Rozdział 48

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Daria z podkulonymi nogami siedziała w fotelu, okryta kocem. Dopiła herbatę, po czym odstawiła kubek na stolik. Odchyliła głowę na oparcie, spoglądając czerwonymi od płaczu oczami na zegar, który wskazywał kwadrans po północy. Chociaż od kłótni z Freitagiem minęło kilka godzin, nadal bardzo mocno to przeżywała. Na samą myśl o tym, że ich związek przestał istnieć, w jej oczach pojawiały się łzy. Sądziła, że w końcu znalazła w życiu szczęście, a teraz legło ono w gruzach przez nielojalność bruneta. Pomrugała kilkukrotnie rzęsami, żeby stłumić pojawiające się łzy, by chwilę później cicho westchnąć, gładząc nerwowo włosy. Wiedziała, że pierwsze dni, a nawet tygodnie będą bolesne, ale miała nadzieję, że jakoś uda jej się pozbierać po zakończonym związku. Musiała na nowo nauczyć się żyć w pojedynkę. Nagle w pokoju rozległ się cichy dźwięk wibracji. Ruda sięgnęła po telefon i spojrzała na wyświetlacz. Trwała w bezruchu, patrząc na przychodzące połączenie od przyjaciółki.

— Nie odbierzesz? — Lewicka przeniosła wzrok na chłopaka, który leżał na łóżku stojącym pod oknem. 
Lustrowała jego twarz w milczeniu. Nie miała pojęcia, co zrobić. Z jednej strony wiedziała, że powinna odebrać, bo bliźniaczki mogły się martwić tym, że nie ma jej w mieszkaniu, z drugiej obawiała się, że przyjaciółka dzwoni na prośbę Richarda.

— Kto dzwoni? — dopytał blondyn.

— Patrycja — odparła Daria, przenosząc wzrok na telefon.

— Odbierz i porozmawiaj z nią. Niech się nie potrzebnie nie martwi. — Lewicka przytaknęła, po czym przesunęła palcem po ekranie i przyłożyła urządzenie do ucha. — Halo — odezwała się cicho.

— No w końcu. — Ruda wychwyciła ulgę w głosie przyjaciółki, przez co miała pewność, że już wiedziała o jej kłótni z brunetem. — Gdzie jesteś? Kiedy wracasz?

— Nie wracam na noc.

— Darka, gdzie jesteś? — zapytała przyjaciółka łagodnym tonem głosu.

— Nieważne — odparła krótko Lewicka, na co brunetka westchnęła. — On jest obok? — zapytała po chwili.

— Tak, martwi się — powiedziała Patrycja. — Daria, porozmawiajcie ze sobą. On naprawdę żałuje tego wszystkiego.

— Nie chcę o tym mówić. Wrócę jutro. Cześć. — Ruda pożegnała się i nie czekając na reakcję Patrycji, rozłączyła się.

Odłożyła telefon i zapłakała cicho, kryjąc twarz w dłoniach. Chwilę później, gdy się uspokoiła, wyciągnęła chusteczkę higieniczną z pudełka stojącego na stoliku. Wytarła łzy, wydmuchała nos, po czym wstała z miejsca, żeby wyrzucić chusteczkę. Gdy wróciła na miejsce, westchnęła cicho, przymykając oczy.

— Idź się wykąp i połóż, bo nie wstaniesz jutro do pracy. — Dziewczyna spojrzała na blondyna, gdy usłyszała jego głos.

 — Arne, przepraszam, że zwaliłam ci się na głowę. Ale nie wiedziałam, dokąd iść, nie znam tutaj nikogo innego. — Tłumaczyła się kolejny raz, na co blondyn pokręcił głową.

— Daria, daj spokój. Nie ma o czym mówić, przecież tyle dla mnie robisz. — Chłopak uśmiechnął się do niej szczerze, jednak dziewczyna i tak miała wyrzuty sumienia, że zawracała mu głowę, gdy sam miał problemy, ale nie chciała wracać do swojego mieszkania, bo wiedziała, że tam będzie jej szukał Freitag, i tak też było.

— Jak otworzysz szafę, to na górnej półce po prawej stronie masz czyste ręczniki. W łazience w szafce obok lustra znajdziesz nową szczoteczkę — dodał po chwili blondyn. — Sorry, ale babskich ciuchów nie mam. — Kontynuował, uśmiechając się lekko, a Lewicka przewróciła oczami. — Podałbym ci wszystko sam, ale sama rozumiesz — mówił, nawiązując do swojego stanu zdrowia.

Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, a następnie wstała z fotela i podeszła do szafy stojącej w rogu pokoju. Wyciągnęła z niej ręcznik, po czym wyszła z pokoju i ruszyła w stronę łazienki. Starała zachowywać się bezszelestnie, żeby nie przeszkadzać matce chłopaka. Chociaż kobieta nie miała nic przeciwko obecności Rudej, a wręcz ucieszyła się, że przyszła do blondyna, to jednak Daria czuła się nieswojo, że burzy ich spokój.

Po dwudziestu minutach dziewczyna wróciła do pokoju Arnego. Chłopak zwrócił głowę i kierunku drzwi, gdy weszła do środka i uśmiechnął się do niej.

— Myślałam, że jak wrócę, to będziesz już spał — odezwała się Lewicka, podchodząc do łóżka, w którym kiedyś nocował blondyn.
Arne po wyjściu ze szpitala musiał przenieść się na specjalistyczne łóżko rehabilitacyjne, które jego matka kupiła po konsultacji z Darią. Kobieta nie znała się na takim sprzęcie, a zależało jej, żeby syn czuł się w miarę komfortowo.

— Pogadasz z nim? — Dziewczyna uniosła brwi do góry, słysząc pytanie chłopaka. Usiadła na łóżku, lustrując jego twarz.

— Słucham? — odezwała się, zastanawiając się, czy dobrze odczytuje jego pytanie.

— Pytam, czy z nim pogadasz. W sensie z Richardem. — Lewicka zagryzła wargę.
Zwierzyła się Arnemu, że pokłóciła się z Freitagiem i zerwała z nim, a on do tej pory nie skomentował tego w żaden sposób. Chłopak jednak w końcu postanowił się wtrącić, widząc jej cierpienie.

— A o czym tu rozmawiać? To koniec — odparła Daria piskliwym głosem. Zacisnęła zęby, gdy poczuła, że za chwilę znowu się popłacze.

— Nie jesteś dla niego zbyt surowa? Okey, może facet popełnił błąd, ale na pewno nie celowo. — Ruda nie rozumiała, dlaczego blondyn postanowił tłumaczyć zachowanie Richarda. — I raczej z tą zapłatą za mechanika, to było w dobrej wierze.

— Bronisz go? — zapytała drżącym głosem. Odchrząknęła cicho, gdy zdała sobie sprawę z tego, że ma ściśnięte gardło. Nie mogła nic poradzić na to, że rozmowa o związku z Freitagiem powodowała u niej płacz.

— Chciał ci pomóc — powiedział Arne, bacznie przyglądając się Darii. — Wiesz, co kiedyś usłyszałem od matki, gdy rozpadł się mój kolejny związek?

— Hm?

— Że my, młodzi, nie potrafimy tworzyć związków. Byle kłótnia i rozstanie. Nie próbujemy wyjaśnić problemu, znaleźć rozwiązania w złej sytuacji. Tylko mówimy to koniec i tyle, a po jakimś czasie wchodzimy w kolejną relację, który trwa do pierwszej kłótni. — Lewicka zastanowiła się nad tymi słowami. Nie wiedziała, czy też należała do osób, które szybko kończą związki. Była do tej pory w jednym, który nie zakończył się z jej winy i nie po kłótni, tylko po zdradzie. Nie miała tutaj czego porównywać.

— Czyli jestem tą złą? — zapytała cicho.

— Nie, broń Boże. — Zaprzeczył szybko chłopak. — Tylko po prostu dobrze by było, żebyś z nim pogadała, czemu tak postąpił. Przecież widzę, że bardzo przeżywasz to rozstanie. Chcesz potem pluć sobie w brodę, że go nie wysłuchałaś?

— W psychologa się bawisz?

— No, mam z nim ostatnio dużo do czynienia, to postanowiłem wykorzystać doświadczenie — zaśmiał się blondyn. — Wiesz, czego najbardziej się bałem, jak od lekarzy usłyszałem, że powrót do zdrowia zajmie mi wiele miesięcy? — zapytał, a Lewicka lekko pokręciła głową. — Tego, że Kinga mnie zostawi, a ona pomimo mojego kalectwa nadal ze mną jest. Chociaż w pierwszych dniach po wypadku byłem dla niej prawdziwym chujem...

— Arne. — Przerwała mu dziewczyna, gdy usłyszała, jak siebie nazwał.

— Taka prawda. — Kontynuował chłopak. — Nie liczyłem się wtedy z nią. Odrzucałem jej pomoc, wsparcie. Niejednokrotnie wyrzucałem ją z sali, a ona wracała. Wracała, żeby ze mną porozmawiać, potrzymać za rękę, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. W końcu porozmawiałem z nią szczerze o swoich lękach i obawach. Pewnie, gdyby nie to, że wracała z uporem maniaka, to też byśmy się rozstali. Ty i Richard jesteście w lepszej sytuacji, bo obydwoje jesteście zdrowi i sprawni. On coś spieprzył, ale nie dowiesz się, gdzie popełnił błąd, jak z nim nie pogadasz. — Lewicka, westchnęła cicho.
Freitag szukał z nią kontaktu, żeby porozmawiać, ale ona skutecznie mu to utrudniła. Nie wiedziała, jak długo czekał pod drzwiami mieszkania, zanim z pracy wróciły bliźniaczki.

— Co tak wzdychasz?

— Patrycja też mi powiedziała, że mam z nim pogadać — odparła dziewczyna, a Arne spojrzał na nią wymownie.

— No, chyba że na rękę był ci koniec tego związku, to okey. Unikaj go. — Daria z niedowierzaniem pokręciła głową. Przecież, gdyby nie ruszyło jej to rozstanie, to nie płakałaby tyle.

— Zaraz ci przyłożę. — Pogroziła chłopakowi, na co ten się uśmiechnął.

— Kalekę chcesz bić? — zapytał, a Ruda przewróciła oczami.

— Nie mów tak o sobie.

— Stwierdzam fakty — odparł obojętnie Arne. — Już prawie trzeci miesiąc leżę plackiem.

— Zobaczymy, co w środę wyjdzie na badaniach. Jak okaże się, że wszystko już się pogoiło, to postaram się, żebyś w piątek stanął na chwilę przy łóżku. — Blondyn uniósł kąciki ust do góry. Nie chciał robić sobie złudnej nadziei, ale perspektywa pionizacji wlała w niego nadzieję, że wszystko zmierzało w dobrym kierunku.

— A teraz idziemy spać — dodała dziewczyna, kładąc się do łóżka. Zgasiła lampkę nocną i przewróciła się na bok, przymykając oczy. Zacisnęła je mocniej, gdy poczuła, że znowu napływają do nich łzy. Po chwili podniosła powieki, słysząc chichot Arnego.

— Z czego się śmiejesz? — zapytała, starając się zapanować nad głosem. Nie chciała, żeby chłopak domyślił się, że znowu przeżywa rozstanie z brunetem.

— Przypomniałem sobie to, jak do mnie zadzwoniłaś, gdy wracałaś do mieszkania po pierwszym dniu w pracy — mówił, śmiejąc się coraz głośniej, a Lewicka starała sobie to przypomnieć. — Hej, Arne, bo mówiłeś dzisiaj, że jak będę potrzebować pomocy, to mogę zadzwonić. No i właśnie potrzebuję pomocy. Zgubiłam się. — Blondyn przytoczył jej słowa, chichrając się pod nosem. — Gdzie jesteś? Nie wiem, ale jest sporo drzew. — Kontynuował, po czym wybuchł gromkim śmiechem.
Ruda też parsknęła śmiechem, gdy chłopak przypomniał jej tę sytuację. Dopiero po jakimś czasie od tamtego zdarzenia, zdała sobie sprawę z tego, jaką gafę wtedy palnęła. Stwierdzeniem, że jest pełno drzew, nie pomogła za bardzo chłopakowi w ustaleniu jej lokalizacji.

— Spadaj — odparła Daria, na co blondyn znowu się roześmiał.

— Jak cię w końcu znalazłem i odprowadziłem pod blok, to po powrocie do domu przez godzinę się z tego śmiałem — powiedział z rozbawieniem, a Rudej też udzielił się jego dobry nastrój. Po chwili obydwoje głęboko westchnęli, uspokajając się.

— Arne.

— No?

— Dzięki, że mogę tu przenocować.

— Spoko. Polecam się na przyszłość. No, chyba że w końcu dojdę do siebie i będę mógł spać w normalnym łóżku, to może być problem z noclegiem. Nie wiem, co Kinga by powiedziała o naszym wspólnym dzieleniu łóżka — powiedział chłopak, a Lewicka przewróciła oczami.

— W środę poproś, żeby ci jeszcze dodatkowo głowę porządnie przebadali — odezwała się, po czym zaśmiała się razem z blondynem.

***

Daria przed godziną dziewiętnastą półprzytomna wróciła z pracy. Nieprzespana noc, którą spędziła u Arnego, dała jej w kość. W pracy próbowała zachować pozory, jednak mimo wszystko współpracownicy widzieli, że coś się z nią działo. Była płaczliwa i nieobecna myślami. Lewicka nie chciała opowiadać o swoich problemach, więc swoją gorszą dyspozycję zwaliła na problemy ze snem. Kiedy wysiadła z samochodu, uruchomiła autoalarm, po czym odwróciła się w kierunku bloku. Stała obok Audi, wpatrując się w siedzącego na ławce Freitaga, który spoglądał przed siebie. Jej serce mocniej zabiło na jego widok, a w oczach zaszkliły się łzy. Zrobiła kilka głębszych wdechów, mówiąc sobie w myślach, żeby się uspokoiła. Nie sądziła, że chłopak w dalszym ciągu będzie zabiegał o kontakt z nią. Nie wiedziała, jak miała postąpić.

Daria, porozmawiajcie ze sobą. On naprawdę żałuje tego wszystkiego.

Nie jesteś dla niego zbyt surowa? Okey, może facet popełnił błąd, ale na pewno nie celowo.

W jej głowie od razu pojawiły się głosy Patrycji i Arnego. Dziewczyna przestąpiła z nogi na nogę, gdy Richard na nią spojrzał. Brunet wstał z ławki i zrobił krok do przodu, ale zatrzymał się, widząc jej niepewną minę. Daria w końcu ruszyła w jego kierunku. Przed przejściem przez ulicę rozejrzała się na boki, a chwilę później stała naprzeciwko bruneta.

— Daria, proszę cię, porozmawiaj ze mną. Daj mi to wszystko wytłumaczyć — odezwał się chłopak, patrząc na nią zbolałym wzrokiem.

— Zawiodłam się na tobie — powiedziała cicho, drżącym głosem.

— Wiem, ale to nie tak, że mówiłem o tym wszystkim dookoła. — Bronił się. — Rozmawiałem o tobie tylko z Hubertem, który miał to zatrzymać dla siebie. Niestety stało się inaczej — dodał, po czym cicho westchnął.

— W jaki sposób dotarło to do Karin?

— Hubert wygadał się Davidowi, a ten swojej dziewczynie, która przyjaźni się z Karin.

— Dlaczego powiedziałeś mu o moich problemach?

— Bo potrzebowałem rozmowy z kimś na ten temat — odparł Richard, po czym zacisnął usta. — Chciałem usłyszeć od kogoś postronnego, że wszystko się ułoży. — Kontynuował po chwili. — Po tym jak wyszło, że bierzesz silne leki i prawie się głodzisz, chyba potrzebowałem zapewnienia, że mimo wszystko z tego wyjdziesz. Nie wiedziałem, jak ci pomóc, co mam robić. Pogubiłem się trochę i musiałem się komuś wygadać. — Lewicka zacisnęła lewą dłoń w pięść, słysząc te słowa, zastanawiając się, co zrobić.
Nie chciała być dla chłopaka obciążeniem. Poczuła ucisk w gardle, gdy do głowy przyszło jej tylko jedno rozwiązanie.

— Richard. — Zaczęła mówić drżącym głosem. — W takim razie chyba dobrze, że się rozstaliśmy.

— Daria, nie. O czym ty mówisz? — Freitag poruszył się nerwowo, słysząc słowa dziewczyny.
W tamtym momencie liczyła się dla niego tylko ona i nie wyobrażał sobie tego, że już nie będą ze sobą. Chłopak też nie przespał nocy, zastanawiając się, jak naprawić to, co zepsuł i przede wszystkim rozmyślał o tym, dokąd poszła dziewczyna. Po rozmowie z bliźniaczkami kolejny raz poszedł sprawdzić, czy nie było jej w opuszczonym domu na obrzeżach Breitenbrunn, a potem obszedł jeszcze cały park. Gdy wrócił do mieszkania, usiadł na kanapie i nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w wyłączony telewizor. Nie poszedł się wykąpać, ani położyć do łóżka. Noc spędził ma kanapie, a rano wstał z ogromnym bólem mięśni szyi.

— Jestem dla ciebie tylko ciężarem. Przytłaczam cię problemami. Jesteś sportowcem i potrzebujesz spokoju, więc...

— Nie. — Przerwał jej brunet. — Nie chcę się z tobą rozstawać. Potrzebuję cię. — Daria spuściła głowę w dół, kręcąc nią lekko.

Najchętniej wykrzyczałaby mu, że żałuje słów o tym, że kończy ich związek. Gdy go ujrzała, miała ochotę wtulić się w niego i prosić, żeby nie wypuszczał jej ze swoich objęć, ale wiedziała, że powinna dać mu odejść, żeby skupił się na karierze i w spokoju trenował. Wiedziała, że będąc u jego boku, znowu nieświadomie może zacząć go przytłaczać. Nic nie mówiąc, minęła bruneta i podeszła do drzwi. Wbiła kod do domofonu, po czym pociągnęła za klamkę. Przymknęła oczy, spuszczając głowę w dół. Stała przed budynkiem, bijąc się z myślami, bo nie potrafiła kolejny raz uciec od niego.

— Wejdziesz na górę? — zapytała po chwili cicho, odwracając się w kierunku Freitaga, a ten przytaknął, podchodząc do niej.
Weszli do budynku i w ciszy pokonywali schody na trzecie piętro. Lewicka miała w głowie natłok myśli. Nie wiedziała, co powinna zrobić. Z jednej strony żałowała rozstania z chłopakiem, z drugiej nie chciała go obciążać. Nie miała pojęcia, że jej problemy tak mocno oddziaływały na niego. Myślała, że jest ponad tym, a tymczasem on ciągle się o nią martwił. W takim stopniu, że musiał się komuś wygadać. Gdy znaleźli się w mieszkaniu, Ruda zostawiła klucze na komodzie i razem ruszyli w kierunku kuchni, gdzie dziewczyna umyła dłonie nad zlewem.

— Powiesz mi, co dalej z nami? — zapytał chłopak, opierając się o drzwi.

— A może najpierw zjemy? Jesteś głodny? — dopytywała Lewicka, spoglądając na niego.
W dalszym ciągu nie potrafiła podjąć decyzji i nie chciała tego robić teraz.

— Chętnie coś zjem — odparł Richard.
Daria podeszła do lodówki i zaczęła wyciągać składniki potrzebne do przygotowania posiłku, po czym, poukładała wszystko na szafce.

— Co to będzie? — zapytał Freitag, podchodząc do dziewczyny, gdy z górnej szafki wyciągnęła pojemnik z mąką.

— Tortille z warzywami i kurczakiem. Może być? — Brunet przytaknął, więc Lewicka wyciągnęła deskę do krojenia warzyw i miskę, w której miała wymieszać ciasto na tortille.

— Co ja mam robić? — dopytywał chłopak, stając za plecami Darii.
Odsunął jej włosy, po czym położył swoje dłonie na jej biodrach i złożył delikatny pocałunek na karku, przez co przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz. Przymknęła oczy, chłonąc jego każdy najmniejszy gest. Richard zachowywał się tak, jakby nadal byli razem, a ona nie potrafiła bronić się przed tym.

— Najlepiej stanąć obok i pokroić pomidora — odezwała się Lewicka, starając się zapanować nad głosem. — Będąc z tyłu, raczej nie pomożesz — dodała po chwili, a chłopak stanął przy niej.

— Przecież lubisz od tyłu. — Ruda spojrzała na niego z niedowierzaniem, a on wymownie poruszył brwiami.

— Richard. — Upomniała go, na co chłopak spojrzał na nią, uśmiechając się szeroko.
Daria parsknęła śmiechem, szturchając go w ramię, bo nie potrafiła już dłużej zachować powagi.
Freitag chwycił nóż i zaczął kroić pomidora, a Lewicka lekko porwała sałatę, by następnie wziąć miskę, w której chciała zrobić ciasto na tortille. Po chwili brunet przysunął się bliżej dziewczyny i ruszył swoimi biodrami w bok, uderzając Rudą, przez co zachwiała się lekko. Spojrzała na niego, mrużąc oczy. Wzięła do dłoni garść sałaty i rzuciła nią w chłopaka. Freitag nie myśląc dłużej, chwycił stojący obok pojemnik z mąką, po czym wysypał wszystko na głowę Lewickiej, a ta pisnęła głośno. Dziewczyna miała mąkę we włosach i na twarzy oraz ubraniu. Złapała szklankę z mlekiem, wylewając ją w odwecie na głowę bruneta. Ten chwycił ręce dziewczyny w nadgarstkach, przez co wypuściła naczynie, które roztrzaskało się na podłodze. Gdy Richard przycisnął Rudą do szafki, lustrowali swoje twarze, oddychając ciężko. Bez zastanowienia złączył ich usta w namiętnym pocałunku, a gdy tylko puścił nadgarstki Darii, ta wplotła swoje ręce w jego mokre włosy i bawiła się nimi, oddając pocałunek. Chłopak przeniósł swoje dłonie na jej pośladki i mocno je ścisnął, na co Lewicka jęknęła cicho wprost w jego usta. Po chwili oderwali się od siebie.

— Smakujesz mąką — odezwał się chłopak, patrząc w jej oczy.

— A ty mlekiem — odpowiedziała Lewicka, normując oddech.
Chłopak oparł swoje czoło o jej i przymknął oczy, zaciskając mocno zęby.

— Wybacz mi, proszę — wyszeptał, po czym kolejny raz pocałował dziewczynę. — Wiem, że nawaliłem, ale nie potrafię żyć bez ciebie. Totalnie zawróciłaś mi w głowie. Nie odrzucaj mnie — dodał, gdy oderwał się od jej ust.

Daria wpatrywała się w jego oczy, po czym rozejrzała się dookoła, patrząc na bałagan, który zrobili. Freitag lustrował jej twarz i wiedział już, że nie dostanie jeszcze odpowiedzi. Chociaż czuł i widział to, że Lewickiej zależało na nim, to ona nie potrafiła przełamać się, żeby dać mu jakąkolwiek odpowiedź.

— To były składniki na ciasto — powiedziała Ruda, a brunet zerknął na swoje ubranie, przygryzając wargę.

— Dobra, co mi szkodzi — odezwał się po chwili. — Skoczę do sklepu po gotowe tortille. Jest już dość ciemno, to może nikt nie zauważy tego, jak wyglądam — zaśmiał się.
Wszedł jeszcze do łazienki, gdzie wytarł ręcznikiem włosy i przemył twarz. Chwilę później opuścił pomieszczenie, po czym ruszył w kierunku wyjścia, zabierając po drodze klucze z komody. Kiedy brunet zamknął za sobą drzwi, Lewicka głośno westchnęła. Przeszła do łazienki, żeby zobaczyć, jak wygląda. Zaśmiała się, kręcąc z niedowierzaniem głową, widząc w lustrze, że ma we włosach pełno mąki. Wplotła dłonie w rudą czuprynę, próbując pozbyć się, choć części białego proszku, wytrząsając go. Po chwili stanęła w bezruchu, patrząc na swoje policzki pokryte rumieńcem. Uniosła rękę do góry, dotykając palcami warg. Pocałunek Richarda, to było coś, czego pragnęła, odkąd położył swoje dłonie na jej biodra. Od razu przypomniała sobie jego dotyk i czułe pocałunki. Wiedziała, że nie będzie w stanie bronić się przed tym, co czuła do chłopaka. Kochała go i miała świadomość tego, że nie będzie potrafiła odtrącić go kolejny raz.

— Powinnaś dać mu odejść, ale w miłości jesteś pieprzoną egoistką i nie pozwolisz na to — powiedziała, patrząc na swoje odbicie w lustrze.

*

— Masz jakąś zbędną szczoteczkę? Średnio mi pasuje ten posmak w ustach od sosu czosnkowego — odezwał się Freitag, gdy skończyli jeść. Przejechał językiem po zębach, po czym chwycił szklankę z wodą i dopił resztę.

— Wiesz, gdzie szukać — odparła Daria, zbierając naczynia.

Brunet ruszył do łazienki, a Lewicka odłożyła talerze i sztućce do zlewu. Była zmęczona i nie miała ochoty na zmywanie. Zagryzając wargę, spojrzała na bałagan w kuchni, który zrobiła razem z Richardem. Tym bardziej nie miała sił na posprzątanie tego wszystkiego, więc stwierdziła, że zrobi to jutro. Bliźniaczki na pewno ją zrozumieją.
Gdy chłopak wyszedł z łazienki, usiadł na kanapie w pokoju dziennym i uruchomił telewizję, a Daria poszła umyć zęby. Kilka minut później  dołączyła do Freitaga, zachowując dystans. Richard spojrzał na nią, mrużąc oczy, by po chwili przysunąć się bliżej i objąć ją ramieniem.

— I co dalej? — zapytał cicho, a Ruda spojrzała na niego niepewnie. — Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę, nie odrzucaj mnie — dodał, patrząc na nią maślanymi oczami.

— Błagam, nie patrz tak na mnie.

— Dlaczego?

— Bo nie ułatwiasz mi decyzji.

— W takim razie, tym bardziej będę tak patrzeć — odparł, spoglądając jej prosto w oczy. — Kocham cię — wyszeptał, kładąc dłoń na policzku dziewczyny.

— Richard, ale obiecaj, że jeśli znowu cokolwiek związane ze mną zacznie cię przytłaczać, to powiesz mi o tym wprost.

— Daria, nie przytłaczasz mnie...

— Obiecaj mi. — Przerwała mu Lewicka, wymownie na niego patrząc.

— I co wtedy będzie? Co się z nami stanie? — Ruda przełknęła ślinę, czując ucisk w sercu. Słowa o tym, że wtedy definitywnie od niego odejdzie, żeby nie przysparzać mu problemów, nie chciały przejść jej przez gardło. — Przecież w związku jest się ze sobą na dobre i na złe — odezwał się Freitag, widząc niepewną minę dziewczyny. — Teraz ty miałaś problemy, za chwilę mogę mieć je ja, ale mimo wszystko chciałbym, żebyś była wtedy przy mnie i mnie wspierała.

— Zawsze będę cię wspierać.

— To nie odrzucaj mnie — wyszeptał, zbliżając swoje usta do jej i delikatnie ją pocałował.

— Richard, kocham cię i nie chcę się z tobą rozstawać — powiedziała cicho Lewicka, spoglądając na bruneta oczami, w których zaszkliły się łzy, a chłopak przytulił ją mocno.
Po chwili chwycił Rudą za brodę i uniósł jej głowę delikatnie do góry, by następnie złączyć ich usta w pocałunku. Daria opadła na plecy, a Freitag położył się na niej. Dziewczyna odchyliła lekko głowę na bok, gdy zaczął schodzić pocałunkami na dół, po czym wtulił się w zagłębienie jej szyi.

— Mam już sobie iść, żebyś mogła się wykąpać, czy mogę jeszcze trochę zostać? — zapytał cicho.

— Zostań — powiedziała dziewczyna, zaciskając dłonie w pięści na jego ubraniu.
Leżeli przytuleni do siebie, a Lewicka czuła, jak jej ciało ogarniała błogość. Mogłaby trwać w tej pozycji wieczność. Kilka minut później ułożyli się wygodnie na kanapie i wspólnie oglądali telewizję. Po jakimś czasie brunet uniósł się lekko i spojrzał na twarz Darii, gdy ta nie odpowiedziała na jego pytanie. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, że usnęła. Chwycił pilot od telewizora i wyłączył film, który oglądali, po czym poprawił się, przymykając oczy. Stwierdził, że poleży jeszcze chwilę, przytulając Rudą, zanim wróci do siebie.

*

— No przecież ci mówię, że to był na pewno on. Może i zdziadział, ale poznam go wszędzie — mówiła Patrycja, wchodząc wraz z siostrą do mieszkania.
Bliźniaczki po godzinie dwudziestej drugiej wracały z pracy, rozmawiając o byłym pracowniku hotelu, który został zwolniony za notoryczne spóźnianie się.

— Aż tak by się zmienił? — zapytała siostra, odwieszając kurtkę.

— A czemu by nie? — Kinga wzruszyła ramionami na retoryczne pytanie siostry, ruszając w kierunku kuchni, a Patrycja weszła do swojego pokoju, gdzie rzuciła na łóżko telefon, po czym opuściła pomieszczenie, żeby pójść napić się czegoś. Zmarszczyła brwi, zauważając, że Kinga stoi w wejściu do pokoju dziennego i robi zdjęcie telefonem. Z zaciekawieniem podeszła do siostry.

— Oho, czyżby nasze gołąbeczki się pogodziły? — zapytała szeptem, patrząc na leżących na kanapie Richarda i Darię.

— Na to wygląda — odparła cicho Kinga. — Cieszy mnie to — dodała po chwili.

— Daria jakaś taka... biała jest lekko. Co ona ma we włosach? — zapytała Patrycja, mrużąc oczy. Obydwie wpatrywały się w przyjaciółkę, zastanawiając się, co Lewicka miała na sobie. — W sumie, nieważne. — Wzruszyła ramionami. — Najważniejsze, że się zeszli.

Bliźniaczki uśmiechnęły się, po czym ruszyły do kuchni. Gdy Kinga zapaliła światło, obydwie stanęły jak wryte, widząc w pomieszczeniu duży bałagan.

— Daria! Richard! — krzyknęła Patrycja, cofając się do pokoju dziennego.
Zaplotła ręce na klatce piersiowej i stała w drzwiach, tupiąc nerwowo nogą. Obserwowała, jak para przeciąga się, ziewając. Jak tylko otworzyli oczy, spojrzeli na bliźniaczki.

— Możecie powiedzieć co, do cholery, stało się w kuchni? — zapytała Patrycja, wymownie patrząc w ich kierunku.

Freitag i Lewicka spojrzeli na siebie, po czym usiedli na kanapie. Ruda przeciągnęła się leniwie, przenosząc  wzrok na przyjaciółki.

— To wszystko jego wina — odezwała się Daria, wskazując na bruneta.

— Moja? — zapytał ze zdziwieniem. — To ty zaczęłaś.

— Ja? Ty mnie pierwszy szturchnąłeś.

— Jak w przedszkolu. — Wtrąciła Patrycja. — Nie obchodzi mnie to, kto zaczął. Macie to posprzątać, bo ja tego na pewno nie będę robić.

— Siebie też moglibyście doprowadzić  do porządku — odezwała się Kinga, na co Daria wzruszyła ramionami.

— Ja idę się kąpać i jak wyjdę z łazienki, to w kuchni ma być błysk. — Ruda zacisnęła usta, cicho wzdychając.
Patrycja przeszła do łazienki, a Kinga puściła oczko parze i poszła do swojego pokoju.

Lewicka i Freitag wstali z kanapy, ruszając w kierunku kuchni. Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas niezadowolenia, że musiała teraz sprzątać. Chwyciła swój telefon, który leżał na szafce, po czym uruchomiła aparat i zrobiła kilka zdjęć.

— Po co ci to? — zapytał ze zdziwieniem chłopak.

— No wiesz, takie zdjęcie przed i po. — Wytłumaczyła, na co Richard parsknął śmiechem. 

W końcu wzięli się za sprzątanie. Chłopak zaczął czyścić szafki, a Daria chwyciła szczotkę i wszystko zamiotła na szufelkę, po czym wrzuciła do śmieci do kosza. Chwilę później wyjęła spod zlewu wiadro, żeby umyć podłogę, która lepiła się od mleka. Nalała wody, do której dodała trochę płynu i postawiła wiadro na podłodze. Richard czekał już z mopem, który wyciągnął zza drzwi. Zanurzył go w wodzie, wycisnął lekko i zaczął wycierać podłogę.

— Nieźle ci idzie, ale tam nie domyłeś — powiedziała Ruda, wskazując dłonią na fragment pod szafką.

— To jest coś, czego nie znoszę — mruknął pod nosem brunet.

— Mycie podłogi?

— Wypominanie, że gdzieś coś się pominęło. Jeszcze tutaj i tutaj, i jeszcze tam trochę zostało — mówił poirytowany, kolejny raz wciskając mopa, a Lewicka śmiała się z niego w duchu. — Jakby co, to zawsze sama możesz to zrobić — dodał, patrząc na nią wymownie.

— Nie będę odbierać ci tej przyjemności. Widzę, jaką radość ci to sprawia — zaśmiała się, na co chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową.

W końcu wspólnymi siłami uporali się  z bałaganem, który stworzyli. Wiadro z brudna wodą, którą Daria potem miała wylać do toalety, postawili pod szafką i wyszli z kuchni.

— Będę się zbierał — odezwał się chłopak, sprawdzając godzinę na telefonie. — Jeszcze tylko jedną rzecz chcę wyjaśnić — dodał, wyciągając z portfela zwitek pieniędzy. — Zabierz je, należą do ciebie. — Wyciągnął dłoń z banknotami w kierunku dziewczyny.

— Nie, Richard, nie będziesz za mnie płacił. — Brunet westchnął głośno, robiąc niezadowoloną minę.

— Okey — odezwał się, przeliczając pieniądze. — Wziąłem za mechanika, ale tej części za teleskop nie chcę widzieć. To był prezent.

— Przecież...

— Daria, ten zegarek zepsuł się przez moją nieostrożność, po prostu mi upadł i potem niechcący go przydepnąłem, a nie, że był złej jakości, czy coś innego. — Tłumaczył się.

— To dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?

— Bo nie chciałem robić ci przykrości — powiedział, przeczesując dłonią włosy. Skrzywił się, czując, jak lepią się od mleka. — Oddałem go do naprawy, ale akurat facet ma urlop, to wszystko się przedłuża. Myślałem, że zrobi go szybko i nawet byś o tym nie wiedziała. — Kontynuował, wycierając rękę w spodnie.

— W takim razie za naprawę ja zapłacę. — Zaproponowała Daria.

— Nie ma nawet takiej opcji, bez dyskusji. Koniec i kropka. Kocham cię,  dobranoc, pa — mówił, nie dopuszczając Rudej do głosu.
Pocałował ją, po czym opuścił mieszkanie. Daria westchnęła przeciągle, wchodząc do swojego pokoju po bieliznę i piżamę. Chciała już w końcu się wykąpać i położyć spać. Pocieszało ją to, że tę noc miała przespać spokojnie.

**********************

Po burzy wychodzi słońce. Dlaczego w ich przypadku nie miałoby tak być?

Do następnego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro