Chapter 39

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

“Będzie fajnie”

Reszta organizacji dopiero co zaczynała się budzić, a (Y/N) wręcz przeciwnie. Przytulanie przez Hidana i siedzenie mu na kolanie spotęgowało u niej zmęczenie jakie odczuwała niedoborem snu.

Dziewczyna nie myśląc długo, oparła głowę na jego nagrzanym ramieniu i zamknęła oczy, starając się oczyścić umysł i wyciszyć oddech, aby szybciej zasnąć. Sama się sobie dziwiła, że nie pomyślała o ponownej próbie zaśnięcia dużo wcześniej, nim w ogóle opuściła pokój.

Może po prostu nie chciała przebywać dłużej w pomieszczeniu samotnie?

Tak, to było dobre wytłumaczenie, więc dziewczyna nie zaprzątała sobie głowy, myśląc nad czymś lepszym i po prostu wtuliła się w mężczyznę.

Hidan ostrożnie przekręcił głowę i spojrzał na nią z zadowoleniem wypisanym na twarzy. Powstrzymał się od cichego westchnięcia, gdy zauważył, że kobieta zaczyna odpływać.

Trochę inaczej wyobrażał sobie finał ich spotkania jednak nie mógł jakoś szczególnie na to wpłynąć. (Y/N) była zmęczona i sam to zauważył już wcześniej, gdy co jakiś czas przerywała swój monolog, aby ziewnąć albo się przeciągnąć - nawet jeśli tak nie do końca jej słuchał.

Mężczyzna ułożył ją ostrożnie na łóżku i chciał przykryć kołdrą, ale... No właśnie, pieżyna leżała na podłodze, przez co musiał się najpierw schylić, podnieść ją i lekko wytrzepać z niewidzialnego kurzu. I dopiero, gdy to zrobił, przykrył (Y/N).

Wyszedł z pokoju do kuchni, dziwiąc się sobie, że przy kobiecie zachowywał się zupełnie inaczej. Sam nie wiedział, kiedy w jej towarzystwie tak się zmieniał. Według niego, nie mógł stwierdzić, że traktował ją normalnie. I osoby trzecie, znające Hidana choć trochę, również mogłyby śmiało to przyznać, zachowując przy rym czyste sumienie.

On traktował ją ponad przeciętnie, zupełnie inaczej niż całą resztę organizacji. Przy niej nawet nieświadomie przestawał przeklinać.
No może czasem jakieś pojedyncze brzydkie słowa wychodziły z jego ust, ale nie były one jakieś wyjątkowo okropne.

Ale co najbardziej go dziwiło to to, że nie patrzył na (Y/N) jedynie jak na chwilową zabawkę. Tylko jak na kogoś dużo ważniejszego. Nawet jeśli uważał, że kobieta jest piękna i, jak kiedyś określił, zajebiście seksowna, to nie zdarzyło się jeszcze, aby spróbował zrobić coś, co by ją do niego zraziło.

Wchodząc do kuchni, zauważył Kakuzu, który sprawdzał zapas przypraw, narzekając pod nosem.

— Oi, Kakuzu! — zawołał, aby zwrócić na siebie jego uwagę.

— Czego? — odparł szorstko, odwracając niechętnie głowę.

Łowca głów najwyraźniej nie był w humorze, co dało się wyczuć i dostrzec na pierwszy rzut oka. Hidan wahał się, czy powinien z nim rozmawiać. No, ale skoro już zaczął, to stwierdził, że nie będzie się wycofywał. W końcu był nieśmiertelny i Kakuzu nawet jakby chciał, a czasami chciał i to bardzo, to nie mógłby go zwyczajnie zabić, bo nie wiedział, jak ma to zrobić.

— Mamy jakiś dżem? — zapytał w końcu jashinista, odruchowo otwierając jedną z szafek.

Kakuzu zmarszczył brwi.

— Po co ci dżem? — Nie krył podejrzliwości w głosie. Hidan raczej nie przepadał za konfiturą, za to oboje znali osobę, która wprost za nią szalała.

— Potrzebny! — burknął od niechcenia szarowłosy, który niespecjalnie pragnął zdradzać swoje intencje. — No to mamy, czy nie? — dopytał, próbując odciągnąć uwagę łowcy od powodu, dla którego chciał zdobyć dżem.

— Nie ma — oznajmił gburowatym tonem. — A nawet jakby był, to bym ci go nie dał.

— Ale to nie dla mnie — powiedział bez zastanowienia i żałował, że nie zdążył się ugryźć w język.

— Dla (L/N) — stwierdził zamaskowany ninja, a wtedy Hidan nieświadomie przygryzł lekko wargę. Kakuzu od razu to zauważył i utwierdził się w przekonaniu, że miał rację. — Ta kobieta owinęła cię sobie wokół palca.

— Oj zamknij mordę! — warknął od razu, reagując agresją na jego tezę. — Głupi staruch — dodał pod nosem, czego Kakuzu, szczęśliwie dla Hidana, nie dosłyszał.

Jashinista łypnął jeszcze na skarbnika, decydując się przerwać konwersację, przez którą zwyczajnie zaczynał się denerwować. Powodem tego było oczywiście jakże durne stwierdzenie łowcy, który według Hidana szerzył herezję. To nie było tak, że (Y/N) owinęła go sobie wokół palca. Przecież ona nawet nie wiedziała, co szarowłosemu chodziło po głowie, nie znała jego intencji, więc niby w jaki sposób mogła nim manipulować? –  Jashinista właśnie tak to sobie tłumaczył.

Fiołkowooki wrócił do pokoju, a, kiedy tylko przekroczył drzwi, usłyszał melodyjny głos (Y/N), która siedziała na łóżku, wpatrując się w widok padającego za oknem śniegu.

— Chodźmy na dwór!

— Teraz chcesz iść? — upewnił się, a ona spojrzała na niego z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Nadal zachowywała się jak dziecko.

— Tak, zobaczysz, że będzie fajnie — przekonywała go, ale nie musiała się jakoś bardzo wysilać, bo już po chwili mężczyzna się zgodził.

(Y/N) wstała, oznajmiając, że musi jeszcze iść do pokoju, po cieplejsze ubrania. Mijając Hidana w drzwiach zatrzymała się na moment i spojrzała mu w oczy.

— A, no i wyciągnijmy na dwór resztę. To dopiero będzie zabawa.



×

Część dedykuję -Karo_ -Makaronik- Szajsova _Spicy_Spottie Yaoistka-z-Polski

Testowałam 2 pomysły od was, które mi się spodobały. Resztę też w najbliższym czasie sprawdzę, a was słodkie Pirożki w ramach tej nagrody proszę abyście mi napisały tu albo na pv z jakiej książki chciałybyście kolejny rozdział, to zrobimy sobie kiedyś nimi maratonik

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro