10.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
Wstałem. Szczerze mi się nie chciało, ale no cóż. I taki tak jest lepiej aniżeli zwykle, przynajmniej jestem wyspany, a nie. Kontynuując moją dzienną rutynę udałem się do kuchni, aby coś zjeść i kogo tam zastałem?
- KAGEYAMA!!? CO TY TU ROBISZ!!? - prawie wrzasnąłem.
- H-hinata... - spojrzałem się na niego i zobaczyłem smutek i może strach w jego oczach.
- Co się stało? - spytałem. - Kageyama, co się stało?
- H-hinata... - szepnął i łzy napłynęły mu do oczu. Patrząc na to moje serce się krajało. Niewiele myśląc podbiegłem do niego i przytuliłem go. - H-hinata, C-co ty...?
- Wyglądałeś jakbyś tego potrzebował. - odparłem.
- Potrzebowałem... - odpowiedział młodszy zatapiając nos w moich włosach. Chwilę później odsunęliśmy się od siebie.
- Więc... Powiesz mi co się stało?
- Nie chcę...
- Oj no weź...
- Nie...
- A dowiem się chociaż jak znalazłeś się w mojej kuchni?
- Twoja mama mnie wpuściła, kiedy wychodziła z domu.
- Yhm, a czemu przychodzisz do mnie ze swoimi problemami? Mam na myśli czemu ja, a nie na przykład Sugawara?
- Nie mogę powiedzieć...
- Kageyamuś się wstydzi? - zerknąłem na jego czerwone policzki, po czym zaśmiałem się. - Spokojnie, do niczego Cię nie zmuszam.
- Dzięki...
- Chcesz coś zjeść?
- Tak...
- W takim razie płatki z mlekiem powinny być w porządku, w końcu ty kochasz mleko, nie?
- Yhm! Skąd wiedziałeś?
- Trochę Cię już znam kochany.
- Tak... - nasypałem płatki do gigantycznej miski i zalałem mlekiem (bądź na odwrót) i podałem czarnowłosemu. On wziął ode mnie jedzenie i postawił na stole. Sam wziąłem dwie łyżki, z czego jedną miałem dać rozgrywającemu, ale się rozmyśliłem. Nabrałem jedną z łyżek trochę posiłku i podsunąłem pod nos Kageyamie.
- Bądź dobrym Kageyamą i otwórz buzię, aaaaa... - powiedziałem.
- H-hinata, co ty wyprawiasz? - jęknął cały zarumieniony czarnowłosy.
- Karmię cię, nie widać?
- Mogę zjeść sam.
- Ale to mój dom i moje zasady, więc nie. - rozgrywający chciał jeszcze coś powiedzieć, ale po chwili poddał się i z cichym westchnieniem otworzył usta. - Grzeczny Tobio. - mruknąłem i jedzenie powędrowało do otworu gębowego mojego przyjaciela.

Gdy skończyliśmy jeść (trochę posiłku zajumałem Kageyamie) stwierdziłem, że mi się chce spać. Dopiero co wstałem, a już idę spać, no trudno. Był weekend, więc czemu nie, w dodatku Kageyama wyglądał na padniętego.
- Idziemy spać! - zarządziłem.
- Yhm, okay... - zaprowadziłem Kageyamę do mojego pokoju i "położyłem" na łóżku, po czym miałem pójść po śpiwór dla mnie, ale zwyczajnie zasnąłem i przewróciłem się na łóżko.

Pov. Kageyama
Hinata stwierdził, że mamy iść spać, więc okay, czemu nie. Niech zarządza moim dzisiejszym dniem, w sumie i tak nie mam nic lepszego do robienia. Rudzielec "położył" mnie na łóżko i sam chciał chyba pójść po śpiwór, ale coś mu nie wyszło i spadł na mnie. Udało mi się go na szczęście złapać.
- Byłeś bardziej zmęczony, niż ja, co? Zawsze troszczyłeś się o mnie bardziej niż o siebie... Tak bardzo cię kocham... - powiedziałem.
- Mmmm, Kageyama, nie bój się, nigdy cię nie zostawię, nie mógłbym, jesteś dla mnie zbyt ważny, zbyt mocno cię kocham... - Hinata zaczął mówić przez sen. Uśmiechnąłem się lekko i przykryłem nas kołdrą. Wtuliłem się w chłopaka i zasnąłem.

Obudziłem się.
- To był tylko sen, tak? - rzekłem sam do siebie.
- Co? - Hinata przyglądał mi się z rozbawieniem. - Gadałeś przez sen, wiesz? Opowiadałeś jak wyznaliśmy sobie nasze uczucia przez sen...
- Hę!!? Naprawdę!!?
- Tak. - chłopak uśmiechnął się szeroko. - Cieszę się, że to pamiętasz!
- Pfff, nigdy nie zapomnę o tym jak to się zaczęło Kochanie.
- W takim razie się cieszę, kotku.
- Kocham cię.
- I ja Ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro