Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Richard po spotkaniu z kolegami ponownie próbował skontaktować się z Darią, ale dziewczyna w dalszym ciągu nie odbierała połączeń od niego. Głośno westchnął, przeczesał dłonią włosy i schował telefon do kieszeni. Zamyślił się chwilę, rozglądając dookoła, po czym stwierdził, że pójdzie ją odwiedzić. Wyciągnął z paczki gumę do żucia, żeby choć trochę zniwelować zapach dwóch wypitych piw. Gdyby Lewicka wyczuła od niego alkohol, kiedy będzie mówił, czego dowiedział się o Lukasie, mógłby wypaść niewiarygodnie.

Dwadzieścia minut później, stanął przy domofonie. Nacisnął przycisk z numerem siedem, ale w interkomie nie rozległ się żaden głos, więc ponowił czynność. Dalej nic.

— Kawaler znowu przyszedł odwiedzić Darię? — Usłyszał za swoimi plecami głos, należący do pani Elfridy, która wracała ze spaceru. 

Średnio spodobało mu się określenie kawaler, ale stwierdził, że nie będzie jej upominać, żeby do niego tak nie mówiła, bo jeszcze się obrazi i nic nie będzie chciała mu powiedzieć. Odwrócił się do niej i uśmiechnął, bo wiedział, że na pewno dowie się od niej, czy Lewicka jest w domu.

— Dzień dobry. No tak, przyszedłem ją odwiedzić, ale nie otwiera.

— Najwidoczniej jeszcze nie wróciła. Jak rozmawiałam z sąsiadką na korytarzu, to widziałam, jak wychodziła. — Poinformowała go. — Hmm, kiedy to było? Może jakąś godzinę temu albo półtorej — dodała, zamyślając się chwilę, a brunet cicho westchnął, słysząc to.

— W takim razie nic tu po mnie. Dziękuję za informację, do widzenia — odparł, po czym ruszył przed siebie, a kobieta weszła do budynku.

Po przejściu kilkunastu metrów Richard odwrócił się w stronę bloku, stwierdzając, że poczeka za dziewczyną. Wrócił się i usiadł na pobliskiej ławce, a następnie wyjął z kieszeni telefon.

Do Daria: Gdzie jesteś?

Napisał SMS-a i wysłał. Wstał z miejsca, żeby wyrzucić do kosza gumę do żucia, a po chwili ponownie usiadł. Czekając na odpowiedź od Rudej, przyglądał się spacerującym ludziom. Każdy szedł powoli, bez pośpiechu, łapiąc promienie słońca. Wiosna na dobre zagościła w Breitenbrunn. Z dnia na dzień robiło się coraz cieplej i Freitag miał nadzieję, że w końcu pewnego dnia wybierze się z Lewicką na wspólny spacer, marzył o tym od jakiegoś czasu, ale obawiał się, że po dzisiejszych wydarzeniach nigdy to nie nastąpi. Minęło kilka minut, odkąd wysłał SMS-a, a odpowiedź nadal nie przychodziła i stracił nadzieję, żeby nadeszła. Nie lubił takiej niepewności. Wolał, jakby prosto z mostu odpowiedziała, że ma się do niej więcej nie odzywać, a tak żył w stanie zawieszenia. Nagle rozległ się dźwięk jego telefonu. Spojrzał na wyświetlacz i się uśmiechnął.

Od Daria: Jestem na spacerze.

W końcu odpisała. Ucieszył się z tej odpowiedzi, jakby było w niej wyznanie miłosne.

Do Daria: Kiedy wracasz?

Od Daria: Czemu pytasz?

Do Daria: Siedzę pod blokiem. Czekam na Ciebie.

Minęła minuta, dwie, trzy, a odpowiedź nie nadchodziła. Znowu się zmartwił. Jednak twarz mu pojaśniała, kiedy rozejrzał się dookoła i dostrzegł w oddali Darię. Wstał z ławki i ruszył w jej kierunku, uśmiechając się od ucha do ucha. Po chwili stonował trochę z radością, gdy uzmysłowił sobie, że dziwnie może to wyglądać. Dodatkowo dostrzegł, że dziewczyna nie była w najlepszym humorze. Wyglądała, jakby chciała ukryć się przed całym światem. Ubrana była w szerokie jeansy i za dużą bluzę z kapturem, który miała założony na głowę.

— Cześć. — Przywitał się z nią, kiedy stanęli twarzą w twarz.

— Cześć — odpowiedziała, a brunet pochylił się i złożył na jej policzku niewinnego buziaka.

— Nie łaska było odpisać? — zapytał zaczepnie, patrząc na nią wymownie. Daria tylko wzruszyła ramionami. — Jak się czujesz? Nie odzywałaś się przez cały dzień. Myślałem, że coś się stało.

— Jak widzisz, żyję — odparła chłodno. — Po prostu musiałam się zresetować — dodała po chwili spokojniejszym tonem, po czym wypuściła cicho powietrze, spuszczając głowę w dół. — Przyszedłeś w jakimś konkretnym celu? — dopytywała, ruszając przed siebie, a Richard do niej dołączył.

— Chciałem pogadać. Widziałaś artykuł o moim wczorajszym wieczorze? — zapytał, spoglądając na profil jej twarzy.

— Tak, widziałam. I czytałam, że randka była udana. W każdym aspekcie — powiedziała naburmuszona. — Nie mogliście wybrać innej restauracji? Tyle ich tu jest, a ty akurat musiałeś zaprosić ją do tej? I to w dniu, w którym miałam zmianę? Ludzie zrobili ze mnie pośmiewisko — dodała z żalem w głosie.

Doszli do budynku, a Daria wstukała kod do domofonu, odblokowując drzwi. Chwyciła za klamkę i je otworzyła.

— Mogę się wprosić? Pogadamy na spokojnie? — Lewicka przeniosła na niego zbolały wzrok. Nie musiała nic mówić, było widać, że bardzo to wszystko przeżywała. Nic nie odpowiedziała, tylko przytaknęła. Kilka chwil później, przekroczyli próg mieszkania. Daria odłożyła klucze na stojącą w korytarzu szafkę i zdjęła buty.

— Chcesz coś do picia? — zapytała Richarda, gdy weszli do jej pokoju.

— Wystarczy woda — odpowiedział, siadając w fotelu. Ruda przeszła do kuchni, wzięła dwie wysokie szklanki i dzbanek z wodą, po czym wróciła do sypialni, i postawiła wszystko na stoliku, a następnie usiadła.

— Przepraszam, że to wszystko odbiło się na tobie. Przysięgam, że nie miałem pojęcia o tym, co planuje Karin. To wszystko było ustawione przez nią — odezwał się, cicho wzdychając.

— To znaczy?

Richard potarł dłonią kark, po czym opowiedział wszystko ze szczegółami. Podkreślając, że to nie była randka i wcale nie został na noc u blondynki, jak sugerował artykuł. Nie pominął też faktu, że gdyby koledzy byli bystrzejsi, to nie doszłoby do tej całej absurdalnej sytuacji. Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową, gratulując mu przy okazji oddanych znajomych. Brunet wyłapał sarkazm w jej głosie, jednak nie skomentował tego. Miała rację, David i Hubert nie popisali się swoim wyczynem.

— To, co? Nadal jesteś na mnie zła? — zapytał, mrużąc oczy. Daria upiła łyk wody, po czym przeniosła wzrok na chłopaka.

— Nie — odpowiedziała cicho.

Richard patrzył w milczeniu na dziewczynę, która była zamyślona. Widział, że na nadal mocno przeżywa to, co ludzie pisali na jej temat. Po chwili spochmurniał, gdy zdał sobie sprawę z tego, że nadeszła najwyższa pora, żeby przejść do clou wizyty.

— Daria, bo ja tak w sumie to przyszedłem tu w jeszcze jednej sprawie — odezwał się niepewnie. Ruda uniosła brwi do góry, zastanawiając się, o co może chodzić.

— W jakiej?

— Chodzi o Lukasa.

— W jakim sensie?

Richard mocno przełknął ślinę, bo nie wiedział, jak przekazać jej rzeczy, o których dzisiaj się dowiedział. I najważniejsze, jak dowiedzieć się tego, czy Miller coś jej zrobił.

— Nie powinnaś się z nim spotykać. — Daria prychnęła, gdy to usłyszała. Co prawda sama podjęła już decyzję, że zakończy tę znajomość, ale nie rozumiała tego, dlaczego Freitag wtrącał się w jej prywatne sprawy i mówił jej, z kim może się spotykać, a z kim nie.

— A to niby dlaczego? — zapytała, patrząc na niego wymownie.

— To niebezpieczny typ.

— Mhh, kiedy z nim rozmawiałeś, że doszedłeś do takiego wniosku? — Spoglądała na niego, nie okazując żadnych emocji. Nie chciała przyznać się do tego, że sama na własnej skórze przekonała się o tym i nadal odczuwała tego skutki. W dalszym ciągu doskwierał jej ból żeber.

— Dzisiaj dowiedziałem się, że rok temu brutalnie pobił dziewczynę, z którą wtedy się spotykał. Pobił ją do nieprzytomności w parku i tam zostawił — odparł wprost.

Obserwował, jak Daria zszokowana przyłożyła dłoń do ust, a w jej oczach zaszkliły się łzy. Pomrugała kilkukrotnie, żeby się nie rozpłakać. Nie spodziewała się takich słów.

— Podobno poprzednią dziewczynę też bił — dodał po chwili Richard.

— Skąd to wiesz? — zapytała szeptem. Kiedy zorientowała się, że nie może wydusić z siebie słów, odchrząknęła cicho, kładąc dłoń na szyi.

— Od kumpli, z którymi byłem w barze. Lukas spotkał się w nim ze swoją paczką, a kiedy moi znajomi go zobaczyli, to zaczęli o nim gadać.

Daria oparła łokcie o uda i skryła twarz w dłoniach. W głowie jej się nie mieściło, że spotykała się z takim potworem, co więcej, zostawała z nim sam na sam. Uwierzyła mu, kiedy powiedział jej, że nigdy w życiu nie podniósł ręki na żadną kobietę. Podobał jej się i była nim zauroczona. Co by było, gdyby ostatnio się nie opamiętał? Też by ją pobił do nieprzytomności? A może jeden z ciosów okazałby się śmiertelny? Zastanawiała się, jak to możliwe, że Kinga i Patrycja nie wiedziały nic o jego przeszłości. Przecież mieszkały już tu dość długo. Musiały wiedzieć o tym pobiciu w parku. A może nie? Lewicka sama nie wiedziała, co myśleć na ten temat, przecież przyjaciółki nie zapoznałby jej z Lukasem, gdyby wiedziały, co zrobił. Richard podszedł do niej, przyklęknął i chwycił za nadgarstek, a Ruda wzdrygnęła się na ten gest. Podniosła głowę i spojrzała na niego. Brunet mocno przełknął ślinę, kiedy patrzył w jej zielone oczy. Jej spojrzenie było tak głębokie, że czuł się, jakby go zahipnotyzowała.

— Daria, mogę cię o coś zapytać? — odezwał się po chwili niepewnie.

— O co?

— Czy Lukas coś ci zrobił? Uderzył cię?

Nastała cisza. Daria przymknęła na chwilę oczy, żeby zebrać myśli, zastanawiała się, czy powiedzieć prawdę. Gdy je otworzyła, wzięła głęboki wdech i uciekła wzrokiem na bok, bo wiedziała, że nie udzieli odpowiedzi, patrząc prosto w oczy brunetowi.

— Nie. — Skłamała.

Richard przyglądał się jej uważnie. Widział zdenerwowanie na jej twarzy i wiedział, że blefowała. Nie mógł uwierzyć w to, że chroniła Millera. Chciał coś powiedzieć, ale w tym samym momencie rozległ się dźwięk domofonu. Daria wstała i przeszła na korytarz do urządzenia, a po chwili wpadła do pokoju.

— Richard, musisz stąd jak najszybciej wyjść — mówiła, otwierając okno, żeby wywietrzyć zapach jego perfum.

— Dlaczego?

— Lukas przyszedł. Proszę cię, wyjdź, bo on tu zaraz będzie. — Brunet uniósł brwi do góry, nie rozumiejąc jej zachowania. Przecież tylko ją odwiedził.

— Proszę cię, nie rób mi problemów — powiedziała, przepychając go w stronę drzwi. Serce biło jej jak oszalałe z nerwów, bo zdawała sobie sprawę, że jak szatyn ponownie zobaczy Freitaga w mieszkaniu, to znowu może się to dla niej źle skończyć.

— Nie zostawię cię z nim samą — odezwał się, stojąc przy drzwiach wejściowych.

— Nic mi nie grozi z jego strony, tylko proszę cię, idź już — odparła, otwierając drzwi.

Zamarła, gdy usłyszała coraz wyraźniejsze kroki na schodach. Wypchnęła zdezorientowanego chłopaka z mieszkania i zamknęła drzwi. Freitag zrobił wielkie oczy, nie spodziewał się, że tak go potraktuje. Jednak gdy usłyszał, że Miller jest już prawie na trzecim piętrze, stanął przed wejściem do mieszkania sąsiadów Lewickiej i udawał, że czeka, aż ktoś mu otworzy. Lukas zadzwonił dzwonkiem do mieszkania Darii, a ta po chwili mu otworzyła.

— Cześć, skarbie. — Richard przewrócił oczami, gdy słyszał, jak chłopak wita się z Darią.

— Cześć — odpowiedziała mu, wpuszczając go do mieszkania.

Kiedy do uszu Freitaga dobiegł dźwięk przekręcanego zamka, odwrócił się od drzwi, przed którymi stał i cicho wypuścił powietrze z płuc, a następnie skierował się w kierunku schodów. Po opuszczeniu budynku spojrzał w górę na trzecie piętro. Zastanawiał się, czy dobrze zrobił, zostawiając ją sam na sam z Millerem. Odczuwał dziwny niepokój.

***

— Nie wiedziałam, że przyjdziesz jeszcze dzisiaj — powiedziała Daria, kiedy weszli do jej pokoju. Lukas od razu rzucił się na łóżko. Przewrócił się na bok i intensywnie wpatrywał się w dziewczynę.

— Lubię zaskakiwać moją dziewczynę — odparł, wyciągając dłoń w jej kierunku. 

Lewicka niepewnie ruszyła w stronę chłopaka, po czym chwyciła za rękę. Ścisnął ją mocno i pociągnął, przez co Ruda znalazła się na łóżku obok niego. Skrzywiła się, gdy w jego oddechu wyczuła wyraźną woń alkoholu. Nie lubiła tego zapachu.

— Co robiłaś, jak wyszedłem? — zapytał, wtulając się w nią.

— Nic takiego, byłam na spacerze — odpowiedziała, zastanawiając się, czy zadał to pytanie, bo może wyczuł w sypialni zapach perfum, który należał do Richarda.

— Mam nadzieję, że sama, a nie w towarzystwie tego całego Freitaga? — zapytał, przyglądając się Darii.

— Byłam sama.

— To dobrze. Pamiętaj, że jesteśmy parą, a ja nie lubię, jak koło mojej dziewczyny kręcą się inni faceci.

Lewicka nic nie odpowiedziała. Znowu stres wziął nad nią górę i zaczynało brakować jej słów. Wiedziała, że to, co przed chwilą usłyszała, nie wróżyło nic dobrego. Miller uśmiechnął się uwodzicielsko, zlustrował jej twarz, po czym przygniótł swoim ciałem i zaczął namiętnie całować. Robił to tak natarczywie, że Daria miała problemy z oddychaniem i miała wrażanie, jakby miażdżył jej twarz. Poza tym posmak piwa powodował u niej wstręt. Przekrzywiła głowę na bok, żeby uwolnić się od tego pocałunku. Gdy to zrobiła, chłopak zaczął całować ją po szyi, a dłońmi błądził po jej ciele.

— Lukas, przestań. Jesteś pijany — powiedziała cicho, ale on nie zwracał na to uwagi. Włożył rękę pod bluzkę i dotarł do piersi, którą mocno ścisnął, a po chwili wsunął dłoń do miseczki od biustonosza.

— Proszę cię, przestań. 

Ruda próbowała jakoś uwolnić się spod jego ciężaru. Zaczęła ciężko oddychać z nerwów, gdy zdała sobie sprawę, że chłopak jest zbyt silny.

— Przecież widzę, że ci się podoba — wysapał do jej ucha.

Przymknęła oczy, gdy wyczuła jego erekcję na swoim udzie. Był mocno podniecony, a dotykając jej ciała, jeszcze bardziej się nakręcał. Nagle poczuła, jak zaczyna rozpinać jej spodnie.

— Lukas, zostaw mnie. Nie chcę — mówiła, starając się go odepchnąć.

— Zmienisz zdanie, jak poczujesz, co potrafią moje palce i język — odparł, po czym zamknął usta Lewickiej pocałunkiem, a ona w tej samej chwili poczuła, jak jedna z jego dłoni wsuwa się w jej majtki.

Zaczęła mocniej się szarpać, okładała go pięściami po barkach, jednak to nic nie dawało. Lukas zachowywał się, jakby tego nie czuł, a wypity wcześniej alkohol spowodował, że pozbył się wszelkich zahamowań. Znowu przekręciła głowę na bok, żeby przestał ją całować.

— Powiedziałam, że nie chcę! — krzyknęła i w tym samym momencie zebrała w sobie wszystkie siły, żeby jakoś uwolnić się spod jego ciężaru.

Gwałtownie ugięła nogę w kolanie, która z impetem trafiła w krocze chłopaka. Ten ryknął z bólu, a Lewicka nie bacząc na to, co mu zrobiła, zrzuciła go z siebie na podłogę. Usiadła na łóżku z podkulonymi nogami, opierając się o ścianę. Próbowała unormować oddech i szybko bijące serce. Myślała, że nie uda jej się uwolnić i Lukas siłą zmusi ją do seksu. Przerażona patrzyła na leżącego i skulonego na ziemi chłopaka, który przeklinał pod nosem. Zastanawiała się, co zrobi, gdy dojdzie do siebie. Przez głowę przeszła jej myśl, że szatyn zrozumie, na czym polegał jego błąd, że powinien przerwać to wszystko, gdy poprosiła o to po raz pierwszy. Kiedy w końcu chłopak doszedł do siebie, wstał z podłogi i rozsierdzony wlepiał wzrok w Lewicką. Dziewczyna przełknęła mocno ślinę, widząc jego oczy. Dokładnie tak samo wyglądały w dniu, gdy brutalnie ją pobił.

— Pojebało cię, kurwa!? Co ty odpierdalasz!? — Zaczął krzyczeć nad jej głową, przez co skuliła się w sobie jeszcze bardziej. Nie wiedziała, co ma zrobić. Była sama w mieszkaniu, a Kinga z Patrycją miały wrócić dopiero za trzy godziny.

— Przepraszam, ale nie słuchałeś mnie, kiedy mówiłam nie. — Broniła się.

— Jesteś moją dziewczyną, tak? — zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi. — No jesteś, czy nie!? Co ustaliliśmy, jak cię ostatnio odprowadziłem po pracy!? — dopytywał, podnosząc głos.

— Tak, jestem — odpowiedziała cicho, żałując tego, że mu zaufała. Omamił ją miłymi słówkami.

— A wiesz, co robią kochające się pary? — Przytaknęła, gdy padło to pytanie.

— To, co jest z tobą, kurwa, nie tak? Jestem facetem i mam swoje potrzeby. 

Lukas podszedł do siedzącej na łóżku dziewczyny i chwycił ją za kark, przez co mimowolnie podniosła barki do góry, a głowę obniżyła. Znowu zaczęła ciężko oddychać, bała się, tego, co za chwilę może zrobić szatyn. Nerwowo uciekała wzrokiem na boki, byleby nie patrzeć na niego.

— A może ty latasz, za tym żałosnym skoczkiem? Co? — Daria lekko pokręciła głową na boki, zaprzeczając temu, ale chłopak nie uwierzył w ten gest. — Serio, myślałaś, że on się tobą zainteresuje?

— Nie — powiedziała cicho, zerkając na niego.

Miller odczuwał wielką satysfakcję, widząc w oczach strach dziewczyny. Był panem sytuacji, a jej posłuszeństwo powodowało, że rósł w siłę. Ojciec zawsze mu powtarzał, że kobietę trzeba sobie wytresować już od samego początku, żeby była posłuszna, a jak stawia opór, to można jej przyłożyć, żeby wiedziała, kto rządzi w związku. Lukas był wychowywany w takim wzorcu. Od najmłodszych lat patrzył na to, jak ojciec najpierw bił matkę, a potem zasypywał kwiatami i przeprosinami, a ona wybaczała mu, by później potulnie wykonywać jego polecenia, i nadskakiwać nad nim, żeby sytuacja się nie powtórzyła.

— Daria, czy ty nie widzisz tego, że jesteśmy sobie przeznaczeni? Ledwo przyjechałaś do Niemiec i już poznałaś mnie, to los połączył nasze drogi — powiedział to tak delikatnym głosem, że gdyby nie wcześniejsze wydarzenia, ktoś mógłby pomyśleć, że są naprawdę mocno kochającą się parą. — Więc przestań latać za innymi, zrozumiano? — wysyczał do jej ucha.

— Tak — wyszeptała przerażona i wtedy Lukas ją puścił, ale zrobił to tak gwałtownie, że głowa dziewczyny odbiła się od ściany.

Ruda skryła twarz w dłoniach, gdy pociemniało jej w oczach. Kiedy doszła do siebie, przetarła dłońmi kark. Miała wrażenie, że jeszcze chwila, a chłopak zmiażdżyłby jej szyję. Daria zastygła w bezruchu, gdy usiadł przy niej na łóżku.

— Przepraszam, skarbie — wyszeptał do ucha, przytulając ją. — Wybaczasz mi mój wybuch gniewu, prawda? — zapytał, a ona nieśmiało przytaknęła. — Cieszę się — powiedział, po czym odsunął jej włosy i pocałował w obojczyk.

— Lukas — odezwała się po chwili nieśmiało.

— Tak, kochanie? — zwrócił się do niej, kładąc dłoń na policzku.

— Przepraszam cię, ale nic z tego nie będzie — powiedziała, przełykając mocno ślinę.

— Z czego? — dopytywał, mrużąc oczy.

— Z naszego związku. My... My... My... Nie pasujemy do siebie — wydusiła w końcu, nie zdając sobie sprawy z tego, jak zły moment wybrała na takie wyznanie. Chłopak zerwał się z łóżka, pociągając za włosy dziewczynę, przez co znalazła się na podłodze, a potem okładał ją pięściami po ciele.

— Nie ty będziesz o tym decydowała! — krzyczał, uderzając w brzuch.

Daria skuliła się, wciągając gwałtownie powietrze. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Leżała na podłodze zwinięta w kłębek i ciężko oddychała, a po policzkach spływały jej łzy.

— Przepraszam — usłyszała nad głową, a chwilę później rozległ się dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. 

Lukas wyszedł z mieszkania, zostawiając ją bez pomocy. Dziewczyna wpadła w ręce chorego człowieka i wiedziała, że nie uwolni się od niego tak szybko, jeśli to w ogóle będzie możliwe. Będzie musiała przyznać się komuś do tego, co się dzieje, bo sama sobie nie poradzi. Tylko nie wiedziała do kogo zwrócić się o pomoc. Przyjaciółki odpadały, bo mógłby im coś zrobić. Richarda ani Arnego nie chciała w to mieszać. Doszła do wniosku, że będzie musiała zwrócić się o pomoc do kogoś innego i wiedziała, że jeśli ojciec jej nie pomoże, to nikt nie zdoła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro