Rozdział 45

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

I mówią mi,
że twoje serce
tak chciałoby
rozbawić się.
I mówią mi,
że ty,
że ty chcesz więcej.
I cóż, i cóż,
że to, co masz,
dla ciebie jest w sam raz.

Daria siedziała na murku, machając stopami nad ziemią i nucąc pod nosem utwór Czesława Mozila. Uśmiechała się lekko, wystawiając twarz do słońca. Na zewnątrz kolejny dzień panował upał, ale dziewczyna nie miała nic przeciwko temu. Wręcz przeciwnie, uwielbiała lato i żałowała, że za kilka tygodni przejdzie do historii. Przeniosła wzrok przed siebie, gdy usłyszała dwóch młodych mężczyzn, żarliwie dyskutujących na temat piłki nożnej. Bezwiednie oblizała usta i lekko obniżyła okulary przeciwsłoneczne na nosie, wpatrując się z pod nich w umięśnionego bruneta, który nie miał na sobie koszulki. Przygryzła palec, cicho wzdychając, po czym dyskretnie spojrzała w lewą stronę, skąd miał nadejść Freitag, który wrócił się do mieszkania, bo zapomniał komórki. Lewicka nie chciała, żeby chłopak przyłapał ją na bezczelnym wpatrywaniu się w nieznajomego. Po chwili poprawiła okulary na nosie i wzrokiem odprowadzała dwójkę mężczyzn.

— Tyłek też ma niezły — powiedziała do siebie, patrząc w prawą stronę za oddalającym się brunetem.

— Co mówiłaś? — Dziewczyna wzdrygnęła się, gdy usłyszała obok siebie głos Richarda. Przeniosła wzrok na sportowca i zeskoczyła z murku.

— Nic takiego. — Uśmiechnęła się lekko, otrzepując dłonie.

— Prawie kark sobie skręciłaś, gapiąc się za tym mięśniakiem — odezwał się chłopak, a Ruda uśmiechnęła się nieśmiało.

— Wydawało ci się — powiedziała, poprawiając włosy. — Masz ten telefon? Idziemy? — dopytywała, na co brunet przytaknął i razem ruszyli przed siebie.

— To, co takiego mówiłaś pod nosem o tamtym facecie? — zapytał ponownie chłopak. — Nie mów, że nic, bo słyszałem wyraźnie, jak gadałaś coś po polsku.

— Oj no, Richard — jęknęła, robiąc niezadowoloną minę. Ganiła siebie w myślach, że była nieostrożna. Mogła zostawić te słowa niewypowiedzianymi.

— Mam być zazdrosny?

— Skądże. — Zaprzeczyła od razu. — Po prostu...

— Po prostu bezczelnie gapiłaś się na niego — mruknął Freitag pod nosem. — Może powinnaś za nim pójść i poprosić o numer telefonu?

— Rozumiem, że ty tak robisz, jak widzisz jakąś ładną dziewczynę? — dopytywała podenerwowana, bo nie podobało jej się to, jak chłopak odnosił się do niej w tym momencie. Nie widziała nic zdrożnego w swoim zachowaniu i nie rozumiała, po co brunet dalej uparcie drążył ten temat.

— Nie, absolutnie. — Zaprzeczył szybko. — Dobra, już nie ma tematu — dodał, przyciągając dziewczynę do swojego boku.

— Mówiłam, że sama pójdę do tego warsztatu po samochód, to teraz nie byłoby tego tematu.

— No przecież już nic nie mówię, przepraszam. — Pokajał się.

— Tak w ogóle, to nie pokręciłeś nic z tymi pieniędzmi? Na pewno mam do zapłaty tyle, ile powiedziałeś? — zapytała Daria, spoglądając na Richarda, a ten nerwowo przełknął ślinę.

— Tak... na pewno — odparł zmieszany, przeczesując dłonią włosy. — Poza tym, już o to pytałaś zarówno wczoraj, jak i dzisiaj zanim wyszliśmy z mieszkania.

— No tak, ale jak rozmawiałam wcześniej z mechanikiem, to mówił, że będzie do zapłaty coś około siedmiuset euro, jak nie więcej, a teraz nagle wyszło mu czterysta?

— Aż tak ci przeszkadza to, że mniej zapłacisz? — zapytał, uśmiechając się krzywo.

— Nie, skądże, bardzo się cieszę - powiedziała radośnie. - Przynajmniej nie będę głodować do kolejnej wypłaty — zaśmiała się, a brunet spojrzał na nią podejrzliwie, zastanawiając się, czy aby na pewno w tym momencie żartowała.

*

Kilkanaście minut później dotarli do warsztatu, gdzie było naprawiane auto Lewickiej. Weszli do ogromnej hali warsztatowej, gdzie na podnośniku znajdowało się auto. Daria skrzywiła się na zapach różnego rodzaju smarów i olejów. Wzdrygnela się słysząc głośny brzęk, upadającego narzędzia, które rzucił jeden z praktykantów. Po chwili z kanału wyszedł mechanik, który naprawiał samochód Lewickiej i jednocześnie był właścicielem warsztatu. Daria i Richard przywitali się z Eliasem i ruszyli z nim w kierunku biura, żeby się rozliczyć.

— Nie sądziłam, że będzie tak tanio. Wcześniej mówił pan o innej kwocie. — Richard zacisnął usta, gdy Lewicka kolejny raz zaczęła drążyć temat pieniędzy. Obawiał się, że zaraz wyjdzie na jaw, że ugadał się z mechanikiem i to on zapłacił pozostałą kwotę, robiąc wczoraj przelew na konto mężczyzny.

— Zna się pani na samochodach? — zapytał Schmitchen.

— Nic a nic — zaśmiała się Ruda, sięgając po portfel.

— No to nie będę pani wszystkiego tłumaczył. — Odparł. — Po prostu udało się zaoszczędzić na kilku częściach.
Freitag spojrzał porozumiewawczo na mechanika, by po chwili przenieść wzrok na Lewicką, która wyciągała pieniądze. Zastanawiał się, jakby zareagowała, gdyby dowiedziała się, że za jej plecami przelał na konto mężczyzny pozostałą sumę. Chciał jej pomóc, a Ruda nie zgodziłaby się przyjąć od niego pieniędzy, więc postanowił załatwić to w inny sposób. Czuł się nieswojo, że ją oszukuje, ale o tym układzie nikt, oprócz niego, Eliasa i Huberta, któremu sam powiedział, nie wiedział, więc nie było sposobności, żeby to do niej dotarło. 
Kilka minut później opuścili biuro, a następnie halę i ruszyli w kierunku czarnego Audi, stojącego niedaleko wyjazdu. Lewicka cieszyła się, że w końcu odzyskała auto. Znowu była niezależna i przede wszystkim od poniedziałku ze spokojem mogła dojeżdżać do pracy. Obawiała się, że nadal będzie musiała pożyczać Volkswagena od bliźniaczek.

— Wiesz, co ci powiem, Richard? — zapytała dziewczyna, wyłączając autoalarm, po czym chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi od strony kierowcy, po czym spojrzała na chłopaka stojącego po przeciwnej stronie.

— No co?

— Musisz sobie załatwić taki uniform — odpowiedziała, wymownie poruszając brwiami.

— Po co? — Ruda przewróciła oczami, słysząc to pytanie. Chłopak w ogóle nie rozumiał jej żartów.

— Kręcą mnie faceci w takich strojach, będziesz seksiak — odparła ze śmiechem, puszczając mu oczko.

— To może wróć do niego i poproś o numer telefonu. — Freitag zdenerwował się, słysząc słowa Lewickiej. 
Sądził, że w tym momencie sugeruje mu, iż powinien bardziej popracować nad swoją tężyzną fizyczną. Denerwowało go to, że dziewczyna nie dość, że perfidnie oglądała się za lepiej zbudowanymi mężczyznami, to sugerowała mu absurdalne, według niego, rzeczy.

— Richard, ale ty jesteś sztywny, żartowałam — odpowiedziała Daria, kręcąc z niedowierzaniem głową, po czym zajęli miejsca w samochodzie. Dziewczyna włożyła kluczyk do stacyjki i przekręciła go, uruchamiając silnik.

— Po tym, jak dzisiaj gapiłaś się za tamtym mięśniakiem i znając twoje preferencje w łóżku, to wszystko możliwe. — Richard spojrzał na nią wymownie, a ona szeroko się uśmiechnęła.

— Ale twoja mina była bezcenna — zaśmiała się, przedrzeźniając jego wyraz twarzy, na co brunet parsknął śmiechem.

— Jesteś niemożliwa — powiedział, patrząc jej w oczy. Przysunął się bliżej na swoim siedzeniu i ujął jej twarz w dłonie. — Uwielbiam cię — wyszeptał wprost w usta dziewczyny, by po chwili namiętnie ją pocałować. — To, co? Odstawiamy auto pod blok i wracamy do mnie? — zapytał, gdy oderwali się od swoich warg.

— Pewnie — powiedziała Lewicka z wielkim entuzjazmem. — Nawet nie wiesz, jaka jestem podjarana dalszymi wakacjami u ciebie — dodała, wrzucając jedynkę, po czym wyjechała z placu przy warsztacie i ruszyła w kierunku mieszkania, które wynajmowała z bliźniaczkami.

— Ach, ta twoja ironia. — Richard przewrócił oczami, a Lewicka parsknęła śmiechem.

— Może wzięlibyśmy teleskop z mieszkania i wieczorem poszlibyśmy pooglądać gwiazdy? — zapytała z nadzieją, że brunet się zgodzi.

— Dawno tam nie byliśmy. — Zamyślił się na chwilę chłopak. — W sensie przy tym opuszczonym domu — dodał po chwili. — Bo rozumiem, że tam byśmy poszli?

— No, tam,  tam. - Przytaknęła. - Tyle się ostatnio działo, że nawet nie było kiedy tam się wybrać. — Przyznała mu rację, z nostalgią wspominając wieczór i noc, gdy wyznała mu swoje uczucia.

*

Lewicka po kilku minutach podróży zaparkowała samochód, po czym razem z Richardem wysiedli z niego i ruszyli w kierunku bloku. Dziewczyna wbiła kod do domofonu i weszli schodami na trzecie piętro. Gdy znaleźli się pod drzwiami mieszkania, wyciągnęła klucze, by chwilę później przekręcić zamek, a następnie weszli do środka. Daria zdziwiła się, gdy usłyszała głos z kuchni. Sądziła, że nikogo nie ma w mieszkaniu. Odłożyła klucze na komodę i przeszła z Freitagiem w kierunku pomieszczenia.

— Cześć. — Para przywitała się z siedząca w kuchni Patrycją, która skończyła rozmawiać przez telefon. Brunetka odłożyła urządzenie na stolik, spoglądając na nich.

— Cześć — odpowiedziała im dziewczyna. — Wracasz w końcu do nas? Czy nadal cię więzi i tylko masz wychodne? - dopytywała, spoglądając na Rudą.

— Ta, bardzo zabawne. — Richard przewrócił oczami, słysząc przytyk Patrycji. Zdawał sobie sprawę, że był wymierzony w niego.

— Wrócę w niedzielę. — Lewicka wzięła dwie szklanki, które napełniała sokiem i jedną podała brunetowi, po czym razem usiedli przy stole. — Myślałam, że jesteś w pracy — dodała po chwili.

— Zamieniłam się z jedną dziewczyną, której nie pasowało przyjść w sobotę. Tak więc dzisiaj i jutro mam wolne, a weekend w pracy. - Wytłumaczyła. - Co tam u was?

— Autko właśnie odebrałam od mechanika. — Pochwaliła się Daria.

— Dużo wziął?

— Czterysta.

— Jak za darmoszkę, a tak się stresowałaś, że będziesz musiała od nas pożyczać kasę. — Freitag westchnął cicho, zdając sobie sprawę, że słowa Lewickiej o głodowaniu nie były na wyrost.
Zastanawiał się, jak tak naprawdę wyglądają jej finanse. Obawiał się, że dziewczyna zacznie na wszystkim oszczędzać, a przede wszystkim na jedzeniu, co znowu źle odbije się na jej zdrowiu. Teraz miał kontrolę nad tym, ile jadła, ale zaraz miała wrócić do siebie i będzie mogła oszukiwać.

— No, bo wcześniej podawał większą sumę — mówiła Ruda, drapiąc się po nosie. — Pytałam, czemu jest mniej, ale stwierdził, że nie będzie mi tłumaczył, skoro i tak nie znam się na autach. — Wzruszyła ramionami. — A w sumie mógł powiedzieć, potem bym z ojcem skonsultowała wszystko.

— Zawsze możesz wrócić i poprosić o rozpiskę, co dokładnie robił — powiedziała Patrycja, na co brunet niespokojnie poruszył się na miejscu. Wiedział, że jeśli Lewicka tak zrobi, to jego przekręt wyjdzie na jaw.

— Daria, po co ty tak drążysz ten temat? — zapytał nerwowo, lekko podniesionym tonem. — Auto naprawione, zapłacone...

— Jezu, Richard, co ty taki zestresowany? — Przerwała mu Patrycja, widząc jego nerwową reakcję. — Zluzuj majty — zaśmiała się.

— Nie jestem zestresowany — odparł, po czym zacisnął szczękę. Powinien bardziej panować nad emocjami.

— Nie, wcale, a przed chwilą prawie krzyczałeś. — Brunetka spojrzała na niego znacząco.

— Idę do łazienki. — Freitag wstał z miejsca i ruszył w kierunku toalety, a przyjaciółki zostały same.

— W końcu możemy przejść na polski — zaśmiała się Patrycja. — Co on taki nerwowy dzisiaj?

— Nie wiem, mam wrażenie, że od wczoraj dziwnie się zachowuje. Chociaż dzisiaj może zdenerwował się przez mnie.

— Co zrobiłaś? — zapytała brunetka z zaciekawieniem.

— Przyłapał mnie, jak obczajałam pewnego mięśniaka, a jak wyszliśmy od mechanika, to rzuciłam tekstem, że powinien sobie załatwić taki sam strój — odparła Lewicka z lekkim rozbawieniem.

— Ty i te twoje fetysze. — Daria przewróciła oczami na słowa przyjaciółki. — Przystojni byli obydwaj?

— Mhh, ale ten pierwszy przystojniejszy. Niezły tyłek miał — powiedziała i w tym samym momencie przyjaciółki usłyszały, że Freitag wychodzi z łazienki.

— Nasza maruda wraca — zaśmiała się Patrycja, na co Ruda zachichotała.

— Jedziesz do Arnego? — zapytała Daria.

— Jutro pojadę — odezwała się brunetka, cicho wzdychając. — Może wybrałabyś się ze mną? Podobno jest przybity, a ja nie wiem, czy będę umiała z nim gadać.

— Pewnie. — Lewicka zgodziła się od razu. — Richard, pojedziesz jutro z nami? — zapytała chłopaka, gdy wszedł do kuchni.

— Dokąd?

— Do szpitala, żeby odwiedzić Arnego.

— Okey, ale jedziemy moim autem i ja jestem kierowcą. — Freitag od razu postawił swoje warunki.

— Nie. — Zaprzeczyła Daria. — Chcę wypróbować swój samochód. Przyda mu się rozruch na dłuższej trasie.

— Ale w sobotę do Kristin jedziemy moim — odparł, patrząc na nią wymownie.

— Jedziecie do Monachium? — wtrąciła się Patrycja. — Znowu wybieracie się na jakąś imprezę i potrzebujesz kiecki?

— Daria będzie jej modelką — powiedział Richard, na co brunetka uniosła brwi do góry.

— Jaką modelką? — zapytała z podekscytowaniem.

Lewicka cicho wypuściła powietrze z płuc, spoglądając na Freitaga z niezadowoleniem. Dziewczyna nie powiedziała przyjaciółkom o propozycji, jaką otrzymała, bo wiedziała, że będą wtedy na nią naciskać, żeby się zgodziła i pod żadnym pozorem nie rezygnowała. Daria obawiała się ich reakcji, gdyby wycofała się w ostatniej chwili. Wiedziała, że Patrycja nie da jej teraz żyć, dopóki nie pokaże jej podpisanej umowy z Kristin.

*

Daria jęknęła cicho, gdy w sobotni poranek poczuła, jak Richard szturchał ją w ramię. Zignorowała chłopaka, biorąc poduszkę i kładąc ją sobie na głowę.

— Wstawaj śpiochu — zaśmiał się chłopak, zabierając jej jaśka.

— Jeszcze kilka minut — wymamrotała zaspana.

— Nie. — Dziewczyna westchnęła głośno, słysząc zdecydowany ton Freitaga. — Szykuj się, jemy śniadanie i ruszamy w drogę. Kristin nam głowy pourywa, jak się spóźnimy.

— Ale tu jest tak ciepło — mruknęła, zerkając za okno. 
Na zewnątrz była ulewa i dziewczynie nie uśmiechało się nigdzie ruszać w taką pogodę. Zrobiła zbolałą minę, przenosząc wzrok na chłopaka, a ten zaśmiał się cicho, widząc jej reakcję na dzisiejszą aurę.

— Daria, dalej. — Poganiał ją sportowiec, na co ta przymknęła powieki. — Zalewam kawy — dodał, kierując swoje kroki do wyjścia z sypialni. 
Ruda otworzyła jedno oko i gdy zauważyła, że chłopak wychodzi, postanowiła, że jeszcze trochę pośpi. Freitag zatrzymał się w miejscu, odwracając się w kierunku Rudej. Pokręcił z niedowierzaniem głową, widząc, że dziewczyna nadal nie kwapiła się do wstania. Podszedł do niej i jednym sprawny ruchem zabrał Rudej kołdrę, przez co dziewczyna z jękiem niezadowolenia zwinęła się w kłębek.

— Romantyzm pierwsza klasa — mruknęła, wstając z łóżka.

Richard wyszedł z pokoju, śmiejąc się pod nosem, a Lewicka wzięła do dłoni ubrania i przeszła z nimi do łazienki, żeby przygotować się do podróży. Po opuszczeniu pomieszczenia, podeszła do chłopaka, który stał przy kuchennym blacie i zalewał kawy. Przytuliła się do jego pleców, przymykając oczy. Nie miała ochoty na podróż do Monachium. Najchętniej zostałaby z chłopakiem w mieszkaniu i spędziła ten dzień na kanapie wtulona w jego ramiona.

— Co jest, przylepo?

— Może napisz Kristin, że nie damy rady przyjechać? — zapytała, cicho.

— Daria, nie kombinuj. — Richard zdjął dłonie dziewczyny ze swojego brzucha i odwrócił się w jej kierunku, obejmując ją w talii. Ruda położyła ręce na jego torsie, spoglądając na niego niewinnym wzrokiem. Sportowiec zaśmiał się w duchu, bo dziewczyna stosowała ten trik za każdym razem, gdy chciała, żeby jej w czymś ustąpił. — Specjalnie trening sobie przełożyłem, a poza tym w przyszły weekend wyjeżdżam na zawody, więc wtedy też nie damy rady do niej pojechać.

— To zadzwoń do niej i powiedz, że rezygnuję.

— Okey, Patrycję też od razu powiadomić? — zapytał brunet, uśmiechając się zadziornie. Przyjaciółka Darii powiedziała mu, że ma ją powiadomić w razie, gdyby ta chciała się wycofać.

— Jesteś okropny — jęknęła Ruda. — Jak możesz z nią spiskować za moimi plecami?

— To dla twojego dobra. — Chłopak puścił jej oczko, unosząc kąciki ust do góry. — Zapraszam do stołu — dodał po chwili.

Usiedli na krzesłach i zabrali się za śniadanie. Freitag, jak to miał w zwyczaju, przez ostatnie dni, od razu zaznaczał, ile ma zjeść dziewczyna. Lewicka z niezadowoleniem patrzyła na niego, bo znowu miała zjeść więcej niż wczoraj. Brunet regularnie zwiększał porcje, co nie zawsze dobrze działało na jej żołądek.

*

Po kilkugodzinnej podróży para przekroczyła próg atelier przyjaciółki rodziny Freitagów. Kobieta od razu podeszła do nich i przywitała się radośnie. Cieszyła się, że Daria przyjechała. Mimo wszystko obawiała się, że dziewczyna zrezygnuje i nie pojawi się pod jakimś pretekstem. W jej oczach i zachowaniu cały czas widziała niezdecydowanie. Kristin nie mogła się doczekać podpisania umowy, bo wiedziała, że wtedy Lewicka nie będzie mogła się wycofać. Kara za zerwanie kontraktu nie była mała i rzadko kiedy, było kogoś stać na rezygnację. Ruda wraz z Richardem rozejrzeli się po wnętrzu atelier, gdzie krzątało się kilka innych osób. Daria wypuściła cicho powietrze, bo wiedziała, że to nie są przelewki. W ten projekt było zaangażowanych wiele osób, co zaczęło ją stresować. Po chwili jej wzrok zatrzymał się na młodym, siedzącym na drugim końcu pomieszczenia, opalonym brunecie. Wyglądał jak wyjęty z okładki najlepszego journala. Dziewczyna była pod wrażeniem zarówno jego urody, jak i tężyzny fizycznej  i zastanawiała się, w jakim był tu charakterze. Jedyna opcja, jaka przyszła jej do głowy, to fotograf. Przygryzła wargę, obserwując ukradkiem przystojnego Latynosa. Richardowi też oczywiście rzucił się w oczy brunet i nie spodobała mu się wizja, jakoby Lewicka miała przebywać w jego towarzystwie. Kątem oka obserwował jej reakcję i zauważył to, jak przygryzła wargę na jego widok. Sportowiec objął ją talii, żeby przypomnieć o swojej obecności. Dziewczyna spojrzała na chłopaka, uśmiechając się nieśmiało. Kristin poprosiła na chwilę parę do innego pomieszczenia, gdzie ze spokojem miała wyjaśnić Darii warunki współpracy. Usiedli przy biurku, a projektantka wyjęła z szuflady dokumenty podając je Darii, po czym zaczęła wszystko tłumaczyć. Ruda dokładnie wczytywała się w każdy punkt. Zrobiła wielkie oczy, widząc zapis, że nie będzie mogła ani schudnąć, ani przytyć po ostatecznym zdjęciu miar. Jeszcze większe oczy zrobiła, czytając kwotę za niedotrzymanie umowy bądź jej zerwanie. Mogła zrezygnować tylko i wyłącznie ze względów losowych, które obejmowały ciężką chorobę lub wypadek. Dziewczyna zapytała, czy może wziąć papiery i ze spokojem zapoznać się ze wszystkim w domu. Nie chciała teraz niczego podpisywać. Wiedziała, że zwykle gdzieś umieszczane były jakieś zapiski, które mogłyby być dla niej niekorzystne. Wolała to skonsultować z prawnikiem. Stwierdziła, że podeśle screeny ojcu, zaznaczając, że pod żadnym pozorem ma nic nie mówić o tym matce, ani Idze. Nie chciała, żeby kolejne osoby wywierały na nią presję. Gdyby dowiedziały się o tej propozycji, zareagowałyby tam samo jak Patrycja. Kobieta bez wahania zgodziła się na prośbę dziewczyny. Chociaż teraz Daria była niepewna, to Kristin była przekonana, że jak za chwilę kogoś jej przedstawi, to jej wątpliwości szybko miną.

— No dobrze. W takim razie chodźcie. Przedstawię ci, kochana, mój zespół. — Cała trójka wyszła z niewielkiego biura i po chwili Daria witała się z asystentem Kristin, stylistką, fryzjerką, makijażystką oraz co najbardziej ją zdziwiło z fotografem i bynajmniej nie był nim opalony brunet.

— Jose, pozwól na chwilę. — Projektantka zwróciła się po chwili do młodego mężczyzny, a ten wstał z miejsca i podszedł do niej.

— Chcę was sobie oficjalnie przedstawić — powiedziała, uśmiechając się do Darii, a Richard poruszył się niespokojnie.

— Daria, to jest Jose. Będziecie razem pracować. Oczywiście, jeśli podpiszesz umowę, na co bardzo liczę. — Zwróciła się do dziewczyny.

— Razem pracować? — zapytała Lewicka, nie odrywając wzroku od mężczyzny, a ten uśmiechnął się do niej delikatnie. Richard zaczął denerwować się wewnętrznie na całą tę sytuację.

— Dokładnie tak — odezwał się madrytczyk, a Rudej zmiękły kolana na tembr jego głosu i akcent. — Czyżby Kristin nie wspominała wcześniej o mnie? Ja już widziałem twoje zdjęcie.

— Najwidoczniej coś mi umknęło. — Kobieta wzruszyła obojętnie ramionami. — Dobra, to wy sobie odejdźcie na bok, żeby pogadać i poznać się, a potem was pomierzymy. Liczę, że będzie pomiędzy wami chemia, która sprawi, że późniejsza sesja wyjdzie bosko.

Daria przeszła z Jose do stolika, przy którym wcześniej sam zajmował miejsce. Dziewczyna była wniebowzięta wizją wspólnej sesji z brunetem. Jak wcześniej miała wątpliwości, tak teraz odeszły one na bok. Stwierdziła, że jeśli umowa będzie w porządku, to podpisze ją bez wahania.

— Kristin, co to ma być? — zapytał Freitag, patrząc na nią wymownie. — Nie mówiłaś, że ona będzie z kimś pozować.

— Bo na to wpadł mój asystent. Poza tym, czym ty się przejmujesz?

— Czym się przejmuję? — zapytał poirytowany. — Nie widzisz, jak on wygląda? Daria jest w niego wpatrzona jak w obrazek.

— No i?

— Pchasz ją w jego ramiona, doskonale wiedząc, że mi na niej zależy.

— Richard, o czym ty mówisz? Nikt nikogo nie pcha w czyjeś ramiona.

— Nie? A słowa liczę, że będzie pomiędzy wami chemia? — Zacytował ją.

— Przecież to tylko słowa.

— Wybacz, Kristin, ale w takim wypadku, będę ją zniechęcał do tego wszystkiego.

— Richard, nie zrobisz mi tego. — Kobieta nerwowo zareagowała na słowa chłopaka. — Przecież jeśli jej na tobie zależy, to mógłby przed nią stanąć i książę William, a ona nie związałaby się z nim.

— Ty naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy mną a tym Jose? - zapytał z niedowierzaniem Freitag. - Prawdopodobnie właśnie postawiłaś przed nią jej ideał.

— Robisz niepotrzebny zamęt.

— Ten facet ma kogoś?

— Z tego, co się orientuję, to nie.

— Cudownie — mruknął niezadowolony.

— Richard, nie rób niepotrzebnej dramy. Jesteście razem i na pewno nic w tej kwestii się nie zmieni.

— Dasz mi to na piśmie? — Kristin roześmiała się wesoło, kręcąc z niedowierzaniem głową.

— Nie, nie dam ci tego na piśmie, zazdrośniku — odpowiedziała rozbawiona. — Pozwolisz, że pójdę do nich. Musimy ruszyć z pracą. Daria przymierzy dzisiaj kilka strojów, które już wstępnie uszyliśmy, opierając się na wymiarach, które ostatnio z niej zdjęłam, ale już widzę, że będzie trzeba je zwęzić - mówiła, mrużąc oczy. - Ona jest na jakieś diecie? — zapytała po chwili, lustrując figurę dziewczyny, po czym przeniosła wzrok na Freitaga.

— Nie, po prostu... ostatnio miała trochę stresów — odpowiedział niepewnie Richard.

— Okey, ale później będzie już musiała trzymać wagę. Chcę kobietę z krwi i kości. Gdyby zależało mi na rozmiarze S, wzięłabym jakąś dziewczynę z agencji modelek.

— Radzę się za taką zacząć rozglądać.

— Richard, nie dramatyzuj.

Kobieta odeszła od sportowca, a ten z niepokojem spojrzał w kierunku Lewickiej, która rozanielona rozmawiała z Jose. Westchnął głęboko, żałując, że sam namawiał ją do wzięcia udziału w projekcie Kristin. Teraz miał zamiar odwieść ją od tego pomysłu, tylko kompletnie nie miał pomysłu, jak to zrobić.

*

Daria i Richard po południu wracali z Monachium do Breitenbrunn. Po wyjściu z atelier Kristin poszli jeszcze na obiad i trochę pospacerowali po mieście, bo tak, jak w Breitenbrunn było ulewnie, tak w Monachium świeciło słońce.
W drodze powrotnej Lewickiej nie zamykała się buzia. Ciągle mówiła coś o Jose, co Freitagowi coraz bardziej działało na nerwy. Miał wrażenie, że teraz nie będzie słuchał o nikim innym, tylko o nim. Jednak nie chciał pokazać tego, jak bardzo był zazdrosny i z pokorą wysłuchiwał peanów na temat mężczyzny, który był z pochodzenia Hiszpanem. Spokojnie na podstawie słów Rudej, mógłby napisać o nim sporą biografię. Nagle rozbrzmiał dźwięk telefonu dziewczyny, więc wyciągnęła komórkę z torebki i zerknęła na wyświetlacz.

— Iga. — Poinformowała bruneta, po czym odebrała połączenie.

Sportowiec słuchał szczebiotliwego głosu Darii, która była wyraźnie czymś podekscytowana. Zacisnął mocniej ręce na kierownicy, sądząc, że teraz zdaje siostrze relację ze spotkaniem z Jose. Był poirytowany jej zachowaniem i jednocześnie naprawdę obawiał się tego, że Lewicka wda się z mężczyzną w jakiś romans. Zdecydował, że będzie z nią jeździł na każde spotkanie. Nie chciał pozwolić na to, żeby przebywali w swoim towarzystwie, gdy jego nie będzie w pobliżu. Po kilkunastu minutach Lewicka skończyła rozmowę z siostrą i roześmiana schowała telefon do torebki.

— Wiesz, że...

— Daria, zamilcz. — Przerwał jej Richard, zanim zdążyła podzielić się radosną nowiną, że zostanie ciocią, bo Iga jest w ciąży. — Łeb mi pęka od twojego ciągłego gadania — dodał poirytowany.

— Jak sobie życzysz — odpowiedziała dziewczyna.

Obrażona wyciągnęła z torebki słuchawki, podłączyła je do telefonu, po czym uruchomiła playlistę i zaczęła słuchać swojej muzyki, spoglądając przez boczną szybę. Freitag odetchnął głęboko, przenosząc na chwilę wzrok na Rudą. Doszło do niego, że zareagował zbyt ostro. Mógł najpierw jej wysłuchać, a potem ewentualnie poprosić, żeby dała mu trochę odetchnąć. Uniósł dłoń w jej kierunku i wyciągnął słuchawkę z ucha.

— Co mi chciałaś powiedzieć? — zapytał łagodnym tonem.

— Nic — mruknęła pod nosem.

— Daria, nie zachowuj się jak dziecko — odparł, spoglądając na nią przez krótką chwilę, po czym zwrócił wzrok powrotem na drogę. — Pogadamy w mieszkaniu.

— Nie. — Freitag przewrócił oczami, bo dziewczyna nie miała zamiaru spasować.

Naprawdę się obraziła niczym dziecko, które nie dostało ulubionej zabawki. Stwierdził, że nie będzie się teraz z nią przedrzeźniał. Da jej ochłonąć i później porozmawiają na spokojnie. Był pewien, że gdy ją przytuli i pocałuje, to wtedy odpuści. To zawsze działało.
Chwilę później rozbrzmiał dźwięk telefonu bruneta. Chłopak uruchomił zestaw słuchawkowy, żeby porozmawiać z bratem. Po kilku minutach rozłączył się, po czym kątem oka zerknął na Darię.

— Muszę wpaść do Christiana — odezwał się.

— Jasne — odparła Ruda, a Freitag cicho westchnął, bo dziewczyna nadal była obrażona. Wiedział, że jednak tym razem ugłaskanie jej nie pójdzie tak łatwo.

*

Daria naburmuszona wysiadła z auta Richarda i od razu weszła do bloku. Zignorowała chłopaka, który chciał do niej coś powiedzieć. Gdy znalazła się w mieszkaniu, opadła na kanapę, rzucając torebkę na podłogę. Zagryzła wargę, zastanawiając się, co robić. Nie chciała samotnie spędzić wieczoru. Poza tym stwierdziła, że powinna świętować informację, jaką przekazała jej Iga. Cieszyła się, że jej siostra będzie miała dziecko i jednocześnie zazdrościła jej. Miała wszystko w przeciwieństwie do Lewickiej. Ruda podniosła torebkę, z której wyciągnęła portfel, po czym wzięła leżący na oparciu kanapy koc i opuściła mieszkanie.

*

Freitag późnym wieczorem dotarł do mieszkania. Po wejściu do środka zostawił klucze na komodzie, zrzucił ze stóp buty i przeszedł do pokoju dziennego.

— Daria, gdzie jesteś? — zapytał, nalewając sobie wody do szklanki. — Daria? — powtórzył, gdy nie uzyskał żadnej odpowiedzi.

Wszedł do sypialni, ale tam nie było Lewickiej. Zmarszczył czoło, gdy okazało się, że w łazience tez jej nie było. Chwycił komórkę do dłoni, po czym wybrał numer do dziewczyny, żeby się z nią połączyć. Po chwili po mieszkaniu rozniósł się dźwięk jej telefonu. Wyjął urządzenie z torebki, kręcąc z niedowierzaniem głową. Zacisnął usta, zastanawiając się, dokąd mogła pójść. Wyszukał w kontaktach numer do Kingi i zadzwonił do niej, żeby zapytać, czy Lewicka nie przyszła do niej. Niestety w mieszkaniu, które wynajmowała z bliźniaczkami, też jej nie było. Przeszedł do przedpokoju i założył buty, a następnie opuścił mieszkanie. Pomyślał, że na pewno znajdzie ją przy opuszczonym domu. W drodze do runi żałował, że nie pojechał autem, bo w połowie drogi zaczęło padać. Szedł szybkim krokiem i po kilkunastu minutach był na miejscu. Wypuścił przeciągle powietrze z płuc, drapiąc się po głowie, gdy okazało się, że tam też jej nie było.

— Dokąd mogła pójść? — zapytał sam siebie, wracając się.

Do mieszkania dotarł przemoczony. Zaczął się denerwować, że dziewczyna nadal nie wróciła. Mimo wszystko postanowił wziąć prysznic, a po nim usiadł na kanapie, czekając na nią. Miał nadzieję, że lada moment Ruda wróci. Czekanie tak go znużyło, że po godzinie pierwszej w nocy oczy same mu się zamknęły.
Obudził się nad ranem obolały od spania na kanapie. Przeciągnął się, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Wstał z  miejsca i przeszedł do sypialni, a następie do łazienki. Wszystkie dolegliwości odeszły, jak ręką odjął, gdy dotarło do niego, że Lewicka nadal nie wróciła do mieszkania.

*********************************

Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie... xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro