Rozdział 47

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Daria, nie ma mowy! Nie zgadzam się na to! — krzyczał Freitag, gdy usłyszał od Lewickiej, że w sobotę jedzie do Monachium. 

Nie wyobrażał sobie tego, żeby dziewczyna bez niego pojechała do Kristin i potem przebywała w towarzystwie Jose. Chłopak zdenerwowany przeszedł do pokoju dziennego, zostawiając w drzwiach zdezorientowaną dziewczynę. Ruda specjalnie od razu po pracy przyjechała do niego, żeby powiedzieć, że podjęła decyzję o podpisaniu umowy i powiadomiła o tym Kristin, która od razu zaprosiła ją do Monachium. Kobieta nie chciała dłużej zwlekać z formalnościami i już w sobotę wszystko miało ruszyć pełną parą. Lewicka była zadowolona ze swojej decyzji, ale widząc reakcję Freitaga jej radość prysła niczym bańka mydlana. Zacisnęła usta, zamykając za sobą drzwi, po czym ruszyła w kierunku pokoju dziennego. Obserwowała siedzącego na kanapie bruneta, który grał na konsoli. 

— Chciałabym ci przypomnieć, że sam namawiałeś mnie na współpracę z Kristin. Czekaj, jak to było? Zrób z tego przygodę życia? — zacytowała jego słowa, a sportowiec zacisnął usta. Zapauzował grę i rzucił pada na stolik, po czym spojrzał na Darię.

— Przecież mówiłem ci przez ostatnie dni, że w sumie ten pomysł jest głupi. Po co ci to wszystko? Masz dużo swoich obowiązków w pracy. Lada moment Arne wyjdzie ze szpitala i będziesz mu pomagała, to chociaż w weekendy sobie odpoczniesz.

— Nie wycofam się teraz — odparła, na co Freitag przeklął w myślach.

— To umów się na następny weekend. W ten nigdzie sama nie pojedziesz.

— Bo? — zapytała, zaplatając ręce na klatce piersiowej.

— Bo nie — odpowiedział Richard, wstając z kanapy.
Przeszedł do kuchni, gdzie nalał sobie wody do szklanki, którą następnie wypił duszkiem. Lewicka wpatrywała się w niego ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Nie sądziła, że tak ją potraktuje.

— Możesz mi powiedzieć, po co były te wszystkie słowa kocham cię, skoro i tak mi nie ufasz? Na cholerę komuś wyznawać miłość, skoro nie jest się pewnym drugiej osoby? — zapytała z żalem w głosie, a Freitag przeniósł na nią swój wzrok.

— Daria, ufam ci — odezwał się, podchodząc do niej.

— To dlaczego robisz z tego wyjazdu taki problem?

— Bo jestem zazdrosny i boję się, że ten Hiszpan zawróci ci w głowie. Widziałem, jak na niego patrzyłaś. — Ruda zaśmiała się pod nosem.

— Każda kobieta na moim miejscu tak by na niego patrzyła, ale to nie znaczy, że od razu rzucę się na niego. Chciałabym, żebyś obdarzył mnie większym zaufaniem.

— Proszę cię, żebyś przełożyła to spotkanie na następny weekend.

— Nie — odpowiedziała Lewicka hardo, po czym skierowała swoje kroki w kierunku wyjścia.

— Daria, dokąd idziesz? — zapytał Richard, podążając za nią, ale nie doczekał się żadnej odpowiedzi. — Mieliśmy spędzić to popołudnie razem, doskonale wiesz, że jutro jadę na zawody.

— Trzeba było rozmawiać ze mną normalnie i zaakceptować moją decyzję — odparła, odwracając się w jego kierunku. — Richard, zastanów się czego ty tak naprawdę chcesz — dodała, zatrzaskując za sobą drzwi.

— Daria, zaczekaj! — Chłopak wyszedł z mieszkania, wołając ją. — Daria, nie odchodź! — krzyczał, patrząc, jak zbiega po schodach, zamiast czekać na windę.

Szybko wrócił do mieszkania i założył buty, po czym wybiegł za dziewczyną. Stanął przed windą, wciskając guzik, by po chwili zacząć zbiegać schodami w dół. Nie chciał tracić czasu na czekanie. Kilka chwil później z impetem otworzył drzwi wejściowe do bloku. Gdy znalazł się przed budynkiem, rozejrzał się po samochodach stojących na parkingu, ale auta Lewickiej nigdzie nie było. Zdążyła odjechać.

Richard, zastanów się, czego ty tak naprawdę chcesz. — Przypomniał sobie jej słowa, zaciskając dłonie w pięści.

— Doskonale wiem, czego chcę — powiedział do siebie pod nosem, wracając do bloku.

Wcisnął przycisk i czekał, aż winda zjedzie w dół. Gdy drzwi się rozsunęły, wsiadł do środka i wjechał na piętro, po czym wszedł do swojego mieszkania, z którego zabrał kluczyki od samochodu i portfel. Miał zamiar pojechać do Lewickiej, żeby porozmawiać z nią na spokojnie. Nie chciał wyjeżdżać na zawody, będąc z nią pokłócony. Jednak przed odwiedzeniem dziewczyny, postanowił zrobić coś jeszcze.

*

Richard stał pod blokiem Lewickiej i dzwonił domofonem, ale dziewczyna nie otwierała drzwi. Nie wiedział, czy jest w mieszkaniu, czy gdzieś wyszła, bo nie odbierała od niego telefonów ani nie odpisywała na SMS-y. Kolejny raz wyciągnął komórkę z kieszeni i ponowił próbę kontaktu z nią. Wypuścił przeciągle powietrze z płuc, przeczesując włosy, gdy po kilku sygnałach uruchomiła się poczta głosowa. Zrezygnowany ruszył w kierunku opuszczonego domu z nadzieją, że tam spotka Darię. Żałował kłótni z nią, ale nie mógł nic poradzić na to, że był zazdrosny i bał się, że Jose zawróci jej w głowie. Doskonale pamiętał, jak uśmiechali się do siebie na pierwszym spotkaniu, a teraz miałaby spotkać się z Hiszpanem bez Freitaga u boku. Brunet nie wyobrażał sobie tego. Kilkanaście minut później dotarł na miejsce. Zacisnął zęby, widząc ją siedzącą na trawie pod murkiem i sączącą wino prosto z butelki. Lewicka kolejny raz zapijała smutki. Nie podobało mu się to, w jaki sposób odreagowuje stresową sytuację. Nie pierwszy raz zresztą.

— Daria — odezwał się, podchodząc do niej. Dziewczyna przeniosła na niego wzrok, po czym ponownie spojrzała przed siebie, upijając łyk alkoholu. — Daria, co ty robisz?

— Piję, nie widać? — mruknęła pod nosem. Chłopak podszedł do niej i usiadł obok, po czym siłą zabrał jej butelkę, a Ruda spojrzała na niego złowrogo.

— Pogadamy? — zapytał, odkładając wino na bok.

— O czym? O tym, że twierdzisz, że wystarczy pstryknąć na mnie palcami i pobiegnę, zostawiając wszystko w tyle? — dopytywała zła. — Powiedziałeś, że mnie kochasz, powtarzałeś te słowa kilkukrotnie, pisałeś mi je w SMS-ach, a ja powiedziałam, że czuję to samo. I po co to wszystko? Richard, po co nam te słowa, które dla mnie tyle znaczą, skoro ty i tak mi nie ufasz? — mówiła z żalem w głosie.

— Daria, przepraszam. — Westchnął cicho. — To nie tak. Ufam ci, tylko po prostu boję się, że ten facet zawróci ci w głowie — dodał, pocierając dłonią kark.

— Czyli mi nie ufasz — powiedziała, wymownie na niego spoglądając. Richard patrzył w jej oczy, zastanawiając się co powiedzieć. Zdawał sobie sprawę z tego, że miała rację. Sam przeczył słowom, które wypowiadał.

— Po prostu jestem zazdrosny i boję się, że cię stracę. Wiem, że przy Jose wypadam blado. — Ruda zaśmiała się cicho, kręcąc z niedowierzaniem głową.

— No patrz, a ja jak głupia świata poza tobą nie widzę. — Brunet uniósł kąciki ust do góry, słysząc te słowa. — Dobra, może i zareagowałam na niego zbyt... — zamyśliła się na chwilę — nie wiem nawet jak to ująć — powiedziała po chwili, po czym zagryzła wargę. — Ale zależy mi na tobie — dodała, lustrując twarz chłopaka. — Poza tym ty też oglądasz się za ładnymi dziewczynami. — Richard otworzył usta, żeby coś powiedzieć. — Nie zaprzeczaj, że tak nie jest — odezwała się Lewicka, nie dopuszczając go do głosu, na co brunet cicho westchnął. — A mimo to nie robię awantury — powiedziała na koniec.

— Okey, może i masz rację. — Przytaknął Freitag. — Ale dlaczego zgodziłaś się na wyjazd do Monachium, wiedząc, że mnie nie będzie w ten weekend?

— Czyli co? Bez ciebie nie mogę już nigdzie się ruszyć? — dopytywała.

— Możesz — mruknął pod nosem sportowiec.

— Ufasz mi, czy nie? — zapytała Daria.

— Ufam.

— W takim razie w sobotę jadę do Kristin. SAMA — powiedziała dobitnie.

— Jasne — odpowiedział krótko, po czym sięgnął do kieszeni. Lewicka zmarszczyła brwi, widząc, jak wyciąga niewielkie pudełeczko. Zwrócił się lekko w prawo, zasłaniając to, co z niego wyjął. Ruda wychyliła się, ale chłopak skutecznie krył się ze swoją niespodzianką. — Daj rękę — odezwał się po chwili, odwracając w kierunku dziewczyny.

Lewicka niepewnie wyciągnęła dłoń przed siebie, a Richard chwycił ją delikatnie, by następnie zacząć przyglądać się dokładnie jej palcom.

— Co robisz? — zapytała Lewicka, patrząc na jego dziwne zachowanie.

— Mam nadzieję, że będzie pasował — powiedział chłopak, po czym otworzył prawą dłoń, w której trzymał pierścionek. Ruda zrobiła wielkie oczy, widząc go.

— Richard, przecież to jest... — Daria ugryzła się w język, gdy dotarło do niej, co chciała powiedzieć. Jednak nie mogła nic poradzić na to, że biżuteria wyglądała, jak obrączka.

— Chcę, żebyś nosiła ten pierścionek — przemówił sportowiec, wkładając go na palec Rudej.
Dziewczyna czuła się mało komfortowo w tej sytuacji, gdy zdała sobie sprawę z tego, że brunet chciał w ten sposób pokazać światu, że jest z kimś w związku.

— Richaaard — jęknęła zrezygnowana, a Freitag uśmiechnął się szeroko. — Boże, co ja z tobą mam? — wymamrotała pod nosem, oglądając swoją dłoń.

— Mógłbym zapytać o to samo — zaśmiał się, a Daria spojrzała na niego pytająco. — Gdzie masz telefon?

— W kuchni na stole — odpowiedziała, uśmiechając się krzywo.

Richard objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. Złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku, a gdy oderwali się od siebie, brunet ujął jej dłoń, na której znajdował się pierścionek i delikatnie ją gładził. Trwali w tej pozycji dłuższą chwilę. Obydwoje zwrócili głowy w prawą stronę, słysząc zatrzymujące się na drodze auto.

— O, będziemy mieć podwózkę — zaśmiał się Freitag, widząc, wysiadającego z samochodu Christiana, a Ruda zrobiła niezadowoloną minę, że brat Richarda kolejny raz będzie widział ją pod wpływem alkoholu.

*

W sobotnie popołudnie Lewicka stała przy pulpicie, na którym były porozkładane męskie zegarki. Zagryzła wargę, biorąc do dłoni jeden z nich. Uznała, że ten najbardziej pasowałby do Richarda. Chwyciła przypiętą metkę z ceną i zrobiła wielkie oczy, po czym z cichym westchnięciem odłożyła zegarek na miejsce. Wydanie dziewięciuset euro nie wchodziło teraz w grę, bo najzwyczajniej w świecie nie operowała takimi pieniędzmi. Obejrzała jeszcze kilka zegarków, ale żaden nie był na jej kieszeń. Pożegnała się ze sprzedawcą i opuściła sklep w jednej z galerii handlowych w Monachium, a w jej oczach zaszkliły się łzy, bo nie wiedziała co kupić Freitagowi na urodziny, żeby nie pomyślał, że jej na nim nie zależy. Ruszyła w kierunku podziemnego parkingu, po czym wsiadła do swojego samochodu i ruszyła w kierunku Breitenbrunn. Bez prezentu dla bruneta.

Kilka godzin później wchodziła do mieszkania, w którym z kuchni dobiegał chichot bliźniaczek. Rzuciła klucze na komodę i powiesiła cienką kurtkę na wieszak, by następnie zrzucić buty ze stóp.

— Ruda, chodź tu! — krzyknęła Patrycja.
Daria wypuściła powietrze z płuc i wolnym krokiem ruszyła w stronę kuchni. Uśmiechnęła się krzywo do przyjaciółek, gdy weszła do pomieszczenia, a następnie usiadła na taborecie.

— Jak tam? Gdzie umowa? — Lewicka wyciągnęła z torebki szarą kopertę i podała ją brunetce. Ta wyciągnęła z niej dokumenty, po czym zajrzała na ostatnią stronę.

— Zuch dziewczynka — powiedziała Patrycja, klepiąc Darię po plechach. — Piękne są te podpisy — dodała, oddając papiery. — Tylko nie rozumiem, dlaczego jesteś nie w sosie? Aż tak cię wymęczyli?

— Nie, to nie o to chodzi — odpowiedziała Ruda, chowając podpisaną z Kristin umowę.

— To o co? — zapytała Kinga, na co Lewicka zacisnęła zęby.

— Nie mam prezentu dla Richarda — odparła smutno. — Chciałam mu kupić zegarek, ale w Monachium były takie ceny, że nie było mnie stać.

— Po co ty na siłę chcesz mu kupić coś drogiego? Przecież liczy się pamięć. — Patrycja spojrzała na nią znacząco, a Daria wzruszyła ramionami, siadając na taborecie.

— Jasne, tyle że ten teleskop, który mi podarował, nie kupił za pamięć.

— Przecież wie, że krucho u ciebie teraz z kasą.

— To, co mam mu kupić? Lizaka? — pytała zrezygnowana. W poniedziałek były urodziny chłopaka, a ona nie miała nic, co mogłaby mu podarować.

— Daj mu zajebisty seks, to facetom wystarczy — zaśmiała się Patrycja, a Daria przewróciła oczami. — Zbieramy się, laski — dodała po chwili, wstając od stołu.

— Dokąd? — dopytywała siostra.

— Do Chemnitz — odparła brunetka. — Po zegarek dla chudzielca — dodała, spoglądając na Rudą. — Znam sklep, gdzie powinno się znaleźć coś na twoją kieszeń. Dalej, dalej, bo czas goni. Chyba chcesz zdążyć na transmisję z zawodów? — śmiała się, za co Lewicka szturchnęła ją w ramię. Dziewczyny wstały od stołu i skierowały się w stronę wyjścia z kuchni, żeby przygotować się do wyjazdu.

— I nie mów na niego chudzielec. — Daria przepchnęła przyjaciółkę w drzwiach, przez co Patrycja zaśmiała się głośno.

— Nie, a jak? Paker? — Droczyła się z nią brunetka.

— Po prostu Richard. — Upomniała ją Lewicka. Przyjaciółka ze śmiechem pokazała jej środkowy palec, po czym zniknęła za drzwiami swojego pokoju,  Ruda z niedowierzaniem pokręciła głową, wchodząc do swojej sypialni.

*

Daria nuciła utwór Somewhere only we know, rozczesując mokre włosy. Kiedy skończyła przeszła do sypialni i ubrała się, po czym usiadła na łóżku, biorąc komórkę do dłoni.

Do Richard: Dotarłeś już do mieszkania?

Napisała, by dowiedzieć się, czy brunet wrócił już z zawodów. Chwilę później otrzymała wiadomość.

Od Richard: Tak, jeszcze kąpiel i wskakuję do łóżka. A ty czemu nie śpisz?

— Bo noc taka młoda — powiedziała pod nosem, by po chwili pokręcić z niedowierzaniem głową. Był środek nocy. Za kilka godzin powinna wstawać do pracy, jednak wcześniej postanowiła coś jeszcze zrobić.

Do Richard: A, tak jakoś nie mogę... — Odpisała.

Od Richard: Idź spać. Wpadnę w ciągu dnia

Lewicka wstała z łóżka, głęboko wzdychając. Nie miała zamiaru spać, a przynajmniej nie w swoim łóżku. Wzięła do dłoni prezent dla bruneta i wyszła z pokoju. Włożyła na stopy czarne adidasy, zabrała z komody klucze, po czym opuściła mieszkanie. Otrząsnęła się z zimna, gdy znalazła się na dworze. Było po drugiej w nocy, jednak nie sądziła, że będzie aż tak chłodno. Żałowała, że nie zabrała żadnej kurtki, ale myślała, że sama bluza jej wystarczy. Szła przed siebie szybkim krokiem, rozglądając się raz po raz dookoła. Przełknęła mocno ślinę, słysząc gdzieś w oddali ujadającego psa. Jeszcze bardziej przyspieszyła, żeby jak najszybciej znaleźć się u Richarda. Bała się, że za chwilę na jej drodze może stanąć jakiś bezpański czworonóg.
Po niespełna kwadransie stanęła pod blokiem, gdzie mieszkał brunet. Podeszła do domofonu i wcisnęła odpowiedni guzik, mając nadzieję, że mimo później pory Richard otworzy. Minęło kilka minut, a Daria nadal stała przed zamkniętymi drzwiami. Zagryzła wargę, wyciągając z kieszeni telefon.

Do Richard: Co robisz? — Napisała szybko.

Od Richard: Zaraz wskakuję do łóżka. Chcesz dołączyć?

Uśmiechnęła się pod nosem, odczytując wiadomość, po czym przyłożyła palec do zielonej słuchawki.

— Twoja propozycja jest aktualna, czy to żart? — zapytała rozbawiona.

— Ja nigdy w tej kwestii nie żartuję. — Usłyszała w odpowiedzi, co bardzo jej się spodobało.

— To otwórz mi w końcu te drzwi — odparła, wciskając guzik na domofonie.

— Co? — Brunet nie potrafił ukryć zdziwienia, ale po chwili Lewicka usłyszała dźwięk rozblokowanego zamka.

Pociągnęła za klamkę i weszła do budynku, a gdy wjechała windą na górę, i z niej wysiadła, zauważyła stojącego w drzwiach chłopaka, który miał na sobie tylko bokserki. Ruda bezwiednie oblizała suche usta na ten widok. Dziewczyna podeszła do bruneta, uśmiechając się szeroko.

— Jesteś szalona — odezwał się Richard, chwytając jej twarz w swoje dłonie. Pocałował ją namiętnie, by chwilę później mocno przytulić. Weszli do mieszkania, zamykając za sobą drzwi.

— Tak w sumie, to ja tylko na chwilę — powiedziała dziewczyna. — Wszystkiego najlepszego — dodała, wyciągając w kierunku sportowca prezent. Freitag spojrzał na podarek, po czym przeniósł wzrok na twarz dziewczyny.

— Dziękuję — odparł radośnie, odbierając podarek, który od razu rozpakował. — Jest idealny — powiedział, oglądając zegarek.  — Jeszcze raz dziękuję. — Zbliżył się do Darii i przytulił ją mocno. — I jeśli sądzisz, że teraz pozwolę ci tak po prostu opuścić to mieszkanie, to jesteś w błędzie.

— To, co teraz? — zapytała, patrząc na niego niewinnym wzrokiem.

Richard uśmiechnął się, spoglądając w jej oczy. Wiedział, że ta niewinność była pozorna. Liczyła na to, że chłopak ją zatrzymie. Doskonale obmyśliła cały plan, a on nie miał zamiaru go burzyć. Chwycił ją za dłoń, po czym pociągnął za sobą do sypialni. Tam odłożył prezent na regał, by po chwili objąć Lewicką w pasie i przyciągnąć do siebie.

— Kocham cię — powiedział, dotykając dłonią jej policzka.

— Ja ciebie też — wyszeptała, po czym nie czekając na jego kolejny ruch, wpiła się w usta bruneta.

Chwilę później popchnęła go na łóżko, zrzuciła buty ze stóp i usiadła na nim okrakiem, zdejmując bluzę. Została w biustonoszu, który Richard szybko jej zdjął. Dziewczyna pochyliła się nad nim, łącząc ich usta w pocałunku. Obydwoje, stęsknieni za sobą i dotykiem drugiej osoby, oddychali ciężko, pieszcząc swoje ciała. Ta kolejna rozłąka sprawiła, że jeszcze bardziej utwierdzili się w swoich uczuciach. Ta noc należała do nich.

***

Lewicka wypuściła przeciągle powietrze, odchylając lekko głowę do tyłu. Stała na podeście, niecierpliwiąc się nieco, gdy Kristin dokonywała ostatnich przeróbek przy sukience, w której miała zostać sfotografowana. Projektantka podszyła szybko brzeg ubrania, po czym stanęła przed dziewczyną, lustrując ją całą. Uśmiechnęła się szeroko, gdy w końcu wszystko było idealne.

— Możesz zejść — powiedziała kobieta do Rudej, a ta zrobiła krok do przodu, schodząc z podestu.
Nagle do Lewickiej podszedł asystent projektantki, który trzymał w dłoniach buty na obcasie.

— Myślę, że te będą lepsze — odezwał się, pokazując Kristin swój wybór. 

Kobieta zmrużyła oczy, zabierając od niego szpilki, po czym podała je Darii, żeby je przymierzyła, a po chwili stwierdziła, że Erik miał rację. Projektantka nakazała przejść dziewczynie na drugą stronę studia, gdzie czekał już fotograf.
Ruda bezwiednie podniosła dłoń do ust i przygryzła palec, za co od razu została skarcona przez Kristin, która obawiała się, że dziewczyna rozmaże makijaż. Lewicka przeprosiła za swoje zachowanie i stanęła w miejscu, które wskazał jej fotograf. Czuła, jak drżały jej nogi. Bała się, że za chwilę się przewróci. Nie sądziła, że będzie towarzyszył jej aż taki stres. Na dodatek później miała pozować w parze z Jose, co jeszcze bardziej ją stresowało. Fotograf zrobił dziewczynie kilka próbnych zdjęć, po czym z niezadowoleniem spojrzał w kierunku Rudej.

— Wyluzuj trochę. Jesteś spięta jak struna w gitarze — odezwał się, a ona uśmiechnęła się krzywo.

— Daria, pokładam w tobie duże nadzieje — powiedziała Kristin, która stała obok z rękoma zaplecionymi na klatce piersiowej.

Lewicka przymknęła oczy, robiąc głęboki wdech i wydech, jednak gdy je otworzyła, nadal czuła napięcie w całym ciele. Żałowała, że zdecydowała się na udział w tym projekcie. Myślała, że to będzie łatwiejsze, tymczasem rzeczywistość okazała się inna.

— Pomyśl, że nas tu nie ma. Że jesteś sama i stoisz przed lustrem, przed którym przyjmujesz seksowne pozy, strojąc miny. — Przemówił asystent Kristin.

Lewicka spuściła na chwilę głowę, cicho wzdychając, po czym podniosła ją i spojrzała na fotografa. Nie wiedziała, czy podoła zadaniu, ale musiała się skupić, inaczej groziła jej duża kara finansowa za niewywiązanie się z obowiązków.

*

W końcu po kilkunastu minutach i wielu nieudanych zdjęciach Daria się rozluźniła. Kristin podekscytowana klasnęła w dłonie, gdy dziewczyna na luzie zaczęła pozować. Ku jej uciesze wreszcie coś ruszyło do przodu, bo kobieta myślała, że ten dzień i ta sesja pójdą na marne. Liczyła się z tym, że mając do czynienia z amatorką, nie pójdzie tak gładko, ale nie sądziła, że przełamywanie się Lewickiej zajmie tyle czasu. Fotograf przerwał zdjęcia, gdy zauważył na twarzy Rudej coraz większy grymas bólu.

— Co jest? — zapytał Rudą, która spojrzała na niego, krzywiąc się.

— Stopy mnie bolą od tych butów. Możemy zrobić przerwę?

— Pięć minut. Nie dłużej — odpowiedział mężczyzna, na co Daria od razu podeszła do czarnej, skórzanej kanapy, na którą usiadła i odetchnęła z ulgą.

Chwilę później na boku mebla przysiadł Jose, ubrany w to, co przygotował asystent Kristin. Hiszpan miał na sobie niebieską koszulę, jeansy z kilkoma przetarciami i dziurami oraz białe adidasy. Rękawy od koszuli podwinął do łokci, a pod szyją rozpiął kilka guzików, odsłaniając tym samym tors. Daria zatrzymała na chwilę swój wzrok na łańcuszku zwisającym z szyi młodego chłopaka, po czym spojrzała na jego twarz. Latynos schował dłonie do kieszeni od spodni, uśmiechając się do dziewczyny. Lewicka poprawiła się na kanapie, prostując plecy. Wtedy jej sylwetka prezentowała się zgrabniej. Jose zaczął rozmowę z Rudą, czemu z zaciekawieniem przyglądała się Kristin. Po chwili przywołała gestem dłoni fotografa, prosząc, żeby zrobił im niepostrzeżenie kilka zdjęć. Liczyła, że któreś nada się, żeby potem wykorzystać je przy promocji kolekcji. Kobieta uśmiechnęła się, gdy fotograf pokazał jej kilka ujęć. Nie sądziła, że wyjdą, aż tak dobrze. Gdy przerwa się skończyła, projektantka kazała przebrać się parze w kolejne ubrania, po czym razem stanęli przed obiektywem.

— Okey, macie wyglądać na zakochanych. — Daria zwróciła głowę w stronę Kristin, gdy usłyszała te słowa. Myślała, że to będzie luźna sesja i coraz mniej podobał jej się kierunek, w którym to wszystko zmierzało.

— Jose, połóż dłonie na jej talii i dotknijcie się czołami, patrząc sobie w oczy. — Lewicka spięła się, czując ręce modela na swoim ciele.
Jeszcze mniej komfortowo czuła się, patrząc mu prosto w oczy z tak bliskiej odległości. To wszystko było dla niej zbyt intymne.

— Daria, rozluźnij się, bo nic z tego nie wyjdzie. — Upomniał ją fotograf.

Dziewczyna wiedziała, że gdy Richard zobaczy te zdjęcia, nie będzie zadowolony.

*************************

Dni mijały Lewickiej zbyt szybko. Dopiero co cieszyła się latem, a już była późna jesień. Freitag coraz częściej wyjeżdżał na zawody Pucharu Kontynentalnego, a Lewicka wieczorami i w weekendy snuła się po Breitenbrunn, tęskniąc za nim. Dziewczyna siedziała na ławce w parku, obserwując tańczące na wietrze liście, które spadały z drzew. Na gałęziach było ich coraz mniej, za to coraz więcej pokrywało ziemię, tworząc na niej kolorowy dywan. Daria przymknęła oczy, przypominając sobie dni z dzieciństwa, kiedy to z opiekunką chodziła do parku i podrzucała kolorowe liście do góry, śmiejąc się, gdy spadały jej na głowę. Niestety beztroskie lata dzieciństwa odeszły na zawsze i została szara rzeczywistość dorosłego życia. Dziewczyna nadal nie wyszła z finansowego dołka. Tak bardzo zaangażowała się w rehabilitację Arnego, że za własne pieniądze kupowała różnie przyrządy, które miały pomóc chłopakowi w powrocie do zdrowia. Chociaż mężczyzna, który prowadził tamtej nocy samochód, przyznał się do potrącenia chłopaka, to na sprawę o odszkodowanie trzeba było czekać, tym bardziej że Arne nadal nie wstawał z łóżka. Richard był zły na Darię, że pieniądze, które zarobiła u Kristin, trwoniła na kogoś innego. Chciał, żeby jeździła za nim na zawody, tymczasem ona nie wykazywała entuzjazmu w tej kwestii. Chociaż bardzo mu kibicowała, to nie widziała siebie w roli widza pod skocznią. Było tam dla niej przede wszystkim zbyt tłoczno, a poza tym nie chciała stać sama jak słup soli, nie mając się do kogo odezwać.

Lewicka westchnęła cicho, po czym wyjęła telefon z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Została jej jeszcze godzina do spotkania z Richardem. Sportowiec po przyjeździe z kolejnych zawodów tym razem najpierw spotkał się ze swoimi przyjaciółmi. Daria nie miała mu tego za złe, ale mimo wszystko już chciała się do niego przytulić. Uruchomiła przeglądarkę w telefonie, po czym sprawdzała najnowsze newsy zarówno w Niemczech, jak i w Polsce. Zatrzymała na chwilę swój wzrok, gdy wyskoczyła jej reklama kolekcji Kristin. Projektantka włożyła dużo pieniędzy w promocję, co szybko jej się zwróciło. Wiele kobiet było zadowolonych, widząc w sesji zwykłe kobiety, a nie modelki w rozmiarze XS. Gdy pierwsze zdjęcia ujrzały światło dzienne, Daria musiała zmierzyć się nie tylko z zazdrością Richarda, ale i przykrymi komentarzami. Tak, jak dość szybko udało jej się udobruchać Freitaga, tak z zamieszczanymi komentarzami nie miała jak walczyć. Oczywiście wśród wielu pozytywnych głosów, znalazły się też te negatywne, przez co dziewczyna znowu wycofała się trochę z życia w społeczeństwie, co zaczęło martwić zarówno jej przyjaciółki, jak i Richarda.
Lewicka zamknęła reklamę, po czym uruchomiła polską stronę internetową, czytając najświeższe wiadomości.

— O, kelnereczka. — Ruda uniosła głowę do góry, gdy usłyszała przy sobie prześmiewczy ton. — Chociaż w sumie to teraz modeleczka — zarechotała dziewczyna.

— Karin, czego chcesz? — zapytała Ruda zrezygnowanym głosem. Nie miała ochoty na rozmowę z blondynką i jej przytyki.

— Niby taka skromna, ale potrafiłaś się wybić na związku z Richardem. — Daria uniosła brew do góry, słysząc te słowa.

— Nie wybiłam się na związku z nim. — Zaprzeczyła od razu.

— Ale musisz przyznać, że nieźle ci pomaga, żebyś się w końcu dorobiła.

— Słucham?

— Już nie udawaj takiej zaskoczonej. Pewnie musiał sporo zapłacić Kristin, żeby ci zaproponowała tę sesję. A kasę za naprawę auta już mu oddałaś? — dopytywała Karin. Daria zmarszczyła brwi, nie wiedząc, co dziewczyna miała na myśli.

— Sama za wszystko płaciłam — odparła pewnie Ruda,

— Ty naprawdę jesteś taka durna? Serio sądzisz, że tyle napraw kosztowałoby czterysta euro? Pobudka kelnereczko, Richard zapłacił resztę. — Ruda zastygła w bezruchu. Przecież kilka razy pytała o koszt naprawy i za każdym razem brunet zapewniał ją, że mechanik mówił o kwocie czterystu euro.

— Resztę?

— Dokładnie czterysta pięćdziesiąt — odpowiedziała blondynka, uśmiechając się szyderczo, widząc zdezorientowaną minę Lewickiej.

— A ty niby skąd to możesz wiedzieć? — zapytała, sądząc, że blondynka chce jej tylko namącić w głowie.

— Od Ingrid, dziewczyny Davida. Ups, miałam nikomu nie powtarzać, że mi to powiedziała — odparła Karin teatralnym głosem, zakrywając dłonią usta, udając przy tym, że jest jej przykro. Ruda przełknęła mocno ślinę, czując coraz większe zdenerwowanie. Nie potrafiła wydusić z siebie słowa.

— A w sumie, skoro już tak szczerze rozmawiamy, to ten prezent to też lipny mu dałaś. — Kontynuowała Karin. — Na dodatek rozwalił się po niespełna dwóch miesiącach, ale tak to jest jak kupuje się tani szajs. Nie jesteś zażenowana tym, że on ci dał teleskop warty ponad pół tysiąca, a ty mu tandetny zegarek? — W oczach Darii pojawiły się łzy.
Przecież kiedy zapytała Freitaga, czemu przestał nosić zegarek, ten stwierdził, że będzie go zakładał na specjalne okazje, tymczasem rzeczywistość okazała się inna. Chłopak kolejny raz ją okłamał.

— Karin, wynoś się — powiedziała Lewicka.

— A żebyś wiedziała, że już sobie pójdę. Lepiej nie przebywać z wariatką zbyt długo. Psychiatra już cię zdiagnozował? — Daria wstrzymała oddech na te słowa. Blondynka wiedziała o niej praktycznie wszystko i potrafiła to wykorzystać przeciwko Rudej. Mściła się na dziewczynie za związek z Freitagiem.

— A nie, sorry, zrezygnowałaś z wizyt, bo cię nie stać. Pa, kelnereczko. — Ruda zszokowana oglądała plecy odchodzącej Karin.

Ze łzami w oczach została sama, siedząc na ławce w parku. Czuła się upokorzona przez Karin i zdradzona przez Freitaga. Nie mogła uwierzyć, że opowiadał swoim znajomym o jej problemach, o tym, że zapisała się do specjalisty. Mówiła mu o tym, bo mu ufała, a on cały czas ją oszukiwał, powtarzając to wszystko innym. Wstała z ławki i szybkim krokiem ruszyła w stronę mieszkania. Przetarła policzki dłońmi, gdy z jej oczu spłynęły pierwsze łzy. Po wyjściu z parku zatrzymała się, wpatrując się w znajdujący się po drugiej stronie bankomat. Po chwili przeszła przez ulicę, wyciągnęła kartę, którą włożyła do urządzenia, po czym wypłaciła tysiąc dwieście euro. Schowała pieniądze do portfela i ruszyła w kierunku bloku, gdzie mieszkał Richard. Nie chciała być mu nic dłużna. Postanowiła nie czekać i od razu rozliczyć się z chłopakiem. Niecałe pół godziny później weszła do budynku, wykorzystując to, że wychodziło z nich dwoje nastolatków. Wjechała windą na górę, a gdy stanęła przed drzwiami, wzięła głęboki oddech. Wiedziała, że i tak w którymś momencie puszczą jej emocje i się rozpłacze, ale chciała, chociaż na początku tej rozmowy być opanowaną. Drżącą dłonią przycisnęła dzwonek, a chwilę później Richard otworzył drzwi.

— Daria — powiedział radośnie chłopak. Chciał przytulić dziewczynę, ale ta cofnęła się o krok. — Coś się stało? — zapytał, zaskoczony jej zachowaniem.
Lewicka nic nie mówiąc, wyciągnęła z portfela pieniądze, które następnie podała chłopakowi. — Po co mi to dajesz?

— Zwracam ci wszystko — powiedziała drżącym głosem, a wyciągnięta dłoń zaczynała się coraz bardziej trząść.

— Co? — Sportowiec patrzył na nią, nic nie rozumiejąc.
Daria odliczyła pięćset euro i wyciągnęła je w kierunku zdezorientowanego bruneta.

— To jest za mechanika — odezwała się.
Gdy Freitag w dalszym ciągu nie odbierał od niej pieniędzy, przycisnęła je do jego klatki piersiowej, na co ten odruchowo je chwycił.

— A reszta jest za teleskop — dodała, wciskając mu pozostałą sumę. — Niech będzie, że odkupiłam go od ciebie. Przelicz i jak jest za mało, to zaraz pójdę do bankomatu, żeby wypłacić resztę — dodała, wycierając dłonią spływające po policzkach łzy.

— Daria, przecież to prezent urodzinowy — odezwał się Richard.

— Ode mnie nic nie dostałeś, więc...

— Przecież dałaś mi zegarek. — Przerwał jej, nie rozumiejąc sytuacji, która właśnie się działa. — Daria, co ty robisz? Co się stało? — dopytywał.

— Wiem o wszystkim, Richard. O tym, że zapłaciłeś za naprawę auta, że zegarek tak naprawdę się zepsuł, a nie, że będziesz go zakładał okazyjnie. O tym, że załatwiłeś mi tę sesję u Kristin...

— Kto ci takich głupot naopowiadał? — zapytał Richard łamiącym się głosem. Odchrząknął, gdy uświadomił sobie to, że przez nerwy nie potrafi wypowiedzieć słów. Czuł, że ta cała sytuacja zmierza w złym kierunku.

— Czyli to wszystko nieprawda? Nie zapłaciłeś za auto? — dopytywała Lewicka, ścierając łzy, nad którymi już nie panowała. — No odpowiedz! — Naciskała na sportowca.

— Zapłaciłem — odparł cicho.

— Co się stało z zegarkiem?

— Daria, to nie tak...

— Co się stało z zegarkiem? — Przerwała mu, powtarzając pytanie, ale chłopak nie odpowiedział.
Zrezygnowany wypuścił z dłoni pieniądze, które wcześniej siłą wcisnęła mu Lewicka. Banknoty upadły na podłogę, a chłopak nerwowo przeczesał dłonią włosy, wpatrując się w zapłakane oczy dziewczyny. Kompletnie nie wiedział, co powiedzieć. Wiedział, że wszystko zniszczył i nie miał nic na swoją obronę.

— Ile zapłaciłeś Kristin, żeby zaproponowała mi sesję?

— Nic, naprawdę. — Zaprzeczył szybko. — To była tylko i wyłącznie jej inicjatywa. Ona sama chciała, żebyś pozowała.

— Richard, co się dzieje? — Po chwili z pokoju dziennego wyłonił się Hubert.

— Zaraz wrócę — odezwał się Freitag, odwracając w kierunku przyjaciela, a ten przytaknął i odszedł.

— Daria, proszę cię, wejdź, porozmawiajmy — mówił brunet, przesuwając się lekko w bok, żeby dziewczyna weszła do mieszkania.

— O czym? O moich problemach emocjonalnych? Kumplom zdałeś ze wszystkiego pełną relację, czy coś przez przypadek pominąłeś? Uwagą najnowszy news, który możesz im przekazać: właśnie się rozstaliśmy.

— Daria...

— Zaufałam ci. Tobie jednemu opowiedziałam o moich problemach. Nawet Kinga i Patrycja nie wiedzą o wielu rzeczach, a ty rozpowiadasz to wszystko na prawo i lewo.

— Daria, nikomu o tym nie mówię.

— Nie? To skąd o tym wszystkim wie Karin?

— Karin?

— Tak, Karin. — Powtórzyła dziewczyna. — Miała sporą satysfakcję przy upokarzaniu mnie, a ty jej w tym pomogłeś — dodała, odchodząc od Freitaga.

— Daria, porozmawiajmy, daj mi to wszystko wyjaśnić. — Richard ruszył w kierunku Rudej i chwycił jej ramię, żeby ją zatrzymać.

— Zostaw mnie! — wykrzyknęła, wyszarpując się z jego uścisku.

Dziewczyna odepchnęła go, przez co upadł na posadzkę. Lewicka zdjęła z palca pierścionek, po czym rzuciła go na tors bruneta, by chwilę później zbiec po schodach na dół. Z impetem otworzyła drzwi wejściowe. Gdy znalazła się na zewnątrz, wyjęła telefon z kieszeni i wyłączyła go, po czym zaczęła biec przed siebie, wycierając spływające po twarzy łzy. Nie wiedziała, dokąd biegnie. Nie dbała o to. Chciała po prostu znaleźć się gdzieś daleko.

*

Kiedy Richard podniósł się z podłogi, wszedł do mieszkania, z całej siły zatrzaskując za sobą drzwi. Wściekły przeszedł do pokoju dziennego, depcząc po pieniądzach i spojrzał złowrogo w kierunku Huberta.

— Coś się stało? — zapytał Simmel, widząc minę bruneta.

— Ty mi powiedz — odezwał się Freitag. — Komu gadałeś o tym, co ci mówiłem o Darii?

— Richard...

— Komu, kurwa?

— No coś mi się tam wymsknęło, jak gadałem z Davidem — odparł Hubert zakłopotany, pocierając dłonią kark.

— Znasz pojęcie tajemnicy? — Simmel zacisnął zęby, nie odpowiadając na pytanie bruneta. — A ty komu to powtórzyłeś? — Richard spojrzał na Davida, który niespokojnie poruszył się na kanapie.

— No wiesz, jaka jest Ingrid — odezwał się niepewnie przyjaciel Freitaga. — Będzie mi suszyła głowę tak długo, aż nie powiem jej wszystkiego. Ale zarzekała się, że nikomu nic nie powie — dodał.

— Nikomu, oprócz Karin — mruknął sportowiec pod nosem. — Doskonale wiesz, że twoja dziewczyna się z nią zadaje.

— No tak, ale...

— Zajebiści z was przyjaciele. — Przerwał brunet, spoglądając na kolegów.

— Richard, co tak w ogóle się stało? — dopytywał Hubert.

— Daria o wszystkim wie. Ta blond wariatka jej wszystko powiedziała — powiedział Richard zrezygnowany głosem, siadając we fotelu. — Nie no, sam jestem sobie winny, ale przynajmniej wiem, że nie mam z wami, o czym gadać — mówił, biorąc telefon do dłoni, żeby skontaktować się z dziewczyną.

— Kurde, Richard...

— Świetnie, wyłączyła telefon — odezwał się po chwili Freitag, kręcąc z niedowierzaniem głową.

— Daj jej trochę na ochłonięcie. Wieczorem pójdziesz, żeby z nią pogadać. — Rzucił pomysłem David.

— Wsadź sobie gdzieś, te swoje rady — mruknął brunet.

Hubert i David spojrzeli na siebie, zaciskając zęby. Zdawali sobie sprawę z tego, że to wszystko stało się przez ich gadulstwo. Nie mieli żadnej innej rady dla Richarda. Liczyli na to, że sprawa jakoś rozejdzie się po kościach i mimo wszystko Lewicka i Freitag wyjaśnią wszystko między sobą.

*

Richard coraz bardziej niepokoił się tym, że nadal nie miał kontaktu z Darią. Dziewczyna zablokowała jego numer i nie otwierała drzwi od mieszkania. Stał zrezygnowany, kolejny raz przyciskając dzwonek, by po chwili pięścią zapukać w drzwi. Chociaż było po północy, to był pewny, że dziewczyna na pewno nie śpi. Musiała słyszeć dźwięk dzwonka. Chłopak odwrócił się, gdy usłyszał kroki na schodach i głosy przyjaciółek Rudej. Wierzył, że pomogą mu jakoś.

— Ooo, proszę, proszę — odezwała się Patrycja, widząc sportowca na piętrze. — A ty wychodzisz, czy dopiero przyszedłeś?

— Wpuścicie mnie do Darii?

— A sam nie umiesz zadzwonić, żeby ci otworzyła? — zapytała Kinga.

— No cóż... Pokłóciliśmy się i nie chce ze mną rozmawiać — odparł szczerze chłopak.

— O co poszło? — dopytywała Patrycja, wyciągając klucze z torebki.

— Muszę teraz o tym mówić? — Dziewczyna przewróciła oczami na słowa Freitaga. Zżerała ją ciekawość, ale nie chciała na niego naciskać.

Weszli we trójkę do mieszkania, a brunet od razu zapukał w drzwi od sypialni Darii, po czym nacisnął klamkę i wszedł do środka.

— Daria — odezwał się, zapalając światło, jednak Rudej nie było w pokoju. Łóżko było puste.
Wyszedł na korytarz i poszedł do kuchni, gdzie krzątały się bliźniaczki.

— Nie ma jej — odezwał się, a dziewczyny spojrzały na niego, unosząc brwi do góry.

— Jak to jej nie ma? — zapytała Kinga, stawiając na stół dwie szklanki.

— Łóżko jest puste. Może któraś z was zadzwonić do niej? Martwię się o nią.

— Richard, o co wam poszło? — dopytywała Patrycja, zaplatając dłonie na klatce piersiowej i wymownie spoglądając na chłopaka.

Freitag przeciągle wypuścił powietrze z płuc, przeczesując dłonią włosy. Postanowił opowiedzieć bliźniaczkom, co się wydarzyło, bo miał świadomość, że i tak potem dowiedzą się wszystkiego od Lewickiej.

— Jesteś idiotą, wiesz? — odezwała się Patrycja, gdy Freitag skończył mówić.

— Zadzwonisz do niej? — zapytał, spoglądając na nią niepewnie.

Patrycja westchnęła ostentacyjnie, biorąc telefon do dłoni. Wybrała numer Lewickiej i przyłożyła urządzenie do ucha. Lustrowała twarz Freitaga, słuchając nawiązywanego połączenia. Po kolejnym sygnale zwątpiła w to, że przyjaciółka odbierze. Jednak w końcu usłyszała cichy, smutny głos Darii.

***********************************

Powoli będziemy zmierzać do finału tej historii. Nie wiem dokładnie, ile rozdziałów jeszcze będzie, ale pewnie około pięciu. Tak mi się wydaje :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro