Rozdział 35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

MIA

Razem z siostrą weszłyśmy do ogródka, gdzie siedziało kilkoro naszych sąsiadów, razem z naszymi rodzicami. Ojciec jak zawsze stał przy grillu pilnując jedzenia, a mama popijała wino z swoimi koleżankami. Przystanęłam w miejscu, gdy mój wzrok padł na mojego byłego, Filipa. Na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek, gdy chamsko lustrował mnie wzorkiem. Czasem się zastanawiam, co ja kiedyś w nim widziałam? Dopiero po chwili zauważyłam siedzącą u jego boku rudą dziewczynę, która rozmawiała z kimś przez telefon.

— Będziecie tak na siebie patrzące przez cały czas? – z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej siostry.

— Nie wiem – powiedziałam, i ruszyłam w stronę mamy, która śmiała się razem z dwoma sąsiadkami. – Dzień dobry – uśmiechnęłam się do kobiet, które przestały gadać.

— Mia! Jak ty wyrosłaś! – krzyknęła, obcięta na krótko brunetka w wieku mojej mamy. – Szkoda, że zerwałeś z moim Filipkiem, pasowaliście do siebie – westchnęła, rozmarzona i pokręciła głową.

Zacisnęłam usta w wąska linie, czując na swoich płacach palce spojrzenie mojego byłego. Obróciłam się w jego stronę, czego od razu pożałowałam, bo uśmiechał się chamsko i gapił na mój tyłek, który na szczęście był prawie nie widoczny pod szarymi dresami. Po chwili lustrowania się wzorkiem, wyraz jego twarzy trochę zmarniał, przez co nie było już widać tego cwaniackiego uśmieszku. Dopiero gdy poczułam duże dłonie na brzuchu, zorientowałam się, że przyszedł Sebastian i to najpewniej przez niego Filip stracił pewność siebie.

Wszystko w porządku? – usłyszałam zmysłowe mruknięcie przy uchu, przez co przeszedł mnie dreszcz.

Tak – odpowiedziałam, obracając się w jego stronę. – Poradziłeś sobie? – uśmiechnęłam się, ukradkiem patrząc na jego krocze, w którym nie było już widać większego wybrzuszenia.

Nie myśl sobie, że dzisiejszej nocy kara za to cię ominie – warknął, oblizując usta. Był zły. – Tamten gość za twoimi plecami, co się na nas patrzy, to twój były? – podniósł wzrok nad moją głowę, napinając wszystkie mięśnie.

Tak – westchnęłam, lekko się krzywiąc.

A ta ruda, co się do niego klei? – zapytał, przyglądając się rudowłosej dziewczynie siedzącej na krześle obok Filipa.

Nie znam jej, ale przypuszczam, że to jego dziewczyna – obróciłam się w jego stronę i objęłam go w pasie, przyciskając policzek do jego klatki.

Chwile później poczułam, jak jego ręce też mnie obejmują. Przymknęłam oczy, wzdychając. Wiem, że kilka osób się teraz na nas patrzy, w tym pewien Filip, ale nie obchodzi mnie to. Szczerze, przyszłam tutaj tylko dlatego, żeby mojej mamie zrobiło się miło. Dalej jestem zmęczona lotem i myśle, że Sebastian też nie jest zadowolony, że mieliśmy wyjść z cieplutkiego łóżeczka.

Chodźmy usiąść do stolika, bo zaraz mi tu zaśniesz na stojąco – brunet pocałował mnie w czoło i chwycił jedną z moich dłoni, prowadząc do stołu przy którym siedziało kilka osób.

Usiedliśmy na drewnianych, rozkładanych krzesłach ogrodowych, razem z nami siedzieli tu koledzy mojego ojca i Filip ze swoją dziewczyną.

— Mia! Przyjechałaś, miło cię widzieć! – krzyknął jeden z naszych bliższych sąsiadów, uśmiechając się do mnie. To tato pewnego niechcianego tu młodego mężczyzny, który cały czas na nas patrzy.

— No, postanowiłam robić niespodziankę rodzicom i ich odwiedzić – wymusiłam uśmiech i poprawiłam się nie siedzeniu.

— A ten przystojny młodzieniec, to kto? – zapytał, patrząc na mężczyzna obok mnie.

— To Sebastian, mój chłopak – zacisnęłam usta w wąska linie, gdy Filip odkaszlną zdecydowanie za głośno.

— Mówi po polsku? – zapytał, lustrując go wzorkiem.

— Nie – odpowiedziałam, przenosząc wzrok na bruneta siedzącego obok mnie. – Sebastian, to pan Zbigniew, najlepszy kolego mojego ojca i tato Filipa – wyjaśniłam, widząc jego pytający wzrok.

Mój ex zlustrował Sebastian wzrokiem i uśmiechnął się kpiąco, nie robił sobie nic z tego, że był od niego i wiele chudszy i niższy. A wręcz chyba go to bawiło. Mężczyzna obok mnie, starał nie zwracać na niego uwagi, chociaż wiedziałam, że jego wzrok go denerwuje. Po chwili poczułam dużą dłoń na udzie, uśmiechnęłam się delikatnie i położyłam na niej swoją rękę.

Filip był wyraźnie zaskoczony zachowaniem mojego chłopaka, dlatego gdy jego dłoń wyładowała na moim udzie, zmarszczył brwi przyglądając się brunetowi.

Mówi po angielsku? – poczułam jak Sebastian przybliża się do mojego ucha.

Jak się jeszcze znaliśmy to nie umiał dobrze angielskiego, a teraz nie wiem – odpowiedziałam, również szeptem i obróciłam głowę w jego stronę. – Ale nie martw się, jedynymi osobami które dobrze mówią tutaj po angielsku to moi rodzice i Natasza.

Mężczyzna pokiwał powoli głową. Widziałam, że nad czymś się zastanawia, ale postanowiłam o nic nie pytać. Oparłam głowę o jego ramie i przymknęłam powieki, czując nagle zmęczenie. Nagle poczułam delikatne szturchnięcie w bok. Otworzyłam powoli oczy i od razu zauważyłam przystojną twarz mojego chłopaka.

Chcesz iść do pokoju? – zapytał, uważnie lustrując moja twarz. Z bliska jego oczy wydawały się jeszcze ładniejsze.

Nie – odpowiedziałam szeptem, przecierając oczy dłonią. – To było tylko chwilowe zmęczenie – dodałam widząc jego zawahanie.

Mruknął pod nosem coś niezrozumiałego i z powrotem wyprostował się na krześle. Obróciłam głowę czując na sobie czyjś wzrok. Nie myliłam się. Filip wlepiał we mnie swoje oczy, śledząc uważnie każdy mój ruch. Jego zachowanie zaczęło mnie już irytować, więc postanowiłam się w końcu odezwać.

— Coś nie tak, Banach? – zapytałam, specjalnie używając jego nazwiska, którego tak nienawidzi.

Widziałam jak zacisną szczękę i przeniósł wzrok na coś za mną. Tak jakby wcale na mnie nie patrzył. Uśmiechnęłam się delikatnie przez jego idiotyczne zachowanie i pokręciłam zirytowana głową.

— O, w końcu się odezwałaś – usłyszałam obok sobie piskliwy, damski głos. Gdy obróciłam głowę zauważyłam ruda dziewczynę. – No cóż, jak widać nie każdy ma dobre maniery i wita się ze swoimi gośćmi.

Złość rozeszła się po moim ciele, jej piskliwy i ironiczny ton głosu tak idealnie do niej pasował. Westchnęłam cicho i popatrzyłam na nią obojętnym wzorkiem.

— No cóż, jak widać nie każdy ma dobry gust do chłopaków i umawia się z największym dzbanem jaki istnieje na tym świecie – mruknęłam, niby od niechcenia i patrzyłam jak złość zaczyna topić tonę plastiku znajdującego się na jej twarzy.

Nim się obejrzałam, rudowłosa rzuciła się na mnie z pazurami, niczym u leniwca i zaczęła krzyczeć coś o kulturze i że niby nie mam praw taka urażać się o jej chłopku, który jest najukochańszy na świecie. Gdy poczułam, że ktoś stałe przede mną, tym samym odgradzając mnie o dziewczyny. Wzięłam głębszy wdech i podniosłam głowę patrząc na mojego wybawcę. Dopiero teraz zauważyłam, że wszystkie rozmowy dookoła ucichły i wszyscy skupili wzrok na nas.

Sebastian stał przede mną i trzymał za ramiona rudowłosą, tak żeby nie mogła się do mnie zbliżyć.

— Puść mnie! – krzyczała, próbując się wyrwać, ale mężczyzna ani drgnął.

Widziałam, że Sebastian zaraz nie wytrzyma i powie coś czego nie powinien mówić. Wstałam szybko z krzesła i stanęłam tak żeby dokładniej widzieć jego twarz.

Seb...

Puść ją, idioto – Filip wstał z krzesła i zrobił krok w stronę mojego chłopaka. Nie wiedziałam, że umie sklecić po angielsku takie zdanie.

Brunet westchnął pod nosem i pościł rudą, chociaż nie na długo miał spokój, bo Banach zamachnął się i przyłożył mu pięścią w twarz. Mężczyzna chwycił się za nos, robiąc krok do tyłu.

— Filip! – matka chłopaka, pisnęła przerażona i zakryła usta dłonią.

Sebastian – wypowiedziałam jego imię z wielką ostrożnością, nie wiedząc czego mogę się teraz po nim spodziewać.

Wyprostował się, wyciągać wierzchnią strona dłoni krew cieknącą z jego nosa. Jego wzrok był zimny i beznamiętny. Widziałam jak zaciska pięści i stara się zapanować nad złością, która wręcz z niego kipiała.

No co cieniasie, nie będziesz bronił swojej kobiety? – młodszy mężczyzna nie odpuszczał i zaczął się śmiać, podchodząc bliżej. – Taki z ciebie duży byk, a nawet raz nie umiesz uderzyć.

Krew lecąca z jego nosa, zaczęła kapać na koszulkę, ale on ani drgnął, jakby myślał, czy napewno warto marnować siłę na takiego idiotę? Chociaż zakładam, że wystarczyło by jedno porządek uderzenie i Filip by leżał.

Jak zaprosisz mnie do oktagonu to z wieka chęcią spuszczę ci łomot, ale mam pewne reguły, których nie zamierzam łamać dla takiego kogoś jak ty – niski ton jego głosy dotarł do moich uszu, aż przeszły mnie ciarki, widziałam ten cwaniacki uśmieszek na twarzy mojego byłego, ale Sebastian się tym nie przejmował i powoli odwrócił się w moja strona.

Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i chwyciłam jego dłoń, bez słowa ruszyłam w stronę wejścia do domu, ciągnąć go za sobą. Szedł posłusznie za mną, aż doszliśmy do pokoju i zamknęłam za nami drzwi. Mężczyzna usiadł na skraju łóżka i wlepił we mnie swoje niebieskie oczy. Z jego nosa cały czas sączyła się krew, więc westchnęłam cicho i poszłam do łazienki po apteczkę.

Gdy wróciłam do pokoju, brunet siedział ze spuszczoną głową i patrzył w plamy krwi na podłodze. Podeszłam do niego z czerwonym pudełkiem, w którym znajdowały się podstawowe rzeczy do pierwszej pomocy.

Mógłbyś na mnie popatrzeć – poprosiłam cicho, mocząc wacik w wodzie utlenionej.

Od razu podniósł głowę, która była na tej samej wysokości co moja, przez to, że przed nim klęczałam.  Położyłam jedną rękę na jego policzku, a drugą delikatnie zaczęłam zmywać krew z jego twarzy. Cały czas patrzył w moje oczy, co trochę mnie rozpraszało ale westchnęłam cicho, nic nie mówić na ten temat. Po chwili, po krwi nie było ani śladu, ale za to pojawił się delikatny siniak dookoła jego oka. Z tego co widziałam, nosa chyba nie miał złamanego, chociaż na pewno był porządnie obity. Gdy skończyłam go opatrywać, odłożyłam apteczkę na biurko i usiadłam na łóżku obok bruneta. Od kiedy poprosiłam go, żeby na mnie popatrzył, żadne z nas się nie odezwało.

Siedzieliśmy w tej ciszy jeszcze chwile, aż postanowiłam ją przerwać.

Cieszę się, że go nie uderzyłeś – powiedziałam cicho, przytulając się do jego boku.

Zrobiłem to tylko dlatego, że kiedyś, ktoś mądry powiedział mi, że nie warto i nie jestem taki jak on – odpowiedział rozmierz szeptem i obrócił się w moją stronę, przyciągać mnie do swojej klatki piersiowej. – Przepraszam.

Mocniej wtuliłam się w jego tors i przymknęłam oczy. Czułam jak jego dłonie zaczynają jeździć po moich plecach, kreśląc tylko sobie znane znaki. Po chwili moje powieki stały się strasznie ciężkie i mimo, że starałam się je otworzyć nie byłam w stanie tego zrobić. Po tym wydarzeniu, nie musiałam już długi czekać na sen.

***

Poczułam delikatny ruch za moimi plecami. Powoli otworzyłam oczy, leżałam na wzdłuż w łóżku, szczelnie przykryta kołdrą. Dookoła było jeszcze ciemno i cicho, co oznaczało, że jest środek nocy. Za mną najpewniej śpi Sebastian, bo jego ręce oplatają mnie na brzuchu. Wyciągnęłam delikatnie rękę spod przykrycia i zaczęłam szukać telefonu pod poduszką. Gdy znalazłam urządzenie, włączyłam ekran, na którym była widoczna godzina, druga dwanaście. Westchnęłam cicho odkładając telefon na wcześniejsze miejsce.

Po chwili bezczynnego leżenia, postanowiłam wstać, ale po chwili jednak wyrzuciłam ten pomysł z głowy. Kto normalny wstaje o drugiej w nocy? Obróciłam się przodem do bruneta za mną i dokładnie zlustrowałam jego twarz. Gdy spał wyglądał tak spokojnie i bezbronnie. Dopiero teraz zauważyłam, że miałam na sobie tylko jego za duża koszulkę i majtki. Musiał mnie przebrać. Mężczyzna był ubrany tylko w krótkie dresowe spodenki.

Położyłam dłoń na jego policzku, przez co mruknął cicho. Uśmiechnęłam się nie ten niespodziewany dźwięk i pogładziłam kciukiem jego wargi.

Mogłabyś spać – podskoczyłam, gdy te słowa opuściły jego usta, nie spodziewałam się, że może nie spać.

Nie mogę zasnąć – szepnęłam po chwili.

Spij – mruknął, obracając mnie plecami do siebie i przyciągać do swojego torsu.

Jego dłonie wślizgnęły się pod moją koszulkę i zatrzymały się na nagim brzuchu. Zaciągnęłam szybko powietrze, gdy jego zimne palce zetknęły się bezpośrednio z moja skórą. Po chwili poczułam na karku jego spokojny i miarowy oddech. Zasnął. Westchnęłam cicho i z powrotem wyciągnęłam telefon spod poduszki. Przyciemniłam maksymalnie ekran i weszłam w wiadomości widząc przy ikonce nowe powiadomienia. Były to esemesy od moich starych znajomych ze szkoły. Zostałam dodana na jakąś grupę z moimi trzema najlepszymi koleżankami jeszcze za czasów jak chodziłam tu do szkoły.

Kaja: Mia! Stara co ty nic nie wmówisz, że przyjeżdżasz do polski! Trzeba się spotkać!

Amelka: No właśnie, czego nic nie mówiłaś ze przylatujesz? I to do tego z jakim ciachem?

Wika: Wpadaj do nas jutro, zrobimy małą imprezkę powitalna dla ciebie! Myśle, że dużo osób na pewno się ucieszy na twój widok. I nie zapomnij wziąć zie sobą tego ciasteczka!

Skąd one wiedzą, że przyleciałam do Polski? Zmarszczyłam brwi, chwile zastanawiając się co powinnam im odpisać. Ale postanowiłam im trochę pozmyślać, bo szczerz nie mam ochoty na żadne imprezy, a poza tym muszę jeszcze odwiedzić babcie w szpitalu. Sebastian chyba chciał iść do fryzjera, więc będę musiała iść z nim, bo sam nie da sobie rady w tym kraju.

Mia: Hej, dziewczyny, sama dowiedziałam się jeden dzień przed lotem, że wracam więc nawet nie miałam czasu wam napisać. A co do imprezy, niestety jutro nie damy rady, bo musimy iść do fryzjera i odwiedzić moja babcie w szpitalu. Może zrobimy ją pojutrze?

Nie czekając co odpiszą, wyłączyłam urządzenie i odłożyłam za szafkę obok. Przymknęłam powieki modląc się w myślach, żeby wymarzony sen nadszedł jak najszybciej i zaskoczona stwierdziłam, że nie musiałam długo czekać, bo piec minut później zapadła wymarzona ciemność i spokój.

Witam wszystkich
i przepraszam z długa nieobecność ale ten miesiąc był dla mnie bardzo pracowity i męczący, obóz, powrót do pełnej sprawności palców i praca, to wszystko trzeba było ze sobą pogodzić, i poza tym od tygodnia jestem jakaś chora co tego wszystkiego nie ułatwia. Ale już wszystko w miarę możliwości poukładałam i mogę wrócić do pisania.
Będę wdzięczna za każda gwiazdkę!
2180 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro