11 « Believe me I saw it already »

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ważna informacja na dole

- Jest w porządku Jay. - powiedziałam słysząc jego irytujący głos za plecami.
Westchnął lekko po czym usłyszałam odgłosy obijających się o siebie garnków.
Tak.
Justin Bieber próbował zrobić śniadanie.
Oboje wróciliśmy do Los Angeles parę godzin wcześniej z nadzieją, że gdy tylko wylądujemy pójdziemy do jakiejś knajpy coś zjeść jednak reporterzy skutecznie nam to uniemożliwili.
Ledwo udało nam się opuścić lotnisko ze względu na ich liczbę.
To Styles zawinił jednak oni wszyscy łazili za mną.
Zabawne.
Pod maską obojętności próbowałam ukrywać to, że mały wyskok Styles'a naprawde mnie zranił.
Nie mogłam dopuścic aby media zobaczyły co ukrywam pod maską.
Zrobiliby wszystko aby dobić mnie mocniej.
Bieber postawił przede mną talerz z jajecznicą, a ja posłałam mu lekki uśmiech.
- Nie jestem głodna ale dziękuje. - powiedziałam do niego szybko.
Zmrużył lekko oczy.
- Musisz coś jeść. - zaprotestował, a ja na niego zerknęłam.
- Jeśli myślisz, że nie jem przez niego to jesteś we wielkim błędzie. - wytłumaczyłam, jednak nie wyglądał na przekonanego.
Zachowywałam się jak stara dobra Rosie.
Wolałam ominąć temat niż się z nim zmierzyć.

- Nie jestem w nastroju. - powiedziałam naciągając kaptur mocniej na twarz i starając się iść do przodu.
Jack odepchnął mikrofon nachalnego reportera i położył swoją dużą dłoń na moich plecach dodając mi otuchy.
Chodzili za mną uczepieni jak rzep psiego ogona.
Ogólnie do tego przywykłam jednak tym razem było ich tyle, że nie mogłam ze spokojem dostać się do biurowca Kim.
- Rosie! Czy to definitywny koniec waszego związku? - krzyknął jeden z reporterów. - Czujesz coś jeszcze do niego?
- To zamknięty rozdział w moim życiu. - odpowiedziałam przełykając ślinę i weszłam do budynku.
- Dzień dobry panno Black. - uśmiechnęła się lekko sekretarka. - Życzy sobie pani kawy?
- Herbatę jakbym mogła prosić. a odpowiedziałam szybko posyłając jej uśmiech. - Kim jest u siebie?
- Tak. - odparła szybko. - Czeka na panią.

- Wiesz coś o tym? - zapytała rzucając na biurko przede mną cztery różne gazety z tym samym na pierwszej stronie.
- Uwierz mi, widziałam to już. - odparłam odwracając wzrok. - Z góry się nie wie o tym, że druga osoba nas zdradza.
- Jesteście głównym tematem od paru dni. - oznajmiła szybko. - Uważam, że to dobry pomysł aby wpuścić do internetu twój teledysk.
- Który?
- Ten z Zayn'em. - odpowiedziała patrząc na mnie. - Dosyć wulgarny jednak przed twoją trasą koncertową potrzebujemy trochę szumu.
- Mi pasuje. - odpowiedziałam szybko, uśmiechając się lekko na wspomnienie nagrywania teledysku.
Praktycznie cały nagrałam w bieliźnie, nie licząc dosyć brzydkich scen z Malik'iem.
Wciąż pamiętałam jego zakłopotanie.

- Zayn, nie musisz być nieśmiały. - zaśmiał się reżyser. - Zachowujcie się tak jakby tu nie było kamery.
Malik zaśmiał się lekko, a mnie przeszły ciarki gdy jego gorący oddech musnął moją szyje.
- Harry mnie za to zabije. - mruknął cicho, a ja wzruszyłam lekko ramionami. - Gigi zabije mnie podwójnie.
- To tylko teledysk. - oznajmiłam ze śmiechem. - Nic prawdziwego.
Reżyser kiwnął palcem na znak, że już nagrywają, a ja bezmyślnie chwyciłam blondyna za twarz i przycisnęłam swoje usta do jego.
Odwzajemnił pocałunek z lekkim wahaniem, a jego ręka przesunęła się po mojej talii zjeżdżając na udo.
Gdy się ode mnie oderwał, a jego usta zaczęły całować moją szyję, zaczęłam poruszać ustami, które układały się w słowa piosenki.
- Cięcie. - Malik ukrył twarz w moich włosach słysząc to jedno słowo.
Zaśmiałam się lekko mocno obejmując go ramionami.
Jego zaczerwienione policzki, które dostrzegłam w lustrze, były urocze.

- Nareszcie w domu, co Alex? - zapytałam głaszcząc głowę psa i rzucając klucze na stolik obok drzwi.
Westchnęłam lekko gdy domowy telefon zaczął dzwonić.
- Halo?
- Dzień dobry panno Black. - odezwał się Don, mężczyzna, który pilnował blokady osób wjeżdżających na osiedle. - Ma pani gościa.
Zmrużyłam lekko oczy zastanawiając się kto mógłby mnie odwiedzić.
- Przecież wiesz, że Zayn i Jay mogą wjeżdżać bez uprzedzenia.
- Gość przedstawia się jako Harry Styles. - oznajmił, a ja mocniej chwyciłam telefon. - Powinienem go wpuścić?

***
Pewna niesamowicie urocza osóbka zasugerowała mi, abym zrobiła coś takiego jak 'pytania do bohaterów' ^^
Chciałybyście coś takiego?
Jeśli tak, zachęcam każdego do zadawania ilu pytań chcecie, do mnie czy do któregoś z bohaterów opowiadania, a ja odpowiem na nie w nowej notce x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro