3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Kageyama
Już za pierwszym razem, kiedy z Hinatą zrobiliśmy nasz super-szybki-szalony atak wiedziałem, że stworzymy idealny duet. Mam tu na myśli oczywiście siatkówkę, choć myślę, że gdybyśmy mieli być razem, to byłaby z nas świetna para. W końcu odkąd gramy w jednym zespole jest on moim tak naprawdę najlepszym i w sumie jedynym przyjacielem. Co prawda lubię się z Daichim, Sugawarą, Nishinoyą, czy innymi, ale z Hinatą złapaliśmy wspólny język.
- Kageyamaaaaaaaa! - usłyszałem. Rudowłosy wskoczył mi na plecy i przewrócił mnie.
- Co robisz? HINATA! - krzyknąłem, kiedy ten zaczął się śmiać i usiadł na moich plecach. - ZŁAŹ ZE MNIE!
- Nie, jesteś wygodny! - dostałem odpowiedź. Wraz z naszą drużyną pojechaliśmy w ramach wycieczki integracyjnej na tydzień i aktualnie byliśmy nad jeziorem.
- Jak ze mnie nie zejdziesz, to nie wystawię Ci przez najbliższy miesiąc. - zagroziłem.
- I taki tak będziesz mi wystawiał, przecież musimy ćwiczyć, co nie? - czy on serio jest aż tak lekkomyślny. Przekręciłem się jakimś cudem na plecy i zacząłem łaskotać Shōyō. - Prze-stań! - zawołał wijąc się. - P-przepraszam! Kageyama! Proszę!
- Niech Ci będzie. - postanowiłem być dziś dobroduszny dla kochanych rudzielców. Tak, zakochałem się w Hinacie.
- Właśnie! Znalazłem boisko do siatkówki, chcesz pograć?
- I ty się mnie pytasz? Oczywiście, że tak! - mniejszy zszedł ze mnie w końcu, wstał i podał mi rękę. Skorzystałem z pomocy i również się podniosłem. - Wołamy resztę?
- Yhm! - pobiegliśmy do reszty, aby ogłosić dobrą nowinę.
- OCZYWIŚCIE, ŻE CHCEMY GRAĆ! - krzyknął Noya razem z Tanaką.

Tak oto wylądowaliśmy w składach: Hinata, Nishinoya, Tanaka, Yamaguchi, ja przeciwko Sugawarze, Daichiemu, Asahiemu, Ennoshicie oraz Tsukishimie. Shimizu i Yachi przygotowały to coś do liczenia punktów, zupełnie mi wyleciało z głowy, jak to się nazywa. Rozpoczęliśmy mecz, który wygrała moja drużyna (Oczywiście tylko i wyłącznie dzięki Noy'i, który odbierał WSZYSTKIE (no, może większość) ataki i itp. przeciwnej drużyny oraz dzięki naszemu szybkiemu duetowi).

Potem jeszcze wykąpaliśmy się (Po raz drugi), no i poszliśmy spać do naszego hotelu.

Rano wstałem dość późno. Dziś był dzień wolny i mogliśmy po prostu pochodzić po mieście i odwiedzić galerie handlowe. Mieliśmy wrócić jedynie przed 18, bo idziemy na karaoke. Podszedłem do okna i odsłoniłem zasłony. Za sobą usłyszałem dziwny dźwięk. Obróciłem się. Na podłodze leżał Hinata zakrywający głowę kocem. No tak, zapomniałem, że dzielę z nim pokój.
- Ka-ge-ya-ma, daj mi spać... - mruknął. Uśmiechnąłem się mimowolnie i podszedłem do mniejszego.
- Wstawaj śpiąca królewno, już jest dzień. - powiedziałem i z lekkim uśmiechem wymalowanym na twarzy zabrałem koc Hinacie. Ten tylko otworzył powoli zaspane oczy.
- K-kageyama! Ty się potrafisz normalnie uśmiechać!!? - chyba myślał, że ktoś mnie podrobił, bo natychmiast wstał i zaczął mi się dziwnie przyglądać.
- Tak, potrafię, chyba... Nie wiem, to się dzieje wbrew mojej woli, okej? - próbowałem wybrnąć z sytuacji, bo przecież nie przyznam przy nim, że uśmiechnąłem się na jego widok.
- Wyglądasz uroczo! - powiedział, a ja mocno zarumieniłem się.
- D-dziękuję, czy coś... - jeszcze raz uśmiechnąłem się. - A swoją drogą, idziemy dziś razem do galerii?
- Okej! Muszę kupić sobie jakąś bluzę, albo coś w tym stylu! - uradowałem się.
- Dobra, to zejdźmy na śniadanie, pszebierzmy (idk jak to się pisze, sorry) się i idziemy?
- Yhm - po wykonaniu powyższych czynności, RaZeM, ruszyliśmy do wyjścia.
- WYCHODZIMY! - krzyknęliśmy i gadając o różnych rzeczach codziennych (typu: Jeśli dostalibyśmy się na międzynarodowe, co by się stało) doszliśmy do galerii.

- Ouach! Ale to wielkie! - zachwycił się Hinata.
- No... Dobra, to gdzie idziemy najpierw?
- Do jakiegoś odzieżowego. - zamyśliłem się przez chwilę, aby zlokalizować najbliższy sklep.
- Chodź! - pociągnąłem Shōyō za sobą, a on chwilę później zrównał ze mną krok. Na pewno lepiej niż on ogarniałem tego typu budowle, ponieważ kiedyś zanim wyprowadziłem się do małego miasteczka obok Karasuno mieszkałem w dużym mieście. Weszliśmy do jakiegoś croppa, czy innego house'a (to nie reklama, choć Cropp, House tu mogła być wasza reklama). Od razu pokierowałem nas w stronę wielkich bluz.
- Oooooo! - uśmiechnął się.
- Wybieraj
- Ta jest ładna! - pokazał mi dużą czarno-pomarańczową bluzę z napisem "FLY with your friends" i dwoma krukami.
- Wiesz, może też sobie taką kupię...
- Będziemy takie best friends for ever?
- Tak!
- Okej! - ucieszyłem się. Co prawda nie było dobrej bluzy na Hinatę i wziął o dwa rozmiary za dużą, ale ja postanowiłem go w tym wesprzeć i także wziąłem za wielką.

Wyszliśmy z galerii obładowani siatami z wieloma rzeczami. Teraz będziemy mieli ubrań na wiele lat. Wróciliśmy do hotelu około 17, więc została nam godzina do wyjścia z grupą. Odłożyliśmy zakupy do naszego pokoju i zeszliśmy do części wspólnej, gdzie wciągnęliśmy się w wir rozmowy.

Nim się obejrzałam siedzieliśmy już w jakimś klubie karaoke. Aktualnie śpiewali Nishinoya i Tanaka jakąś piosenkę z króla lwa o miłości (wszyscy wiedzą, że chodzi o "MIIIIIŁOŚĆ ROOOŚNIE WOOOOKÓŁ NAAAAS"). Ich występ się skończył, a potem Noya podszedł do mnie i wepchnął na scenę. Tanaka zrobił to samo z Hinatą.
- MACIE ZAŚPIEWAĆ "City od stars"! - przeraziłem się. Nie dość, że to była piosenka o miłości, to jeszcze miałem ją śpiewać z Hinatą. Spojrzałem się na niego, nie wydawał się być jakoś szczególnie zdenerwowany.
- Hej! Kageyama! Zaśpiewajmy najlepiej jak potrafimy! - na szczęście pomógł mi mówiąc to, więc tylko kiwnąłem głową, wzięliśmy mikrofony i rozpoczęła się melodia.
- City of stars... Are you shining just for me? - zacząłem. - City of stars? Ther's do much that I can't see... Who know? I felt it from the first embrased I share with you... - niestety i ja i Hinata dobrze znaliśmy tłumaczenie tej piosenki. Cały zarumieniony czekałem na Hinatę, aż zacznie swoją część.
- City of stars... Just one thing everybody wants... - wiedziałem co będzie dalej. - There in the bars... And throught the smokescreen od the crowded restaurants... It's love... - i tu także Shōyō się zarumienił. - Yes all we're looking for it's love from someone else...
- A rush
- A glance
- A touch
- A dance
- A look im somebody's eyes... To light up the skies... - zaśpiewaliśmy razem. - To open the world and send them reeling... A voice that says "I'll be here and you'll be allright"... - przypomniałem sobie nasz pierwszy wspólny mecz w Karasuno (ten 3 vs 3 o dołączenie do drużyny). Wtedy właśnie rozpoczęła się moja przygoda z Hinatą. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tego uczucia, gdy udała nam się szybka piłka. - I don't care if I know... Just where I will go... 'Cause all that I need's this crazy feeling... A rat-tat-tat on my heart... - tak, moje serce robi teraz ratatatat i bije dwa razy szybciej, aniżeli powinno.
- Think I want it to stay... - jeszcze kilka moich wersów i koniec. - City of stars... Are you shining just for me? City of stars...
- You never shined do brightly! - skończył Hinata i nagle polał się wielki aplauz. Stanęliśmy blisko obok siebie i ukłoniliśmy się. - Wiesz, Kageyama?
- No?
- Śpiewaliśmy to jakbyśmy byli w sobie zakochani...
- A jesteśmy?
- Ja tak, ale jak z tobą? - uczucie szczęścia rozlało się po moim ciele.
- Ja też... - zaszliśmy ze sceny i szybko wyszliśmy z lokalu, aby na spokojnie pogadać. Na dworze było już ciemno, a ulicę rozświetlały lampy. Na niebie widać było gwiazdy. - Kocham cię Hinata. - powiedziałem.
- Ja ciebie też Kageyama. - otrzymałem odpowiedź, po czym pocałowaliśmy się.
- Wiesz? Myślę, że miasto gwiazd naprawę istnieje...
- Oczywiście, że tak!
- W końcu to tylko przenośnia opowiadająca o NASZEJ miłości. - dokończyłem za niego.
- Chciałem to powiedzieć!
- Czytam Ci w myślach...
- Cóż...
- Shōyō?
- Yhm?
- Zostaniesz moim chłopakiem?
- Oczywiście, że tak! - i znowu się pocałowaliśmy.





















































Utwory w tekście:
- "City of stars" z musicalu "La la land"






























Tekst dodał(a): LarryShipper28

Tłumaczenie dodał(a): Blackisback

(Tekstowo)

Miasto gwiazd,
Czy świecisz właśnie dla mnie?

Miasto gwiazd,
Jest tak wiele rzeczy, których nie dostrzegam*

Kto wie?
Poczułem to od pierwszego objęcia, które dzieliłem z Tobą,
Że teraz nasze marzenia
Wreszcie się spełniły

Miasto gwiazd,
Ta jedyna rzecz, której chce każdy
Tam w barach
I poprzez dym** zatłoczonych restauracji
To miłość
Tak, wszystko czego szukamy – to czyjaś miłość
Gwałtowności
Spojrzenia
Dotyku
Tańca

Spojrzenia w czyjeś oczy,
Aby rozświetlić przestworza
Otworzyć świat i sprawić by się kręcił***
Głosu, który mówi – "będę tu
I wszystko będzie w porządku"

Nie obchodzi mnie, czy wiem
Gdzie pójdę
Bo wszystko, czego potrzebuję, to zwariowane uczucie
ra-ta-ta w moim sercu
Myślę, że chcę je zatrzymać

Miasto gwiazd,
Czy świecisz właśnie dla mnie?
Miasto gwiazd,
Świecisz jaśniej, niż kiedykolwiek przedtem****

*dosłownie- nie widzę
**dosłownie- zasłona dymna
***pochodzi od rzeczownika "reel"- kołowrotek, szpulka
****dsł.: nigdy nie świeciłeś aż tak jasno

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro