2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
- HEEEEEEEEEEEJ! KAGEYAMA-KUN! - krzyknąłem do mojego przyjaciela.
- Oh, Hinata-chan! - usłyszałem w odpowiedzi. Mocno zarumieniłem się, bo chyba pierwszy raz Kageyama miło się ze mną przywitał. Od razu odstawiłem rower i przytuliłem czarnowłosego. - Hinata-chan! Co ty robisz? Dlaczego?
- Przytulam cię, bo pierwszy raz miło się ze mną przywitałeś. - niebieskooki przestał się wyrywać po czym jego twarz się zaróżowiła.
- A-ah t-tak? - spytał.
- Tak, dziękuję! - ruszyliśmy do szatni. Przebraliśmy się i rozpoczęliśmy trening od rozgrzewki, jak zawsze wycieńczającej. Podczas ćwiczenia odbić jednak któryś z chłopaków źle odbił piłkę i uderzyła ona w głowę zarówno mnie, jak i Kageyamę. Stało się tak, bo pewnie odbiła się od głowy Kageyamy, a staliśmy blisko siebie. Niestety wydarzenie to spowodowało u mnie ból głowy, więc osunąłem się na ziemię. Z moim przyjacielem było chyba tak samo.

- Hinata, Kageyama, Hinata, Kageyama HINATA! KAGEYAMA! - powoli otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Leżałem przytulony do Kageyamy. Nade mną stał Sugawara. Powoli usiadłem jeszcze nie kontaktując, ale coś przykuło moją uwagę. Była to mała dziewczynka o czarnych mocno kręconych włosach i brązowych oczach. Spała ona pomiędzy mną, a Kageyamą.
- C-co się stało? - spytałem po chwili.
- Sami nie wiemy, ale dobrze, że się obudziłeś. Po prostu ty i Kageyama dostaliście piłką w głowę, upadłością jakieś 5 minut temu, no i pojawiła się ona. - odpowiedział Suga.
- Ummm... Dziwne... - stwierdziłem. - No cóż, muszę obudzić Kageyamę, bo ona wygląda jakby była jego córką.
- Ej, ale niezłożenie włosów i oczy ma po Tobie. - przypomniał mój kolega z drużyny.
- C-czyli, ż-że to jest d-dziecko m-moje i Kageyamy? - zapytałem.
- Najwyraźniej.
- Kageyama-kun! Kageyama-kun! WSTAWAJ! EJJJJ OIKAWA STWIERDZIŁ, ŻE PRZENOSI SIĘ DO KARASUNO! - na te słowa czarnowłosy poderwał się do siadu.
- Kiedy! TRZEBA GO POWSTRZYMAĆ!
- Spokojnie, nic takiego się nie dzieje... Chciałem cię tylko obudzić.
- Nie strasz mnie tak więcej Hinata-chan!
- Dobrze, a tak w ogóle, to spójrz. - pokazałem Tobio dziewczynkę.
- C-czy to jest nasze dziecko? - spytał od razu.
- Na to wygląda... Naprawdę nie wiem jak do tego doszło...
- Nic na to nie poradzimy, musimy dziecko zatrzymać, nie?
- No tak
- Jak ją nazwiemy?
- Hmmmm... Możeee Kagehina(jakbyyy... Ładne imię, nieprawdaż?) - zaproponowałem.
- Podoba mi się! - ucieszyłem się na te słowa.
- Ej, Hinata, ty naprawdę chcesz, zatrzymać to dziecko mimo tego, że prawdopodobnie połowa jego genów jest Kageyamy? - prowokował mnie Tsukishima
- Tak? Cieszę się, że moje dziecko ma dobre geny! - powiedziałem.
- Hę? A co jeśli przejmie ona charakter po Kageyamie?
- To będę bardzo szczęśliwy! Kageyama mocno się stara, aby być miłym, a przynajmniej uważam, że popełnił już wielkie postępy! Co oznacza, że jeśli dziecko będzie mieć po nim charakter, to będzie miłe! - moja wypowiedź nie miała sensu, ale cóż.
- H-hinata? - Kageyama wyjąkał (ogólnie to autokorekta zmieniła mi tu na wyjąkała, więc to jakiś znak, nie?).
- Shhhhh, przede wszystkim trzeba się nią zająć.
- Yhm, możemy to omówić na osobności?
- Tak, Sugawara, Daichi, pozwolicie, że wyjdziemy na chwilę?
- Idźcie! - Daichi wręcz nas wygonił, więc Kageyama wziął śpiącą małą na ręce i wyszliśmy z sali.
- Więc na pewno musimy obgadać u kogo będziemy mieszkać, bo sądzę, że lepiej byśmy oboje na raz wychowywali Kagehinę. W sensie ja sam na pewno nie dałbym rady, a nie chcę cię obciążać, więc no stąd ten pomysł.
- Yhm, a co z treningami? - spytałem.
- Hmmm...
- Może będziemy zabierać ją na treningi i będzie siedzieć razem z Yachi i Shimizu? Albo z panem Takedą (chyba tak się nazywał ten w okularach nauczyciel, co on umawiał Karasuno na sparingi)?
- Dobry pomysł.
- Tylko co z tym domem...
- Proponuję, żebyś się do mnie przeniósł. Przez najbliższy miesiąc nie będzie rodziców, czyli nie będzie dużo pytań. W dodatku mam wolny pokój, więc można by go było zagospodarować na dziecko.
- Okej, ale nie zabij mnie, jak będziemy razem mieszkać.
- Spokojnie, dziecko cię obroni. - zaśmiał się. - A tak serio, to postaram się być miły, ale czasem może mi nie wychodzić, więc proszę, żebyś zrozumiał.
- Jestem już przyzwyczajony do twoich humorków Kageyama-kun!
- Mam nadzieję.
- A właśnie, gdzie Ja będę spać?
- Kanapa, albo ze mną, jak wolisz, bo łóżka rodziców radzę nie ruszać, bo się mega wkurzą.
- No ok, to chodźmy skończyć trening i dajmy Kagehinę dziewczynom, żeby jej przypilnowały.
- Dobrze. - powiedział czarnowłosy i wróciliśmy do reszty.
- Yachi-san, Shimizu-senpai, czy moglibyście zajmować się Kagehiną podczas naszych treningów? Nie chcemy jej zostawiać samej, no i przede wszystkim nie chcemy rezygnować z siatkówki.
- Jasne, zajmiemy się nią. - powiedziała Shimizu, a ja razem z Kageyamą ukłoniliśmy się w geście podziękowania.

Po skończeniu treningu odebraliśmy dalej śpiącą dziewczynkę i ruszyliśmy do Kageyamy. Napisałem do mamy o tym co zaszło i, że chwilowo wprowadzam się do Kageyamy. Na szczęście nie wyraziła sprzeciwu, a ja napisałem jej, że jutro odbiorę moje potrzebne do życia rzeczy (ubrania i itp. xD). W połowie drogi Kagehina się obudziła.
- Mama? - spytała patrząc na mnie swoimi wielkimi brązowymi oczkami (tak, tym razem ja ją niosłem).
- Kagehina, obudziłaś się?
- Tak, gdzie idziemy?
- Do domu. - odparł Kageyama.
- Ooo, tata! - krzyknęła mała i uśmiechnęła się, na co Tobio się zarumienił.
- Tak, to jest tata. - potwierdziłem.
- A mama i tata się kochają? - tego pytania nikt by się nie spodziewał po 5-latce.
- Tak słonko. - powiedziałem patrząc na niebieskookiego, który za plecami dziecka kiwał głową.
- Tak. - dopowiedział jeszcze, aby uwiarygodnić moją wypowiedź.
- Pocałujcie się! - poprosiła mała księżniczka. Spojrzałem pytająco na mojego przyjaciela, a on tylko się do mnie przybliżył i pocałował. Oddałem pocałunek, a następnie bez żadnych komplikacji dotarliśmy do domu. Niebieskooki otworzył drzwi, wpuścił nas do środka, no i szepnął mi na ucho, że trzeba małej załatwić łóżko na co powiedziałem, że któreś z nas powinno zostać w domu z dzieckiem, a drugie pójść do sklepu. Kageyama stwierdził, że lepiej się zajmę maluchem, więc tak oto zostałem sam w domu Kageyamy z Kagehiną.
- Słuchaj, jesteś głodna? - zadałem pytanie.
- Troszkę...
- A co chcesz na kolację?
- Mmmmm, naleśniki! (No kto by się spodziewał hehe... To jest chleb powszedni każdego BakuDeku, a BakuDeku jest just like KageHina, ok?) - skinąłem głową i napisałem do Kageyamy, czy mogę zrobić naleśniki na kolację. On odpisał mi tylko, że jasne i że mam się czuć jak u siebie i nie pytać go czy mogę coś zrobić, bo teraz też tam mieszkam. Cóż nie spodziewałem się po nim takich wywodów, ale może to i lepiej. Wyjąłem składniki na ciasto (naleśnikowe) oraz posadziłem czarnowłosą na blacie kuchennym. Przygotowaliśmy wszystko i zabraliśmy się za gotowanie. Gdy skończyliśmy przyszedł czas na dekorowanie, więc wyjąłem słoik nutelli, dżemu, no i twaróg, do którego dodałem rodzynek i żurawiny. Razem z moją córką wypełniliśmy wszystkie placki nadzieniem. Następnie nałożyliśmy sobie po kilka, a te które zostały przykryliśmy dla Tobio. Zjedliśmy wszystkie, a gdy zaczęliśmy zmywać naczynia wrócił do domu rozgrywający.
- Hej! - przywitał nas.
- Cześć, zostawiliśmy Ci trochę naleśników, więc weź Sobie. - odpowiedziałem mu i ruszyłem włączyć bajki (te takie w telewizorze) Kagehinie.
- Dobrze. - gdy wróciłem ogarnęliśmy z Kageyamą meble, które przyjechały przed chwilą (niebieskooki poprosił, aby je tu przywieziono). Ustawiliśmy wszystko ładnie w docelowym pokoju dziecka oraz przygotowaliśmy mu łóżko. Następnie poszedłem wykąpać córkę. Gdy już leżała sobie w łóżku opatulona powiedziała cicho:
- Kocham was...
- My też Ciebie kochamy. - odpowiedziałem z Tobio w tym samym czasie.

Wyszliśmy z jej pokoju dopiero, gdy zasnęła i skierowaliśmy się do Kageyamy. Najpierw ja się ogarnąłem, a potem on. Usiadłem więc na łóżku i układałem sobie wszystko w głowie.
- Wiesz, Hinata-chan? - zaczął rozmowę czarnowłosy.
- Hmm...?
- Dziecko uświadomiło mi, że Ciebie naprawdę kocham. - zarumieniłem się.
- Też Cię kocham Kageyama-kun. - odpowiedziałem, po czym pocałowaliśmy się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro