11 « I'm sorry »

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przeglądałam Twitter'a z kompletnego braku zajęcia.
Nudziło mi się, byłam sama w domu więc postanowiłam pointegrować się z fanami.
Wpisanie mojego nazwiska we wyszukiwarkę aby dostrzec zdjęcia z mojego wczorajszego spotkania ze Zayn'em.
Ludzi naprawdę interesowało to jak piję kawę?
Zawsze mnie to bawiło, jednak żadna praca nie hańbi.

Moja głowa się uniosła gdy usłyszałam otwieranie głównych drzwi.
Przełknęłam ślinę wiedząc kto przyszedł, jednak nie ruszyłam się z miejsca.
Drzwi od mojego biura się otwarły, a w krótkim czasie poczułam jak Styles odgarnia włosy z mojego ramienia.
Złożył delikatny pocałunek na boku mojej szyi, a jego ręce oplotły moją talię.
- Przepraszam. - wyszeptał z pocałunkami pnąc się wyżej.
Uśmiechnęłam się pod nosem. - Powinienem był ci wierzyć.
- Tak powinieneś. - mruknęłam.
Odsunął się lekko i obrócił moje krzesło w swoją stronę tak, że patrzyłam w jego oczy.
Był zatroskany.
Uklęknął przede mną i położył ręce na moich kolanach, zaciskając nerwowo pięści.
- Czyli to kolejna plotka? - upewnił się, a ja położyłam ręce na jego dłoniach.
- Próbowałam ci to wyjaśnić ale postanowiłeś się zachować się jak palant i mnie zostawić.
- Kocham cię, okay? - zapytał pocierając dłońmi o moje nogi. - Te gazety, z tymi wszystkimi nagłówkami...myślałem, że to koniec.
- Że się znudziłam? - zapytałam oburzona. - Nie mam problemu z mówieniem tego co czuję, gdyby tak było to bym ci o tym powiedziała.
- Dlatego właśnie przepraszam. - oznajmił ze skruchą. - Nie powinienem był wierzyć plotkom.
Westchnęłam lekko i wstałam ciągnąc go za sobą.
Był wyższy jednak nie o aż tak wiele.
Objęłam go delikatnie, wtulając twarz w materiał jego koszulki.
- Jest w porządku.

Sądziłam, że zarówno Kim jak i Harry będą robić problemy z moim wyjazdem na Coachellę, jednak oboje przyjęli to ze spokojem.
Kim postanowiła w tygodniowej przerwie pomiędzy częściami festiwalu załatwić mi pare występów na basenowych imprezach, a Harry z uśmiechem na ustach przyjął wiadomość opiekowania się Ryan'em.
Według tego co mówił, miał pare spraw do załatwienia w Anglii, co dawało możliwość bliższego poznania się naszego syna jak i jego dziadków.

Miałam zamiar zacząć pakować swoje rzeczy, a także zadzwonić do Zayn'a dając mu potwierdzenie jednak mój telefon postanowił się rozdzwonić.
- Halo? - zapytałam gdy tylko odebrałam bo nie miałam zapisanego tego numeru.
- Dobrze dzisiaj wyglądasz. - powiedział nieznajomy, a mnie przeszły ciarki.
- Kto mówi? - zadałam kolejne pytanie. - Przedstaw się albo obiecuje, że zadzwonię na policję.
Śmiech po drugiej stronie słuchawki kompletnie zbił mnie z tropu.
- To ja Matt, Rosie. - przedstawił się, a ja zmrużyłam lekko oczy. - Pamiętasz? Uratowałem cię przed paparazzi.
- Skąd masz mój numer Matt? - nie pamiętam abym kiedykolwiek mu go podawała. Nigdy nie podawałam numeru osobom, które teoretycznie mogłyby go wykorzystać przeciwko mnie.
- Znalazłem na Twitterze i byłem ciekaw czy jest prawdziwy. - wyjaśnił szybko, a ja przełknęłam ślinę.
- Doprawdy?
- Tak. - odpowiedział radosnym głosem jednak mnie nie było do śmiechu.
Coś kręcił, wiedziałam to i byłam tego pewna.
Gdyby mój numer był na Twitterze, telefony nie miały by końca. - Niesamowite, prawda?
- Tak. - odparłam szybko.
Nie wiedziałam co knuł ale chciałam się tego dowiedzieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro