Chapter 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

'Dobranoc... braciszku'

Słońce powoli zachodziło, a (Y/N) nadal siedziała w zaroślach, czekając aż ktoś ją znajdzie. Zaczynało jej się poważnie nudzić i teraz zastanawiała się, czy kryjówka nie okazała się zbyt idealna.

Dziewczynka bezgłośnie ziewnęła i przetarła oczy. Robiło się ciemno, co sprawiło, że automatycznie chciało się jej spać.

— Ale nudy... — mruknęła pod nosem, wychylając się delikatnie, by sprawdzić, czy ktoś nie idzie.

To było coś okropnego. Miała nieodparte wrażenie, że czas nieubłaganie się dłużył, jakby celowo chciał ją zdenerwować. Nie wiedziała, jak długo siedziała w ukryciu, ale w pewnym momencie poczuła, jak ogarnęło ją znużenie.

Przestawała kontaktować, jej umysł funkcjonował w wolniejszym tempie, a powieki robiły się takie ciężki. Po prostu oparła się plecami o kamień i zamknęła oczy.

Pogrążyła się we śnie w mgnieniu oka. Zmęczona zabawą odpoczywała przy pobliskiej jaskini, nie mając pojęcia, że ktoś zmierzał w jej stronę.

Osobnik szybko ją namierzył i podszedł. Widząc, że mała śpi, wziął ją na ręce, uważając, aby przypadkiem jej nie zbudzić.

Dziewczynka nieświadoma swoich czynów wtuliła się w klatkę piersiową Itachiego. Brunet zawrócił z nią do bazy, całą drogę obserwując jak ta smacznie sobie śpi.

Młody Uchiha zastanawiał się, dlaczego nikt jej wcześniej nie znalazł. Spała niedaleko od bazy, gdzie miała bawić się z Tobim w chowanego, ten jednak nie potrafił jej odszukać i wrócił do siedziby organizacji, oznajmiając, że ich kochana (L/N) zaginęła.

Tobi chyba oszaleje ze szczęścia, gdy ją zobaczy – pomyślał brunet, zbliżając się do wejścia.

Wtedy to (Y/N) wydała z siebie bardzo cichy dźwięk, który i tak z trudem usłyszał. Było to podobne do pomruku kota.

Dziewczynka poruszyła się delikatnie, a wtedy Itachiemu przypomniały się chwilę z dzieciństwa, gdy zajmował się malutkim Sasuke.

Nie wiedział, czemu akurat o tym pomyślał, jednak właśnie znów poczuł się jak troskliwy starszy brat.

Wszedł do kryjówki i bezzwłocznie skierował się w kierunku pokoju (h/c) włosej.

Ostrożnie położył małą na materacu i przykrył ją kołdrą. Wyprostował się i chciał odejść, jednak wtedy ona niespodziewanie otworzyła oczy.

— Co? Gdzie ja jestem...? I co z zabawą? — Zaspana spojrzała na Itachiego i podniosła się lekko, opierając na łokciach, po czym dłonią przetarta oczy.

— Nie martw się, jesteś w pokoju. Zabawa już dawno się skończyła.  Szukaliśmy cię, ale ty zasnęłaś — wyjaśnił jej.

— Mhm — mruknęła i na nowo ułożyła głowę na poduszce.

— Widzę, że nadal jesteś zmęczona. Idź spać — doradził Itachi, ale ona pokręciła głową.

— Nie mogę... A jak przyjdzie potwór? — oczywistym było, że (Y/N) nie boi się takich rzeczy, jednakże nadarzyła się świetna okazja, by poznać bliżej Itachiego.

— Żartujesz sobie? Żaden potwór nie przyjdzie, idź spać — powtórzył i odwrócił się z zamiarem odejścia. Wtem (h/c) włosa poderwała się szybko i złapała go w ostatniej chwili za rękę.

— Opowiedz mi bajkę, braciszku — wręcz pisnęła z delikatną nutką desperacji w głosie, zwracając na siebie jego uwagę.

Itachi w pierwszej chwili nie wiedział, co ma zrobić. W jego głowie bowiem wciąż odbijało się echem jedno słowo... Nazwała go braciszkiem.

* * *

— ... I wtedy z wielkiej brzoskwini wyskoczył chłopiec. Dziadek i babcia w pierwszej chwili byli przerażeni — opowiadał Itachi, siedzący na skraju łóżka. Oczy (Y/N) powoli się zamykały. Nie chciała teraz jednak zasnąć. Legendy, które opowiadał jej Uchiha słyszała już wcześniej, ale nie mogła im się oprzeć, bo głos Itachiego mimowolnie ją hipnotyzował.

— I co było dalej...? — mruknęła cicho, po czym ziewnęła.

— Jutro ci opowiem — oznajmił brunet. (Y/N) nie wiedziała czy to się dzieje naprawdę, czy jest już tak zmęczona, że zaczyna mieć przywidzenia, ale zdawało się jej, że Itachi się uśmiechnął.

— Zgoda... — Od razu przekręciła się na bok, a głowę wtuliła w poduszkę. — Dobranoc... braciszku. — Momentalnie zasnęła.

Czarnooki wpatrywał się w nią chwilę. Po namyśle pochylił się i musnął ustami jej czoło, po czym wyszedł z pokoju, jak najciszej potrafił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro