"Daj mi jedną szansę"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ship: Aleheather (Alejandro x Heather)

AU: Liceum

Osoba, która zamawiała: Kreatyzm_


Idąc szkolnym korytarzem każda dziewczyna patrzy na mnie z zazdrością. Pewnie dlatego, że nie mają kasy, by kupić sobie buty za trzy stówy. No cóż, taki urok bycia bogatą lalunią. A chłopcy? Jak to oni gapią się na mój tyłek z powodu krótkich spodenek, które ledwie zakrywają moje pośladki. Jestem najpopularniejszą dziewczyną w całej szkole...Ale pewnie się domyśliliście. Prawda? A także sprytną, inteligentną, piękną, seksowną...Okej, za bardzo się przechwalam, ale nic z tym nie poradzę. Tak już mam. W zasadzie jestem też wredna oraz lubię rozkazywać innym. Dobra, dosyć opowiadania o sobie. Właśnie wchodzę na stołówkę i biorę tacę z jedzeniem. Siadam przy stole i nagle dosiada się do mnie z dziesięć dziewczyn. W sumie mi to nie przeszkadza. Dopóki nie podchodzi do mnie pewna blondynka. Nazywa się Lindsay. Głupia jak but, roztrzepana oraz zapominalska. Jednak stereotyp, że blondynki są głupie, jest prawdą. Wzdycham i patrzę na nią znudzonym spojrzeniem.

- Hej Heather! Mogę się dosiąść? Dzięki!

Nawet nie czekała na odpowiedź i usiadła obok Beth. Taka okularnica w ubraniach z lumpeksu. Nie cierpię tych dziewuch, ale są naprawdę przydatne, więc udaję że je lubię. Nie mam wyrzutów sumienia, że je okłamuje.

- Och! Heather, spójrz! - Beth pokazuje na chłopaka z długimi brązowymi włosami i ciemną skórą.

To Alejandro. Jest popularny jak ja. I bardzo przystojny. Kobieciarz. Przespał się już z dziesiątkami lasek. Wszyscy mnie z nim shipują, ale mnie się nie podoba. No dobra, może trochę. Ale i tak po jednym dniu, by mnie rzucił. Robi tak ze wszystkimi.

- No i co z tego? - odpowiadam jej

Słyszę jak wiele dziewczyn wzdycha. Przewracam tylko oczami. Alejandro odwrócił się w moją stronę i...puścił mi oczko?! Poważnie?!

- O! Heather! On na ciebie leci! - Blondynka krzyczy swym piskliwym głosem.

Zatykam uszy, bo zaraz mi bębenki pękną. Zarumieniłam się, a potem zaczęłam gapić się tępo w mój talerz. Odnoszę niedojedzone jedzenie, a potem wychodzę ze stołówki, ciągle myśląc o Alejandro. Nie chcę być jedną z dziewczyn, które wzdychają na jego widok chichocząc. Dlaczego on jest tak cholernie przystojny?! Chyba później będę musiała oblać sobie twarz zimną wodą. Nigdy przecież tak o nim nie myślałam. Co się ze mną dzieje? Ale fakt, to było dziwne, że zaszczycił mnie choćby spojrzeniem. Potrząsam głową, by nie myśleć o pewnym przystojnym, umięśnionym...Dobra! Stop Heather! Po prostu idę teraz na lekcje WF-u. Właśnie zabrzmiał dzwonek, więc kieruje się w stronę przebieralni. Zakładam białą koszulkę i czarne spodenki, a potem wychodzę z szatni. Razem z dziewczynami idziemy na boisko. Trener każe nam przebiec dziesięć kółek. Chyba oszalał! Przecież się spocę! Nienawidzę sportu. Na szczęście nie muszę za często go uprawiać. Moja sylwetka jest idealna w każdym calu. Zaczynamy biec. Po 5 okrążeniu ledwie mogę chodzić. Chyba zaraz będę gryźć beton. Spoglądam w prawo i widzę chłopaka siedzącego na ławce. Czy to Alejandro?! Niemożliwe! Co on tu robi? Nie powinien być na lekcji? Pewnie zwiał. Próbuję nie zwracać na niego uwagi i dalej biegnę. Nie mija nawet pięć sekund, a wywalam się na twarz. Wszyscy się nabijają ze mnie. Obrzucam ich mrocznym spojrzeniem i od razu milkną. Przed oczami obrzucam wzrokiem dużą ciemnoskórą dłoń. Patrzę w górę na twarz chłopaka.

- Madame. Nic ci się nie stało? - Alejandro posyła mi uśmieszek.

Pewnie kpi ze mnie. Wstaje z jego pomocą, a następnie otrzepuję się z kurzu. Dochodzę do wniosku, że policzki mi płoną. Strasznie mi gorąco. I to pewnie nie przez wysiłek fizyczny. Stoję przed nim wyprostowana i staram się wyglądać na pewną siebie.

- T-tak. W porządku.

Idę na boisko, ale nie oczekiwanie przede mną pojawia się Al. Hej! Zaraz! Czemu skracam jego imię?!

- Nie widzisz, że właśnie mam lekcję? Przesuń się!

= Heather. Poczekaj. Co ty na to byśmy po lekcjach gdzieś poszli? I porozmawiali? Sam na sam?

Staję jak wryta. Czy on właśnie mnie zaprosił na randkę? Heather! Przecież on chcę tylko z tobą porozmawiać i pobyć tylko we dwoje...Dobra. To jest randka.

- Jasne. Czemu nie? Możemy gdzieś wyskoczyć.

Uśmiecham się, zarzucam włosy do tyłu i dalej ćwiczę. Przez Ala dostałam uwagę. Po prostu świetnie! Ale może było warto?

______________________________________________

Po wszystkich lekcjach wychodzę z sali i idę w stronę drzwi wyjściowych. Czekam na Alejandro. Po dziesięciu minutach wreszcie przyszedł.

- Gdzieś ty był?! A może podrywałeś inną laskę?

Właśnie zdaję sobie sprawę co powiedziałam, ale jestem głupia!

- A nawet jeśli to co? Może jesteś...zazdrosna? - Uśmiecha się złośliwie.

Prycham.

- Chciałbyś! To co? Idziemy?

Al kiwa głową i wychodzimy z budynku. Udaję, obrażoną. A może to prawda? W końcu on nie zaprzeczył, że nie podrywał jakiejś dziewczyny. Ale przecież nie jesteśmy razem. Niech robi co chce. W takim razie dlaczego czuje ból w sercu?

- Coś się stało? Nie mówisz nic od dłuższej chwili. Zaabsorbował cię prawdopodobnie mój wygląd. - śmieje się.

Jego śmiech jest taki cudowny! O czym ja w ogóle myślę?

- Zastanawiam się po prostu czemu chciałeś ze mną wyjść. Mogłeś zbajerować inną dziewczynę.

Alejandro patrzy na mnie poważnie.

- Oj Heather. Moja droga Heather. Czy ty nic nie podejrzewasz?

Nie spuszczam z niego oczu.

- Niby czego?

Stresuję mnie trochę jego odpowiedź. Chcę coś jeszcze powiedzieć, ale chłopak zamyka mi usta w pocałunku. Zamykam oczy i rozkoszuję się smakiem jego ust. Po chwili odrywa się ode mnie.

- Kocham cię Heather.

Kręcę głową z niedowierzaniem. Pewnie myśli, że jestem łatwa! Już ja go znam.

- Nie jestem tak naiwna jak inne laski. Chcesz mnie po prostu w sobie rozkochać, byś mógł kolejną mieć z głowy. O nie! Nie ze mną takie numery.

Idę w przeciwną stronę. Słyszę, że chłopak za mną biegnie i zaciska dłoń na mym ramieniu.

- Co ty robisz?! Puść mnie!

- Dziewczyno, posłuchaj. Nie wiem kto ci to powiedział, ale to nie prawda. Prawdą jest tylko to, że jestem podrywaczem. Ale nie sypiam z przypadkowymi dziewczynami. Rozumiesz?! Kocham cię i nic to nie zmieni.

Spoglądam na niego zaskoczona. Potem wpatruję się w ziemię.

- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz?

Alejandro podnosi palcem mój podbródek i patrzy mi w oczy.

- Udowodnię, że mówię prawdę. Tylko...daj mi jedną szansę. Proszę.

Nie mogę. Po prostu nie mogę mu nie wierzyć. Szepczę ciche "dobrze", a potem całuję go. Mocno i namiętnie. Uśmiecha się ciepło, a potem przytulamy się idąc razem przez miasto.


Moje drugie zamówienie gotowe. Osobiście nie jestem z niego zbytnio zadowolona, ale z drugiej strony nie jest też jakoś tragicznie. Mam nadzieję, że się wam podoba. A zwłaszcza tobie Kreatyzm :).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro