Chapter 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

“Nadchodzę”


(Y/N) wyrwała się z zamyśleń i pełna obaw natychmiast przeniosła wzrok na Uchihę, który, bez słowa wyjaśnienia, podbiegł i porwał ją z łóżka, po czym skierował się w znanym sobie kierunku.

Dziewczynka w pierwszej chwili nie wiedziała, jak zareagować. Gdy całkowicie się ocknęła, spojrzała na Obito wielkimi oczami i zapytała:

— Co się stało? — Na jej twarzy malowała się groza, bo w głębi duszy domyślała się odpowiedzi.

— Tobi nie może ci teraz powiedzieć — odparł szybko Uchiha.

(Y/N) zmrużyła delikatnie oczy.

— Jak nie chcesz mówić, to odstaw mnie do pokoju — powiedziała w geście protestu istotka, zdobywając się na obrażoną minę.

Czarnowłosy zatrzymał się gwałtownie. Patrzył na nią w milczeniu, zastanawiając się, czy powinien informować ją o wydarzeniach, które miały miejsce niedaleko bazy.

— Akatsuki ma kłopoty. — Tylko tyle (Y/N) udało się wyciągnąć od mężczyzny, który następnie skierował się z nią do jednego z tajnych wyjść kryjówki.

Prawda była taka, że Pain o świcie znalazł na swoim biurku podejrzany list, którego anonimowy nadawca oznajmił, że jeszcze dziś cała organizacja zapłaci mu za wszystkie krzywdy.

Lider nie mógł tego zlekceważyć i wysłał braci zombie oraz Kisame i Itachi'ego na przeszpiegi. Jak się okazało z czteroosobowej grupy, wrócił tylko Uchiha. Od niego Pain dowiedział się, że cała kryjówka jest otoczona, a pozostali trzej członkowie organizacji zostali schwytani za pomocą jakiejś dziwnej broni.

Tego nie wiedziała nawet sama (Y/N), która znała tylko zarys planu swojego Pana. Ona była tylko pionkiem, dlatego jej szef oszczędził jej szczegółów tego, co miał zamiar zrobić owego dnia.

Z samej ewakuacji z bazy (h/c) włosa pamiętała niewiele. Nim Tobi wbiegł z nią do jakiegoś ciemnego i ciasnego tunelu, zdołała jedynie dostrzec sylwetkę Deidary, który morderczym tempem biegł w zupełnie innym kierunku, krzycząc niezrozumiałe dla niej słowa. Miała wrażenie, że czas zwalniał, do jej uszu docierało coraz mniej dźwięków, a głowa robiła się dziwnie ciężka. Jednak zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak dopiero, gdy przed jej oczami zaczęły pojawiać się czarne plamki, które rozlewały się na cały obraz łącząc się ze sobą, tak, że po chwili nic nie widziała. Moment później straciła przytomność...

Obudziła się akurat, gdy Tobi dotarł do celu. (Y/N) spojrzała na niego otępiała, mając wrażenie, że czuje smak wszystkich dźwięków, jakie uderzyły jej do głowy w jednej gwałtownej sekundzie.

— Cukiereczku, siedź tu i czekaj aż Tobi po ciebie wróci, zgoda? — odezwał się poddenerwowany shinobi.

(L/N) nic nie odpowiedziała.

Uchiha postawił ją i kucnął. Następnie zaczął szukać czegoś w ziemi. (h/c) włosa przyglądała mu się ze zdumieniem, aż nie znalazł odpowiedniego miejsca, gdzie znajdował się właz, który był wejściem do starego schronu przypominającego bardziej wydrążoną w ziemi norę niż prowizoryczny bunkier.

Tobi otworzył wejście do schronu i, nie pytając o pozwolenie, po prostu wepchnął dziewczynkę do środka. Ta nie spodziewając się tego, wywróciła się na piach z głośnym piskiem, czując ból w ciele spowodowany upadkiem.

— Obiecuję, że po ciebie wrócę, (Y/N) — Obito powiedział to niezwykle niskim i męskim głosem, po czym zwyczajnie zniknął na jej oczach.

Dziewczynka zagryzła wargę, starając się zrozumieć, co właśnie się działo. Skoro Akatsuki miało kłopoty, to oznaczało, że wszystko już się zaczęło, jednak przez ten chaos sama zaczęła się gubić w planie.

Nie spodziewała się, że ktoś zabierze ją z miejsca całego wydarzenia. Prawdę mówiąc, była tym niezwykle zaskoczona i w jakimś stopniu zafascynowana, dlatego w pierwszej chwili nie zwróciła uwagi na to, gdzie w ogóle może się teraz znajdować.

Ale jedno wiedziała. Musi tam wrócić i odszukać swego Pana.

— O nie, nie ma nowy. Nie będę tu czekać! — pisnęła hardo, podnosząc się i otrzepując z niewidzialnego kurzu. — Przygotujcie się wszyscy, nadchodzę.

Po tym zdaniu na jej ustach pojawił się cień uśmiechu, który po chwili przemienił się w symbol szaleństwa wypisanego na jej (zazwyczaj słodkiej) dziecięcej twarzy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro