3 « I'm Matt »

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jestem tak bardzo do kitu, że nie wiem gdzie to nałożyć. Pomożesz Ross? - odezwał się Alex, a ja uniosłam na niego wzrok.
Zaśmiałam się cicho widząc pojemniczek w jego dłoni.
- Zrób dzióbek, Styles. - poleciłam patrząc na niego. - Weź ten największy pędzelek i nałóż to na kości policzkowe.
Mocno zaciskałam zęby obserwując jak dwójka facetów maluje siebie nawzajem i starałam się nie wybuchnąć śmiechem.
- I tak nie wiem po co to robisz. - powiedziałam wracając do swojego zajęcia jakim było bawienie się z Ryan'em samochodzikami. - Kości policzkowe Harry'ego są i tak dobrze widoczne.
- Ale zawsze mogą być bardziej, prawda? - odparł, a ja wzruszyłam lekko ramionami. - Zaopiekujecie się nim później? Kim czegoś ode mnie chciała.
- Jasne. - odparł Harry, co było błędem.
Alex akurat starał się nałożyć mu szminkę na usta, a przez odezwanie się bruneta, szminka znalazła się na jego policzku.
- Mówiłem, żebyś się nie ruszał! - warknął chłopak, a ja parsknęłam lekko gdy wstał idąc zapewne po chusteczki.
- Nie moja wina, że tak mocno ją przyciskałeś! - odwarknął piosenkarz, puszczając mi oczko.
Uśmiechnęłam się lekko gdy dotarło do mnie, że bez nich moje życie byłoby niesamowicie nudne.

Zaczęłam rozumieć, że wybranie się do biura Kim bez ochrony było złym pomysłem gdy praktycznie przed moim nosem zatrzymały się dwa wypełnione po brzegi SUV'y.
Zanim zdążyli wysiąść, jak najprędzej ruszyłam przed siebie, wiedząc, że w pojedynkę sobie nie poradzę.
Nikt by nie dał rady.
Z paniką rozejrzałam się za dobrą kryjówką aż poczułam czyjeś ręce na talii, które wciągnęły mnie na klatkę schodową prowadzącą do mieszkań.
Oburzona chciałam się odwrocić i nakrzyczeć na tę osobę aby trzymała łapy przy sobie jednak się odwróciłam i zaniemówiłam.
Znajoma piękna twarz, jednak nie potrafiłam sobie przypomnieć skąd mogłabym go znać.
Tą twarz definitywnie bym zapamiętała.
Przełknęłam ślinę, ganiąc się za te myśli i posłałam mu mały uśmiech.
- Dzięki za ratunek. - powiedziałam i spodziewałam się, złośliwego uśmiechu na jego twarzy, do którego tak bardzo przywykłam.
Nie zobaczyłam go.
Zamiast niego pojawił się ciepły uroczy uśmiech, który sprawił, że jego chłodna twarz nabrała koloru.
- Ratowanie dam w potrzebie to moje hobby. - oznajmił, a ja się zaśmiałam.
Wyciągnął w moją stronę rękę w przyjaznym geście. - Jestem Matt.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro