Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To już dzisiaj, to dziś jest rozpoczęcie roku szkolnego i to dzisiaj jestem umówiona z Sebastianem. Pisałam z nim trochę, no dobra dużo z nim pisałam i rozmawiałam, razem uzgodniliśmy, że dzisiaj możemy wybrać się na jakiś obiad od razu po moim rozpoczęciu. Jestem zdenerwowana i spotkaniem z brunetem i szkołą, nie wiem, w co mam się ubrać i jak pomalować, jak mam się z nim przywitać przytulić go czy może tylko podać rękę, a może jednak ucałować w policzek. Wstałam dziś bardzo wcześnie, mogąc spać z buzujących we mnie emocji.

Teraz stoję przed szafą z moimi ubraniami i zastanawiam się czy ubrać spodnie czy może jednak sukienkę, za oknem kropi deszcz, więc sukienka może być tą gorsza opcja, więc postanowiłam na czarne jeansy skinny i biały krótki sweterek z długim rękawem, pod spód ubrałam komplet czarnej bielizny, co, jak co ale lubię mieć ładna i wygodną bieliznę nawet dla samej siebie. Z ubraniami poszłam do łazienki gdzie wzięłam gorący prysznic, po którym ubrałam się w wcześniej przygotowane ciuch i zrobiłam delikatny makijaż. Na zakończenie wszystkiego rozczesałam swoje długie włosy i użyłam swojej ulubionej perfumy. Gotowa wyszłam z pomieszczenia i od razu skierowałam się do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia od razu zauważyłam Klaudię i Panią Kate siedzące przy stole, jadły śniadanie rozmawiając przy tym, usiadłam na wolnym miejscu obok.

— Hej – przywitałam się pierwsza, nalewając sobie herbaty do kubka.

— Widzę, że ty też już gotowa – zaśmiała się starsza kobieta i podała mi talerz z kanapkami, za co podziękowałam skinieniem głowy.

— Masz jakieś plany na później? – Zapytała mnie dziewczyna, i tak nie powiedziałam im o Sebastianie.

— Mam – oznajmiłam z uśmiechem. – Idę na obiad z takim jednym chłopakiem – kontynuowałam widząc ich ciekawskie miny.

— No nie wierze, jesteś tu ledwo tydzień, a już idziesz na randkę z zapewne jakimś przystojnym chłopem – podekscytowała się blondynka. – No to teraz opowiadaj, jaki jest, kiedy się poznaliście i gdzie, na pewno jest przystojny, więc poproszę jeszcze jego wygląd ze szczegółami – dziewczyna wyliczała na palcach, co chce wiedzieć, a ja czułam się jakbym przyjmowała zamówienie w McDonald's.

— Przystopuj trochę – ucięłam jej dalszą wypowiedź. – Nie znamy się jakoś długo, więc jeszcze nie chcę o nim mówić – dodałam jedząc kanapkę przygotowana przez Panią Kate.

— Och – wydała usta wypuszczając głośno powietrze. – Ale od razu jak zrobić się poważniej chce wszystko wiedzieć – powiedziała całą w skowronkach, a ja przytaknęłam jej skinieniem głowy.

Przez resztę śniadanie rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym, muszę przyjąć, że bardzo polubiłam całą rodzinę, tu wszyscy są tacy mili i pomocni. Z Klaudia dogaduje się najlepiej i niby znamy się ledwo tydzień, a ja wiem, że mogę jej zaufać i powiedzieć o wszystkim, i wiem, że mogę ją już nazwać przyjaciółką. Gdy zjadłam śniadanie zaczęłam się powoli zbierać, wzięłam swoją małą czarną torebkę, do której włożyłam telefon, portfel, klucze i słuchawki. Gotowa zeszłam na dół i jak zwykle założyłam swoje czarne vansy, te buty po prostu pasują do wszystkiego. Gdy byłam już w pełni ubrana pożegnałam się z wszystkimi domownikami i wyszyłam idąc prosto w stronę uczelni. Klaudia miała rozpoczęcie godzinę później, więc niestety musiałam iść sama.

Po drodze założyłam słuchawki i puściłam swoją playlistę. Jest godzina ósma dwadzieścia, więc mam jeszcze czterdzieści minut żeby dotrzeć do szkoły, trochę się stresuję pierwszym spotkaniem z nowymi nauczycielami i innymi uczniami. Nawet nie zauważyłam, że już po pół godzinie stałam przed dużym budynkiem zbudowanym z czerwonej cegły, muszę przyznać, że robi nie złe wrażenie z zewnątrz. Wolnym krokiem przeszłam przez duży główny plac, na którym stało dużo młodych ludzi, czułam na sobie wzrok dużej ilości osób, co trochę mnie przytłaczało, bo nie lubię być w centrum uwagi, po chwili byłam już w środku i tu też jest całkiem ładnie. Po odnalezieniu mapy budynku ruszyłam w stronę hali sportowej gdzie miał odbyć się apel przywitalny, później każda grupa idzie do wyznaczonej klasy gdzie dostaje swój plan zajęć i wychowawca mówi o obowiązującym na terenie szkoły ubiorze i zachowaniu. Usiadłam na jednym z wolnych krzeseł na dużej sali i zaczęłam się rozglądać, było tu już kilkoro uczniów rozmawiających ze sobą albo robiących coś na telefonie. Po kolejnych kilku minutach wszystkie miejsca były już zajęte, a na podwyższenie z mikrofonem wkroczył sam dyrektor i zaczął swoją przemowę.

***

Właśnie siedzę sama w ławce i słucham naszej pani wychowawczyni, która mówi nam jak powinniśmy się zachowywać i czego przestrzegać. Szczerze mówiąc to wszystko jest prawie takie samo jak w innych szkołach. Jest godzina jedenasta trzydzieści, więc do spotkania z Sebastianem została mi jeszcze godzina, umówiłam się z nim, że przyjedzie po mnie pod szkołę o dwunastej trzydzieści. Po pół godzinie nudnego gadania profesorki mogliśmy już wyjść do domu. Szłam korytarzem i przyglądałam się średniej wielkości karteczce z rozpiską zajęć. I już po chwili byłam przed szkołą na dużym placu, nie wiedząc nigdzie samochodu mężczyzny usiadłam na ławeczce, mam jeszcze pół godziny, więc wyciągnęłam telefon i chciałam włączyć Instagrama, ale przyszła do mnie wiadomość.

Od: Seb
Jak tam rozpoczęcie?

Była to wiadomość od Sebastiana, wstrzymałam na chwile oddech i zaczęłam stukać na klawiaturze odpowiedź.

Od: Ja
Właśnie wyszłam ze szkoły i ogólnie było całkiem dobrze

Odpisałam szybko i zaczęłam rozglądać się dookoła, wszędzie było dużo ludzi z różnym roczników, jednak moją uwagę przykuła jedna osoba wysoki, umięśniony blondyn. Ten sam, co zaczepiał mnie w kawiarni. Przez chwilę zapomniałam jak się oddech i wpatrywałam się niego z lekkim strachem, ale to trwało tylko chwilą, bo z transu wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości.

Od: Seb
Super! Zaraz po ciebie będę i zabiorę cię w świetne miejsce. Daj mi pięć minut <3

Nic nie odpisałam na jego wiadomość tylko zgasiłam ekran urządzenia i włożyłam je do tylnej kieszeni spodni. Wstałam zabierając ze sobą swoją torebkę i ruszyłam w stronę bramy wyjściowej, przed która zaraz miał przyjechać brunet. Nie wiem, dlaczego ale nie chciał zdradzić mi swojego nazwiska, chociaż dużo razy go o to prosiłam, ale powiedział, że wyjawi mi to dzisiaj po naszym obiedzie, jednak moje prośby nie poszły na marne. Moje rozmyślenia przerwał przyjeżdżający samochód, było to czarne sportowe audi, a ja bardzo dobrze wiedziałam, do kogo ono należy.

Uśmiech pojawiał się na mojej twarzy, gdy auto zatrzymało się prosto przede mną. Podeszłam do drzwi od strony pasażera i wsiadłam do środka, czułam na sobie cały czas wzrok kilku uczniów w tym tego blondyna, co przyczepił się do mnie w kawiarni.

— Cześć, Sebastian – przywitałam się pierwsza i pochyliłam się lekko w jego stronę żeby go przytulić.

— Hej, Mi – uśmiechnął się i oddał mój uścisk. – Gotowa na pyszny obiad? – Zapytał odpalając silnik, który wydał z siebie przyjemny dla ucha pomruk.

— Jak nie masz zamiaru mnie zabić, to jestem gotowa – mężczyzna zaśmiał się gardłowo na moje słowa i pokręcił głową z niedowierzaniem, przez resztę drogi gadaliśmy o różnych rzeczach, nawet dostałam prywatny koncert "Hungry Eyes", które właśnie leciała w radiu.

Po około półtorej godziny dojechaliśmy na duże pole umieszczone pod sporym lasem. Mężczyzna zgasił samochód i wyszedł z niego nie odzywając się ani słowem, może on serio chce mnie zabić, dlatego przyjechaliśmy do lasu, przełknęłam głośno ślinę i popatrzyłam na Sebastiana, który wysłanie otwierał mi drzwi. Powoli wyszłam z auta ściskając w dłoniach torebkę, co musiał zauważyć mężczyzna, bo zaśmiał się cicho i podniósł z ziemi pleciony koszyk, którym nawet nie wiem skąd się tu wziął.

— Nie bój się, nie zabije cię – oznajmił łagodnie biorąc mnie za jedną rękę, zaczął ciągnąć mnie w stronę wejścia do lasu.

— Czyli nie jesteś mordercą? – Zapytałam dla pewności chociaż wiedziałam że to głupie bo na prawdę jakby nim był to by mi nie powiedział.

— Szczerze mówiąc czasem nim jestem – na jego słowa pobladłam i zwolniłam kroku, brunet widząc to wybuchł głośnym śmiechem. – Oddychaj nie chcę żeby mi tu zemdlała – dodał po chwili, a ja nawet nie zauważyłam że wstrzymałam oddech, wypuściłam głośno powietrze z płuc i znowu ruszyłam na mężczyzną który szedł dalej w głąb lasu.

Szliśmy w ciszy no może nie do końca bo dookoła nas było słychać śpiew płatków latających nam nad głowami. Po kolejnych dziesięciu minutach weszliśmy spośród drzew i weszliśmy na małą polankę różnych traw i kwiatów.

Pięknie tu.

Pomyślałam rozglądając się dookoła, delikatnym ciepły wiaterek rozwiewał moje rozpuszczone włosy, Sebastian przystanął i zaczął skanować otoczenie wzrokiem jego wzrok zatrzymał się na mnie, a jego uśmiech powiększ się nieznacznie.

— I jak ci się podoba? – Zapytał pokazując ręką na otaczającą nas przyrodę.

— Jest pięknie – wydusiłam z siebie podchodząc bliżej bruneta który miał dumną minę.

— Wiem że to dziwne miejsce na randkę ale pomyślałem że takie spokojne i dość prywatne miejsce będzie idealne żeby poznać się jeszcze lepiej – wyjaśniał drapiąc się po karku, zaraz co, czy on powiedział randkę?

— Jest idealnie – powiedziałam delikatnie go przytulając żeby na pewno uwierzył w moje słowa, mężczyzna od razu objął mnie ramieniem i pogładził po plecach przez co przeszły mnie ciarki.

I już po chwili siedzieliśmy na dużym brązowym kocu z lampką wina w ręce, której nie powinnam pić bo w Stanach alkohol można spożywać od dwudziestego pierwszego roku życia, a ja mam dziewiętnaście lat. Chociaż jak to powiedział Sebastian nikt nie musi wiedzieć, a od jednej lampki wina się nie upije, poza tym w jego i moim kraju jestem pełnoletnia więc mogę pić. Mężczyzn wyciągnął z koszyka jeszcze dwa czarne opakowania z jedzeniem, dokładniej było to spaghetti które uwielbiam tak samo jak on. Rozmawialiśmy o mało istotnych rzeczach i jak można było się spodziewać kilka razy próbowałam wydobyć z niego jak ma na nazwisko i gdzie pracuje ale był nieugięty. Gdy zjedliśmy położyliśmy się na plecach tak że nasze ramiona stykały się na całej długości, panowała między nami przyjemna cisza i była słychać tylko nasze miarowe oddechy. W pewnym momencie brunet podniósł się na łokciach i popatrzył na mnie z góry.

— Myślę że mogę Ci powiedzieć kim jestem tylko musisz mi obiecać że nie zmienisz o mnie zdania i nie zerwiesz z mną kontaktu i będziesz traktowała tak jak przez ostatnie sześć dni kiedy rozmawialiśmy i pisaliśmy – powiedział na jednym wydechu przyglądając się mojej twarzy. – Obiecaj mi – powiedział za nim zdążyłam otworzyć usta, wypuściłam głośno powietrze z płuc i popatrzyłam mu prosto w oczy, jak mu obiecam będę musiała dotrzymać tej obietnicy i nie zmienić o nim zdania.

1678 słów
Pamiętajcie o gwiazdce <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro