Chapter 41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

“To oznacza wojnę!”

Zapowiadał się w miarę słoneczny i ciepły jak na grudzień dzień. Deidara świdrował wzrokiem dziewczynę przed sobą, która szperała po szafkach, szukając jej upragnionych wafelków.

— Przecież muszą gdzieś tu być... — mruknęła do siebie, marszcząc lekko czoło, gdy otwierając szafkę, znów ujrzała brak śladów po wafelkach.

Namierzenie ich w małej kuchni wydawało się łatwym celem zwłaszcza, że wreszcie nie musiała skakać po krzesłach, aby gdziekolwiek dosięgnąć.

— Tam już szukałaś. I to dwa razy, un — westchnął znudzony blondyn, który od dłuższego czasu opierał głowę na dłoni, siedząc przy stole.

(Y/N) spojrzała na niego kątem oka i zdając sobie sprawę z słuszności jego słów, wypuściła głośno powietrze z ust w akcie bezradności. Zrezygnowana pozamykała szafki i oparła się o blat kuchenny, stając przodem do błękitnookiego.

— Nie mam pojęcia, gdzie są i kto mógł je zabrać — mruknęła pod nosem, popadając w głęboką zadumę.

Deidara przyglądał się jej przez cały ten czas, czując dziwne mrowienie gdzieś tam w środku swojego ciała. (Y/N) nawet nie zdawała sobie sprawy, że jego uważne oczy identyfikowały jej płynne, pełne gracji ruchy. Chłopak kodował w głowie nawet jej najdrobniejszy gest.

Dorosła (Y/N) była tak samo urocza jak pod postacią dziecka. Jednak teraz chłopak traktował jej ujmujące zachowanie i wygląd zupełnie inaczej.  Wcześniej po prostu myślał, że jest słodka, obecnie jej urokliwość strasznie mu się podobała i to go do tego stopnia, że nie mógł się pohamować przed bezwstydnym chłonięciem jej wzrokiem.

— Chodźmy na dwór — zaproponował nagle, wprawiając dziewczynę w lekkie osłupienie.

— Zgoda — odparła z lekkim uśmiechem, gdy w pełni przeanalizowała jego propozycję.

Na zewnątrz było biało, wszędzie wokół stały zaspy śniegu, które podsunęły blondynowi pewien pomysł.

— (Y/N), un! — zawołał, a gdy dziewczyna na niego spojrzała, dostała śnieżką w twarz. Na szczęście kula nie była mocno zlepiona i praktycznie od razu się rozpadła (na twarzy kobiety), przez co jakoś strasznie jej to nie zabolało.

(h/c) włosa powolnym ruchem starła z zaczerwienionej od uderzenia i zimna twarzy resztki białego puchu, a następnie wymierzyła ostre spojrzenie w stronę chłopaka.

— To oznacza wojnę! — zawołała poważnym głosem, który brzmiał z lekka teatralnie. Szczególnie, że już po chwili na jej twarzy pojawił się cień rozbawienia i uśmiech.

— Jaką wojnę? — Usłyszeli dobrze znany obojgu głos Kisame i odwrócili się w jego stronę.

Rekin stał na skraju lasu razem z Itachi'm. Właśnie wracali do kryjówki po dwudniowej misji. (Y/N), widząc ich, uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do nich. Chciała wyhamować tuż przed nimi, jednakże okazało się, że pod jej stopami znajdowała się zamarznięta kałuża, na której się poślizgnęła i wpadła prosto na Hoshigaki'ego, zderzając się twarzą z jego torsem.

— Au... — jęknęła cicho, odchylając minimalnie głowę, by spojrzeć mężczyźnie w oczy.

Z początku był lekko zakłopotany, ale chwilę później mocno objął dziewczynę w pasie i ukazał swoje trójkątne zęby w łagodnym uśmiechu.

— Nie wiedziałem, że aż tak na mnie lecisz — zażartował, a dziewczyna cicho zachichotała i wtuliła się w niego.

— (Y/N), nic ci się nie stało? — odezwał się Itachi, który trochę zazdrościł swojemu partnerowi; sam również chciałby przytulić do siebie kobietę, nie myśląc nawet o wypuszczeniu jej z uścisku.

— Troszkę boli mnie nos — oznajmiła szczerze dziewczyna, kierując na niego swój wzrok.

— Mogę go obejrzeć? — Na to pytanie dziewczyna kiwnęła lekko głową i wyślizgnęła się z ramion najwyższego mężczyzny, po czym stanęła przodem do Uchihy.

Brunet znacznie się do niej zbliżył i ujął jej twarz w dłonie, spoglądając na jej drobny nosek. (Y/N) patrzyła mu w oczy, czekając aż Itachi skończy swoje badania i postawi diagnozę.

— Na szczęście to nic poważnego — oznajmił. — Biedny nosek — szepnął  tak cicho, że tylko (Y/N) stojąca najbliżej mogła to usłyszeć.

Dziewczyna odruchowo promiennie się uśmiechnęła, a wtedy ich spojrzenia się skrzyżowały. Choć tonęli wzajemnie w swoich oczach zaledwie kilka sekund, oboje mieli wrażenie, że czas dla nich przestał istnieć.

Żadne z nich nie śmiało odwrócić wzroku i pewnie nadal by na siebie patrzyli, gdyby nie Deidara, który postanowił w bestialski sposób przypomnieć im o swojej obecności.

Zlepił mocną śnieżkę i rzucił nią prosto w tył głowy Itachi'ego. Brunet syknął cicho, kiedy tylko poczuł uderzenie, a śnieg wpadł mu za kołnierz płaszcza i pod szalik, i brutalnie ochłodził jego nagrzaną skórę.

Uchiha odwrócił się gwałtownie do blondyna, który stał z zadowoloną miną i dumnym uśmieszkiem, podrzucając w dłoni kolejną białą kulkę.

— Przecież miała być wojna, un — wyjaśnił nie ukrywając kpiny w głosie, która była wynikiem tego, że zdołał przerwać posiadaczowi sharingana tę chwilę.

— Chcesz wojny? — burknął oschle Uchiha, wędrując wzrokiem do pobliskiej zaspy śniegu.

(Y/N) spoglądała na nich razem z Kisame. Dziewczyna była rozbawiona tą sytuacją do tego stopnia, że nie miała zamiaru reagować, kiedy mężczyźni wzajemnie zaczęli bobmardować się śnieżkami. Nie spodziewała się tego po nich, ale uznała, że nie będzie im przerywać.

To naprawdę przypominało wojnę, zwłaszcza, że przeciwnicy przygotowywali sobie amunicję i prowizoryczne śniegowe forty z zasp, za którymi skrywali się podczas ataku wroga.

Z punkt widzenia (Y/N) musiało być to bardzo zabawne, dlatego już po chwili przekonała Kisame, aby się dołączyli i zgarnęli trochę frajdy również dla siebie. Dziewczyna nie miała pojęcia, że to co jej dawało radość, dla obu chłopaków było ciężką walką, pełną rywalizacji.

(Y/N) dołączyła do Itachi'ego, a Kisame do Dei'a. Kobieta nadal odczuwała chęć zemsty, po tym jak blondyn rzucił w nią śnieżką.

Ustawione w rzędzie białe kulki znikały jedna po drugiej, gdy (h/c) włosa przypuściła niespodziewany atak na odległość. Wstała z amunicją w obu dłoniach i popędziła prosto na wrogą bazę. Deidara miał ten sam pomysł, który szybko zrealizował. Nim jednak zdołał się na dobre rozpędzić, poczuł uderzenie, a oczy przysłoniła mu warstwa białego puchu. Chłopak stanął na śliskim lodzie i poleciał do tyłu, rozbijając własne śnieżki na swoim ciele.

— Trafiłam! — zawołała (Y/N), która odczuwała euforię związaną ze swoim czynem.

— Ajajaj! — syknął Deidara, który złapał się za głowę.

Kobieta podeszła bliżej i stanęła tuż obok, pochylając się lekko. Blondyn strzepał śnieg ze swoich włosów, czapki i twarzy, i spojrzał na nią mętnym wzrokiem. Kiedy zobaczył jej dłoń w rękawiczce wyciągniętą do niego, otrząsnął się lekko i złapał ją za przed ramię, po czym przyciągnął mocno do siebie.

(e/c) oka wywróciła się na niego z piskiem, przygniatając go swoim ciałem, które skryte pod zimową kurtką ważyło trochę więcej niż, gdy była pięciolatką.

— (Y/N)-chan, jak mogłam mnie rzucić. Jesteś niedobra, un — mruknął cicho chłopak, który wtulił twarz w jej ciało, obejmując ją kurczowo ramionami, aby przypadkiem nie pomyślała, by teraz wstać.

— Za to ty jesteś taki wspaniały — odparła z wątpliwym zachwytem, podnosząc się lekko i podpierając na ramionach.

— Bo jestem — przyznał zadowolony artysta, uśmiechając się chytrze.

— Wstańcie, bo się przeziębie — zawołał Itachi.

Kisame, który był znacznie bliżej nich od Uchihy, zrobił kilka kroków, po czym podniósł (Y/N), łapiąc ją pod ramiona. Dei musiał wstać sam.

Hoshigaki otrzepał dziewczynę ze śniegu, choć tak naprawdę taka pomoc przydałaby się znacznie bardziej fanatykowi wybuchów niż jej drobnej osobie.

— Wygrałam? — zapytała, wskazując na oblepionego śniegiem Deidarę, nie odwracając wzroku od Rekina.

— Pewnie, że tak — zachichotał cicho i poprawił jej czapkę oraz szalik.

Deidara musiał wrócić do kwatery organizacji, bo zaczął głośno kichać. Kisame również odszedł, narzekając, że dla niego zrobiło się za zimno, a nie zabrał żadnego szalika czy rękawiczek.

(h/c) włosa została z Itachi'm sam na sam. Dziewczyna podeszła do bruneta pełnym wdzięku krokiem i strąciła resztki śniegu z jego ramion, uśmiechając się przy tym ciepło.

— Masz ochotę na spacer? — spytał cicho, a ona przytaknęła, wyciągając do niego swoją dłoń skrytą pod rękawiczką.

Uchiha złapał jej rękę i powędrował z nią leśną śnieżką mimo później pory.

× × ×

Z dedykacją dla -Karo_ <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro