Chapter 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

'Pobaw się ze mną!'

(Y/N) i Tobi chodzili po lesie, szukając tajemniczego senpai'a, który został przez bruneta dokładnie opisany dziewczynce. Droga, którą obrali wydawała się kręta i węższa, gdy coraz to dłuższe i gęściej rozmieszczone gałęzie zaczęły zasłaniać szlak.

— Ano, a czy twój senpai jest dobry? — przerwała tym pytaniem ciszę.

Tobi zerknął na nią, nie wiedząc co miał odpowiedzieć. Czy kogoś takiego jak Deidara można było określić jako dobrego? Sam się nad tym zastanawiał, ale wiedział, że powinien powiedzieć prawdę.

— Akurat dla Tobiego jest okropny — przyznał, śmiejąc się niezręcznie. — Tobi nazwał kiedyś jego sztukę plagiatem, oj wtedy to dopiero się senpai wkurzył... — Na samo wspomnienie mężczyzna skrzywił się pod maską.

— Co się wtedy stało? — dopytała zaciekawiona (h/c) włosa, na co Tobi po prostu pokręcił głową, nie udzielając odpowiedzi.

Dalej szli w milczeniu, aż po lesie rozniósł się kolejny wybuch. Dziewczynka gwałtownie się zatrzymała i spojrzała na bruneta z przerażeniem, w tamtej chwili mając ochotę schować się za nim, co uczyniła po kilku sekundach, gdy również stanął.

— Tobi! — usłyszeli donośny głos osobnika, który wyłonił się zza drzewa.

Był to trochę niższy od bruneta blondyn o długich włosach i grzywce zasłaniającej jedno z jego błękitnych oczu, ubrany w identyczny co Tobi  płaszcz.

W pierwszej chwili nie zauważył (Y/N) skupiony na wlepianiu chłodnego wzroku w zamaskowanego mężczyznę, który ośmielił się znieważyć jego sztukę i nazwać ją zwykłą podróbą.

— Czy to jest ten, którego szukamy? — zapytała cicho (h/c) włosa.

Tobi obdarzył ją krótkim spojrzeniem, kiwnął głową i przeniósł wzrok z powrotem na blondyna. Dopiero wtedy Deidara zwrócił na nią uwagę i uniósł pytająco brew, przyglądając się małej istotce, która bezskutecznie starała się ukryć za jego partnerem do misji.

— Kto to jest, un? — zapytał niebieskooki, a Uchiha podrapał się po karku.

— Bo Tobi znalazł małą dziewczynkę i postanowił jej pomóc. Tobi to dobry chłopiec — oznajmił brunet ku zaskoczeniu terrorysty.

Zamaskowany shinobi opowiedział dokładniej o spotkaniu z małą (L/N). Deidara nie wiedział czemu, ale jej krótka historia wywołała u niego współczucie dla niej.

Blondyn westchnął ciężko i podszedł do małej, która nadal chowała się za jego partnerem.

— Jestem Deidara, un — powiedział długowłosy, kucając przy niej.

— (Y/N) — odparła nieśmiało, patrząc w błękitne oczy chłopaka.

— Ty naprawdę chcesz ją zabrać do bazy? Przecież to dziecko nie przetrwa tam pięciu minut, un — stwierdził piroman.

Nie wiedział, że swoim komentarzem uraził (L/N), która chciała dać mu nauczkę za tak pochopne osądzanie innych.

— Pobaw się ze mną — powiedziała pewniej, mrużąc przy tym delikatnie (e/c) oczy. — Jeśli wygram, zabierzesz mnie do bazy — dodała, widząc zmieszanie na twarzy chłopka. — Jeśli przegram, odejdę.

Deidara nie widząc powodu, dla którego miałby się nie zgodzić, przystał na propozycję dziewczynki. Był przekonany, że uda mu się wygrać z pięciolatką, a wtedy ta odejdzie i będzie po kłopocie, który stworzył Tobi.

— W co chcesz się bawić, un? — zapytał, a na twarzy (h/c) włosej pojawił się szatański uśmieszek.

— W chowanego! — zawołała radośnie, po czym dodała, że Deidara ma szukać jako pierwszy.

Artysta nie miał nic przeciwko. Podszedł do drzewa, zakrył sobie oczy rękawem i zaczął cicho liczyć. W tym czasie dziewczynka spojrzała na Tobiego i przyłożyła palec do ust, dając mu znak, by nie podpowiadał.

Brunet nie miał najmniejszego zamiaru tego zrobić. Nie chciał pomagać Deidarze, bo szczerze pragnął, by (Y/N) jednak z nimi została. Przez ten dość krótki czas zdążył ją polubić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro