Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

SEBASTIAN

Szedłem ciemnym korytarzem z zaciśniętymi pięściami, mój oddech był ciężki i szybko. Słyszałem tylko ciche i krótkie kroczki za sobą, Mia ubrana w za duża bluzę, przesiąkniętą zapachem dymu papierosowego, szła powoli za mną, zapewne zastanawiając się, co chcę zrobić. Gdy tylko zobaczyłem siniaka w kształcie dużej dłoni na jej nadgarstku, złość zaczęła się we mnie gotować. W tym domu był tylko jeden mężczyzna, który mógł to zrobić i to na pewno nie byłem ja, a gdy tylko Mia potwierdziła moje przypuszczenia, moja wytrzymałość sięgała zenitu,

Nie zastanawiając się wiele, otworzyłem drzwi od sypialni gościnnej, gdzie spała moja mama i jej mąż, szybkim krokiem podszedłem do dużego łóżka od strony mężczyzny i nie patrząc na to czy śpi czy nie, chwyciłem jego koszulkę i mocno szarpnąłem do góry.

— Co do... – Zaczął, ale nie skończył, bo mocno cisnąłem nim z powrotem o materac. – Sebastianie, co się stało?

— Może lepiej, ty mi powiedz – warknąłem i nachyliłem się nad nim, nie pozwalając mu wstać. – Co, nagle zapomniałeś języka w gębie? – Zakupiłem, gdy przez dłuższą chwile się nie odzywał, położyłem dłonie na jego ramionach, przyciskając je bardziej do materaca.

— Sebastian, co tu robisz? Coś się stało? – Usłyszałem zaspany głos matki, która siedziała na materacu.

— Twój syn na za dużo sobie ostatnio pozwala – odezwał się Liam, próbując odepchnąć od siebie moje ręce, co marnie mu wychodziło.

Jego słowa zadziałały na mnie niczym zapalnik, chwyciłem w dłonie jego koszulkę i wyprostowałem się, ciągnąc go do góry za sobą. Nim zdążył wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, wyciągnąłem go z łóżka i szybko przycisnąłem jego plecy do ściany obok. Jego dłonie zacisnęły się na moich nadgarstkach, a nasze klatki się stykały. W jego oczach widziałem, niepewność i strach, nigdy wcześniej nie widziałem u niego tych emocji, co dało mi dużą satysfakcje, że teraz to ja je wywołałem.

— Ja sobie na za dużo pozwalam? To może się nam pochwalisz, na co sobie pozwoliłeś, godzinę temu w kuchni? – Warknąłem, a mój głos aż ociekał kpiną i pogardą. – Nie masz nic do powiedzenia? To ja z wielką chęcią powiem, otóż mamo, twój ukochany mąż wybrał się około godzinę temu do kuchni, gdzie, dziwnym trefem, w tym samym momencie przebywała Mia. I pozwolił sobie na dużo za dużo, szantażując ją i poniżając, oraz dotykając ją bez jej zgody! Kurwa, dotknąłeś ją! – Wszystkie słowa wypowiedziałem prosto w jego twarz, przez co lekko się skrzywił. Sam wyraz jego paskudnego ryja, irytował mnie tak bardzo, że aż przestawałem nad sobą panować.

— Naprawdę, nawet jej nie dotknąłem– odezwał, się zachrypniętym głosem, przez co na mojej twarzy pojawił się delikatny grymas.

— To jak wyjaśnisz sinika w kształcie dłoni, na jej nadgarstku?

— Może ty jej go zrobiłeś, gdy zabawialiście się w sypialni? W łóżku na pewno nie masz hamulców... – Teraz nie wytrzymałem i walnąłem go z pięści, pod żebra. Jego sylwetka lekko się skurczyła, a z gardła wydobył się obrzydliwy rechot i pojedyncze kaszlnięcia. – Mam racje, prawda? Lubisz bawić się swoimi lalkami, a gdy już się zepsują, wymieniać je na nowe.

Tym razem moja pięść wyładowała prosto na jego szczęce, przez co głowa odleciała mu na bok. Gdy już miałem wykonać kolejne uderzenie, poczułem drobną dłoń na ramieniu, przez co zawahałem się.

— Sebastian – sposób, w jaki wypowiedziała moje imię, szybko sprowadził mnie z powrotem na ziemie, powoli opuściłem pięść, chociaż jedną ręką cały czas trzymałem go przy ścianie, za koszulkę. – Odpuść, ty nie jesteś taki jak on, uwierz mi, nie warto.

Obróciłem się powoli w jej stronę, jednocześnie puszczając mojego ojczyma, przez co lekko się zachwiał. Jej sylwetka była skulona, przez co wydawała się dwa razy mniejsza niż w rzeczywistości, wzrokiem błądziła po całej mojej twarzy, w jej oczach było widać strach i poczucie winy. Gdy tylko jej tęczówki natrafiły na moje, zrobiłem krok w jej stronę i szybko przyciągnąłem do siebie. Po chwili usłyszałem ciche szmery za plecami, to za pewne była moje mama, oglądająca twarz swojego poszkodowanego męża.

Powoli odsunąłem się od brunetki i popatrzyłam jej prosto w oczy, widziałam w nich zawahanie i niepewności, dlatego nie czekając dłużej, wziąłem ją bez ostrzeżenia na ręce, przez co zaskoczona cicho pisnęła i owinęła ramiona wokół mojej szyi. Razem wyszliśmy z pokoju gościnnego. Teraz trzeba się nią zająć.

Hej,
kolejny rozdział, trochę krótki, ale jest.
Miał być dłuższy ale teraz chce zrobić perspektywę Mii, więc niestety wyszedł krótszy.
Będę wdzięczna za gwiazdkę!!
686 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro