T.I.), które kierowała do swojego zwierzęcego przyjaciela. Brązowooki zacisnął mocno szczękę. Odwrócił wzrok i zaczął wpatrywać się w ekran telewizora gdzie leciał jakiś program informacyjny. Próbował kontrolować swoje myśli i to co odczuwał. Dlaczego tak się czuł? To był tylko pies...

W końcu świadomość uderzyła go.

Był zazdrosny.

To było na prawdę nieprzyjemne uczucie. 

Connor westchnął, ale trochę się uspokoił gdy wiedział już co się z nim dzieje. Był po prostu zazdrosny, choć nie podobało mu się to, ale świadomość tego co odczuwał zmniejszyło jego stres.

– Hej...

Głos (T.I.) wyrwał go z zamyślenia. Brązowooki odwrócił głowę by spojrzeć na kobietę. Ogarnęło go gorąco gdy spojrzał jej w oczy, a później zerknął na futrzastą kulkę na jej kolanach. Zmarszczył lekko brwi.

– Nic ci nie jest?– (T.I.) wyczuła dziwne napięcie między nimi. Connor od dłuższego czasu siedział w milczeniu, co nie było do niego podobne. Nie skomentował ani razu tego co leci w telewizji, a przeważnie był bardzo chętny do prowadzenia jakiejkolwiek rozmowy. 

Connor milczał. Nie był pewien czy powiedzieć to co czuł. Nie chciał okłamywać (T.I.), ale czuł się zakłopotany perspektywą przyznania się do zazdrości o psa. Jego oczy błądziły dookoła tylko by nie złapać kontaktu wzrokowego z (T.I.). Wzdrygnął się gdy poczuł jej dotyk na ramieniu. Spojrzał w jej oczy, a wtedy zauważył zmartwienie na jej twarzy. Zacisnął usta w wąską linię. Nie chciał być powodem jakichkolwiek jej zmartwień. Chciał zawsze widzieć uśmiech na jej twarzy, słyszeć śmiech, który był muzyką dla niego uszu. 

– Czy wszystko w porządku?– (T.I.) uśmiechnęła się delikatnie by pokazać mu że może jej wszystko powiedzieć. Widziała jak jego dioda miga na żółto. Starała się nie naciskać, nie popędzać go. 

– Nie... tak. Nie do końca... – brązowooki skrzywił się w myślach gardząc tym jak sobie poradził z tą sytuacją. Nie potrafił nawet sensownie się wypowiedzieć. Odkaszlnął jakby to miało pomóc wyczyścić ton jego głosu z jakichkolwiek nierówności.– Myślę... – zaczął niepewnie, ale nie odwrócił wzroku.– że odczuwam zazdrość.

(T.I.) uśmiechnęła się zmieszana. Z początku nie rozumiała czemu miałby być zazdrosny i o co skoro byli tylko we dwoje. (i.t.p.) zaczął wiercić się na jej kolanach przez co kobieta zerknęła na zwierzę. Dioda Connor'a zamigała na żółto gdy spojrzał na psa. (T.I.) rozchyliła lekko usta z zaskoczeniem gdy poskładała myśli w całość. Policzki Connor'a zarumieniły się gdy zauważył że (T.I.) zrozumiała kto jest winowajcą. Odwrócił wzrok zawstydzony swoimi uczuciami. 

Na twarzy (T.I.) zagościł rozczulony uśmiech. Patrzyła na tego słodkiego androida, który usilnie nie chciał nawiązać z nią kontaktu wzrokowego. Nerwowo potarł dłońmi o spodnie. Kobieta zachichotała cicho. Odłożyła psa na podłogę. Zwierzę pobiegło na korytarz zainteresowane czymś. (T.I.) przesunęła się na kanapie i nacisnęła swoim ciężarem na Connor'a, który położył się na plecach. Przytuliła się do niego i położyła głowę na jego klatce piersiowej wsłuchując się w bicie jego pompy tyrium. Brązowooki powoli objął ją ramionami i złożył krótki pocałunek na czubku jej głowy. 

– Nie mogę uwierzyć że byłeś zazdrosny o (i.t.p).– wyszeptała (T.I.) z odrobiną rozbawienia. Kobieta poczuła jak dostaje gęsiej skórki gdy dłonie Connor'a gładziły ją po plecach. 

– Nic nie mogłem na to poradzić.– mruknął. Jedną dłonią bawił się włosami kobiety, a drugą zjechał po jej plecach i zatrzymał dłoń tuż nad linią jej spodenek.

(T.I.) westchnęła. Przesunęła się trochę po czym usiadła na brązowookim okrakiem. Uśmiechnęła się do niego gdy zobaczyła błękitny rumieniec na jego policzkach. Przygryzła dolną wagę pochylając się ku jego twarzy.

– Jesteś uroczy gdy jesteś zazdrosny.– powiedziała półszeptem używając w tonie głosu nutę zmysłowości. Złączyła ich usta w powolnym, ale uczuciowym pocałunku. Delikatnie przygryzła jego dolną wargę, wydobywając z jego ust ciche sapnięcie. Odsunęła się po chwili by spojrzeć na niego. Connor patrzył na nią z półprzymkniętych powiek niezadowolony że przerwała.– Jesteś dobrym chłopcem Connor. Zasłużyłeś na trochę przyjemności.– szepnęła tuż przy jego uchu gdy ponownie się pochyliła. Connor nerwowo westchnął gdy poczuł jej usta na swojej szyi.

(T.I.) zaczęła składać pocałunku na jego szyi, lekko przygryzając skórę. Przeniosła się na bok schodząc z niego, ale nie oderwała swoich ust od jego skóry. Oparła się lewym ramieniem o kanapę, a drugą ręką sięgnęła do jego dresowych spodni. Potarła materiał spodni w jego wrażliwym miejscu. Connor sapnął zaskoczony nagłym dotykiem. 

– Zdejmij bluzę.– rozkazała siadając na kolanach. Brązowooki od razu wykonał jej polecenie. Upuścił swoją bluzę przy kanapie. (T.I.) położyła dłoń na jego klatce piersiowej i lekko pchnęła by z powrotem położył się na plecach. Uśmiechnęła się do niego przygryzając dolną wargę. Pochyliła się do przodu i zaczęła całować jego klatkę piersiową. Wróciła do gładzenia jego członka przez spodnie. Słodkie sapnięcia wydobywały się z ust Connor'a, a błękitny rumieniec nie opuszczał jego twarzy. 

(T.I.) zjechała niżej nad miejsce gdzie były delikatnie zarysowane linie jego pompy tyrium. To było jego wrażliwe miejsce. Zaczęła przysysać to miejsce. Po chwili jego syntetyczna skóra cofnęła się obnażając część jego prawdziwej powłoki. 

– Proszę...

(T.I.) uniosła wzrok by spojrzeć na brązowookiego, który miał przymknięte powieki i przykładał jedną dłoń do ust. 

Kobieta uśmiechnęła się przebiegle. Uwielbiała widzieć go tak potrzebującego i zdanego na jej łaskę. Był na prawdę uroczy i nie potrafiła mu niczego odmówić. Złapała za gumkę od jego spodni i zsunęła materiał razem z bokserkami do połowy jego ud. Był bardzo pobudzony, a jego stojący na baczność przyjaciel to potwierdzał.

(T.I.) delikatnie objęła palcami jego członek. Zaczęła powoli poruszać dłonią po jego długości. 

Connor jęknął i uniósł biodra do góry. Potrzebował więcej. Nie chciał by się z nim bawiła.

(T.I.) usłuchała jego niemej prośby. Pochyliła się i włożyła jego członka do ust. Od razu zaczęła poruszać głową, używając przy tym języka. Brązowooki włożył dłoń w jej włosy gdy przyspieszyła ruch. Był istnym bałaganem pod nią. 

Długo nie było trzeba czekać by brązowooki doszedł. (T.I.) połknęła jego syntetyczne nasienie. Kobieta cofnęła się by usiąść na kolanach. Oblizała dolną wargę czując jak cienka biała linia spływa po jej podbródku. 

– Kto jest moim dobrym chłopcem?– uśmiechnęła się zalotnie. 

– Ja... – mruknął wciąż dochodząc do siebie. Connor spojrzał na (T.I.) z wpółprzymkniętych powiek. Naciągnął spodnie czując się zawstydzonym. Podciągnął się do góry. Wziął jej twarz w swoje dłonie po czym złączył ich usta w pragnącym pocałunku. Mógł poczuć na jej języku swój własny smak. Kobieta chętnie odwzajemniła pocałunek pozwalając by Connor miał nad nią trochę dominacji.– Kocham cię.– brązowooki przyłożył czoło do jej czoła i spojrzał w oczy.

– Wiem, ja ciebie też Connor.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro