quatorze

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Będąc w swoim pokoju, Buru zauważył, że nie zmienił wcześniej ciuchów i zdecydował się w końcu założyć czarną bluzkę z napisem "DON'T LOSE YOUR HEAD" i czerwoną gilotyną nadrukowaną poniżej. Posiedział chwilę na łóżku, starając się uspokoić swoje myśli. Westchnął. Postanowił pomóc Léi, nawet jeśli sam wątpił w słuszność tej czynności. Samo wyobrażanie jego interwencji w strefę intymną nastolatki stanowiła dla niego spore wyzwanie. W końcu czułby się jak intruz, patrząc jak woda spływałaby po jej ciele. Musiał wziąć się w garść. Zapalił. Zwykle nie palił w swoim pokoju, ale cóż. Musiał zająć myśli czymś innym niż wyobrażanie sobie tego, jak by to miało wyglądać. Po skończeniu pierwszego, wziął do ręki następnego. Zaciągnął się, wypuszczając dym. Dopiero, gdy udało mu się poskładać wszystkie myśli, dochodząc do wniosku, że gdyby jej nie pomógł, mogłoby się skończyć to gorzej, niż wejście w jej prywatność, wstał z łóżka i wyrzucił niedopałek trzeciego już papierosa na popielniczkę. Westchnął. Przecież chciał dla niej jak najlepiej, dlaczego więc bał się, że nie powstrzyma się i zobaczy w niej tylko łatwą zdobycz? Wytrzymał dwa tygodnie i pięć dni, więc nie miał powodu do takiego rodzaju obaw, czyż nie? Wyszedł z pokoju.

Buru podszedł do dziewczyny. Zauważył, że bujała w obłokach. Zastanawiał się przez chwilę o czym myślała. Uśmiechnął się do niej, gdy zauważył, że zwróciła na niego swoją uwagę.

- O czym myślisz?

- O spacerze. Cieszę się na samą myśl o nim.

- W takim razie też się cieszę.

Nastała między nimi chwila ciszy. James nie wiedział jak ją przerwać. Z kolei dziewczyna na kilka sekund wróciła do wyobrażenia sobie spaceru. Uśmiechnęła się potem do mężczyzny, który postanowił dać jej szansę.

- Dziękuję. Jestem gotowa, a ty?

- Też.

Podszedł do niej od tyłu i zaczął ją pchać w stronę łazienki. Stanął w środku, zamknął drzwi i odwrócił ją do siebie. Nie wiedział od czego zacząć. Przygotował się psychicznie, ale nie teoretycznie. Podrapał się po głowie nieco skołowany. Wbrew pozorom Léa nie czuła się przy nim nieswojo. Zdążyła się już do niego przyzwyczaić, a jej ponure myśli uleciały, gdy zobaczyła rano wózek i uświadomiła sobie, że będzie mogła zobaczyć te wszystkie miejsca, których nie widziała od kilku miesięcy. Zaśmiała się zatem, widząc jego zakłopotanie.

- Bez obaw. Nie pozwę cię za naruszanie mojej tykalności - w jej głosie zniknęła dawna niepewność oraz dawne zawstydzenie.

Buru zauważył tą zmianę. Uśmiechnął się, mimo że czuł się dziwnie. Stwierdził, że jeszcze nie przerwie swojego milczenia. Wyszedł na chwilę z łazienki, by potem wrócić z nowymi ubraniami dla dziewczyny. Wziął dla niej czarną koszulę z czerwonymi różami, tego samego koloru legginsy oraz szarą bieliznę, którą kupiła jej na początku Patricia. Położył to wszystko na podłodze i odetchnął głęboko. Wtedy uświadomił sobie, że tak naprawdę boi się kobiet. Nie była to jednak fobia, jak z kaczkami. Był to przelotny strach od czasu do czasu, który właśnie postanowił wtargnąć do jego podświadomości.

- Zapalił bym. Nie masz nic przeciwko?

- Nie. Wiesz, gdyby to ode mnie zależało, to bym ci pomogła, ale no nie mogę... Na pewno jesteś gotowy?

- Jestem. Daj mi tylko chwilkę. Muszę się zaciągnąć.

Włożył do ust papierosa, uchylił okno. Poszedł po popielniczkę i zaraz wrócił. Położył naczynie na szafce. Palił, a ona czekała cierpliwie. Wyrzucił niedopałek i podszedł do niej. Powoli zdjął jej szarą koszulkę.

Skip time

Nagą dziewczynę włożył do napełnionej już wanny. Podtrzymywał ją, by przypadkiem się nie podtopiła, choć woda była płytka. Sięgała zaledwie do 1/4. Wziął do ręki szampon. Posługując się nim, umył jej włosy. Starał się nie patrzeć na jej nagie ciało, ale nieraz jego wzrok zatrzymywał się na jej piersiach. Szybko karcił się wtedy w myślach i wracał do zadania. Nie powiedział ani słowa, ale uśmiechnął się kilka razy do niej. Po wysuszeniu jej ręcznikiem oraz paru próbach zrobienia turbanu na włosach, zrezygnował z tego pomysłu i po prostu ubrał ją w przygotowane wcześniej ubrania, nie zapominając o wcześniejszym przypilnowaniu jej przy wydalaniu niepotrzebnych jej organizmowi toksyn. Przypiął ją pasem do wózka i zaczął suszyć jej włosy. Dziewczyna wielokrotnie chciała przerwać ciszę, by powiedzieć coś zabawnego, ale jej na to nie pozwalał. Był skupiony na tym, co miał zrobić i nie chciał, by jej słowa go rozpraszały. Bowiem był kłębkiem nerwów, który można było łatwo zdekoncentrować, sprawiając tym samym jego możliwy wybuch.

Rozdział dedykowany lilium-lividum
Bardzo dziękuję za pomoc ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro