18 « May he apology »

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie. - odpowiedziałam szybko, jednak nie potrafiłam opanować szybszego bicia mojego serca. - Skąd masz mój numer Kyle?
Harry rzucił mi posępne spojrzenie, a ja wzruszyłam lekko ramionami, sama nie wiedząc o co chodzi.     H.
- Twoja siostra. - odparł jakby to miało mi wszystko wyjaśnić. - Jak się bawisz?
- Było dobrze dopóki nie usłyszałam twojego głosu. - odpowiedziałam szczerze i usłyszałam jego śmiech. - Czego chcesz?
- Mam nadzieję, że tęskniłaś równie mocno co ja. - powiedział szybko. - Niedługo to się zmieni.
Gdy otworzyłam usta chcąc zapytać o co chodzi, zakończył połączenie zostawiając mnie ze setkami pytań.
- Czego chciał? - Harry zadał swoje pytanie gdy tylko odłożyłam telefon.
- To ta najzabawniejsza część. - odgarnęłam włosy ze spoconego z nerwów czoła. - Nie mam pojęcia.

Dzień dłużył mi się jakbym oczekiwała krucjaty, wydawało mi się, że cofnęłam się te pare lat do tyłu wracając do poprzedniej sytuacji z Kyle'em.
Cały dzień oczekiwałam ciosu zadanego w moim kierunku, jednak słońce powoli zachodziło, a ja nadal nie oberwałam.
- Przestań się tym katować. - odezwał się Zayn siedzący na leżaku obok. Posłałam mu pytające spojrzenie. - Zastanawiasz się co mogłaś zrobić źle aby chciał zemsty.
- Musi być coś takiego. - mruknęłam w odpowiedzi. - Z innego powodu by do mnie nie dzwonił.
- Może chciał przeprosić. - zaproponował piosenkarz, a ja parsknęłam głośno.
- On nie wie w ogóle co znaczy to słowo. - mruknęłam złośliwie, a on przewrócił oczami.
- Nie dopuszczasz do siebie myśli, że ludzie mogą się zmienić. - oznajmił, a ja spojrzałam na niego sceptycznie.
- To, że Harry jest moim narzeczonym pokazuje, że jednak ją dopuszczam.
Zaśmiał się lekko.
- Po prostu lecisz na pozornie złych chłopców.
- Więc dlaczego nie lecę na ciebie? - zapytałam unosząc brew i odwróciłam się gdy usłyszałam śmiech za plecami.
- Bo połamałbym mu nos. - pisnęłam cicho gdy Harry podniósł mnie z leżaka i zrobił pare kroków w stronę basenu.
- Wrzuć mnie do wody, a ja połamię go tobie. - odparłam mocno ściskając jego szyję.
Zaśmiał się głośniej, a jego usta delikatnie musnęły mój policzek.
- Wiesz, że cie kocham. - wyszeptał mi do ucha, a wtedy znalazłam się na moment w powietrzu.
Krzyknęłam głośno gdy moje ciało uderzyło o taflę wody i jak najszybciej się wynurzyłam.
Uderzyłam we wodę oblewając śmiejących się chłopaków i podpłynęłam do barierek.
- Nienawidzę was. - warknęłam rzucając się na leżak wciąż słysząc śmiechy.
- Zawsze uważałem, że jesteś obłędnie piękna ale teraz przeszłaś samą siebie.
Przez chwilę wydawało mi się, że gdy unosiłam głowę do góry, czas zatrzymał się na chwilę, a każdy nerw w moim ciele się napiął.
Słońce świeciło mi w oczy gdy patrzyłam na osobę przede mną jednak doskonale wiedziałam kto tam stał.
- Co u ciebie Kyle?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro