5 « I've missed you »

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień urodzin Harry'ego Styles'a oznaczał to, że nie ma nawet sensu wchodzić na twitter'a.
Cała moja tablica była zawalona życzeniami i prośbami o obserwacje kierowane do bruneta, a nie do mnie jednak wciąż nie mogłam odnaleźć tam innych tweet'ów. Zrezygnowałam po trzeciej próbie.
Zaproszenie na urodziny otrzymałam w wyjątkowo skromnym SMS'ie, który poinformował mnie o godzinie i miejscu urodzin i również o tym, że Styles wciąż był na mnie zły.
Zamierzałam poleciec do cholernego Londynu i sprawić, że przestanie.

- Dajesz mu coś na urodziny? - zapytał Zayn mrugając do mnie sugestywnie gdy usiadł na swoim miejscu.
Zarówno on jak i Justin zostali zaproszeni jednak Bieber, który pracował nad nowym teledyskiem musiał odmówić.
Szturchnęłam go lekko.
- Kupiłam bransoletkę. - odpowiedziałam szybko, a on rzucił mi zaskoczone spojrzenie. - Wiem, że to mało męski prezent ale on je nosi, a ta jest naprawdę w jego guście. A ty?
- Moja obecność jest prezentem. - odpowiedział szybko mrugając do mnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. - Mam zegarek ale znając jego gust to mu się nie spodoba.
- Może i tak ale ci tego nie powie. - stwierdziłam szybko, a on przytaknął.
- Pogodziliście się? - zapytał, a ja pokręciłam gwałtownie głową.
- Nie zanosi się na to. - oznajmiłam nie chcąc wierzyć w te słowa.

Ministry of Sound było po brzegi wypełnione ludźmi którzy znaczą cokolwiek w show-biznesie.
Przed klubem mnóstwo ludzi w tym większość fanów czekało na wpuszczenie, a dwa razy tyle paparazzi czekało aby mieć jakieś zdjęcie na jutrzejsze okładki.
Krążyłam po klubie, sporadycznie witając się z ludźmi, chcąc znaleźć jedyną osobę na której tutaj mi zależało. I w końcu mi się to udało.
Widziałam jego umięśnione plecy, poruszające się gdy jego rozmówczyni powiedziała coś co go rozbawilo.
Kendall uśmiechnęła się do mnie delikatnie widząc, że zmierzam w ich kierunku.
Ja i ona miałyśmy za sobą dosyć burzliwą przeszłość jednak po krótkiej rozmowie i paru wypitych drinkach wybaczyła mi parokrotne nazwanie ją dziwką przed reporterami, ona sama też przeprosiła.
Nie byłyśmy przyjaciółkami jednak dobrze czułyśmy się w swoim towarzystwie.
Brunet zirytowany tym, że ktoś zabrał uwagę jego rozmówczyni, odwrócił się zaciekawiony kto śmiał przeszkodzić mu w rozmowie jednak gdy mnie dostrzegł, wyraz jego twarzy złagodniał.
- Tu jesteś jubilacie. - powiedziałam uśmiechając się delikatnie. - Wszystkiego Najlepszego Harry.
Westchnęłam głęboko gdy nadal nic nie powiedział.
Przybliżyłam się i chwyciłam klapy jego marynarki.
- Długo jeszcze będziesz zgrywał niedostępnego? Bo wiesz, mam swoje sztuczki, które sprawią, że zmiękniesz. - powiedziałam odnosząc sukces gdy na jego ustach uformował się mały uśmiech. - A jednak nie. Więc przestań zgrywać małą sukę i daj mi buziaka.
Zrobił co kazałam, od razu gdy podszedł chwytając moją twarz w dłonie i złączając w agresywnym pocałunku.
I na tą chwilę ludzie tańczący dookoła przestali mieć znaczenie.
- Tęskniłem za tobą. - wyszeptał, a ja się uśmiechnęłam. - Bardzo.
- To dobrze. - stwierdziłam szybko, odsuwając się i wpychając mu pudełeczko do rąk.
Czy czułam coś do Styles'a?
Definitywnie tak, jednak nie potrafiłam określić co. Przyjaźń? Sympatię? Czy może coś więcej?
Było między nami zbyt dobrze tak jak było, żebym się nad tym zastanawiała.
A może po prostu bałam się odpowiedzi.
Otworzył je na chwilę spuszczając ze mnie wzrok.
- Jest piękna, dziękuje. - powiedział nachylając się aby cmoknąć mnie w policzek.
Wyciągnął ją z opakowania szybko zakładając na swój nadgarstek.
- Zastanawiałam się co ci kupić. - zdradziłam. - Co można kupić facetowi który ma wszystko?
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
Przesunął opuszkami palców po moim policzku z czułością.
- Twoja obecność tutaj jest wystarczającym prezentem.

- To była dobra impreza. - pochwaliłam go, rzucając się na kanapę w domu Styles'a i nareszcie ściągając z nóg te nieszczęsne szpilki.
Uśmiechnął się lekko próbując rozwiązać swój krawat, jednak poziom alkoholu we krwi mu to uniemozliwiał.
Śmiał się z zupełnie niczego.
Westchnęłam podchodząc do niego i chwytając czarny materiał.
Wlepił we mnie te zielone oczy.
- Cofnąłeś się do podstawówki? - zapytałam, a on ochoczo przytaknął patrząc na mnie uważnie, sugestywnym spojrzeniem. - Przestań.
- Nic nie robię. - wymamrotał, a jego ręka, którą dotychczas miał w kieszeni zaczęła przesuwać się po moim biodrze. - Jeszcze.
Przewróciłam oczami i puściłam rozwiązany już krawat.
- Dalej chyba umiesz się rozebrać, prawda? - zapytał, a on kiwnął głową i chwycił mnie za rękę prowadząc w nieznanym kierunku.
W końcu byłam tam pierwszy raz w życiu.

- Nie chce tego oglądać. - oznajmiłam gdy zaprowadził mnie do swojej sypialni, a następnie zaczął nieudolnie rozbierać.
Opierałam się o framugę chcąc się śmiać jednak mój wzrok nie opuszczał jego ciała.
Wzruszył ramionami.
- W sumie wszystko już widziałaś. - stwierdził, a ja rzuciłam w niego poduszką, którą trzymałam.
- Posiedzę na dole. - powiedziałam chcąc się wycofać, jednak jego głos mnie zatrzymał.
- Zamknę się i nie będę nic próbował ale zostań. Proszę.
Przymknęłam na moment oczy i westchnęłam.
Nie potrafiłam znaleźć w sobie siły aby mu odmówić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro