35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Droga do domu Ethana minęła nam w ciszy. Wspólne oglądanie filmu poprawiło mi humor, ale mimo to wciąż było mi przykro z powodu zachowania Arona. Chłopak nawet jeszcze nie wrócił, dlatego Alec stwierdził, że mogę przecież jechać z nim.

-Sam?-usłyszałam jego głos.

-Tak?-odwróciłam głowę w kierunku bruneta.

-Jeśli nie chcesz jechać dzisiaj do Ethan'a to nie musisz, on to zrozumie-powiedział, uśmiechając się pokrzepiająco.

-Nie, to znaczy... ugh...-westchnęłam.

-Dalej Aron?-zapytał.

-Tak-przytaknęłam cicho.

-Widzę, że na prawdę go lubisz-zaśmiał się.-Albo nawet może coś więcej.

-Ta rozmowa idzie w złym kierunku-burknęłam.

-Przesadzasz, jest tak kurewsko przystojny i widać, że mu na tobie zależy-oznajmił.-A poza tym on ma takie śliczne oczy-kontynuował.

-Wiesz dalej nie mogę się przyzwyczaić, że jesteś gejem-stwierdziłam z rozbawieniem.

-James dochodził do siebie po tym dwa miesiące, a nawet zabrał mnie kilka razy do psychologa-oświadczył.

-Pomogło ci w czymś?-zapytałam.

-Zakochałem się w tamtym facecie-parsknął.

-Jesteśmy-oznajmił, chwilę później.

Alec otworzył mi drzwi, po czym złapał mnie za rękę, delikatnie ciągnąc w kierunku domu Ethan'a.

Był to bardzo ładny szary dom z czarnym dachem. Prowadziła do niego ścieżka przez zadbany ogródek, więc albo Ethan lubił w wolnym czasie bawić się w ogrodnika, albo często odwiedzała go mama.

-Zapomniałem ci chyba wspomnieć, że Ethan mieszka razem z Rush'em i mają rottweilera-powiedział, naciskając dzwonek.

Chwilę później usłyszałam charakterystyczny dźwięk, wydawany przez psie pazury, drapiące drewnianą podłogę. Towarzyszyło mu ciche warczenie, więc schowałam się za Alec'iem.

-Mam nadzieję, że nic mi nie zrobi-mruknęłam cicho.

-Spokojnie Rocky jest bardzo...-nie skończył ponieważ drzwi się otworzyły i wypadł z nich duży, czarny pies.

Skoczył na chłopaka, powalając go na ziemię. Jednak wbrew moim oczekiwaniom nie zatopił zębów w jego szyi, tylko lizał go po twarzy.

-Rocky złaź ze mnie!-wrzasnął chłopak, próbując zepchnąć go z siebie.-Ethan weź go!

Chłopak, który stał w progu, przyglądając się z rozbawieniem całemu wydarzeniu, podszedł do nich i odciągną psa, pozwalając wstać Alec'owi. Chłopak otrzepał się z ziemi i poprawił włosy, po czym posłał mi rozbawione spojrzenie.

-Widzisz-zaśmiał się.

Weszliśmy do domu, a aj czułam jak Rocky przygląda mi się z zainteresowaniem. Ethan też zapewniał mnie, że nie ma się czego bać, no ale ten pies jest taki duży! Skoro powalił Alec'a to wolę nie wiedzieć co ze mną by zrobił...

Doszliśmy do salonu, w którym był już Rush i Charlie.

-Wygrałem!-krzyknął ten drugi.

-Co tym razem?-jęknął Alec.

-Obstawialiśmy kto przyjedzie wcześniej wy czy Rose i James-oznajmił brunet, uśmiechając się.

-Czemu myśleliście, że się spóźnimy? Przecież ja zawsze jestem punktualny-to pytanie chłopak skierował do pozostałej dwójki.

-Stwierdziliśmy, że skoro z Sam chcecie robić coś ciekawszego to jednak trochę wam to zajmie-burknął Charlie.

-Okay wyskakiwać z kasy panienki-krzyknął Rush, pstrykając palcami.

Chłopaki niechętnie dali mu po pięćdziesięciodolarowym banknocie, po czym usiedli obok niego na sofie. Alec usiadł na jednym z foteli i zanim zdążyłam coś zrobić, pociągnął mnie na swoje kolana.

Miałam zacząć protestować, ale w tym samym monecie usłyszeliśmy dzwonek. Rocky zerwał się z podłogi i pobiegł do drzwi, a za nim powoli poszedł Ethan.

-On na wszystkich tak skacze?-zapytałam, starając się ukryć przerażenie, spowodowane perspektywą powalającego mnie rottweilera.

-Nie tylko na mnie, Ethan'a, Charlie'go, Alec'a...-zaczął wymieniać.

-Cholera Rocky złaź ze mnie!-usłyszeliśmy wrzask James'a.

-I James'a-dokończył chłopak śmiejąc się.

-Nie próbowaliście go tego oduczyć?-zapytałam, marszcząc brwi.

To musiało być męczące, jeżeli za każdym razem kiedy tylko otworzysz drzwi, lądujesz na ziemi, pod kilkunastokilogramowym psem.

-Tak, teraz przynajmniej nie skacze na wszystkich tak jak kiedyś, tylko na naszą piątkę-wyjaśnił Rush.

Po chwili do pokoju wbiegł zadowolony z siebie Rocky, za nim weszli Rose i Ethan, którzy z całych sił starali się nie roześmiać, a na końcu wkurzony James.

-Więc są już wszyscy-stwierdził Ethan.-Jak wszyscy z was zapewne wiedzą-zaczął swoją przemowę-jutro jest mecz. Kolejny międzyuniwersytecki mecz football'u, który jak zawsze mamy zamiar wygrać, co ostatnio osiągamy za każdym razem. Zawsze spotykaliśmy się w piątkę, bez dziewczyn, ale wszyscy was polubiliśmy co jeszcze dotąd nigdy nam się nie zdarzyło...-mówił.

-W jakim sensie?-przerwałam mu.

-Jeśli choćby jeden z nas was nie lubiłby to nie byłoby was tutaj-oznajmił Charlie.

-Już kończę, więc nie przerywajcie mi-fuknął Ethan z urażoną miną.-Zwykle gadamy o do północy a później przebiegamy całe osiedle i idziemy spać-oznajmił.

-Ale po co?-zapytała Rose, która siedziała obok wciąż zdenerwowanego James'a.

-Przed naszym pierwszym wspólnym meczem chłopaki też mieli u mnie spać ale o północy Alec tak nas zdenerwował, że musiał przed nami uciekać bo chcieliśmy ogolić go na łyso. Skończyło się na tym, że zamknął się w domu i wpuścił nas dopiero po godzinie. Następnego dnia jakimś cudem wygraliśmy mecz i od tamtego czasu przed każdym meczem spotykamy się u mnie. Darowaliśmy sobie tylko czekanie aż Alec otworzy nam drzwi-wyjaśnił James.

-Jak chcesz to cię później odwiozę-zaproponował cicho chłopak.

-I zostaniesz na noc?-zaśmiałam się.

-Ale wiesz, że jako przyjaciel?-zapytał.

-W przeciwnym razie nie było by pytania-oznajmiłam.

-Czyli mam rozumieć, że gdybym nie był gejem nie miałbym u ciebie szans?-mówił z oburzeniem do mojego ucha, żeby nikt nie usłyszał.

-Może gdyby Aron nie był, jak to ująłeś "tak kurewsko przystojny", ale sam widzisz-zaśmiałam się.

-Kocham jego oczy-oznajmił cicho brunet.

-Ja też-zaśmiałam się.

W tej chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam numer Arona. Nie wróżyło to nic dobrego...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jest kolejny 😊
Kolejny raz dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i wyświetlenia 😻
To dla mnie na prawdę dużo
znaczy 😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro