Małe zauroczenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Fluff

1200+

(T.I.)- Twoje Imię

(I.T.Z.)- Imię Twojej Znajomej

(t.u.g.f.)- twój ulubiony gatunek filmów

RK900 (Conrad) x damski czytelnik

****************************

Conrad stał przy stoliku. Trzymał w dłoni dokumenty, ale jego wzrok był skupiony na dwóch osobach w oddali. Śmiali się, droczyli się ze sobą. RK900 zmarszczył brwi gdy widział jak Gavin i Connor ze sobą flirtują. Policzki Conrad'a lekko zarumieniły się na niebiesko gdy widział jak RK800 pocałował Reed'a w usta. Niebieskooki spuścił wzrok na dokumenty. Prawie zgniatał papiery w dłoni. Mimo że nie patrzył, to słyszał ich stłumione przez gwar na komisariacie śmiechy. Nie potrafił przestać myśleć o swoim małym zauroczeniu detektywem Reed'em. Szkoda tylko że jego uczucia nie miały żadnego znaczenia. To Connor był w oczach Gavin'a najwspanialszym androidem, który chodził po ziemi. W żadnym stopniu nie miał szans z swoim poprzednikiem, choć został stworzony by być od niego lepszym we wszystkim. Jednak nie potrafił wywołać w ludziach sympatii do jego własnej osoby tak jak robił to Connor.

– Nie odwzajemnione uczucia są do bani.– (T.I.) stanęła obok Conrad'a. Kobieta oparła się łokciem o blat stolika i położyła podbródek na dłoni patrząc jak Gavin i Connor romansują w miejscu pracy. Zerknęła na RK900, który nieudolnie próbował nie patrzeć na zakochanych, ale co chwila jego wzrok odrywał się od dokumentów. (T.I.) spojrzała na androida.– Przykro mi. Zasługujesz na kogoś lepszego.

– Nie rozumiem o czym mówisz (T.I.).– czuł jak jego policzki nagrzewają się. Nie sądził że ktoś zwróci na niego uwagę, a szczególnie że przyłapie go na obserwowaniu Reed'a i Connor'a.

– O twoim zauroczeniu Gavin'em. I nie próbuj zaprzeczyć. To nie sprawiedliwe, ale niestety nie mamy wpływu na to w kim się zakochujemy... – (T.I.) nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho. Wyprostowała się. Patrzyła na Conrad'a, ale on nie obdarzył jej spojrzeniem. Zapadła między nimi cisza. (T.I.) westchnęła po czym zebrała w sobie odwagę by się ponownie odezwać. Skoro dała radę podjeść do niego i zagadać, to da radę poprowadzić rozmowę dalej.– Miałam iść z (I.T.Z.) wieczorem do kina. Planowałyśmy ten wypad od miesiąca ponieważ dzisiaj jest pierwszy dzień premiery filmu, na który długo wyczekiwałyśmy. Ale postanowiła wystawić mnie dla swojego chłopaka. Więc mam jeden wolny bilet. Pomyślałam że przydałoby ci się wyjście do ludzi. Może to pomoże ci oderwać myśli od... – zerknęła w kierunku Reed'a i Connor'a.– sam wiesz kogo. No i fajnie byłoby mieć towarzystwo. Samej jakoś nie mam ochoty iść.

– To dziwnie miłe z twojej strony.– stwierdził Conrad i dopiero teraz spojrzał na (T.I.). Kobieta zmieszała się gdy wpatrywał się w nią tym czujnym i nieufnym spojrzeniem. Jakby spodziewał się jakiegoś podstępu.– Czy to jakiś pretekst bym ci w czymś pomógł? Zwykle nie jesteś zbyt chętna do jakiegokolwiek kontaktu ze mną, czy z kimkolwiek innym na komisariacie.

(T.I.) skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej i odwróciła wzrok gdy spojrzenie niebieskookiego stało się dla niej zbyt przytłaczające. Była trochę odludkiem. Zajmowała się głównie swoją pracą. Nie nawiązywała kontaktu z kimkolwiek jeśli nie musiała albo nie wymagała tego praca. Jednak to nie oznaczało, że nie chciała z nikim się przyjaźnić. Była słaba w nawiązywaniu bliższych relacji. Zwykle wszyscy ją olewają więc ona pierwsza zaczęła wszystkich olewać. To był mechanizm obronny przed odrzuceniem. Jednak lubiła Conrad'a. Wydawał się taki pewny siebie, zdolny i wiele osób go szanowało. Było jej przykro gdy (I.T.Z.) odwołała ich wspólny wypad. Nie łatwo w ogóle było ją przekonać by poszła na ten film, który (T.I.) tak bardzo chciała obejrzeć. (T.I.) nie chciała iść sama bo wtedy zwracała by uwagę na ludzi, którzy przyszli na seans z przyjaciółmi czy bliskimi, a to dołowało by ją. Pierwszą osobą która przyszła jej na myśl by zaprosić do kina, był Conrad. Niewiele ze sobą rozmawiali i dotoczyło to tylko prac, ale lubiła go, może nawet trochę za bardzo.

– Nie... po prostu chciałam być miła. Nie ważne.– wzruszyła ramionami.– Zapomnij że pytałam.– mruknęła po czym odwróciła się i szybkim krokiem oddaliła się. Westchnęła zażenowana po czym usiadła przy swoim biurku. Żałowała że w ogóle zdecydowała się podejść do Conrad'a. To była porażka.

***

(T.I.) weszła do kina. Schowała dłonie w kieszenie bluzy po czym stanęła na końcu niedużej kolejki do kasy by kupić sobie jakieś przekąski na seans. W pomieszczeniu było sporo ludzi. Śmiechy i rozmowy roznosiły się po wnętrzu tworząc harmider, który był trochę przytłaczający dla (T.I.). Gdyby była tutaj z (I.T.Z.), zagadywała by ją, a wtedy (T.I.) nie czułaby się tak niepewnie. Niestety była sama, jak zwykle.

– (T.I.).

(T.I.) uniosła wzrok, a wtedy zobaczyła Conrad'a, który z ledwo zauważalnym uśmiechem podszedł do niej. Miał na sobie biały krótki płaszcz, czarny golf oraz w tym samym kolorze materiałowe spodnie. W tym outficie wyglądał na prawdę dobrze.

– Co... ty tutaj robisz?– zająkała się będąc zaskoczona widokiem androida. 

– Nie dałaś mi czasu na odpowiedź. Rozważyłem twoją propozycję i uznałem że masz rację. Jeśli nadal masz ochotę na moje towarzystwo, chętnie obejrzę z tobą film.– kąciki jego ust lekko uniosły się do góry, ale tyle wystarczyło by serce (T.I.) zatrzepotało. Coś czuła że te małe zauroczenie, nie było wcale takie małe.

– Tak... Znaczy się... miło będzie spędzić razem trochę czasu.– uśmiechnęła się delikatnie. Nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho. Musiała odwrócić wzrok ponieważ spojrzenie Conrad'a było zbyt intensywne. Wewnętrznie cieszyła się jak małe dziecko, ale na zewnątrz starała się być opanowana, choć niewielki rumieniec na jej twarzy zdradzał ją.

Czas zleciał na prawdę szybko. Towarzystwo Conrad'a bardzo poprawiło samopoczucie (T.I.). Kobieta wyszła z sali kinowej z szerokim uśmiechem na ustach. Uwielbiała (t.u.g.f.). Film zdecydowanie nie zawiódł jej oczekiwań.

–... tak się cieszę że obejrzałam to pierwszego dnia premiery. Przynajmniej spojlery w internecie nie zepsują mi wrażeń.– westchnęła z zadowoleniem. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Gdy wychodzili z budynku zerknęła na Conrad'a, który był dziwnie cicho. Jego twarz nie wyrażała nic przez co uśmiech (T.I.) zelżał. Kobieta od razu pomyślała że zapewne nie bawił się tak dobrze jak ona.– Powiedź że nie zanudziłeś się tam na śmierć.

– Nie zanudziłem się tam na śmierć.– odezwał się na co (T.I.) wywróciła oczami gdy papugował jej słowa.– Film był... ciekawy.– stwierdził z lekkim roztargnieniem. Film nie przypadł mu do gustu, ale wcale nie nudził się. Większą uwagę skupił na (T.I.). Nigdy przedtem nie widział tak wiele emocji na jej twarzy. Jej reakcje i komentarze były zarówno zabawne jak i rozczulające. Uśmiech na jej twarzy był rzadkim widokiem. A jej ekscytacja filmem była na prawdę interesująca. Nie rozumiał czemu tak bardzo podobał się jej ten film, ale nie zamierzał psuć jej dobrego nastroju swoimi komentarzami.

Wyszli na zewnątrz.

(T.I.) zamówiła sobie taksówkę. Stali w ciszy. (T.I.) nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho gdy zerknęła na Conrad'a. Uśmiechnęła się do niego.

– Było fajnie. Może... kiedyś to powtórzymy. Ale wtedy ty wybierzesz film.

– Dobry pomysł. 

Taksówka podjechała do krawędzi chodnika. (T.I.) otworzyła drzwi pojazdu, ale zawahała się nad wejściem. Odwróciła się do Conrad'a po czym przytuliła go.

Uścisk był niespodziewany i szybko zniknął przez co RK900 nie zdążył odwzajemnić go. Mógł jedynie spojrzeć zaskoczony na (T.I.), która życząc mu udanej nocy wsiadła do taksówki, a chwilę później odjechała. Uczucie jej ciała przylegające do niego było dziwnie przyjemne. Nikt przedtem go nie przytulił. To było na prawdę miłe uczucie i miał ochotę by się to powtórzyło. Wtedy przypomniał sobie o Gavin'ie. Jakie to byłoby uczucie gdyby to on go przytulił. Jego dioda zamigała na czerwono. Nie chciał o nim myśleć. Wystarczyło że (T.I.) zniknęła, a natrętne myśli zaczęły zaśmiecać jego umysł. Nieodwzajemnione uczucia na prawdę były do bani.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro