Potwór o anielskiej twarzy cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Angst, przemoc psychiczna i fizyczna, śmierć postaci, rape/non-con, 

Gavin Reed x damski czytelnik x mroczny RK900 (Nines)

1600+

(T.I.)- Twoje Imię

(T.N.)- Twoje Nazwisko

*******************************

Przez kolejne dni wydawało się że wszystko dobrze się ułożyło. Praca z RK900 była o dziwo neutralna, Nines nie sprawiał większych problemów. Po Gavin'ie widać było że odżył, ku nie uciesze niektórych ponieważ dawny dupek wrócił.

(T.I.) siedziała przy stoliku na przeciwko Reed'a, w pokoju socjalnym. Oboje pili kawę. Szarooki opowiadał o jednej z swoich spraw. Chwalił się jak załatwił jednego gościa. (T.I.) chichotała. Cieszyła się widząc go tak wesołego. Wyciągnęła dłoń i położył ją na dłoni, szarookiego, który trzymał ją na blacie stołu. Mężczyzna lekko się zawstydził, ale po chwili na jego twarzy zagościł arogancki uśmieszek gdy pochylił się ku (T.I.).

– Nie możesz się powstrzymać ani chwili by mnie dotknąć, prawda?– uniósł brew szczerząc się głupkowato. Policzki (T.I.) lekko się zarumieniły gdy zobaczyła ten uwodzicielski błysk w oku mężczyzny.

(T.I.) pochyliła się nad stołem utrzymując ciężar ciała na łokciach opartych na blacie. Przybliżyła twarz do twarzy Reed'a. Szarooki czuł jej ciepły oddech na swoich wargach. Przymknął powieki czekając na jej ruch. Jednak ciepło po chwili zniknęło.

(T.I.) cofnęła się uśmiechając się złośliwie.

– Ależ ty mnie prowokujesz.– mruknął niezadowolony że się odsunęła.

– Myślałeś że jestem tak łatwa? Nie byliśmy nawet na randce.

– Więc chcesz randki?– dopytał drocząc się. (T.I.) wywróciła oczami, ale skinęła głową.– Dobra, my dwoje, bar, dziś wieczorem, co ty na to?

– Niezbyt romantycznie, ale chętnie się z tobą umówię.– uśmiechnęła się puszczając szarookiemu oczko. 

Byli zbyt pochłonięci sobą by zauważyć czyjąś postać obserwującą ich kilka metrów dalej. Jego dioda mignęła na czerwono gdy widział jak się do siebie uśmiechali.

***

(T.I.) założyła prostą błękitną sukienkę do kolana, rozpuściła włosy i delikatnie się umalowała.

Wieczór z Gavin'em minął jej na prawdę dobrze i bardzo szybko. Czuła się jak zakochana nastolatka. Była na prawdę szczęśliwa. Rozmawiali, trochę wypili, a nawet tańczyli. Reed był niechętny, ale po paru szotach łatwo było go namówić na taniec. To była bardzo udana randka, nawet na tak proste miejsce jak bar. Wystarczyło że byli tylko we dwoje, reszta się nie liczyła.

Reed odprowadził ją pod jej blok. Pożegnali się czułym, ale i zarazem namiętnym pocałunkiem.

(T.I.) czuła jakby miała motyle w brzuchy gdy wspominała randkę z szarookim. Weszła do mieszkania. Zdjęła kurtkę i buty po czym ruszyła ku łazience. Ale przechodząc przez korytarz coś w salonie zwróciło jej uwagę. Weszła do pomieszczenia zapalając światło. Krzyknęła łapiąc się za klatkę piersiową gdy zobaczyła siedzącą na kanapie postać Nines'a. RK900 siedział prosto z założoną nogą na nogę i trzymał splecione dłonie na kolanie.

– Co ty tu do cholery robisz?– zapytała zła. Jego widok zdecydowanie nie sprawiał jej radości. Wystarczyło że codziennie w pracy musi widzieć jego twarz.

Nie miał kluczy do jej mieszkania. 

Kobietę oblał ją zimny pot gdy zauważyła ciemne spojrzenie RK900. Zerknęła w prawo gdzie stała komoda. Rzuciła się do mebla wyciągając z jednej z szuflad ukryty pistolet. Wyciągnęła broń i wymierzyła nią w androida.

RK900 nawet nie drgnął, ale jego spojrzenie zrobiło się intensywniejsze, mroczniejsze. Powoli wstał i zrobił krok ku kobiecie. (T.I.) odbezpieczyła broń trzymając palec na spuście gotowa strzelić w każdej chwili. Jednak android nie wyglądał na przejętego.

– Nie zbliżaj się albo strzelę.– ostrzegła go. Była śmiertelnie poważna. Mimo strachu, który rósł w niej coraz bardziej, jej dłonie stabilnie trzymały broń. 

RK900 zrobił jeszcze jeden krok ku niej. (T.I.) pociągnęła za spust, ale pistolet wydał z siebie jedynie ciche pstryknięcie. Nacisnęła ponownie spust, ale skutek był taki sam. Magazynek był pusty.

– Chyba nie sądziłaś że tak ławo dałbym ci się zastrzelić.– uśmiechnął się z wyższością. Był kilka kroków przed nią, a raczej przed każdym. Był wysoko inteligentnym androidem detektywistycznym. To było oczywiste że nie pozwoli tak łatwo się zabić. W końcu gdy go tworzyli miał być pozbawiony wszelkich słabości, które posiadał jego poprzednik. RK900 przeszukał mieszkanie (T.I.) upewniając się, że znalazł każdą ukrytą broń po czym opróżnił magazynek, ale pozostawił broń na miejscu by kobieta myślała że może się przed nim obronić.

(T.I.) czuła jak serce wali jej z strachu. Pędem ruszyła ku wyjściu z salonu, ale silny uścisk na jej karku zatrzymał ją. RK900 zatkał jej usta dłonią, a drugą złapał jej nadgarstki i przyciągnął do siebie. Kobieta szarpała się, ale była bezradna. Jej siła była niczym w porównaniu do jego.

– Chciałaś wiedzieć co robiłem Gavin'owi. Za chwilę dostaniesz tego przedsmak...– szepnął tuż obok jej ucha. Jego głos był obślizgły i sprawił że żołądek (T.I.) skręcił się nieprzyjemnie.

Popchnął ją w kierunku stołu i brutalnie przycisnął jej tułów do blatu. Czuła jego kroczę przyciskające się do jej pośladków. Wzdrygnęła się czując jego wypukłość w spodniach. Wciąż zatykał jej usta dłonią, drugą zaś zerwał jej sukienkę. (T.I.) zaczęła krzyczeć słysząc dźwięk rwanego materiału, ale każde jej słowo było stłumione przez sztuczną skórę androida. Machała dłońmi i nogami, ale RK900 łatwo ją obezwładnił. Ściągnął jej bieliznę jednym mocnym ruchem przez co materiał skończył tak jak jej sukienka, porwana i rzucona gdzieś na podłogę.

– Nikt bezkarnie nie będzie psuł mi zabawy.– warknął przy jej uchu po czym wszedł w nią całą swoją długością nie przejmując się czy robi jej przy tym krzywdę. Przylgnął do jej nagich pleców pochylając głowę nad jej ramieniem.– Złamię cię...

(T.I.) krzyczała w jego rękę. Łzy spływały po jej policzkach. Ból był nie do opisania. Czuła jakby rozrywał ją. Jego ruchy były szybkie, okrutne, prawie zwierzęce. Ledwo łapała oddech. Słyszała przy uchu jego ciche pomruki zadowolenia przez co miała ochotę zwymiotować. Nigdy w życiu nie zaznała takiego cierpienia.

Gdy z nią skończył wycofał się puszczając jej zwiotczałe ciało na stół. Z trudem łapała oddech, a jej oczy były zaczerwienione i spuchnięte od płaczu. Wciąż leżała na blacie próbując dojść do siebie. Po jej udach spływało syntetyczne nasienie androida.

– Jeśli komuś powiesz... Zabije go, a później ciebie, ale najpierw dobrze się z wami zabawię.

Słyszała jego kroki gdy opuszczał salon, a później dźwięk zamykanych drzwi gdy wyszedł z jej mieszkania. (T.I.) głośno zaszlochała, a jej ciało drżało gdy dłońmi podparła się o blat gdy podniosła się. Prawie upadła gdy ból w jej intymnych okolicach dał o sobie znać.

***

Przemilczała to co się stało. Musiała to zrobić jeśli chciała ocalić życie Gavin'a. Brzydziła się sama siebie. Posmakowała tego co RK900 robił Reed'owi, ale w jej przypadku android nie bił jej, nie pozostawiał na jej ciele widocznych siniaków. W dziwny sposób był czuły, delikatny jakby czcił jej ciało gdy ją wykorzystywał. Nawet dbał by ona również dochodziła. Jednak dla niej to było gorsze niż bicie czy traktowanie jak przedmiot. Przynajmniej wtedy mogłaby jeszcze bardziej go nienawidzić.

(T.I.) usilnie próbowała ukryć, to co się z nią dziej. Jednak nie mogła poradzić na to że oddalała się od Gavin'a i od Connor'a, którego anielska twarz kojarzyła się z potworem, który wieczorami odwiedzał ją w jej mieszkaniu. Próbowali z nią rozmawiać, ale to tylko pogarszało sytuację. Jeszcze bardziej zamykała się w sobie, licząc że koszmar kiedyś się skończy.

Wykańczało ją to psychicznie i któregoś dnia po prostu pękła.

Byli wtedy w terenie. Przeszukiwali opuszczony dom w poszukiwaniu androida, który zabił człowieka. (T.I.) po prostu zaczęła płakać. Oparła się o ścianę i zjechała w dół. Wyznała wszystko Gavin'owi. Mężczyzna nie mógł uwierzyć, że przez tyle czasu to ukrywała. Płakał razem z nią. Tak bardzo nienawidził Nines'a. To zo im zrobił, było czymś niewyobrażalnie złym.

Reed podniósł się i wyciągnął ku niej dłoń. (T.I.) przetarła oczy rękawem kurtki. Ufała mu jak nikomu innemu. Pocieszył ją i zapewnił że ją ochroni, że uciekną razem jak najdalej się da, że ten koszmar się skończy. Uwierzyła w każde jego słowo. Przy nim czuła się bezpieczna, szczęśliwa.

– Niech cały posterunek się pieprzy.– powiedział oschle. Nie mógł zrozumieć że wszyscy tak łatwo ufali temu androidowi. Potrafił być przekonujący, ale czy psychopaci właśnie tacy nie byli?

(T.I.) chwyciła szarookiego za dłoń, a ten pomógł jej wstać. Kobieta przytuliła się do niego, a on czule potarł dłońmi jej plecy. Uśmiechnęła się do niego gdy trochę się odsunęła by spojrzeć mu w oczy. Gavin pocałował ją czule, a ona chętnie odwzajemniła pocałunek. Jednak coś było nie w porządku gdy usłyszała wystrzał z broni gdzieś za Reed'em. (T.I.) poczuła metaliczny posmak w ustach gdy Gavin puścił ją. Jej oczy rozszerzyły się w szoku gdy zobaczyła jak szarooki dławi się własną krwią, a później upadł przed nią na podłogę.

Ciemnokrwista kałuża zaczęła rozrastać się wokół mężczyzny, który wpatrywał się w (T.I.) próbując coś powiedzieć, ale jedynie co wydostawało się spomiędzy jego ust, to było bulgotanie krwi. Kobieta czuła jak jej nogi załamują się pod  nią. Upadła na kolana i pochyliła się nad Reed'em. Miała jego krew na ustach. Mężczyzna próbował coś powiedzieć, ale zakaszlał krwią. Jego szare oczy na co dzień psotliwe i pełne życia, stały się teraz puste i lekko zamglone gdy uszło z niego życie.

– Nie! Proszę, nie!

(T.I.) chwyciła twarz Gavin'a w swoje dłonie. Zaczęła gładzić jego policzki kciukami. Z jej oczu płynął strumień słonych łez gdy przyłożyła swoje czoło do niego. Jej ramiona drżały gdy głośny żałosny szloch opuścił jej usta.

Kobieta uniosła wzrok gdy dostrzegła ruch niedaleko siebie. Ktoś stanął przed nią.

– Dlaczego to zrobiłeś?– zapytała z żalem i czystą nienawiścią gdy patrzyła na RK900.

– Ostrzegałem cię. Jego życie nie było moim priorytetem. Twoje też nim nie jest.

Wyciągnął przed siebie pistolet, z którego parę chwil temu zabił Reed'a, po czym pociągnął za spust.

(T.I.) upadła na plecy z dziurą w czole, z której zaczęła sączyć się krew. Jej oczy były rozszerzone w szoku, a usta lekko rozchylone jakby chciała coś powiedzieć. 

– Ludzie są tak żałośni i przewidywalni.– mruknął z wstrętem RK900 gdy wpatrywał się w martwe ciała swoich byłych już współpracowników. 

RK900 wezwał wsparcie i poinformował o śmierci detektywów. Zabił androida, który ukrywał się w budynku. Winę zwalił na defekta, który rzekomo zabrał broń (T.I.), zastrzelił ją, a później Reed'a zanim RK900 udało się zabić defekta.

Upozorował całe zdarzenie.

Najgorsze w tym wszystkim było, że mu uwierzyli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro